Król Lew PBF

Pełna wersja: Grota Medyków
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wszedł do całkiem sporej groty, jego nozdrza od razu zaczęły drażnić zapachy wszelakich ziół. Niuchnął parę razy, lubił taki ostry zapach. Przysiadł obok Ayumi i z ciekawością przyglądał się jak tworzy mieszankę.
- Nie wiem czy to naprawdę konieczne. Dopiero co tu przyszedłem, a już sprawiam wam kłopoty.
Postawił uszy ku sobie, wstyd w jego głębi nawet nie osłabł, a wręcz zdawał się rosnąć.
- To na pewno jakieś niestrawione mięso, albo trochę nadgniłe.
/Aha, zapmniałam dopisać:
-1 rumianek
-1 czarny bez/

O, w końcu przyszedł! Lwica wzięła w pysk owe lekarstwo i postawiła je przed Maru.
- Nie gadaj, tylko pij - rzekła tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym usiadła przed nim, czekając aż wypije wszystko. Możliwe, że mogłoby mu to nie smakować, ale pomóc na pewno.
Po chwili dodała już spokojniejszym tonem.
- Nic się na martw. Każdego mogą zakoczyć problemy trawienne - rzekła już się do niego uśmiechając, jak to miała w zwyczaju.

/brak weny/
Posłusznie pochylił łeb i zaczął sączyć napój. Smak nie był jakoś najprzyjemniejszy, ale w końcu to było lekarstwo. Dopił do ostatniej kropli, oblizał wargi i spojrzał znów na medyka.
- Dziękuję i przepraszam. Na pewno pomoże.
Posłał jej uśmiech i podniósł zad.
- Bardzo tu ładnie. Wiesz, zawsze chciałem leczyć innych, ale... samcom to chyba nie wypada.
Cicho zaśmiał się.
Wbiegł z Haineko do groty.
Posadził ja na ziemi i zajeczał z bólu, w końcu.
-Aaaaauu! Pomocy.... - wystawił ogon lekko do przodu - zmiażdżony... mój biedny ogon...
Pojekiwał cicho i podszedł do medyczki.
I pół szeptem, z lekką chrypą dodał - Pomocy...
Spojrzał jeszcze czy wszystko w porządku z Haineko. Ale gepardziątko wydawało się być całe i zdrowe. Chociaż tyle.
- Głaz... skały... kanion...
Końcówka ogona była mocno zmiażdżona...
Ayumi zadowolona z faktu, iż Maru wypił wszystko, odniosła naczynie na miejsce.
- No widzisz. Teraz na przyszłość staraj się nie jeść zbyt starej padliny, albo najlepiej jedz świeżo upolowane mięso - poradziła mu. Sama nie lubiła jeść padliny. Gdy była głodna, wolała sama coś upolować, niż jeść stare mięso.
Jeszcze miała coś dodać, gdy do groty wpadł Cavum niosący w pysku Haineko. Początkowo myślała, że to małej gepardzicy coś dolegało, a on ją tu tylko przyniósł, lecz po dokładniejszym przyjrzeniu się stwierdziła, że mała jest rześka i zdrowa, a jej towarzysz wręcz przeciwnie.
Usłyszawszy jego słowa, natychmiast spojrzała na jego ogon, którego widok sprawił że jasnosierstna aż syknęła. Końcówka ogona była mocno zmiażdżona, a jego musiało to okropnie boleć.
To był taki pierwszy przypadek w jej ,,karierze'' medyka. I co tu zrobić?
- Połóż się. Zaraz go obejrzę - rzekła do młodego lwa.
Z krzykiem wpadł do groty mlodziak z jeszcze kimś młodszym w pysku. Spojrzał na lwiaka, a po jego słowach na jego ogon. Nie wyglądał zbyt ciekawie, nawet dla Maru, który niejedno już widział. Zwrócił głowę do Ayumi i powiedział bardzo spokojnym głosem.
- Może pomogę? To chyba cięższy przypadek od mojego. Mogę przynieść zioła, czy coś.
Posłusznie się położył, choć nie obyło się bez stęknieć i pojękiwania z bólu. Bardzo źle czuł się przez to co się stało z jego ogonem i nie omieszkał tego okazywać.
Zamknął oczy i liczył na to że Ayu mu pomoże.
Ayumi będąc przerażoną stanem ogona Cavuma, zastanawiała się co robić. Po raz pierwszy miała do czynienia z taką sytuacją i po raz pierwszy czuła się bezradnie. I już mogła stwierdzić że nienawidziła tego odczucia.
Na szczęście jednak wpadła na pewien pomysł. Maru chciał pomóc, tak? No to będzie miał ku temu okazję.
- Idź do królowej. Powiedz, że pilnie potrzebuję jej pomocy w grocie medyka - kazała wojownikowi, a żeby się nie nudzić podczas oczekiwania zaczęła powoli przemywać uszkodzone miejsce młodego.
Szybko wyleciał z groty... ale zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia gdzie ją znaleźć. Szybko wrócił i nawet nie przysiadał już.
- Ale gdzie mogę ją znaleźć? I czy uda mi się ją przekonać, żeby przyszła?
Przełknął ślinę, znowu ta trema i napięte nerwy.
Lwica przerwała czynność, by zwrócić łeb w stronę Maru.
- Jak szłam do groty, to widziałam ją nad rzeką. Powiedz jej że pilnie potrzebuję pomocy, bo członek naszego stada uległ wypadkowi, rozumiesz? A teraz idź! IDŹ!!! - rzekła ponownie tonem nieznoszącym sprzeciwu. Im szybciej pójdzie, tym szybciej wróci z królową, a ona sama tu nie da rady. Nie w takim przypadku. Potrzebowała pomocy.
Tyle wystarczyło. Na pewno zajmie to mniej czasu niż szukanie jej po całej krainie. Wyleciał jak z procy z groty i pognał w kierunku rzeki.

[zt]
Haineko weszła do groty razem z Cavumem, a właściwie została przez niego wniesiona przez skórę na karku. Widać, było że całą drogę przeszedł z ogromnym trudem przez ten ogon. Małej aż się zrobiło przykro z powodu zaistniałej sytuacji, wiedziała w końcu że to jej wina. I po co się tam pchała?
Po przebytej rozmowie pomiędzy medyczką, a drugim lwem, którego bała się jakoby mniej (może ten strach przed lwami ustępuje?), podeszła do medyczki.
- Proszę pani, a wyleczy pani Cavuma? - zapytała niebieskooką nieśmiałym, typowo dziecięcym głosikiem.
Leżał, i na chwile otworzył oczy by przyglądnąć się małej Haineko. Była mu aktualnie jak młodsza siostra. Mimo tego że jeszcze przed chwilą był na nią wściekły, teraz te negatywne emocje zniknęły. Nawet na jego pysku pojawił się grymas, może nawet nie bliski uśmiechowi, ale pozytywny. Zadowolony był że chociaż mała jest bezpieczna.
Steknął głośniej i podkulił ogon, obolały ogon.
Dopiero po chwili spostrzegła małą samicę geparda, wyraźnie zatroskaną o zdrowie jej towarzysza.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, by wyzdrowiał - odpowiedziała lekko się do niej uśmiechając, po czym wróciła do przemywania ogona Cavuma.
Lwica biegła co sił w łapach. Dotarłszy do groty, stanęła w wejściu, wyraźnie zadyszana.
- Ayumi! - zawołała, powoli ruszając ku niej. - Nad rzeką są moje dzieci, zostawiłam je z Maru i Nafasi, nową członkinią naszego stada. Chciałabym jednak, żebyś do nich dołączyła, tobie ufam, a ich dopiero co poznałam...
Wpatrywała się w nią z powagą.
- Jest ich czwórka. W okolicy widziałam też jasnego lwa, przywitał się ze mną po lwioziemsku i nie wydaje mi się, żeby miał złe zamiary, ale lepiej mieć się na baczności.
Dopiero teraz spojrzała na Cavuma i jego ogon. Nie wyglądało to dobrze.
- Dałaś mu coś przeciwbólowego? Robiłaś przy nim cokolwiek?