Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Hofu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Cicha, trawiasta sawanna, nieśmiało pokrywająca się zielenią to tu, to tam. Chłodny wiatr z północy w porywach przynosi ze sobą złowieszczy szum traw.
Niczego nie widać, niczego nie słychać. Na razie cisza.
Z oddali można było zauważyć się sylwetkę skradającego się lwa. Był to nastolatek o jasnych zaczątkach grzywy. Przykucnął w trawie aby wypatrzeć ofiarę polowania.
Niestety młodemu lwu stąd nie udało się niczego wypatrzeć. Może warto powęszyć trochę dalej?
Hofu podszedł trochę dalej, ale przez cały ten czas był ukryty w trawie na tyle ile mógł. Nastolatek zaczął węszyć przy samej ziemi.
Niestety, nadal nic nie widać, nie czuć ani nie słychać. Ale jak to mówią- do trzech razy sztuka. Cierpliwość jest główną cnotą dobrego łowcy, nieprawdaż?
Hofu nie tracił cierpliwości, dalej buszował wśród wysokich traw szukających śladów jakichkolwiek zwierząt nadających się do spożycia. Stawiał łapy ostrożnie, żeby nie narobić zbytecznego hałasu.
Szmer. Cichy, ale jednak. Nieopodal dało się wyczuć obecność jakiegoś zwierza. Ostrożnie, jeden fałszywy ruch i albo się spłoszy nim zdążysz zareagować albo stratuje cię- jeśli ma na tyle odwagi.
Ciekawe, co to może być.
Hofu schował się za trawą jeszcze bardziej, lecz mimo ukrycia zaczął wypatrywać co to za gatunek zwierza i jak najlepiej zaatakować. W końcu to w jakiej pozycji i odległości się znajduje jest bardzo ważne.
Hofu nadal nie był w stanie stwierdzić, na jaki gatunek kolacji się natknął. Szmery nie ustawały. Może warto wytężyć słuch i ustalić, skąd docierają odgłosy deptanej trawy?
Skoro nic nie widać, wypadałoby posłuchać. Hofu nadstawił dodatkowo uszy, żeby wyłapać wszelkie szmery i skąd one dochodzą.
Udało się. W trawie buszowało coś, co ma cztery łapy, czarny nos i duże uszy. To szakal. Dosyć duże stworzenie w porównaniu z Hofu. Konkretniej- zdrowa, okazała samica szakala. Pewnie szuka czegoś by wykarmić młode.
Samica zupełnie pochłonięta rozkopywaniem norki jakiegoś gryzonia straciła czujność- nie widzi cię ani nie czuje.
A to podobno psowate mają lepszy węch od kotowaty. W tym wypadku to zawiodło. Hofu przykucnął jeszcze bardziej, żeby nie być całkowicie widocznym. W końcu zaczął się przesuwać w stronę samicy szakala. Starał się być całkowicie cicho.
Szakalka nagle zastygła w bezruchu, łeb mając wciąż przy ziemi. Chyba coś wyczuła. Pytanie brzmi- wyczuła niebezpieczeństwo czy raczej znalazła gryzonia którego tak usilnie próbowała pochwycić?
Wygląda na to że pierwsza opcja się sprawdziła. Samica strzygła raz po raz uchem, a zaraz potem jednym, zwinnym susem odskoczyła od swoich wykopalisk i rzuciła się w ucieczkę wyjąc przy tym jak opętana.
No, Hofu, zbieraj się bo Ci kolacja zwieje!
Pech to pech. Nic nadzwyczajnego, każdego praktycznie spotyka więc Hou ni stąd ni zowąd zaczął pędzić za swoim śniadanioobiadem. Pędził ile tylko miał sił w łapach, żeby znaleźć się blisko samicy.
Niestety sama prędkość nie przyda się. Potrzeba zwinności, zwinności szakala, który swoją drogą, zaczął gwałtownie zmieniać kierunki. Mogłoby się nawet zdawać, że kilka razy obiegł dookoła łowcę, co z pewnością było mylące, a w połączeniu z dzikim wyciem psowatego mogło nieźle wybić z rytmu.
Na razie samica jest zupełnie bezpieczna, Hofu nie zbliżył się do niej ani odrobinkę.
Stron: 1 2 3 4