Król Lew PBF

Pełna wersja: Pagórek Dyń
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3

Dullahan

Droga prowadząca na cmentarz przez środek Zagajnika w pewnym momencie unosi się w górę. Gdy wspina się na zbocze niewielkiego wzniesienia, z daleka widać złotopomarańczowy poblask. To dynie, w których powycinano twarze i pyski nieznanych istot, oświetlają płomieniem okolice. Tutaj można odetchnąć; kruków jest mniej i ciężko potknąć się o kości. Ci jednak, którzy zbłądzą pomiędzy owocami, doznają pomieszania zmysłów i - jak mawiają - sami dają twarz jednej z dyń...
by Khayaal

Orvara

Krążąc po ziemiach, na których wyniszczenie zamieniało się tylko miejscem z wysuszeniem, Orvara nie zarejestrowała zmian w odcieniu gleby, dopóki nie było za późno. Gdy dotarło do niej, że jest prawdopodobnie poza ziemiami Świtu - Ragnar nic nie wspomniał o czarnym, umarłym lesie ani o rosnących dookoła pomarańczowych łbach - nie wiedziała już, jak wrócić.
Podniosła łeb, stojąc w połowie drogi na szczyt Dyniowego Wzgórza, i zaczęła węszyć. Może to w jakiś sposób pozwoli jej znaleźć drogę do nowego stada? Albo przynajmniej ostrzeże przed drapieżcami, innymi niż padlinożercy. Ich zapach kręcił w nosie, konkurując o prymat z mdlącą słodkością dyni.

Nastroszyła futro i zaczęła czujnie wspinać się na szczyt.

Aim

Aim wędrował, co prawda jego celem nie było to miejsce.. chciał odwiedzić ukochaną, ale mgła tak gęsta jak mleko spowiła wszystkie odnośniki w terenie którym mógł posłużyć się w drodze na ziemie Świtu. Och co za pech, istne fatum, Aim potrzebował miłości, a dostał jakieś dziwne wzgórze z pomarańczowymi.. czymś.
Do cholery co to jest? Jakaś roślina?
Urwał mniejszą z dyń odgryzając kłącze i puścił ja z górki, owoc toczył się az nie wpadł na kamień, przeszkoda okazała się dość twarda tak więc dynia rozprysnęła się spektakularnie po najbliższej okolicy. Afu.
Słodkawy zapach "wnętrzności" zakręcił w nosie Aima, odwrócił łeb i dostrzegł pewna postać.
Chyba nie znał lwicy. Machnął ogonem i ruszył w jej stronę.
- Witaj, jesteś zjawą czy jawą? Bo trudno mi orzec co jest prawdziwe w tym dość dziwnym miejscu.

Orvara

Orvara odwróciła się jak oparzona, słysząc głos. Nie wyczuła Aima wcześniej - dopiero to turlanie się dyni dało jej znak, że coś za nią jest, że ma zagrożenie za plecami. Bo wszystko mogło być zagrożeniem, zwłaszcza w miejscu takim jak to.
Zlustrowała go od uszu do ogona, krzywiąc pysk.
- Na pewno nie tym, co ty. A z takim pysiem nie wyglądasz mi na jawę, lwie.
Dwukolorowy, ciapaty, we wzorki - co to w ogóle miało być? Orvara nie przypominała sobie, by kiedykolwiek wcześniej widziała takie stworzenie. Kolorowe - jasne, czarno-białe - niechby i zebry. Ale żadne z nich nie miało tak regularnych tych znaczeń. Bo naturze nie chciało się być tak drobiazgową, wystarczyło, by wymyślone wzory działały.

Aim

- Huh, uznam to za niecodzienny komplement.- Zaśmiał się miękko, takiej odpowiedzi się nie spodziewał, no ale od jakiegoś czasu wszystko było ponad przewidywalną normę. Od paru dni, gdy to mgła zasnuła wszystko po horyzont.
- Jednak chyba cię rozczaruje, pomimo mego dość niespotykanego umaszczenia jestem lwem, podobnie jak ty, chociaż ze względu na mą płeć, przynależę do tej brzydszej połowy tego gatunku.- Gdy matka szaleje tak już jest, do tego Shun nawet pewnie nie wie z kim poczęła tak pstrokatego potomka. Cholera wie może i była to zebra. Aimowi nigdy nie zależało na poznaniu ojca, bo i on nie zadał sobie trudu by poznać go.
Podszedł na 2, może i 1,5 metra nie mierzył tego miarką. Siadł, oceniając z bliska z kim to ma do czynienia.
Brzydszej czy nie brzydszej.. Trzeba się rozglądać, bo już na horyzoncie, obydwoje mogli zauważyć czarną, smukłą sylwetkę, która wolno posuwała się na przód.
Ostatnimi czasy Pad łaziła tylko po terenach stadnych, nie mając w tym żadnego wyższego celu. Tak więc sięgnięcie dalej jej nie zaszkodzi.
Teraz była już na tyle blisko, że Orva łatwo mogła poznać, kim była ów ciemna postać na horyzoncie, jednak dla Aima była poniekąd obca. Poniekąd. Choć skąd mógł wiedzieć, że teraz pysk w pysk stoi ze swoją własną siostrą?
- Salve.- rzuciła na powitanie, nie starając sobie krzątać głowy niezwykłością tegoż miejsca.

Orvara

Orvara położyła uszy po sobie w wyraźnym geście niezadowolenia. Nie przypadł jej do gustu Aim - i nie widziała powodu, by udawać, że jest inaczej. Może i trochę się go obawiała, zwłaszcza pomiędzy tymi mgłami?
- Pozostańmy przy umowie, że masz kształt lwa, okej?
Rzuciła sucho, nie chcąc wchodzić w otwarty spór z czarno-białym samcem. Może i rzeczywiście był normalny, nie tylko zmaterializowany w jakimś absurdalnym śnie, i potem musiałaby wszystko odmiauczeć. To lepiej pozostać przy bezpiecznym konsensusie.
Nim jednak zdążyła podjąć decyzję, czy zignorować Aima i zwiedzać ten ogród dalej, czy jednak trzymać się znanego wroga, miast ryzykować nieznanych przyjaciół - na horyzoncie pojawiła się Padme. Orvara nie miała pojęcia, jak lwica ma na imię, bo nawet jeśli je usłyszała, zapomniała już dawno; była jednak pewna, że ją zna, bo razem odprowadzały więźniarki do lochów. Skinęła jej więc łbem na powitanie, powtarzając to nowe, obce słowo, które należało szybko przyswoić.
- Salve. Wiesz, gdzie jesteśmy?

Aim

- Skoro taka opcja pasuje Ci najbardziej..- Wzruszyła lekko ramionami, zawsze mógłby zostać podusia Orvary, ale ta chyba nie wpadła na tak zacny i przyjemny pomysł. W ogóle była jakaś spięta, coś ostatnio każda panna chodzi poddenerwowana, może mały masaż na rozluźnienie mięśni i zacieśnienie więzi?
Zaśmiał się pod nosem, a gdy zjawiła się Padme od razu objął ją wzrokiem, od łap po czubeczek uszu, szybki to on był w tej kwestii.
Ładna i młoda, ale... -Raczej taka siostrzyczka. Dlaczego przeszło mu to przez myśl? Nie zastanawiał się nad tym, za młoda i tyle.
- Gdzieś na ziemi czterech stad.. chociaż nie przypominam sobie takiego miejsca jak długo tu żuję, ani nie wiem co to.. jest.- Wskazał na dynię, uprzedzając Padmę w odpowiadaniu Orvarze.
Nie szedł tak długo by przekroczyć tereny czterech stad, tego był pewien, jednak co do kierunku, miał pewne wątpliwości. Ani gwiazd, ani słońca, ani nawet horyzontu. Tylko mgła i mgła, jak okiem sięgnąć.
Padme prychnęła cicho, nawilżając nos ozorem. 
Wysłuchała pytanie Orv, by po chwili zdać sobie sprawę z tego, że tak na dobrą sprawę nigdy nie widziała tego miejsca, aż wstyd, skoro mieszka tu od urodzenia.
Otworzyła pysk, chcąc udzielić świteziance odpowiedź na zadane pytanie, jednak tu wyprzedził ją Aim, na którego praktyczne wcześniej nie zwróciła szczególnej uwagi.
Pokiwała łbem, dając Orv do zrozumienia, że tak samo jak czarno-biały nie wie, gdzie oni się zupełnie znajdują.
- Nie ważne gdzie jesteśmy, ważne by wiedzieć jak stąd wyjść.- rzuciła, siadając na ziemi.- od kąd opuściłam ziemie Świtu, mgła robiła się coraz gęstrza, aż w końcu zupełnie straciłam oriętację. Dziwne.- mruknęła, wyciągając prawą łapę przed siebie, chwytajac nie duży pomarańczowy owoc, na którym zacisnęła czarne pazury. Dokładnie obwąchała dynię, by po chwili rzucić ją gdzieś przed siebie.
- to też widzę pierwszy raz.- dodała, wsuwając pazury, a łapa wróciła ponownie na swoje miejsce.
- A ty.. Ciebie też pierwszy raz widzę.
Cztery paciorkowate ślepia wpatrywały się w trójkę z nieukrywanym zainteresowaniem, oj tak, jak dawno nie widzieli żywej duszy.. bo truposzy to oni mieli na pęczki, Dullahan, Mbotu, zombie pawiany, hordy dyniowych surykatek.. ale nie o tym będziemy pisać.

Grobową cisze wypełnił szum skrzydeł i na jednej z większych dyń zasiadł kruk, czarny jak smoła, dość spory, można by powiedzieć duży jak dwa te ptaki, zaraz czy stwór ten nie miał dwóch głów? Wiec może i były to dwa kruki nie jeden? Tylko.. dlaczego miały jedną parę skrzydeł, nóg i jedno tułowie? Dziwne, upiorne.. a nawet groteskowe.. śmieszne.
- Patrz, kogo nam tu przywiało!- Ozwała się skrzekliwie prawa głowa, zaś i lewa nie była jej dłużna. - Kiciusie, puchate mordki, którym wydaje się że mogą wyrwać się z tego miejsca!
- Komiczne!
- Tak, nie inaczej!
- Zabawne że boki zrywać!!
- Racja, racja!

Orvara

Nie jego pytała o zdanie, ale skoro Padme nie miała nic więcej do dodania, Orvara uznała, że wchodzenie w dyskusję i wszczynanie zasadnych w jej mniemaniu awantur może tym razem przynieść więcej problemów niż korzyści. Zawsze może go przegonić później. Albo zapomnieć o nim, jeśli zgodnie z jej przewidywaniem Aim rozwieje się o świcie.
Nim zdążyła odezwać się do któregoś z nich - z naciskiem na towarzyszkę ze stada - że można by ruszyć dupy, zanim im przemokną, ptaszyska rozwarły dzioby i zaczęły skrzeczeć. Orvara odwróciła się jak najszybciej w ich stronę, przestraszona tak nagle, jak wcześniej pojawieniem się Aima, i kłapnęła zębami, dodając do tego wrogi warkot. Niech zjeżdżają, padlinożercy śmierdzący.
- Chodźmy stąd.
Mruknęła gardłowo, bijąc ogonem po bokach w zdenerwowaniu. Obejrzała się tylko na Padme, by potem podjąć przerwany marsz ku szczytowi Pagórka. Może stamtąd będzie coś widać - okolice lub drogę do... Świtu.
Nie do domu.
Jeszcze nie "domu".
A ona miała dość jakiegokolwiek skrzeczenia, czy żartów, kiedy nie nadchodziła na to pora. Niby siedziała cicho i zastanawiała się jak stąd wrócić..nawet nie do domu, a do chociażby skrawka znajomego terenu. Kij czyje to ziemie byle by było wiadome, że tam nie ma żadnych niespodzianek.
Pad podniosła leniwy tyłek z wilgotnej ziemi, chwytając w łapę kolejną, mniejszą dynię, jednak i ta również nie została długo w jej posiadaniu, bo od razu cisnęła nią w stronę czarnych ptaków.
Albo się zamkną, albo je zje, dobry kompromis.
- Orv, nie powinniśmy się wrócić? Nie wiem, czy każdy krok na przód nie zabiera nas jeszcze dalej od..krainy.- mruknęła, nie oglądając już się na ptaki, a wlepiła wzrok w punkt między łapami.
- Wiadomo co tu siedzi? Różne rzeczy się widywało, kto wie co tu spotkamy.- rzuciła, ocierając czoło łapą.
Demony, zjawy czy inne mary.. Świat ma wiele nieodkrytych tajemnic, ale czy beżowosierstna chciała bawić się w odkrywce? Może, ale tylko z korzyścią i sama. Bądź....Z kimś zaufanym. A taką osobę ma tylko jedną.

Aim

Podskoczył gdy skrzek rozdarł grobową ciszę pagórka, nie żeby był strachliwy, po prostu kruczydło go zaskoczyło.
Zamrugał, czyżby oczy go zmyliły? Dobrze widzi?
- Ej, czy to ptaszysko ma dwie głowy, czy ja mam omamy?- Zapytał tyłki odchodzących lwic. Zdaje się że obie były tak przejęte tym gdzie są że zlekceważyły kruka nawet nie przypatrując mu się z minimalną uwagą. A może on coś wie? Może to tubylec czy coś?
Spoglądając na czarnego ptaka ukradkiem co jakiś czas ruszył za Padme i Orvarą, co jak co sam tu zostać nie chciał.
Kruk roześmiał się skrzekliwie, podwójny śmiech poniósł się echem po okolicy.
Gdy Orvara dotarła na szczyt niewielkiego wzniesienia zobaczyła... nic, widoczność była ograniczona, mgła pochłaniała wszystko co znajdowało się dalej niż 30 metrów od niej. Aim który został trochę w tyle prawie zniknął lwicy z oczu.
Samica powinna już pojąc ze z drogą do domu, czy w ogóle z powrotem może być mały problem.

Czarny wzbił się w powietrze i podfrunął bliżej siadając miękko i z finezją na zadzie Padme, jak na tak nieprzeciętnie spory okaz ważył niewiele, może tyle co garść piór i młoda z pewnością to zauważyła.

- Patrz tamten umie liczyć!- Znów nawiązała się konwersacja pomiędzy głowami.
- I co z tego? I tak im to w niczym nie pomoże..
- Istotnie, niezaprzeczalnie, fakt jakich mało.
- A my im nie powiemy jak wydostać się z Czarnego Ogrodu..
Samica stała w miejscu, spoglądając za Orv. Nie zwróciła większej uwagi na kruki, póki Aim jej czegoś nie uświadomił.
Beżowosierstna zwróciła niechętnie łeb w stronę czarnych ptaków, by po chwili z niemałym zdziwieniem kiwnąć samcowi łbem.
- Jak?- jedno ciche, głuche pytanie, które samica rzuciła w nicość. Nie było ono skierowane konkretnie do Aima czy Orv, bardziej do samej siebie.
Potrząsnęła przecząco łbem. Może jednak jej się zdawało?
Znów zwróciła pysk w stronę, gdzie niedawno siedziało dwugłowe stworzenie, akurat w momencie, kiedy ptaszyska wzbiły się w powietrze i usiadły na niej. Zaśmiała się.
- Złe miejsce.- burknęła, przekręcając pysk w stronę własnego zadu.
Nie tyle co chciała zrzucić z siebie kruki, a przygwoździć je do ziemi łapą, jednym energicznym ruchem. W końcu zajęte były rozmową, więc czemu miało by się nie udać? Tak jak pomyślała, tak też zrobiła, nie omieszkując się użyć pazurów, które służyłby jej jako taka mała...klatka? Nie wiem jak to opisać.
Stron: 1 2 3