Król Lew PBF

Pełna wersja: Górna Część Wąwozu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Przybyła, po tylu miesiącach szwendania się gdzieś za bezimiennymi pustyniami.. wreszcie była w domu, może i nie pochodziła stąd, ale właśnie tak, te krainy były jej domem. No i dobra, może bez dalszego rozczulania się? Kudłaty koszmar zaległ na wygrzanym płaskim głazie rozciągając sie na nim i pokrywając sobą jego większą cześć.
Spojrzała przed siebie na kanion obserwując małe "robaczki" buszujące po jego labiryncie. Może to Lwi? Albo i nie, co ja to obchodziło? Nic.
Ziewnęła przepastnie obnażając wielkie kły i resztę upiornego zestawu zębów, prawie czarnego podniebienia i siny lekko rozdwojony ozór. Zmęczyła się.. albo wynudziła, jedno z dwojga.
Złociste tereny Lwioziemców obrała sobie najpierw, jako cel znalezienia kogoś, kogo będzie mogła pomęczyć swoją osobą. Po tym, jak Liadan zniknęła, a Giza gdzieś uciekła Mino nie mogła znaleźć dla siebie zajęcia. Wiadomym też było, że Lwia Ziemia obfituje nie tylko w zwierzynę, wodę i złote sawanny, ale niezliczoną ilość lwiątek i innych kotowatych, które mogłaby pomęczyć.
Postanowiła przejść się więc wzdłuż wąwozu, niemalże w stu procentach pewna, że nikt z tutejszych nie będzie chciał jej wygonić. W końcu wąwóz nie był zbyt popularnym miejscem, nieprawdaż?
Nataka wchodząc na teren kanionu rozglądała się naokoło siebie. Wolała ocenić, czy jest tutaj w ogóle bezpieczna, czy jest tu jakiś inny lew prócz niej. Nie widząc nigdzie większego zagrożenia wskoczyła na skałę pod jedną ścianą kanionu, następnie idąc wzdłuż jej krawędzi.
Westchnęła spoglądając na środkową część wąwozu przed sobą. W pewnym momencie zauważyła kolejną skałę po środku równiny... Dostrzegła także, że coś na niej było, coś sporego...
Dociekliwa postanowiła podejść bliżej i ruszyła, krawędzią podłużnej skały na której była, powolnym galopem. Zatrzymała się idealnie nad lwicą, wychyliła się i spojrzała na nią. Przełknęła ślinę i skuliła uszy. Jakie to było ogromne bydle. Chyba spała... Nawet nie uniosła spojrzenia na Natake... Ta czując się jeszcze w miarę bezpiecznie wciąż się wpatrywała.
Ups, chyba kilka małych kamyczków zleciało na żebra Kami...
Trudno było jej nie zauważyć, wielka kosmata do tego uwaliła się na widoku, aż trąciło atencją. Bawiąc się językiem, to jest pacając koniuszkiem o górna i dolną wargę spostrzegła młodą czerwonawą lwice, skądś ją kojarzyła.. no, jak dawno nie widziała córeczki Darkned? Oh.. chyba ostatni raz spotkały się gdy ta była małym prosiaczkiem. Nie mogła jednak spokojnie się nad tym zastanowić bo coś spadło jej na grzbiet, aż się wzdrygnęła i trzepnęła ogonem, nadstawiła długie uszy i nie zmieniając pozycji zerknęła do góry oblizując kły i chowając jęzor w papie.
- .. oh, ta wcale Cię nie widać warchlaczku.- Mruknęła rozbawiona półgębkiem, czy to jakiś komitet powitalny? Szykowała się zabawa czy jak?
Gdy usłyszała głos lwicy przez jej kark aż przeszedł lekki dreszczyk. Widać nawet jej odwaga nie była na tyle wystarczająca by się takiego tytana nie wystraszyć. Jednak chwileczkę... Czy ona nazwała ją warchlakiem?
-To świetnie, macioro.-
Warknęła agresywnie kuląc uszy do tyłu bardziej. Uniosła ogon do góry i zeskakując ze skały skoczyła na nieco niższą partię, akurat w takie miejsce, z którego mogła się bardziej przyjrzeć pyskowi Kami.
Burknęła coś i siadła na tyłku zawijając ogon naokoło tylnich łap.
-...-
Uniosła łeb dumnie ku górze wbijając swoje czerwono-amarantowe ślepia w jej.
Ohoho, a co to za zamieszanie? Walka misia z kotkiem? Czyżby właśnie to Mino miała przed oczami? Oczywiście widząc sytuację taką jak ta, kiedy mały punkcik w oddali staje na przeciw wielkiemu punkcikowi w oddali, powinniśmy oddalić się i udawać, że nic się nie widziało. Jednakże po dłuższym zastanowieniu i widocznym braku walki ze strony tych tam, Eive postanowiła podejść jeszcze bliżej.
I tutaj przeżyła ciężki szok, bo o ile tą czarnofutrą olała, to to duże, misiowate przykuło jej uwagę na tyle, że stanęła jak wryta gorączkowo przełykając ślinę.
W przeciwieństwie do Kami, ona doskonale pamiętała ich ostatnie spotkanie, kiedy to wdała się w dyskusję z jakąś jej podwładną a szkarada postanowiła przymusem wcielić ją do stada, z którego zdezerterowała.
- Ptaszki ćwierkały, że udałaś się do krainy demonów, Kami. Nie sądziłam, że stamtąd da się wrócić.- mruknęła, unosząc obie brwi.
Wiedziała, że zmora ją poznała, dlatego postanowiła jak najbardziej odbiec od tematów, które mogłyby być dla niej zagrożeniem. O ile, rzecz jasna tamtą to jeszcze w ogóle obchodziło.
Uśmiechnęła się krzywo. - ..oh kwiik!- Była zdecydowanie za ... "dojrzała"- tak to odpowiednie słowo, by dać się jakoś specjalnie sprowokować, może nawet ją to bawiło, czemu nie. Można trochę pograć w tą grę słówek.. zwłaszcza że młoda czarnula chyba była podatna na takie zaczepki. Jej uśmiech poszerzył się, jak zwykle przy tej czynności wszystkie blizny na mordzie Kami powykręcały się w niezbyt uroczy sposób.
- Ni zadzieraj tak noska bo strącisz z nieba chmurkę.- Przymknęła powieki łapiąc spojrzenie tamtej, kontakt wzrokowy co? Odważnie. Kami bacznie ją obserwowała, ktoś tu chyba chciał zamaskować swoje poddenerwowanie. Kontem oka spostrzegła że ta druga lwica również zwróciła na nią uwagę, oh no nie może się opędzić od fanów~!
Tylko jak było temu prosiaczkowi..? Kami przewróciła oczami, starość nie radość raczyli mawiać? No ale, ona przecież się nie starzała. To raczej kwestia tego że miała wybiórczą pamięć.
- Ploteczki szybko się roznoszą, a ptaszki zawsze lubiły sobie poświergotać.. małe pierzaste przekupki..- Gdy tamta podeszła bliżej przeniosła na nią swoje spojrzenie wbijając świdrujące szmaragdy w jej rubiny. - .. nie ma rzeczy niemożliwych dla wielkiej Kami.. hm a co słychać tutaj? Jakiś spokój, nie napotkałam żadnych gospodarzy..
-Hmpf...-
Syknęła pod nosem ostro, następnie przelotnie spojrzała na trzecią lwicę. Jej uszy nadal nie zmieniały położenia, jednak skóra na nosie się trochę zmarszczyła. Nie pokazała jednak kłów. Po co miała się nimi chwalić za szybko. Z drugiej strony nie chciała wzbudzać jakichś dzikich bójek, bo po co? Nie miała na to nawet o ochoty.
-Cóż... Taka moja natura.-
Odparła po chwili ciszy i bez gwałtowniejszych ruchów położyła się na krawędzi skały na której aktualnie siedziała. Znów spojrzała na lwicę o czerwonawym futrze... Chętnie sobie posłucha...
- Hmm, to pozdrów moją matkę, kiedy tam wrócisz.- rzuciła, przyozdabiając pysk o lekki ignorancki uśmiech. Smutne, kiedy córka zakłada, iż jej ukochana matka smaży się w piekle. Jednak cóż poradzić, Darkned była stara, a jad w jej sercu zdążył pewnie już dawno przetrawić to, co zwała duszą.
- Zakładam, że wszystkie młode jakie się tu bawiły uciekły, gdy Cię ujrzały.- mruknęła w odpowiedzi, zwracając w końcu uwagę na czarną.
- Mam coś na pysku, że się tak przyglądasz?- rzuciła, spoglądając na jej lico.
- No już nie ma się co chmurzyć, wystarczy że pogoda jest do dupy bawołu niepodobna..- Mruknęła i puściła do czarnej oczko, wyraźnie odstawała od wzorca lwiej pierdoły, kazało to podejrzewać kudłaczowi że chyba nie była jednym z tych frajerów.. ponad 10 lat byli miętkimi kluchami.. więc dlaczego coś miało się zmienić w rok? Rozprostowała się i podniosła do siadu.
- Masz jakieś imię? Bo odnoszę wrażenie ze wolisz by się do ciebie nie zwracać "warchlaczku".- Spytała. Kami chyba też nie była w nastroju na rozwałkę, no cóż przecież dopiero wróciła z dłuuugiej wędrówki.
- Uh, nie widziałam tam twojej matuli, więc albo gnije w głębszej części "Pod Świata", albo jeszcze nie zdechła.- Kami znów się zamyśliła, Darkned... stara paskuda, pierwsza do brudzenia sobie łap i mordy juchą. Gdy Mino odezwała się bezpośrednio do "nowej" Kami przymknęła powieki do połowy zerkając to na jedną to na drugą. Oh, oh jednak będzie jakaś bójka? Uniosła nieco tylną łapę i podrapała się nią po boku zastanawiając się czy je podjudzić, czy może też wręcz przeciwnie.
-Eh? Młode? Nie widziałam żadnych, albo mało mnie obchodziły i nawet nie zwróciłam na nie uwagi.-
Burknęła wciąż wpatrując się odważnie w oczy Mino. Gdy padło kolejne pytanie Nataka zaczęła ryć małe kółeczka pazurem na skale.
-Nie. Po prostu chce Cię dobrze zapamiętać na przyszłość.-
Dodała i uśmiechnęła się do niej z nutką wrednoty. Owszem, może i nie jest jakaś wybitnie miła, ale jak już wcześniej wspomniałam, nie chce żadnych akcji. Starała się więc nie drażnić przybyłej samicy. Z resztą, lepiej jest mieć dobre kontakty lub być dla kogoś obojętnym, niż ziać do niego piekielnym ogniem.
Po odpowiedzeniu na pytania Mino skierowała swój łeb w stronę Kami nadstawiając uszy.
-Tak, jestem Nataka.-
Krótko, zwięźle i na temat. W międzyczasie zaczęła leniwie machać końcówką ogona na boki.
- Mówiłam do Kami.- stwierdziła pokrótce, widząc, że Nataka odpowiedziała jej na stwierdzenie o młodych, które jak się okazało nie trafiły do uszu jej pierwszej rozmówczyni.
Znając szczęście Darkned pewnie jeszcze gdzieś tam jest, jej matce zawsze udawało się przetrwać. Nawet starość jej nie straszna.
Zwróciła wzrok na czarną, unosząc delikatnie obydwie brwi. Oh, nie tylko kudłatej nie podpasowała pod Lwioziemskie standardy!
- Masz zamiar mnie jeszcze kiedyś spotkać?- zapytała, wielce zdziwiona.
W jej zdziwieniu nie chodziło głównie o słowa Nataki, ale raczej o zachowanie Kami, postrachu Krainy Czterech Stad, siedzącej sobie na skraju Lwioziemskiego urwiska, gadającej z dwoma osobnikami z niewyparzoną gębom. Aż dziwne, że ich zachowanie nie sprowokowało jej do wgniecenia ich obu w ziemię.
Dwa młode wredne dziubaski, a jak miło sobie polemizują.
- Nie widziałam nikogo, w ogóle zastanawiałam się czy to są jeszcze tereny Lwich. Ah.. jakaś taka mało doinformowana jestem.- Westchnęła teatralnie, szczerze to ją to gówienko obchodziło na czyim terenie się wyleguje.. gdyby ktoś raczył zwrócić jej uwagę że ma spadać, pewnie rozniosłaby tego kogoś po sawannie jak rolnik nawóz po polu~
- Nataka.. hm, może zapamiętam.. ale nie gwarantuje.- Taka już była ze po pierwszym spotkaniu zapamiętywała głównie wygląd, a nie imiona.
- Uh, trochę trąci nudą.. może skoro już los niechybnie skrzyżował nasze drogi, Nataka opowie mi troche o sobie, a ty mój buraczku streść mi jak ma się sytuacja.- Warto bowiem wiedzieć kogo można prać po ryju za sam jego wygląd.
Lwica o amarantowych oczach westchnęła zirytowana gdy usłyszała kolejne sowa Mino. No cóż, tym razem to była jednak jej wina. Skuliła więc uszy znowu mając typowy dla niej grymas na twarzy.
-Hm? Czy ja powiedziałam, że planuję Cię jeszcze spotkać? Nie. Po prostu wolę pamiętać tych których widziałam, nawet jeśli był to jeden raz...-
I po tym westchnęła cichutko. Słysząc jednak swoje imię dobiegając z ust Kami spojrzała na nią pytająco.
-A po co mam Ci o sobie opowiadać? Sama mnie poznaj.-
Burknęła.
Hmm, no dobrze. Mino nie miała w planach spotykać żadnej z tych tutaj więcej, więc po prostu przemilczy tą kwestię.
- Buraczka nie interesują sprawy stadne, więc za dużo ode mnie się nie dowiesz.- mruknęła, spoglądając w jadowite ślepia Averso.
Eive jakoś nigdy nie miała ambicji na dołączenie do jakiegokolwiek stada, a co za tym idzie- nie interesowała się sprawami wewnętrznymi żadnego z nich. Oprócz jednej rzeczy, o której usłyszała mimochodem.
- Wiem jedno. Twoją grupkę szaraczków przejął niejaki Ragnar.- rzuciła z delikatnym uśmiechem.
Była niezwykle ciekawa, czy Kami będzie miała zamiar przejąć swoje dawne stado. Albo gdyby dali tamtym wybór, to kto by został z obecnym przywódcom, a kto wrócił do kudłatej.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31