Król Lew PBF

Pełna wersja: Gdzieś
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kręciłam się po różnorakich terenach. Nie tylko stada ale tez innych. Lubiłam wiedzieć i uczyc się. W końcu czym więcej sie wie tym lepiej. Lekko zastrzygłam uchem wkraczając na bagna. Niezbyt przyjemna miejscówka. Ale może będzie tutaj cos ciekawego. Nie pierwsze to bagna jakie widziałam w tych krainach ale cóż.
Gdy Kiu zagłębiała się coraz bardziej na bagna mogła usłyszeć jak ktoś nucił cicho piosenkę. Vult siedziała na omszałym głazie śpiewając dawno zapomnianą melodię. Gdy była mała jej mama śpiewała jej to, tak samo babka jej matki. Pieśń przekazywana z pokolenia na pokolenie. I choć nie posiadała tak melodyjnego głosu jak ptaki muzyczne i tak była ona dość przyjemna dla ucha.
Przebywanie na bagnach w samotności pozwalało jej się wyciszyć i pozwolić na swobodne rozmyślania i plany.
Zbliżyłam się do sępicy kiedy to ją już ujrzałam. Melodia mnie do niej sprawdziła.
-Powinnaś uważać, bo znowu ktoś cie uprowadzi- Rzekłam szczerząc lekko swoje kiełki ku niej. Raz juz ja uprowadziłam, więc drugi raz nie byłby też az takim problemem.
-Widzę, ze wróciłaś do siebie- Dodałam siadając i spoglądając na ptaka.
Nie spodziewała się tu kogokolwiek. Słysząc głos za swoimi plecami przerwała śpiew i obróciła się. W pierwszej chwili nie rozpoznała tego głosu. Dawno go nie słyszała.
- Nie spodziewałam się gości na bagnach. - Dodała z przekąsem choć rada była widząc dobrą znajomą. Usiadła tak by mogła na nią swobodnie patrzeć.
-Za każdym razem gdy myślę, że odejdę zawsze mnie coś zatrzymuje i każe wracać. -Westchnęła i dodała szybko. - Twój wąwóz zrobił się za ciasny? -Nie przypominała sobie by Kiu robiła jakieś częste wycieczki po za granice swojego terytorium.
-Czasem nie jest tak łatwo odejść- Powiedziałam i lekko poruszyłam ogonem.
-Nie ograniczam się do jednego miejsca i jesteśmy w pewnym stopniu sąsiadami- Dodałam szczerząc do niej lekko swoje pokaźne uzębienie. Sępica nie była głupia więc mogła domyśleć się o co mi chodziło.
[b]-W takim stanie lepiej abys sam sie nie zapuszczał nigdzie- Powiedziałam lekko poruszając uchem. Sępica nie była w pełni sprawna, można powiedzieć, ze prosiła sie wręcz o to aby ktos ja sobie upolował.
-Ah -Wyrwało jej się krótkie westchnienie. Sąsiedzi, czyli jednak przyłączyła się do Cieniowiska. Popatrzyła w stronę z której przybyła, wszystko by się zgadzało. Jej radość w oczach do niedawna pojawiony jej widokiem jakby trochę przygasł. Po przebytej rozmowie z Belialem sama nie wiedziała co ma o nim myśleć, zbyt dużo niezdecydowania w jego słowach i zagubienia.
- Mam nadzieję, że odpowiada ci to miejsce. - Odparła smutno, odwracając łeb na bok.
- Na bagnach nie grasują duże drapieżniki, łatwo tutaj przepaść stawiając nieodpowiednio krok.
Nie uszło mojej uwadze zmian jaka w samicy nastąpiła.
-Coś nie tak?-Zapytałam się jej i lekko zastrzygłam uchem. Czy mi się podobało cieniwisko? Ciężko mi powiedzieć. Czułam się trochę zmęczona. Stado roso w siłę i dobrze. Zmiana się i nie byłam pewna czy jest tam miejsce dla mnie.
-Może być i ta wole swoja jaskinię an razie- Tak an razie. Pewne rzeczy chłodziły mi po łbie. nie wiem wiek czy to ten czas kiedy dowala chwilowo. Nie wiem i nie chce o tym myśleć.
-Śmierdzi tu- Podsumowałam jedynie, w końcu bagna nie były najmilszym miejscem.
Zaprzeczyła machając łbem na boki choć było to kłamstwo. Gryzło ją zbyt wiele rzeczy, nie musiała zwalać swoich problemów na jej głowę. Szczególnie teraz gdy należała do cienistych.
Nie wiedzieć czemu komentarz na temat tutejszych oparów bagiennych sprawił, że na jej dziobie pojawił się uśmiech, aż parsknęła.
Wiedziała też, że w pewien sposób będzie musiała wykorzystać Kiu, choćby do poniesienia plotek dalej.
-Chyba podjęłam decyzję. Hienko, on odszedł. Zostawił nas i my rozejdziemy się w swoje strony. Nic nas tu nie trzyma. Bagna pozostaną opustoszałe jak dawniej.
Na jej słowa tylko wzruszyłam lekko barkami.
-Taka kolej rzeczy- Powiedziałam jej spokojnie. Jedni przychodzą drudzy odchodzą. Czasem sypiąc to co jest. Tylko akurat jej ugrupowanie i węża mnie nie obchodziło. Może to nie miłe ale dla mnie sprawa tego całego bractwa już przy spotkaniu z wężem była zamknięta. Nie interesowały mnie losy tego ugrupowania.
-Lepiej uważaj na siebie- Skoro się rozchodzą to jest ona dobrym kąskiem teraz.
- Mówisz mi to za każdym razem gdy mnie widzisz. Obawiam się, że moje dni i tak już są policzone. - Wiedziała, że jako kaleka to tylko kwestia czasu gdy, któryś z drapieżników zażyczy sobie łatwego obiadu. Gdziekolwiek by się nie udała, wszędzie będzie zagrożona. Nie wleci na wysoką skałę, nie wzbije się ku niebu.
- Dlaczego jeszcze ze mną rozmawiasz? - Była drapieżnikiem, mogła spokojnie ją pożreć. Tak jak wtedy gdy ją porwała. A jednak tego nie zrobiła, rozmawia z nią jak równy z równym hamując swoje instynkty łowieckie. Chciała wiedzieć jakie pobudki kierują hieną by zadawała się z kalekim sępem.
-I będę zawsze mówić jak tylko będę mieć ku temu okazje- Rzekłam z lekko cwanym wyrazem pyska. No cóż, może powtarzam sie ale lubiłam tego ptaka i nie życzyłam jej źle. Zresztą jakbym tak zrobiła to sam mogłabym ją zeżreć i tyle by było. Jej kolejne pytanie wybiło mnie trochę z toku myślenia. Uniosłam lekko brew patrząc sie na nią.
-A dlaczego miałabym tego nie robić?- Nie wiedziałam o co może jej chodzić- Lubie cię ty stara pokrako jedna- Dodałam szczerząc swoje kły lekko.
To jest jeszcze na świecie ktoś kto bezinteresownie ją lubi. Nie widząc w tym żadnego interesu. Kilka kropel deszczu spadło jej na dziób, pogoda się zaczynała psuć. Tak jak tamtego dnia gdy spotkała ją po raz pierwszy, przemoczoną, zagubioną. Gdy wskazała jej kierunki i opisała stada.
Potem był przebłysk kolejnego spotkania, nad rzeką życia. Gdy ta sama hiena dodawała jej otuchy. Tylko ostatnie spotkanie nie należało do przyjemnych, choć później gdy szok minął zdała sobie sprawę, że zrobiła to by ją ocalić od zakażenia.
A jednak stała tu teraz ze swoim cwanym uśmiechem, życzliwością płynąca ze ślepi. A jednak wybrała stado z którym dobrej polityki bractwo nie miało.
- Kiu, dlaczego Cieniowisko? - Poruszyła się niespokojnie, przebierając szponami. - Rozmawiałam z Belialem, chciałam nawiązać nić porozumienia. Lecz nie wydawał się być ze mną do końca szczery. Jakby zaplątany w sieci, nie wiedział do końca sam czego chce.
-A ty dlaczego bractwo?- Nie rozumiałam tego pytania. Każdy ma jakieś powody przystępując do jakis organizacji. Jawnych lub nie.
-Powinnaś byc bardziej cierpliwa, on dostał nieoczekiwanie przywództwo. On nadal mentalnie jest dzieciakiem. Nagle na jego młody i wcześniej częściowo beztroski łeb spadła tona obowiązków. A dyplomata czy politykiem to on nie jest- Belial miał szanse się wyrobić ale nie wiem czy starczy mu an to czasu jeszcze. Jednak na razie stara sie na tyle ile może. Czy to cos da? Wątpiłam ale czas pokazę.