Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Furien
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Słońce jest wysoko na niebie, a miejscem polowania jest bujnie porośnięta sawanna. Ze względu na suszę, trawa jest sucha jak wiór, a drzewa akacjowe wyglądają tutaj dość mizernie ze względu na dawno nie występujące w tym miejscu opady. Zresztą nie zapowiada się na żadną zmianę pogody, na niebie nie ma pojedynczej chmurki.
Furien przeciągnęła się z dłuższej drzemki, a brzuch zaburczał niemal od razu. Siedząc na drzewie na którym przed chwilą słodko chrapała rozejrzała się dookoła. No tak, czas zapolować. Wytężyła wzrok poszukując ofiary. Najłatwiej byłoby zaskoczyć ofiarę z drzewa, ale to nie dżungla. Ogon przecinał spokojnie powietrze pomagając Furien w koncentracji.
Głucha cisza i spokój. Do lamparcicy nie dotarł również żaden zapach. Wygląda na to, że w pobliżu nie ma żadnej zwierzyny, bądź też bardzo dobrze się schowała. Wychodzi więc na to, że Furien mimo to będzie musiała się trochę bardziej wysilić, aby znaleźć cokolwiek.
Westchnęła i leniwie zeszła na ziemię. Trzeba przyznać, że o wiele lepiej czuła się na wysokości. Wyuczyła w którym kierunku wieje wiatr i ruszyła mu naprzeciw, coby nie poniósł jej zapachu dalej i nie wystraszył potencjalnego obiadu. Póki co nic nie widziała, dlatego też nie skradała się. Co nie oznacza, że latała dookoła niczym rozbrykane dziecko. Szła szybko, ale spokojnie uważając gdzie stawia łapy coby nie narobić hałasu.
Tym razem lamparcica miała pecha, bo nie dość, że podchwyciła zapach, to na dodatek dość szybko zauważyła piątkę impali, w spokoju pasących się nieopodal. I do tego, wyglądało na to, że te nie zdawały sobie sprawy z obecności Furien. Wiatr działał na jej korzyść. Jednak w pewnym momencie jedna z impali podniosła łeb i spojrzała wprost na lamparcicę. Natychmiast podniosła alarm i wszystkie pięć rzuciły się do ucieczki.
Jedna z nich pozostawała jednak w niewielkim oddaleniu od reszty. Był to samiec impali i biegł najszybciej, jak tylko potrafił, wyraźnie jednak kulejąc na tylną lewą nogę.
Tą krótką chwilę niewidoczności spędziła nieruchomo starając się dobrać ofiarę. Jednak stado zerwało się do ucieczki i lamparcica nie miała zbyt dużo czasu na namysł. Wybrała samca, który był odłączył się lekko od stada - może i miał te swoje nogi, ale kulał.
Tylne łapy pracowały najmocniej - Furien dobrze znała swoje mocne strony. Wzrok miała skoncentrowany na swoim, prawdopodobnym, obiedzie i starała się go dogonić.
Samiec był zbyt zaaferowany swoją chorą nogą, która najwyraźniej coraz bardziej przeszkadzała mu w biegu. Raz czy dwa też się potknął, co również nie wpłynęło zbyt dobrze na jego sytuację.
Ostatecznie, lamparcicy udało się dogonić samca po krótkim pościgu, teraz biegła blisko niego, w wystarczającej odległości, pozwalającej na atak.
Furien czuła, że los jest dziś po jej stronie. Nie mogła jednak pozwolić, by posmak zwycięstwa zagłuszył rzeczywistość. Widząc, że jest na tyle blisko by zaatakować wybiła się mocno z tylnych łap gdy była najbliżej jak tylko mogła. Starała się chwycić zadu i wbić w niego, ale i też przerzucić swój ciężar na lewą stronę, tak by noga samca dokuczyła mu jeszcze bardziej.
Atak Furien się powiódł, jednak był niewystarczający, aby powalić zwierzę na ziemię. Udało jej się nadwerężyć nogę samca jeszcze bardziej, jednak kiedy próbowała się w niego wczepić, ten wierzgnął, pokazując, że tak łatwo się nie podda. Kopyta impali ledwie o cal minęły się z pyskiem lamparcicy, a sam kopytny biegł dalej, wyraźnie jednak coraz bardziej się męczył, starając się jak najmniej używać chorej nogi. Próbował przyspieszyć, aby zwiększyć dystans między sobą a Furien, jednak było to dla niego niewykonalne i w ostateczności był on taki sam, jak przed atakiem niebieskookiej.
Wzrok na sekundę podążył za kopytem impali, zaraz jednak na nowe skoncentrowała się na polowaniu. Odczuwała zmęczenie, jednak instynkt nie pozwolił jej zwolnić. Zawzięta z niej bestia, ot co! Starała się dotrzymać tempa zwierzęciu, a może nawet nieco zmniejszyć dystans. Starała się znaleźć okazję by znów zaatakować.
Kiedy impala dostrzegła, że odległość od łowcy się zwiększyła, nabrała nowych chęci i wytężyła swoje mięśnie, zmuszając je do jeszcze większego wysiłku. Samcowi udało się jeszcze bardziej zwiększyć dystans, chociaż zaczynał ponownie odczuwać wzmożone zmęczenie.
Teraz albo nigdy, przemknęło jej przez myśl. Wytężyła wszystkie mięśnie by biec najszybciej jak mogła, pewnie stawiając łapy. Miała zaledwie chwilę by dogonić i powalić impalę, sama nie była pewna na ile starczy jej tych sił.
Los najwyraźniej naprawdę stał po stronie lamparcicy, bo kiedy tej udało się dogonić impalę, co udało jej się zresztą bez większych przeszkód, jako że ta coraz bardziej opadała już z sił, to jeszcze kiedy była już naprawdę blisko, ta zadarła łeb do tyłu, aby sprawdzić, jak daleko znajduje się myśliwy. I to był największy błąd, jaki zrobiła, bo w tym czasie jedna z nóg trafiła na nierówne podłoże, a jeszcze na dodatek chora noga nie wytrzymała naporu całego ciała i zwierzyna runęła na ziemię.
Furien nie zwlekała ani sekundy, kiedy samiec runął na ziemię. Rzuciła się ku krtani impali uważając przy tym na rogi - wiedziała, że mogły wyrządzić krzywdę, ciałem próbując przygnieść zwierzę do ziemi.
Mimo usiłowań impali, Furien udało się dorwać do jej gardła, jak też przygnieść ją do ziemi. Impala wciąż wierzgała, jak i rzucała łbem, walcząc do końca o swoje życie. Widać jednak było, że te coraz szybciej z niej wylatuje, wraz z upływem czasu.
Stron: 1 2