Król Lew PBF

Pełna wersja: Skała Skazy - na zewnątrz
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40
Uśmiechnęła się krzywo, bo mimo że chciałabyć miła to wciąż nie czuła się całkiem pewnie w obecności obcego. Wskazała łapą w stronę pustyni.
- Aktualnie pomieszkuję sobie na pustyni. Przyszłam tu by się upewnić, że nie będę nikomu przeszkadzać. Byłoby miło, gdybyś mógł mi pokazać granicę.
Ta małą naprawdę byłą jakaś... dziwna. Albo bardzo rozpieszczona. Kiedyś zrozumie jakie niebezpieczeństwa na nią czyhają. Zamachnął się ogonem, może nawet z powodu irytacji, że został wciągnięty w niańczenie lwiątek. Słysząc jej słowa zakręcił ponownie oczami.
- No cóż, skoro tak to zapewne potrafisz obronić się przed gepardem, albo upolować sobie trochę pożywienia, prawda?
Posłał młodej zadziorny uśmieszek.
Heh, gdyby on coś o niej wiedział... Podniosła wyżej głowę.
- Po co bronić się przed gepardem? Ja wole po prostu go nie spotkać. - odwróciła się i przeszła kilka kroków. - Umiem o siebie zadbać. - stwierdziła stanowczo.
Jakże to było proste, że też on nigdy nie wpadł na tak genialny pomysł. Najlepiej go nie spotkać! Cud, miód i orzeszki. Zaśmiał się cicho pod nosem. Młoda była sympatyczna, chociaż trochę zarozumiała, ale trudno.
- Nie wątpię, że potrafisz. A co z jedzeniem? Czy też czekałabyś aż się samo upoluje?
Trochę kąśliwa byłą ta uwaga, ale w sumie czemu nie, może być całkiem zabawnie. Przynajmniej młoda jest zajęta rozmową, a nie wymyślaniem głupot.
- A żebyś wiedział. - aż uśmiechnęła się pod nosem. - Mam swoje sposoby.
Pokiwał twierdząco głową. Ciekawe jakież to sposoby? Czekać aż ktoś upoluje czy znaleźć padlinę? W obu przypadkach to nie za dobre rozwiązanie na dłuższą metę. Niemniej mała była sympatyczna, Eden nawet zdążył ją polubić. Każdy przecież kiedyś był dzieckiem. Wspaniałe czasy, gdy największym problemem było znalezienie kogoś do zabawy. I mimo tego, że sam Eden został wyrzucony ze swego stada to właśnie to momenty w nim są dla niego najpiękniejsze, w każdym razie do tej chwili. Rozdział pod tytułem "Mglisty Brzask" dopiero się rozpoczął i chyba tylko jeden Mufasa wie, co będzie w nim napisane na kolejnych stronicach.
Sam Eden przysiadł obok Jasiri i łapą potargał jej grzywkę, niemal jak starszy brat dokuczający młodszemu rodzeństwu. Zaśmiał się widząc efekty na głowie młodej.
Zjeżyła sierść i kłapnęła zębami. Nie na za dużo sobie przypadkiem pozwala? Co to w ogóle miało być? Śmieje się? Czyli to raczej nie miała być forma ataku. Ona też się uśmiechnęła. Móżdżek pracował jej na najwyższych obrotach.
- Znasz jakieś zabawy? Pobawimy się - zapytała niewinnie, przewracając się jednocześnie na ziemie. Nie zadała sobie nawet trudu by poprawić zmierzwioną grzywkę. Kto by się tam przejmował fryzurą?
Siostrzyczko wiem, że masz anielską wprost cierpliwość, ale nie mamy czasu tu tak sterczeć.
Westchnęła, bo braciszek miał racje. Nie chciała narobić sobie wrogów znikając nagle, lecz zostanie tu dłużej naprawdę nie leżało jej na łapę. Spojrzała ostatni raz na samca, wciąż krzywo się uśmiechając.
- Wiesz co... Chyba sama sobie poradzę. Poza tym wątpię byś mógł za mną nadążyć.
Następnie ruszyła biegiem w stronę, z której wcześniej przybyła, a pozostawała za nią tylko chmura kurzu i pyłu.

z.t

//Wybywam z tematu, bo Makariego nie ma teraz, a nie chcę sobie blokować postaci ;-;
Trochę posępniał po jej pytaniu. Nie znał za bardzo żadnych gier, w które mogłyby grać jednocześnie dorosłe i młode osobniki. Pomyślał trochę, nie chciał jakość zawieść lwiczki.
- No nie wiem, zapasy raczej odpadają, może jakieś podchody albo coś?
Wzruszył ramionami. Może młoda będzie miała inny, lepszy pomysł?
Uśmiechnęła się słodko.
- Możemy zagrać w chowanego. - zaproponowała i już zaczęła zmierzać do podnóża skały. - Ty szukasz pierwszy!
- W chowanego? Niech będzie, tylko nie schowaj się za dobrze, bo nie znajdę i co będzie?
Lekko trącił młodą łapą i posłał jej ciepły uśmiech. Lwiątka jednak są całkiem sympatyczne, trzeba je tylko lepiej poznać.
- To co, mam się odwrócić i liczyć do dziesięciu?
Skrzywiła się lekko.
- Nie, nie do dziesięciu. Jestem tu pierwszy raz i nie znam jeszcze kryjówek. Policz do stu! - to wydawało się być rozsądnym rozwiązaniem. Spojrzała nieufnie na Edena. - Tylko nie podglądaj. - rzuciła na pożegnanie i ruszyła się chować. Miała zamiar pójść za skałę, a potem pomyśleć nad kryjówką. Zatrzymała się jednak by sprawdzić, czy brązowy na pewno zaczął już liczyć. No i czy przypadkiem nie podgląda.
Aż do stu, dobrze, że nie do miliona. Pokręcił tylko głową cicho przy tym chichocząc.
- No dobrze, tylko za daleko nie odchodź, nie chcę, żebyś się zgubiła.
Odwrócił się do skały i zaczął liczyć, ukradkiem próbując podejrzeć w którą to stronę młoda się udaje.
Rzuciła mu ostatnie podejrzliwe spojrzenie, po czym z zadowoleniem obeszła Skałę Skazy. Potem udała się na zachód.

z.t.
Liczył, i liczył, i liczył, aż w końcu doliczył. Odwrócił się i... no właśnie. Gdzież ona poszła? Spróbował wyniuchać jej trop, ale trochę było trudno. Stanął na krańcu skały i próbował ją gdzieś zobaczyć, ale na próżno. No cóż, poczeka jeszcze chwilę, a jak nie wyjdzie to zacznie szukać. W końcu po to się bawią.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40