Król Lew PBF

Pełna wersja: Hiienkowy czas [dzieci Kiu]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W skalnym lesie, który stał się domem jej, jej dzieci i całej reszty hien, siedział Kiu czas aby podszkolić młode aby nauczyć ich walki może w brutalny sposób ale sama Kiu takowa był. Przynajmniej do pewnego wydarzenia. Przemoc stała sie dla niej ważnym wyznacznikiem i ważną formą.
Rin bawiła się kością z nogi likaona. Najpierw starała się ją podrzucić, potem ją upolować, a potem przycisnąć do ziemi tak, by przypadkiem nie uciekła. Niestety kość nie chciała ani uciekać ani nawet się bronić i bardzo to małą hienkę irytowało. Położyła się na niej i rozejrzała. Zauważyła swoją mamę. Może ona zechce urozmaicić zabaw Rin? Brązowa wstała i z kością w zębach przebiegła rodzicielkę przed nosem, powarkując prowokująco.
Scarlett biegała między większymi skałami z patykiem w pysku, ciągając go po ziemi z uniesionym dumnie ogonkiem. Po chwili zabawa znudziła jej się więc zajęła się toaletą, czyszcząc swoje łapki. Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy na horyzoncie pojawiła się mama. Mała kudłata kulka podbiegła do niej zaraz po siostrze i usiadła przy jej przednich kończynach, podgryzając je zaczepnie.
W przeciwieństwie do swoich sióstr, Nurit bynajmniej nie wykazywała się nadmiarem energii. Kryła się wśród wszelkich równie niskich co ona roślinek, gdzie czuła się bezpiecznie. Stamtąd obserwowała wyczyny rodzeństwa; momentami korciło ją, żeby się do nich przyłączyć, jednak te myśli szybko były zastępowane przez inne, zniechęcające ją do podobnych aktywności.
Brązowa w ogóle nie przepadała za tym bieganiem, skakaniem i innymi takimi. Może to dlatego, że nie była w tym dobra, a może wręcz odwrotnie, nie była dobra, bo wciąż tego unikała. Urodziła się jako najsłabsza z rodzeństwa i nic nie wskazywało na to, by ta sytuacja miała się zmienić, więc po co się męczyć?