13-09-2018, 00:42
Tytuł tego tematu doskonale oddaje moje nastawienie, gdy postanowiłem się zarejestrować na tym forum. A jak tak patrzę na datę utworzenia konta, to widzę, że jestem tu już przeszło 3 lata. Wow.
Sądziłem, że szybko się znudzę zwierzęcym PBFem. W końcu, o czym ciekawym można pisać jako część afrykańskiej fauny? Już to przerabiałem i kojarzyło mi się to z wątkami, które w większości polegały na pogadankach "o pogodzie". Przyciągnęło mnie zamiłowanie do zwierząt i sentyment do Disneya (nie samego Króla Lwa, nie mogę powiedzieć, że to mój faworyt wśród produkcji tego studia). To miała być dla mnie szansa na wcielenie się w jedno z ulubionych przeze mnie zwierząt, czyli właśnie geparda. Taka luźna odskocznia od innych forum, w które wówczas byłem zaangażowany jako admin. Nawet nie przyłożyłem się do wymyślenia nicku i postawiłem na lekką tandetę, a wygląd zerżnąłem z jakiegoś komisza. Po pierwszym, bardzo krótkim wątku, który nie różnił się zbytnio od tych, które pamiętałem z psiego forum, wszystko wskazywało na to, że długo nie zagrzeję miejsca na tym forum. Ale potem pojawiło się Bractwo Jadu i wciągnąłem się w fabułę, która stała się znacznie ciekawsza. Jednak niemniej ważnym punktem w mojej historii na forum był event sylwestrowy 2015/2016, dzięki któremu przestałem już odwiedzać forum tylko dla pisania postów. Ktoś wtedy zwrócił na mnie uwagę i od tego zaczęły się nasze korespondencje, a niedługo potem zostałem poproszony o pomoc przy prowadzeniu forum.
To nie jest mój pierwszy PBF, ani też ostatni, ale na pewno jest dla mnie tym najbardziej przełomowym. Moja aspołeczność znacznie się dzięki niemu zmniejszyła i stałem się bardziej otwarty na ludzi. Wciąż mi daleko do duszy towarzystwa (na sb ciężko było mnie uświadczyć, hm? :P), ale już nie jestem bierny w rozmowach i łatwiej mi przejąć inicjatywę. Zawarłem tu nowe przyjaźnie (chyba mogę tak to nazwać?), możliwe, że te parę osób, z którymi widuję się co jakiś czas w Warszawie są mi znacznie bliżsi niż znajomi ze szkoły/studiów/miejscowości. W ogóle, gdy pierwszy raz zostałem zaproszony na prawdziwy zlot lewków, przez chwilę miałem wątpliwości. Ale przyjąłem zaproszenie i nawet nie było tak źle ¯\_(ツ)_/¯. Spodobało mi się na tyle, że starałem się pojawić na każdym kolejnym. Raz nawet musiałem zerwać się z mieszkania Felki o 5 rano, żeby dojechać na czas do Wrocławia, bo wtedy akurat wypadały mi obowiązkowe zajęcia terenowe. Pozdrawiam wszystkich, których wtedy obudziłem :v Bardzo podziwiałem i dalej podziwiam, że gracze tego forum nie ograniczają się do kontaktów w internecie, ale spotykają się też w rzeczywistości. Fizyczny notesik to coś godnego podziwu. Prawdziwy artefakt. I cieszę się, że miałem okazję zostawić w nim ślad po sobie. Jeszcze nigdy dotąd nie byłem na tak zżytym społecznie forum. Na większości z nich ludzie bardzo bronili swojej anonimowości, no i pewnie byli za młodzi, żeby podróżować sobie pociągami do stolicy i z powrotem.
Oprócz tego rozwinąłem się trochę pod względem rysowania. Przebudziła się moja dusza artysty, którą długo zaniedbywałem. Od czasu gimnazjum ciężko mi było chwycić za ołówek i coś naskrobać, ale KL dostarczał mi motywacji, bo tutaj potrzebowałem tych rysunków. To forum skłoniło mnie do obróbki szkiców w programach graficznych i ogólnie do pracy w digitalu. Dotąd moje rysunki kończyły się w fazie papieru :P Kilka prac nawet poleciało na dA, choć moje konto w założeniu miało być tylko do obserwowania kilku artystów.
Zdaję sobie sprawę, że jako junior admin byłem mało widoczny. Odpowiadam za drobne zmiany, których większość pewnie nawet nie dostrzega. Nie mogę powiedzieć, że jestem dumny z tego, jak wywiązałem się ze swojej roli, choć wiem, że nie byłem zupełnie bezużyteczny. W każdym razie cieszę się, że znalazłem się w tym "kółeczku wzajemnej adoracji" i razem z innymi adminami mogłem dopracowywać systemy, kwestie fabularne, itp. Jako MG nie prowadziłem wielu akcji, ale jak już prowadziłem, to zazwyczaj były spektakularne i odbijały się echem po forum, powodując dramy, fochy, bunty i nienawiść do administracji xD Obława na Sotha, Szczerbata Grota i Śmieszny Las - te trzy jeszcze długo będę wspominał <3
Nie prowadziłem jakichś wybitnych wątków, ale wciąż jestem zadowolony z Zephyra i Firraela, którzy w punkcie wyjścia są spełnieni. Co prawda Firr nie miał szczęśliwego zakończenia, ale przecież nie byłby sobą, gdyby nie miał czym się irytować :v Gdzieś tam jeszcze zaginął Kigeni, który niestety mocno odbiegł od początkowego zamysłu, bo nie byłem w stanie go poprowadzić tak, jak sobie wymarzyłem. Bahati dopiero kiełkował. Miałem plan na jego charakter podczas dojrzałości, ale nie mogłem go połączyć z wycofanym maluchem, na jakiego go wykreowałem początkowo :P W każdym razie, każdy z nich był otoczony ciekawymi postaciami. Ich wątki potrafiły mi dostarczyć wiele satysfakcji. Był okres, że trzy moje postacie równolegle miały wątki romantyczne i wtedy mnie już trochę mdliło, ale przebrnąłem i przez to!
Chciałbym Wam wszystkim podziękować. To był kawał przygody. Póki co jeszcze tego nie odczuwam, ale jestem pewien, że miesiąc, może dwa po zamknięciu forum uderzy mnie nostalgia. Dobrze, że jest jeszcze Discord, dzięki któremu wciąż możemy czuć się społecznością.
Sądziłem, że szybko się znudzę zwierzęcym PBFem. W końcu, o czym ciekawym można pisać jako część afrykańskiej fauny? Już to przerabiałem i kojarzyło mi się to z wątkami, które w większości polegały na pogadankach "o pogodzie". Przyciągnęło mnie zamiłowanie do zwierząt i sentyment do Disneya (nie samego Króla Lwa, nie mogę powiedzieć, że to mój faworyt wśród produkcji tego studia). To miała być dla mnie szansa na wcielenie się w jedno z ulubionych przeze mnie zwierząt, czyli właśnie geparda. Taka luźna odskocznia od innych forum, w które wówczas byłem zaangażowany jako admin. Nawet nie przyłożyłem się do wymyślenia nicku i postawiłem na lekką tandetę, a wygląd zerżnąłem z jakiegoś komisza. Po pierwszym, bardzo krótkim wątku, który nie różnił się zbytnio od tych, które pamiętałem z psiego forum, wszystko wskazywało na to, że długo nie zagrzeję miejsca na tym forum. Ale potem pojawiło się Bractwo Jadu i wciągnąłem się w fabułę, która stała się znacznie ciekawsza. Jednak niemniej ważnym punktem w mojej historii na forum był event sylwestrowy 2015/2016, dzięki któremu przestałem już odwiedzać forum tylko dla pisania postów. Ktoś wtedy zwrócił na mnie uwagę i od tego zaczęły się nasze korespondencje, a niedługo potem zostałem poproszony o pomoc przy prowadzeniu forum.
To nie jest mój pierwszy PBF, ani też ostatni, ale na pewno jest dla mnie tym najbardziej przełomowym. Moja aspołeczność znacznie się dzięki niemu zmniejszyła i stałem się bardziej otwarty na ludzi. Wciąż mi daleko do duszy towarzystwa (na sb ciężko było mnie uświadczyć, hm? :P), ale już nie jestem bierny w rozmowach i łatwiej mi przejąć inicjatywę. Zawarłem tu nowe przyjaźnie (chyba mogę tak to nazwać?), możliwe, że te parę osób, z którymi widuję się co jakiś czas w Warszawie są mi znacznie bliżsi niż znajomi ze szkoły/studiów/miejscowości. W ogóle, gdy pierwszy raz zostałem zaproszony na prawdziwy zlot lewków, przez chwilę miałem wątpliwości. Ale przyjąłem zaproszenie i nawet nie było tak źle ¯\_(ツ)_/¯. Spodobało mi się na tyle, że starałem się pojawić na każdym kolejnym. Raz nawet musiałem zerwać się z mieszkania Felki o 5 rano, żeby dojechać na czas do Wrocławia, bo wtedy akurat wypadały mi obowiązkowe zajęcia terenowe. Pozdrawiam wszystkich, których wtedy obudziłem :v Bardzo podziwiałem i dalej podziwiam, że gracze tego forum nie ograniczają się do kontaktów w internecie, ale spotykają się też w rzeczywistości. Fizyczny notesik to coś godnego podziwu. Prawdziwy artefakt. I cieszę się, że miałem okazję zostawić w nim ślad po sobie. Jeszcze nigdy dotąd nie byłem na tak zżytym społecznie forum. Na większości z nich ludzie bardzo bronili swojej anonimowości, no i pewnie byli za młodzi, żeby podróżować sobie pociągami do stolicy i z powrotem.
Oprócz tego rozwinąłem się trochę pod względem rysowania. Przebudziła się moja dusza artysty, którą długo zaniedbywałem. Od czasu gimnazjum ciężko mi było chwycić za ołówek i coś naskrobać, ale KL dostarczał mi motywacji, bo tutaj potrzebowałem tych rysunków. To forum skłoniło mnie do obróbki szkiców w programach graficznych i ogólnie do pracy w digitalu. Dotąd moje rysunki kończyły się w fazie papieru :P Kilka prac nawet poleciało na dA, choć moje konto w założeniu miało być tylko do obserwowania kilku artystów.
Zdaję sobie sprawę, że jako junior admin byłem mało widoczny. Odpowiadam za drobne zmiany, których większość pewnie nawet nie dostrzega. Nie mogę powiedzieć, że jestem dumny z tego, jak wywiązałem się ze swojej roli, choć wiem, że nie byłem zupełnie bezużyteczny. W każdym razie cieszę się, że znalazłem się w tym "kółeczku wzajemnej adoracji" i razem z innymi adminami mogłem dopracowywać systemy, kwestie fabularne, itp. Jako MG nie prowadziłem wielu akcji, ale jak już prowadziłem, to zazwyczaj były spektakularne i odbijały się echem po forum, powodując dramy, fochy, bunty i nienawiść do administracji xD Obława na Sotha, Szczerbata Grota i Śmieszny Las - te trzy jeszcze długo będę wspominał <3
Nie prowadziłem jakichś wybitnych wątków, ale wciąż jestem zadowolony z Zephyra i Firraela, którzy w punkcie wyjścia są spełnieni. Co prawda Firr nie miał szczęśliwego zakończenia, ale przecież nie byłby sobą, gdyby nie miał czym się irytować :v Gdzieś tam jeszcze zaginął Kigeni, który niestety mocno odbiegł od początkowego zamysłu, bo nie byłem w stanie go poprowadzić tak, jak sobie wymarzyłem. Bahati dopiero kiełkował. Miałem plan na jego charakter podczas dojrzałości, ale nie mogłem go połączyć z wycofanym maluchem, na jakiego go wykreowałem początkowo :P W każdym razie, każdy z nich był otoczony ciekawymi postaciami. Ich wątki potrafiły mi dostarczyć wiele satysfakcji. Był okres, że trzy moje postacie równolegle miały wątki romantyczne i wtedy mnie już trochę mdliło, ale przebrnąłem i przez to!
Chciałbym Wam wszystkim podziękować. To był kawał przygody. Póki co jeszcze tego nie odczuwam, ale jestem pewien, że miesiąc, może dwa po zamknięciu forum uderzy mnie nostalgia. Dobrze, że jest jeszcze Discord, dzięki któremu wciąż możemy czuć się społecznością.