Król Lew PBF

Pełna wersja: Sawanna
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Każdy chyba wie, jak wygląda sawanna. To po prostu wielkie połacie wysokiej trawy, kołysanej przez wiatr. Pod nielicznymi akacjami można schronić się przed słońcem, które to świeci, oblewając te tereny przepięknym blaskiem. Gdzieniegdzie można dostrzec srebrzyste przebłyski, zwiastujące obecność wody. Czy rzeka, czy jeziorko – to nie ma znaczenia. Faktem jest, że tam zawsze można kogoś ciekawego spotkać. Kto raz był na sawannie, ten zakocha się w niej niechybnie. Idealne miejsce dla lwów, ich dom, królestwo.

Temat bez elementów świątecznych i pochodzących ze świata ludzkiego.
Może i sawanna jest domem lwów, ale każdy z nich ma też na niej swoje własne miejsce. Miejsce, do którego zawsze może wracać. Stojąca nad wodą fioletowooka lwica sama już nie wiedziała, którą część świata uważała za swoją małą ojczyznę - tutejszą Krainę Czterech Stad czy odległą o wiele kilometrów Dolinę Kadhumi? Tam miała rodzinę i miłość, a tutaj... nic. Po czasach świetności zostały tylko wspomnienia. Dawni znajomi odeszli, młodość przeminęła. Nie można powiedzieć, że Kat Malay była stara - miała tylko pięć lat - ale najaktywniejsze lata życia miała już za sobą.
Dlaczego więc przyszła do starego domu, skoro tak daleko stąd znajdowało się coś, co mogło ją utrzymywało przy życiu? Ano, zastanawiała się, czy ktoś jeszcze pamięta małą, zrzędliwą medyczkę ze Złej Ziemi, która uwiła sobie gniazdko w Małej Zielnej Norze.
Śnieżnobiała sylwetka pojawiła się na horyzoncie, by z każdą chwilą stawać się coraz wyraźniejszą. Vendetta snuła się po sawannie, przyglądając się każdej z rosnących tu traw, jak gdyby widziała ją po raz pierwszy. Niby miała świadomość, że w domu czeka na nią kochający partner, że ma matkę, której na niczym tak nie zależy jak na dobru córki, a jednak...
Coś było nie tak.
Usiadła, wbijając wzrok w ciemniejące niebo.
W pewnym momencie poruszyła uchem, po czym skierowała je na inną znajdującą się tu osobę. Wejrzenie błękitnych ślepi padło na Złoziemkę.
- Danette - rzuciła ze smutnym uśmiechem.