Król Lew PBF

Pełna wersja: Skała Skazy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Skała Skazy, a na niebie słońce, które chyliło się ku zachodowi. Przybyłem tuta i przygotowałem sobie wszystko to co jest potrzebne aby przeprowadzić nadanie pierwszej części znamienia. Chciałem aby to przeszło dość sprawienie i szybko. Nie widziałem potrzeby przedłużania tego. Osoby, które zostały wytypowane według mnie zasłużyły na pierwszą część. Trochę ich było ale kolejne części już nie będą tak prostą sprawą. Upolowana gazela miała być wieńcząca to wszystko uczta. Mała bo nie chodzi o samo najedzenie się ale o pewna symbolikę.
Głośny ryk dał znać, że nadszedł czas. Przyszły medyk przybył tutaj, by otrzymać swoje pierwsze znamię. Bardzo ważna rzecz dla każdego, bo od tej pory oficjalnie staje się częścią wspólnoty.
Przybył tu jako pierwszy po władcy. Lekko skinął głową w jego kierunku po czym przysiadł na skale w oczekiwaniu na pozostałych.
Zwabił ją tu ryk. Była właśnie na samotnej przechadzce (zdążyła już zwiać zarówno Baqienie jak i Makariemu), gdy go usłyszała. Ciekawe, co się tutaj działo... Podeszła i usiadła w wolnym miejscu, daleko od wszystkich zgromadzonych (czyli Edena, bo Myra nie zaliczała do uczestników, tylko do prowadzących).
// Załóżmy, że już wróciłem jakiś czas temu. Normalny post napiszę przy okazji rozmowy z Myrem w fabule.

Dobrze było znów mieć dach nad głową, nawet jeśli była nim zimna skała. Aksu wypoczywał właśnie w cichym zakątku jaskini, gdy po niebie rozszedł się głośny ryk, ewidentnie dochodzący ze strony wielkiej skały. Raczej trudno było zwyczajnie odwrócić się do niego plecami i pójść dalej spać. Karakal wstał ospale, przeciągnął się, potrząsł kilka razy łbem. Gotów do drogi, wybiegł z leża i popędził w stronę Skały Skazy. A tam, na szczycie, było już kilka osób. Myr i... cóż, reszty raczej trudno było się domyślić. Gdy Aksu dotarł na miejsce zebrania, ujrzał kompletnie nową twarz... ta mała musiała wstąpić, gdy kot był poza granicami stada. Nie, żeby mu to przeszkadzało.
Przeniósł wzrok na Myr'a, równie szybko tracąc koncentrację na jego osobie. Siadł nieopodal przywódcy, nie będąc pewnym tak naprawdę, co się tu odprawia.
O ho! Pojawił się ktoś jeszcze. Jakiś dziwny kot. Taki trochę złoty, zielone oczy... Mała wrażenie, że już kiedyś widziała kogoś podobnego. Przysunęła się trochę bliżej nieznajomego.
- Ja cię chyba znam... - bardziej wymruczała niż powiedziała. - Nie rozmawiałeś może z taką rudą lwicą? Gdzieś nad rzeką? - miała nadzieje, że dobrze strzeliła płeć kota.
Samiec był akurat na spacerze kiedy donośny ryk rozległ się po terenach Mglistego Brzasku. Od razu zaczął zmierzać w stronę Skały Skazy skąd dochodził dźwięk. Dumnie wszedł na skałę i zobaczył, że nie był pierwszy. Usiadł obok pozostałych i wlepił wzrok w Myra. Makari rozmyślał nad powodem tegoż zebrania, ale szybko mu się przypomniało, że samiec wspominał coś o znamionach stadnych.
Nim Aksu zdążył siąść wygodnie, już ktoś się odezwał, każąc mu zwrócić swoją uwagę. Nowa lwica przysunęła się nieco do karakala, mówiąc coś o wcześniejszym spotkaniu. Z lwicą...? Pewnie chodziło jej o królową Lwiej Ziemi. Ale skąd ONA to wie?
- To ty znalazłaś się tam wtedy... – mimo, iż słowa kierował do małej, jego wzrok cały czas wlepiony był w ruchy Myr'a. Zmarszczył nieco brwi, od razu przypominając sobie, co zaszło w tamtym miejscu około tydzień wstecz. - To przez ciebie tamta lwica zabiła guźca? – westchnął głośno, po czym potrząsł krótko głową.
- Tak, to ja - do towarzystwa doszedł właśnie Makari... cóż, przynajmniej tak myślał kot. Po tym, jak ta lwica dostała się do stada, Aksu niczego nie był już pewien.
Wyszczerzyła kiełki w uśmiech i pokiwała głową. O, jeszcze Makari tu przyszedł. Czy on musi wszędzie za nią łazić? No, ale jak już jest... Podeszła do brata, rzucając po drodze zwycięskie spojrzenie Edenowi. Tak a propos ich ostatniej rozmowy.
- O co chodzi? Po co wszyscy tu przyszli? - zapytała brata, sadowiąc się wygodnie obok niego.
Długo nie musiałem czekać i przybyli. Każdego przywitałem skinięciem łba. Dobrze, że nie musiałem długo czekać.
-Dobrze was widzieć- odezwałem się w końcu do przybyłych-Dzisiaj chciałbym nadać wam pierwszą cześć znamiona jako dowód pełnej akceptacji oraz nagrodę za wasz trud włożony w działania na rzecz stada. Za lojalność i wytrwałość. Ta część będzie pierwszym korkiem ku całemu. - Spojrzeniem przeszedłem po każdym z zebranych tutaj osób. Dobrze wiedzieć, że członkowie są zaangażowani.
-Po kolei wystąpicie i zabiorę się do nadawania znamiona- Będzie to w miarę szybki proces ale trochę bolesny.
Nie, nie rozjaśniło jej to w głowie. Tak na prawdę nic nie zrozumiała. Popatrzyła rozpaczliwie po pozostałych członkach stada. Siedziała jak wmurowana. O co tutaj chodzi???
Jego uszy wyłapywały każde słowo przywódcy. Siedział teraz dumnie z wypiętą piersią. Pierwszy krok z wielu jakie planuje zrobić.Skoro już wstąpił na tą ścieżkę to nie może z niej zejść. Wie, że nie będzie ona prosta. Wręcz przeciwnie, pełno w niej poskręcanych ścieżek i dużo pod górkę. Ale czyż nie po to się męczy wspinaczką, aby wejść na szczyt i podziwiać widoki?
Póki co siedział nieruchomo jak słup soli. Zapewne przywódca będzie po kolei wymieniał kogo naznaczy. W tej chwili musi tylko wyczekiwać.
Zwabił mnie ryk, przybiegłem ile miałem sił w łapach. Lekko zdyszany zasiadałem niedaleko wszystkich skinąłem łbem witając się ze wszystkimi a z wodzem przywitałem się dodatkowym ukłonem. Cały podekscytowany patrzyłem na całą ceremonię i na to co się będzie działo. Byłem również ciekaw czy zrobienie znamienia boli czy to będzie po protu takie o odczucie.
Kahawian zdążył powiedzieć Aksu, czym wyróżnia się znamię tego stada. To raczej nijak nie pomogłoby małej... możliwe, że nawet chciałaby uciec stąd czym prędzej. Jakby nie patrzeć, to w końcu blizna.
- Nie przejmuj się tym - spojrzał w stronę wejścia na skałę. Doszedł do nich właśnie nowy lew... kolejna, nieznajoma twarz. - To nic złego... postaraj się po prostu o tym nie myśleć. W miarę czasu będzie już tylko lepiej - powiedział, zwracając lekko głowę ku lwicy. Po chwili znów przeniósł swój wzrok na przywódcę.
Poczuła jak wzbiera w niej strach. Cofnęła się lekko.
- Czym mam się nie przejmować? Co nie jest niczym złym? - miała złe przeczucia. Bardzo złe.

Proszę Cię, pisz trochę dłuższe posty. Spójrz sobie na ostatni post Myra tutaj, czy Aksu, to jest taka dobra długość i wcale nie trzeba się jakoś rozpisywać mocno.
Lwiątko widać, ze było dość nadpobudliwe. Machnąłem jedynie ogonem.
-Jest to uroczystość, panno Jasiri, Tak więc jeśli nie chcesz zostać z niej wyproszona to tylko obserwuj. Jest to dość ważna chwilą- Dodałem i ponownie spojrzałem po obecnych. Wywołałem jako pierwszego Makariego, był w stadzie długo i zasługiwał na to aby jako pierwszy przystąpić do tej małej ceremonii. Kiedy ten wystąpił skinąłem mu łbem. Zamoczyłem łapę w barwniku który miałem przygotowany i na pysku zostawiłem mu kilka linii. Zmyją się przy pierwszym deszczu lub jak sam będzie tego chciał. Następnie wziąłem ostry kamień i zabrałem się za rozcinanie skóry na jego lewym ramieniu. Chwile mi to zajęło. Byłem skupiony na wykonaniu prawidłowych nacięć. Były powtórzone tak aby został widoczny ślad. Kiedy to nastąpiło skinąłem mu, że gotowe.
-Aksu, podejdź- Rzekłem do naszego posłańca. Swoja misje wykonał znakomicie i w pełni zasłużył sobie na to aby jako drugi otrzymać pierwsza część znamienia. Może i proces jest trochę bolesny ale za to z duma będą mogli prezentować znamię.
Stron: 1 2