Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Shyeiro
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Rozległa równina, nie wyróżniająca się za bardzo spośród wielu innych. Gdzieniegdzie jakieś samotne drzewko, gdzie indziej kępka trawy. Powietrze zdaje się stać w miejscu, nie ma nawet najmniejszego wiaterku. Po niebie powoli przesuwają się białe, puchate chmurki.
Brak wiatru działał na korzyść samca, który właśnie zabrał się za poszukiwanie zwierzyny. Musiał skupić się na bodźcach słuchowych i wzrokowych, wiedząc, że obecna pogoda nie tylko nie pozwala na rozprzestrzenianie się jego zapachu, ale i woni potencjalnej ofiary. Chyba nie trzeba wspominać, że przez ten cały czas pozostawał skupiony i w miarę możliwości bezszelestny?
Lwu najwyraźniej dopisywało szczęście. Z racji otwartego terenu szybko zauważył samicę brunatnego gnu - kuzynki częściej spotykanego gnu pręgowanego. Nie towarzyszyło jej żadne stado, co też nie powinno dziwić Shyeiro. W końcu ten gatunek antylopy nie występował w tak dużych stadach, jak gnu pręgowane. Jej stado jednak musiało znajdować się niedaleko, lew był w stanie usłyszeć porykiwania wołowatych. Samica zapewne oddaliła się od nich w poszukiwaniu lepszej trawy.
Jednak w tym nieoczekiwanym szczęściu, samica prędko dostrzegła czerwonogrzywego. Z takim kolorem sierści to nie było dla niej trudne. Podniosła swój wielki łeb, zaopatrzony w dwa ogromne, zakrzywione rogi, po czym natychmiast zawróciła, zaczynając uciekać.
Shy mimo pewnie nikłych szans na dogonienie samicy gnu i tak ruszył pędem w jej kierunku z nadzieją, że może uda mu się natrafić na słabszego lub młodszego osobnika, który nie zdoła biec tak szybko, jak zdrowy dorosły okaz. A nuż którąś dogoni? Jeżeli jednak tak się nie stanie odpuści i uda się w innym kierunku, nie chcąc bezsensownie marnować sił.
Gnu było w pełni sił, dlatego też prędko zaczęło oddalać się od samca. W pewnym momencie skręciła, najwyraźniej kierując się w stronę przepływającej obok rzeki. Samica wydawała przy tym potężne ryki, a sam Shyeiro mógł usłyszeć, że stado gnu najwyraźniej usłyszało jej ostrzeżenie i rzuciło się do ucieczki. Mogło się nawet wydawać, że daleko po drugiej stronie rzeki znajdowały się niewielkie punkciki, uciekające w popłochu.
W tym wypadku marnowanie cennej energi wydawało mu się jawnym marnotrawstwem, dlatego zmierzając w przeciwnym kierunku niż pobiegły spłoszone zwierzęta zaczął szukać dalej. Nim jednak przyjął łowiecką postawę postanowił znaleźć miejsce, gdzie było mniej trawy, a więcej ziemi i się w niej wytarzać, maskując przy tym w pewnym stopniu swój zapach i tonując ognistą grzywę. Po tym zabiegu zaczął szukać dalej, uważając na wszelakie przedmioty na ktore mógł przypadkowo natrafić łapą. Podwozie trzymał nisko, łeb poszedł na wysokość barków. Szukał.
Gnu bezpiecznie uciekło na drugą stronę rzeki, gdzie po jakimś czasie dogoniło swoje stado. Lew za to przez dłuższy czas szedł w ciszy, kompletnej ciszy, jako że nawet wiatr zupełnie ustał. Nie słyszał więc praktycznie nawet szumu liści czy trawy, gdy w pewnym momencie z krzaków obok dobiegł wyraźny szelest. Krzaki są oddalone od polującego o niezły rzut kamieniem, jednak ze względu na brak wiatru dźwięk rozszedł się bardzo dobrze po równinie.