03-04-2017, 12:12
Równina - [Mała Sawanna]
Gdzie ona się podziewała tym razem? Po prawej drzewo, po drugiej też jakaś wyrośnięta roślina, daleko przed nią rzeka. Czy dla przeciętnych zwierząt takie rozmieszczenie punktów kontrolnych było wystarczające, żeby zorientować się o swoim położeniu? Zdawało jej się, że z kimś rozmawiała, wczoraj albo dzisiaj, a może dwa tygodnie temu. W każdym razie głos tego kogoś rozbrzmiewał w jej wgniecionej czaszce i gdzieś ją prowadził. Nie potrafiła rozpoznać kim był ten dręczący ją osobnik, ani nawet zorientować się o jego płci, ale szeptał coś o wędrówce. Chwileczkę... czy to nie była po prostu podświadomość? Ale czy ona miała konkretny głos? Pasiastej zawsze zdawało się, że słowa wypowiadane w czaszce nie mają żadnych cech. Wszystkie zlewały się w podobny ciąg zapamiętanych informacji, dlatego nigdy nie dało się zorientować, czy wyodrębniony cytat należał do niej, czy kogoś innego.
Po dłuższym namyśle doszła do wniosku, że nie możliwe, żeby pamiętała czyjąś wypowiedź, więc to ona sama musiała wmówić sobie coś, a teraz podążała za tym ślepo, w nadziei, że obcy głos mógł ją do czegoś doprowadzić...
Przystanęła na chwilę. Łeb ją bolał od myślenia, więc stwierdziła, że czas się posilić przed dalszą wędrówką.
(13-08-2015, 22:46)Tosa napisał(a): [ -> ] Teren znajdujący się po obu stronach Słonecznej rzeki pomiędzy Dżunglą a Samotnym Pniem i Śnieżnym Lasem. Ot, typowa sawanna, pokryta trawą, co jakiś czas przecięta przez pasmo krzewów i drzew. Gdyby wytężyć wzrok, znalazło się tu też kilka głazów. Było to chyba jedno z mniej odwiedzanych przez wielkie koty miejsc, ponieważ zwierzyna czuła się tu bardzo dobrze.
Gdzie ona się podziewała tym razem? Po prawej drzewo, po drugiej też jakaś wyrośnięta roślina, daleko przed nią rzeka. Czy dla przeciętnych zwierząt takie rozmieszczenie punktów kontrolnych było wystarczające, żeby zorientować się o swoim położeniu? Zdawało jej się, że z kimś rozmawiała, wczoraj albo dzisiaj, a może dwa tygodnie temu. W każdym razie głos tego kogoś rozbrzmiewał w jej wgniecionej czaszce i gdzieś ją prowadził. Nie potrafiła rozpoznać kim był ten dręczący ją osobnik, ani nawet zorientować się o jego płci, ale szeptał coś o wędrówce. Chwileczkę... czy to nie była po prostu podświadomość? Ale czy ona miała konkretny głos? Pasiastej zawsze zdawało się, że słowa wypowiadane w czaszce nie mają żadnych cech. Wszystkie zlewały się w podobny ciąg zapamiętanych informacji, dlatego nigdy nie dało się zorientować, czy wyodrębniony cytat należał do niej, czy kogoś innego.
Po dłuższym namyśle doszła do wniosku, że nie możliwe, żeby pamiętała czyjąś wypowiedź, więc to ona sama musiała wmówić sobie coś, a teraz podążała za tym ślepo, w nadziei, że obcy głos mógł ją do czegoś doprowadzić...
Przystanęła na chwilę. Łeb ją bolał od myślenia, więc stwierdziła, że czas się posilić przed dalszą wędrówką.