Dojście do tej jaskini nieźle ją zmęczyło, a zarazem ile szczęścia jej przyniosło! Pysk kremowej rozjaśnił się w uśmiechu. Od dłuższego czasu siedziała w swojej jaskini, zbierając siły na większą wyprawę. Nie wiedziała, czy to będzie jej ostatnia wycieczka, czy też doczeka kolejnych. Wiedziała jedno - chciała dotrzeć w ulubione miejsca sama, bez pomocy któregoś z synów bądź kogoś innego stada. Nie to, że przeszkadzało jej ich towarzystwo... chciała poczuć, że nadal jest w stanie dojść gdzieś sama.
Z wysuniętymi pazurami, pyskiem niemal tuż przy ziemi, powili szła po kolejnych zdradzieckich kamieniach, by w końcu znaleźć się we wnętrzu.
I chodź oddech był przyśpieszony, łapy z lekka drżały a bok bolał, nie pozwoliła sobie wyrwać tej satysfakcji. W końcu.
Z głośnym pomrukiem położyła się tuż przy wejściu, z grzbietem opartym o ścianę. Z przymrużonymi ślepiami wpatrywała się w ocean.
Mogłaby tu leżeć wiecznie.