Król Lew PBF

Pełna wersja: Coś
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Jasiri siedziała sobie nad rzeką i patrzyła na malutkie fale tworzące się na wodzie. O dziwo tylko lekko mżyło. Rozmyślała sobie spokojnie, maczając obolałą łapę w chłodnej wodzie.
Hiena podeszła od tyłu do lwiczki i dotknęła jej grzbietu
-Salcośtam mała-
Cętkowana zaśmiała się cicho i usiadła obok niej
-Kurcze muszę dobrze zapamiętać pozdrowienie.-
Nagle położyła się brzuchem do góry i lekko sie przeciągnęła
Siri wzdrygnęła się lekko czując dotyk na swym grzbiecie. Zorientowała się jednak, że to tylko Baqiea i przywołała uśmiech na usta.
- Jaki salceson? - zapytała wyjmując łapę z wody. Wstała i podeszła do wyłożonej na ziemi hieny.
- Gdzie byłaś?
-Pozdrowienie stada.-
Cętkowana wzruszyła łapami które wisiały teraz w powietrzu i zerknęła na samiczkę
-Przywódca wziął mnie na szkolenie. Nieco nudne i troszkę... No dało się przeżyć, no ale co ważniejsze wysłuchiwał mnie uważnie i coś czuje że się z nim dogadam-
Jasiri też wzruszyła ramionami. Dziwne przywitanie.
- I o co chodziło z tym szkoleniem? - znów padło pytanie. Wzrok lwiczki powędrował do leżącego na ziemi ogona. Gdyby tak... Nie, nie... Nie może... Ale jednak... Bezwiednie posuwała się powoli w stronę hieny.
-Szkoda słów-
Powiedziała hiena i zamachała krótkim ogonem
-Lekko mówiąc powiedziała mi co i jak ze stadem i tak dalej. W jego koncepcji stado to wielka rodzina. To dość miłe i wiesz, jeśli nie masz nikogo kto się tobą chce zająć to mogę cię jakby adoptować-
Baqiua patrzyła się teraz uważnie na lwiczkę i lekko sie uśmiechnęła
Jasiri nie mogła się powstrzymać. Rzuciła się na ogon hieny, szurający po ziemi. Nie dane było jej jednak długo walczyć z tym nietypowym przeciwnikiem. Podniosła się szybko z ziemi i popatrzyła przepraszająco, a za razem pytająco na Baqienę.
- Co masz na myśli? - wybąkała. Nie wiedziała, o co hienie chodzi. Z tego co mówiła, Siri wywnioskowała, że ma to coś wspólnego z rodziną. Ha! Wiele jej to pomoże, kiedy sens rodziny jest jej obcy.
Hiena udała że nie zauważyła iż lwiczka zaatakowała jej ogon.
-cóż skoro stado ma być jak rodzina to ja równie dobrze mogę porobić za twoją mamę-
Teraz czekała na jej reakcje i położyła się na brzuchu. Czekała na to jak samica zareaguje. Była gotowa by przytulic małą jeśli ta podejdzie. Lekko się uśmiechała jakby powiedziała że po prostu że dziś wieczorem jest wyżerka
Lwiczka nie wiedziała co robić. Nie wiedziała nawet co czuć. Nigdy nikt nie zaproponował jej czegoś podobnego. Stado ma być jak rodzina...
- Tylko że ja nie wiem, co to jest rodzina - odparła ze spuszczoną głową. Uszy jej oklapły i ogólnie tak jakoś posmutniała. Zrobiła kilka nerwowych ruchów. Trochę przesunęła się w tył, a trochę w przód. Był to jeden z nabytych odruchów, które w normalnych sytuacjach się nie przydawały. Po prostu była zdenerwowana, i nie umiała w takiej chwili pozostać w bezruchu.
Hiena uśmiechnęła sie lekko i powiedziała
-No więc może tak, będę się tobą opiekowała i cię uczyć. Rodzina to takie osoby w około ciebie które są blisko ciebie i dbają o ciebie, najbliższe ci osoby na które możesz liczyć-
Postarała się wytłumaczyć cętkowana i podrapała sie za uchem
-Nie wiem do końca jak to wytłumaczyć-
Jasiri jeszcze bardziej się zmieszała. Nie wiedziała, czy udałoby się jej odnaleźć w takiej rodzinie. Nigdy nie znała czegoś podobnego. W pewnym momencie jej mordkę rozjaśnił lekki uśmiech. Z zbliżyła się bardziej do hieny.
- To może opowiesz mi, jak to było w twojej rodzinie? - zapytała z nadzieją. Tak, to by dużo pomogło.
-Nie miałam rodziny-
Powiedziała od razu samica i uśmiechnęła się
-Lecz tam gdzie dorastałam, stado, było jak rodzina. Można było liczyć na każdego a moja opiekunka zawsze była przy mnie i wspierała mnie w każdej sytuacji, mogłam jej powiedzieć o wszystkim, jak matce-
Hiena uśmiechnęła się i nagle przygarnęła do siebie lwiczkę
-Dawała mi ciepło i opiekę, sprawiała że czuła się bezpieczna-
Lwicza wydobyła głowę spod hienich łap i spojrzała na rozmówczynie z iskierką rozbawienia w oczach.
- Ale... Po co to wszystko? - doprawdy ciężko było to zrozumieć. Przecież bez rodziny też sobbie dawała radę. W dodatku nie wyobrażała sobie, ze mogłaby komuś zaufać.
Hiena zaśmiała się lekko
-Czasem warto mieć kogoś takiego. No i zawsze łatwiej kogoś z rodziny poprosić o rade lub o coś do jedzenia-
Baqiua nagle liznęła głowę lwiczki
-Ciężko mi to wytłumaczyć, po prostu jest miło mieć kogoś takiego-
Siri odruchowo otrzepała się. W zasadzie nie miała nic przeciwko liźnięciu, ale nie była przyzwyczajona. Położyła się obok hienki. Czuła jej ciepło i było jej dobrze. Zaczęła mruczeć. Myślała o tym, co przed chwilą usłyszała.
- A co mam zrobić w zamian? - życie nauczyło ją jednej z podstawowych zasad. Nic nie jest za darmo.
Stron: 1 2