Król Lew PBF

Pełna wersja: Szkolenie- Serret [Szaman]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Oxena

Czekoladowa przybyła na miejsce szkolenia karakalki, cierpliwie zajmując swoje miejsce pośrodku terenu placu i obwijając ogon wokół tylnych łap, utkwiła wzrok w miejscu skąd powinna niedługo wychylić się przyszła szamanka. Ciekawe tylko, jak szybko tamta się tu pojawi.
Dość szybko, jak się okazało. Co prawda Serret nie biegła, ale ciężko też było uznać jej krok za wolny, więc dotarła na czas, a przynajmniej tak się jej wydawało.
- Witaj, królowo - oznajmiła, kiedy już znalazła się przed ową personą, kłaniając się przed nią z szacunkiem. - Bardzo bym chciała przejść szkolenie na funkcję Szamana, jeśli to możliwe - dodała od razu bez zbędnych ceregieli.
Niestety, nie znała stadnego przywitania, więc nie mogła go użyć. Zakładając, że takowe w ogóle istnieje...

Oxena

Lygryska posłała jedynie powitalny uśmiech Serret i skinęła jej nieobecnie łbem. Musi się skupić. Jej pierwszy trening. Uh. E tam, da sobie jakoś radę. Musi.
-To dobrze, brakuje nam ostatnio szamanów...-tak, Shun gdzieś się chyba zawieruszyła. Coś jej ostatnio nie widywała za często.
-To może na początek, powiedz mi czy wiesz, z czym wiąże się ta funkcja?
- Oczywiście, że wiem - stwierdziła z uśmiechem, oczywiście prędko uświadamiając sobie, że trzeba by tu jeszcze dodać coś więcej. - Szamani odprawiają różne stadne uroczystości, święta, ceremonie, ale również nadają tak zwane znamiona, specjalne stadne odznaczenia. Dlatego szaman niekoniecznie musi być silny, ale ważniejsze jest to, żeby miał wprawną łapę, był kreatywny i miał zdolności organizacyjne.
Serret nie była pewna, czy to ostatnie jej dotyczy (nigdy nie miała okazji się o tym przekonać), ale pozostałe określenia chyba w miarę pasowały, prawda?

Oxena

Prawda.
-Dobrze.-mruknęła jedynie, strzygąc przy tym uszami. Zlustrowała wzrokiem fioletowooką, po czym potrząsnęła łbem chcąc skupić się na kolejnym pytaniu.
-Skoro już poruszyłaś temat świąt, to powiedz mi, czy znasz nasze?
Znów przytaknęła, ochoczo kiwając łbem.
- Tak, są trzy: Święto Nowego Początku, Święto Gwiazd i różnego rodzaju Festiwale. Mam je opisywać?
Zanim Oxena zdążyłaby udzielić jej odpowiedzi na owe pytanie, karakalka już mówiła dalej:
- A Szamani są najbardziej potrzebni podczas Festiwali, ponieważ to oni są odpowiedzialni za przygotowanie różnych barwiących substancji.

Oxena

-Jeśli chcesz.-odparła, uśmiechając się zachęcająco do Serret. Nie przypuszczała, że w tak krótkim czasie dowiedziała się tyle o stadzie. A może już wcześniej znała różne tradycje Starego Brzasku? Kto to wie. Lygrysica zastanowiła się przez chwilę, po czym zadała kolejne pytanie.
-Przygotowanie do Festiwalu. Potrzebujesz znaleźć barwniki do stworzenia tradycyjnych farb. Gdzie byś szukała tych składników i jakie by to były?
Ano, Ingo zdążył już nieco jej opowiedzieć, aczkolwiek wiele spraw pozostawało jeszcze poza zasięgiem jej wiedzy.
- Święto Nowego Początku trwa dwie doby. Pierwszego dnia członkowie stada starają się zażegnać konflikty, które między nimi wystąpiły, a drugiego wszyscy wspólnie wyczekują wschodu słońca, dzieląc się swoimi doświadczeniami, wspomnieniami... Z kolei najważniejszym punktem Święta Gwiazd zebranie się na Skalisku i wspólny ryk na znak pamięci o przodkach. Festiwale obejmują koronacje, śluby, rocznice i tak dalej. To radosne uroczystości, podczas których członkowie stada i ich groty nabierają barw.
Uśmiechnęła się na myśl o tym rodzaju świąt. To najbardziej jej się podobało.
- Jeśli chodzi o barwniki, na pewno szukałabym ich po lasach, łąkach i generalnie tam, gdzie jest dużo roślin. Zielony barwnik można pozyskać chociażby z pokrzyw, a te bardziej kolorowe przede wszystkim z kwiatów. Na przykład czerwony barwnik występuje w kwiecie o nazwie dziurawiec, niebieski w niezapominajkach, a ciemnoniebieski w indygowcu. Słyszałam też o takiej roślinie, która nazywa się sumak; on daje żółty barwnik.

Oxena

Pokiwała łbem ze zrozumieniem i podziwem dla samicy.
-Sporo wiesz o tych sprawach. Byłaś już może kiedyś szamanem, w jakimś stadzie?-zapytała, unosząc pytająco brwi i uśmiechając się kątem ust. Dobra, ale teraz musi zadać inne pytanie aby nie zrobiło się sielankowo.
-Czym jest dla Ciebie stado? Jak rozumiesz to pojęcie?
- Nie, nigdy wcześniej nie byłam w żadnym stadzie. Widzisz, karakale zwykle żyją w pojedynkę bądź w parach, ale ja jestem wybrykiem natury i jestem towarzyską istotą.
W tym momencie z jej pyska wydobył się serdeczny śmiech. Zaraz jednak znów przybrała poważniejszą minę.
- Moja mama zna się na tych sprawach i to ona mnie tego wszystkiego nauczyła - wyjaśniła krótko. - A co do stada... Myślę, że stado to grupa osób, które chciałyby wspólnie czegoś dokonać. Dążą do czegoś, mają cel w życiu... Mogą mieć różne charaktery, jednak światopogląd bardo podobny, więc w istotnych sprawach zawsze potrafią dojść do porozumienia. Tak jak przy świętach... Mogą zdarzyć się kłótnie między członkami stada, ale nigdy nie są one bardzo wiążące.
Urwała, by po kilku sekundach namysłu znów podjąć temat:
- Stado daje możliwości rozwoju. Stado to wspólnota, dobrowolne zgromadzenie, grupa społeczna... Przecież każdy dołącza do stada, bo tak podpowiada mu serce, prawda? I od tego czasu staje się członkiem czegoś większego. Członkom stada dobrze w swoim towarzystwie, więc trzymają się razem. Każdy z osobna jest kimś niepowtarzalnym, cudem natury, ale my, jako całość, a nie zbiór jednostek, kiedy jesteśmy zgrani, bliscy sobie... Wtedy możemy więcej. Możemy osiągnąć prawdziwe szczęście.
Teraz już zamilkła na dobre, wpatrując się w lygryskę z uprzejmym uśmiechem. Ups, czyżby trochę przesadziła z tym swoim filozofowaniem...? Ale, ale ona tylko mówiła, co myśli... I nikogo przy tym nie obrażała, nie powinno więc być żadnego problemu.
Tym właśnie stado było dla niej. Drogą do szczęścia. Ona przybyła tu, bo nie potrafiła odnaleźć go pośród karakali, postanowiła więc, wbrew naturze, udać się w daleką podróż w poszukiwaniu mniej samotniczych stworzeń, które przyjęłyby ją w swe szeregi, a jednocześnie nie hamowali jej samorozwoju. Stado Oxeny wydało jej się idealne do realizacji tego celu.