14-07-2018, 00:01
Wcale nie zdziwiło go że nie słyszała, mało kto spoza tamtego okręgu słyszał, a tłumy to też nie były.
- Nie afiszujemy się zbytnio, stanie z boku wszystkiego całkiem nam odpowiadało. - Pilnowanie swoich spraw i minimum wtracania się w cudze, rachunek miał być prosty, kraina ta jednak była jak huragan i sam na własnym ciele przekonał się jak bardzo brutalnie potrafi siłą wciagać w swoje wykręcone szaleństwa. Same bagna darzył jakąś trwogą, kpiny w slowach kapłani się nie dopatrzył, a przynajmniej nie na tyle by się tym przejąć. Popatrzył na braci, odwracając na chwilę łeb od Ines.
- Baltazarze pomóż bratu oczyścić rany. - Będą musieli zadbać o jakąs pomoc medyka. Teraz brak Anubisa doskwierał im ponownie.
- Nie jest łatwe. Acz do słabych lwów nie należymy. Ma to też swoje plusy, mało kto tam zachodzi.- Ledwo o tym wspomniał, a nawiedziła go całkiem ciekawa myśl. Będzie musiał się nią z resztą klanu podzielić na najblizszym zgromadzeniu.
- Nie do końca. Z Zevranem odbyłem dość pouczającą rozmowę jakiś czas temu, przyblizył mi waszą wiarę. Rozeszlismy się po kilkunastu godzinach każdy w swoją stronę, czekały na nas obowiązki. Chciałem tu wrócić w najbliższym czasie. - Ale nie było okazji. - Z Tibem i Gunterem nie zamieniłem zbyt wielu słów, przy czym ten pierwszy był od początku wyjatkowo nachalny, starał się grać obytego, ale prostota i chamstwo aż ulewało się z jego pyska. Jego kompan rzucił się na mnie bez powodu ledwo go przedstawił, potem napuscili na nas resztę tej hałastry.
Dalsza część rozmowy odbędzie się na marginesie: Margines
Postaci po rozmowie i odpoczynku rozeszły się by przekazać wieści swoim stadom.
ZT x 4
- Nie afiszujemy się zbytnio, stanie z boku wszystkiego całkiem nam odpowiadało. - Pilnowanie swoich spraw i minimum wtracania się w cudze, rachunek miał być prosty, kraina ta jednak była jak huragan i sam na własnym ciele przekonał się jak bardzo brutalnie potrafi siłą wciagać w swoje wykręcone szaleństwa. Same bagna darzył jakąś trwogą, kpiny w slowach kapłani się nie dopatrzył, a przynajmniej nie na tyle by się tym przejąć. Popatrzył na braci, odwracając na chwilę łeb od Ines.
- Baltazarze pomóż bratu oczyścić rany. - Będą musieli zadbać o jakąs pomoc medyka. Teraz brak Anubisa doskwierał im ponownie.
- Nie jest łatwe. Acz do słabych lwów nie należymy. Ma to też swoje plusy, mało kto tam zachodzi.- Ledwo o tym wspomniał, a nawiedziła go całkiem ciekawa myśl. Będzie musiał się nią z resztą klanu podzielić na najblizszym zgromadzeniu.
- Nie do końca. Z Zevranem odbyłem dość pouczającą rozmowę jakiś czas temu, przyblizył mi waszą wiarę. Rozeszlismy się po kilkunastu godzinach każdy w swoją stronę, czekały na nas obowiązki. Chciałem tu wrócić w najbliższym czasie. - Ale nie było okazji. - Z Tibem i Gunterem nie zamieniłem zbyt wielu słów, przy czym ten pierwszy był od początku wyjatkowo nachalny, starał się grać obytego, ale prostota i chamstwo aż ulewało się z jego pyska. Jego kompan rzucił się na mnie bez powodu ledwo go przedstawił, potem napuscili na nas resztę tej hałastry.
Dalsza część rozmowy odbędzie się na marginesie: Margines
Postaci po rozmowie i odpoczynku rozeszły się by przekazać wieści swoim stadom.
ZT x 4