Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie Kiu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Równina była dobrym miejscem na wrzucenie czegoś na ząb. W końcu znajdowała się w Dolinie Spokoju, więc nikt nie powinien zakłócić hienie polowania, czyż nie?
Słońce akurat było odsłonięte, ogromne chmury je ominęły. Wiatr utrzymywał swój zachodni kierunek, lecz był o wiele delikatniejszy niż ostatnio. Kołysał lekko źdźbła trawy... Sielanka.
Która wkrótce miała być zakłócona przez okrutny mord niewinnego zwierzęcia.
Szłam pod wiatr aby wyczuć woń jakiegoś zwierza. Czas najwyższy coś upolować. Samemu nie jest łatwo ale w końcu jestem hieną. Potrafimy lepiej polować niż lwy w końcu. Machnęłam swym ogonkiem i ostrożnie kroczyłam przez tutejsze tereny. Nie miałam jednak ochoty nadziać się na jakieś polujące lwy lub co gorsza lwice. Nasłuchiwałam i łapałam wonie. Prędzej czy później coś na pewno się napatoczy.
Do jej nozdrzy nie dotarł żaden zapach zwierzyny. Cóż, najwyraźniej tutaj jej nie ma... Ani innych drapieżników, ani potencjalnej ofiary. Czas ruszyć dalej i wytrwale szukać pożywienia.
Mord został odłożony na później.
Szłam powolnym krokiem przed siebie co jakiś czas rozglądając się oraz węsząc. Nie śpieszyłam się za bardzo, prędzej czy później powinno coś się napatoczyć. Machnęłam ogonem. Pogoda nie była zła, mogłaby być lepsza ale cóż. Samemu zawsze trudniej ale cóż jakoś da się. Już radziłam sobie będąc tylko sama. Potrzęsłam łbem i zastrzygłam uchem.
Czujny nos hieny w końcu poczuł odpowiednią woń... Niewielkiej zwierzyny zwanej surykatką. Tak, tak, ona czaiła się gdzieś tutaj! Trzeba tylko podążyć za tropem, który jednoznacznie wskazywał zachodni kierunek. W końcu to ten zachodni wiatr przyniósł zapach.
Wędrowałam i węszyłam, niezbyt jak widać dobra porę na polowanie sobie wybrałam. No cóż, nie można się poddawać. W końcu coś się napatoczy i będzie można zapolować. W końcu jednak poczułam woń, no cóż gryzoń to zawsze coś. Uniosłam lekko łeb łapiąc dokładniej woń. No cóż ruszyłam za wonią, jednak starając się iść w miarę cicho i wypatrywać tego gryzonia.
Wkrótce hiena dostrzegła wśród traw pręgowaną sylwetkę gryzonia. Pracowicie buszował wśród roślinności, szukając pożywienia dla siebie i stada. Na szczęście nie dostrzegł drapieżnika, tak był zajęty żerem!
Na moja korzyść, ofiara mnie nie zauważyła. Wyszczerzyłem lekko kiełkami. Starałam się iść dalej cicho oraz przy okazji pod wiatr. Musiałam podejść wystarczająco blisko aby móc spróbować dokładniej zaatakować. Trochę niżej szłam, a wzrok miałam wbity w gryzonia.
Nagle zwierzątko zrobiło charakterystyczną stójkę. Wyprostowało się i czujnie poruszyło uszkami, nasłuchując. Nos zadrżał, gdy gryzoń badał zapachy. Poruszył lekko łebkiem, po czym stanęło na wszystkich łapach i wznowiło swe poszukiwania pożywienia. Drapieżnik pozostał niezauważony.
Hiena powoli zmniejszała odległość pomiędzy sobą a ofiarą, w dodatku bezszelestnie. Jeszcze kilka kroków, a będzie mogła zaatakować.
Starałam się zachować cały czas kupienie jak i ciszę. Kiedy ta zrobił swoją charakterystyczną stójkę, zatrzymałam się w bezruchu. Cały cza swój wzrok był skupiony na potencjalnej ofierze. Nie mogłam jednak pozwolić sobie na nieostrożność. Kiedy ta wróciła do swoich zadań, ja dalej kroczyłam w jej stronę. Będąc odpowiednio blisko rzuciłam się z kłami na małe stworzonko. Mając nadzieję, ze atak z zaskoczenia pozwoli ja pochwycić nim ta ucieknie.
Surykatka pisnęła, gdy wreszcie dostrzegła drapieżnika. Jednak było już za późno. W ostatniej sekundzie wydała z siebie ostrzegawczy okrzyk, by zawiadomić pobratymców o niebezpieczeństwie. Bo w końcu przetrwanie stada jest najważniejsze. Zwierzak szybko wydał z siebie ostatnie tchnienie.
Jeżeli Kiu chciała zapolować na kolejnego gryzonia może być pewna, że wszystkie się już schowały.
+4 PD
W niewielkiej odległości od Rzeki Fuego na niebie zebrały się deszczowe chmury. Na razie nie było ich wiele, ale to jedynie kwestia czasu, nim się rozpada. Może dobrze by było skończyć polowanie przed deszczem? Z pewnością wiatr nie przegoni chmur, bo zwyczajnie go nie ma.
Spojrzałam na niebo, nie zapowiadało się zbyt dobrze. Mnie to jednak nie zniechęcało do małego polowania. Przyda się coś zjeść lub przekąsić przed dalsza tułaczką. Machnęłam lekko ogonem i spróbowałam złapać jakaś woń lub dostrzec może coś interesującego. Nie miałam najmniejszej pewności czy przed deszczem wypatrzeć coś co by się nadawało ale nie traciłam chęci.
Wkrótce hiena dostrzegła poruszenie wśród traw. Gdy podeszła nieco bliżej, najciszej jak umiała, zrozumiała, że wśród trawy czai się mała impala. Młoda kręciła się niemal w kółko, co chwila zmieniała kierunek, w którym podążała i rozglądała się z paniką na wszystkie strony.