Król Lew PBF

Pełna wersja: Nora / Tereny Cieniowiska
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W ostatnich dniach można było doznać ukojenia jeśli chodziło o pogodę. Temperatura była znośna, a słońce nie grzało aż tak, żeby na siłę szukać cienia. Nad terytorium całej krainy znajdowały się deszczowe chmury, z których ani przez krótką chwilę nie przestawało padać. Kakaowy samiec kroczył po terenach stada, a w jego zakrwawionym pysku znajdowała się młoda gazela. Kivuli był w pełni swoich sił witalnych - młody, silny i bardzo ambitny. Nie przypominał już lwiątka, którym była kilka miesięcy wcześniej. Na czubku jego głowy oraz piersi zaczęły się pojawiać pierwsze ciemne kudły, które w ciągu najbliższego roku miały przeistoczyć się w gęstą grzywę. Młodzieniec dotarł do Nory kilkanaście minut po odbyciu swojego polowania, wszedł do środka groty i usiadł niedaleko jej wejścia, aby w spokoju skonsumować mięso. Jego żołądek wyraźnie dopominał się o kalorie, których w trakcie dorastania nie mogło mu zabraknąć. Niebieskooki nie spieszył się z konsumpcją. Miał czas.
Szary kroczył wolno w stronę Nory... To miejsce źle mu się kojarzyło. Niby jego życie dopiero tutaj się pozbierało do kupy ale na samą myśl o tym że jego stado mieszkało w norze, jeżyła mu się sierść na grzbiecie. Szedł mimo obrzydzenia tym miejscem, musiał czasem zawitać w to miejsce gdyby ktoś go potrzebował. W grocie spotkał lwa, zezłościł się i pokazał kły które błyszczały w mroku.
- czego tu szukasz?- Zaryczał złowrogo. Nie poznał Kivuliego, młody rośnie a Beli nie często go widywal.
Przy każdym kolejnym odgryzanym kęsie mięsa Cień głośno mlaskał. Nie przejmował się manierami, bo według jego persony nie to było najważniejsze. W tej chwili liczyło się tylko to, żeby napełnić żołądek. Kiedy przed jego umorusanymi w błocie łapami znajdowały się jedynie kości Kivuli nastąpił na nie, łamiąc je w kilku miejscach. Wtedy w pobliżu pojawił się nieproszony gość chociaż może nie do końca tak właśnie było. Kakaowy słysząc nieprzyjemny ton głosu lwa zjeżył sierść na karku, nachylił się nieco i również odsłonił zębiska.
- To ty mi powinieneś powiedzieć co tutaj robisz.. - warknął i kiedy przestąpił jeden krok do przodu, aby zlustrować swoimi błękitnymi ślepiami obcego nieco się zmieszał. Zbyt dobrze kojarzył tę mordę, żeby wyrzucić ją ot tak ze swojej pamięci. Młody schował zębiska i zmrużył oczy tak jakby się upewniał w swoim przekonaniu. Czyżby był to przywódca bandy, do której przyszło mu należeć? Najprawdopodobniej.
- Herszt? - zapytał niepewnie, wpatrując się w umięśnioną sylwetkę ciemnoszarego.
Już miał się rzucić na pyskatego intruza, wtedy jednak usłyszał słowo "herszt" wypowiedziane tak znajomo. Zdziwił się na chwilę mrużąc oczy starając się rozpoznać lwa. Nagle na jego pysku pojawiła się dziwna mina, jakby przerażenie z niedowierzaniem.
- Kivuli? - zapytał robiąc niepewny krok w jego stronę. Tak, to był młody lew, jakiego Beli polubił jak nikogo innego. Uśmiech pojawił się na pysku szarego, radości również nie mógł ukryć.
- Coś niebywałego... Ale urosłeś! - zaśmiał się z radości.
- dawno Cię nie widziałem Kivuli...
Tak, to był Herszt! Przecież w innym przypadku nie znałby jego imienia. Na pysku brązowego pojawił się szeroki uśmiech, a sierść natychmiast wróciła do poprzedniego stanu. Był podekscytowany faktem, że może zobaczyć się z Belialem. Przez ostatni czas nie mieli ze sobą kontaktu i Kivuli zaczął się martwić, czy jeszcze kiedykolwiek trafi na personę ciemnoszarego lwa.
- Za to ty prawie w ogóle się nie zmieniłeś. - zaśmiał się, a po chwili przysiadł na swoim kakaowym zadzie jednak przez cały czas nie spuszczał błękitnego spojrzenia z sylwetki samca.
- Co się działo, że na ciebie nie wpadałem? W pewnej chwili pomyślałem, że wystawiłeś Cieniowisko. - zagadnął w stronę trzyletniego kotowatego.
Beli zaśmiał się po czym pokręcił łbem.
-nie łatwo nadążyć za kimś takim jak ja... Tez taki będziesz kivuli. - spoważniał nagle i odparł.
- nigdy nie wystawie tych którzy są mi wierni i darzą mnie szacunkiem... Ci mogą liczyć na mój szacunek, pamiętaj o tym. - westchnął ciężko i spokojnie dodał
- jesteś mi potrzebny Kivuli. Chcę Cię szkolić,chcę byś dał z siebie wszystko i stał się silnym lwem,moim towarzyszem.