Król Lew PBF

Pełna wersja: Polowanie - Eleyna
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Tym razem łapy zaniosły lwicę daleko, prawie na granicę znanych ziem. Sawanna ta należy do nosorożców; trzeba uważać, by nie wbiec z impetem w krzaki rosnące kępkami tu i ówdzie, bo może się to skończyć bardzo źle.
Powietrze stoi, zrywający się czasem wietrzyk nie zmienia tego stanu rzeczy. Jest bardzo duszno - łatwo wyczuć nadciągającą burzę.
Biała przybyła tu w poszukiwaniu czegoś dobrego do jedzenia, a głód już od jakiegoś czasu zaczynał się białej dawać we znaki. Miała nadzieję, ze znajdzie tu coś odpowiedniego do skonsumowania. Używając wszystkich swoich zmysłów podążała nieco przyczajona szukając zwierzyny, którą niebieskooka mogłaby zjeść.
Niestety, póki co nic w okolicy nie świadczyło o tym, że jest to dobre miejsce do poszukiwania zwierzyny. Ostry smród odchodów, którymi nosorożce znaczyły teren, przepłoszyły najwyraźniej większość mieszkańców; co prawda można by było poszukać gryzoni, jednak czy o to chodzi Eleynie?
Gdy tylko lwica poczuła ten ostry smród odchodów nosorożców, natychmiast odruchowo zmarszczyła nos. O fuj! Już lwica wolała szukać ofiary gdzie indziej, gdyż tu pewnie nie złapałaby nic porządniejszego, a poza tym niemożliwością byłoby tu normalnie oddychać przy takim smrodzie. Biała zatem postanowiła iść dalej.
Bingo!
I to podwójne. Po pierwsze, nosorożce znaczą teren nie bez powodu, po drugie, wybór lwicy okazał się słuszny.
Musiała co prawda przejść spory kawałek, ale ostatecznie złowiła woń. Chyba guziec, chyba jeden, chociaż zapach był niejasny... Musiałaby spróbować się podkraść, by wiedzieć na pewno. Trawy były tu bardzo wysokie - można się było schować, ale można było też coś przeoczyć. Rwący wiatr, który przynosił zapach z nieregularną siłą, nie ułatwiał sprawy.
Gdy w końcu opuściła rewir nosorożców, biała odetchnęła z ulgą. W końcu w takim smrodzie nie dałaby rady polować, a w dodatku nie chciała się jakiemuś rogatemu narazić. Gdy tylko weszła na tereny porośnięte wysoką trawą poczuła zapach potencjalnej ofiary. Wydawało się jej, że to guziec, ale nie była tego pewna. Postanowiła się nieco podkraść, by sie upewnić, czy jej podejrzenia są słuszne...
Zmniejszanie dystansu pozwoliło Eleynie ocenić, z czym ma do czynienia. To zdecydowanie był guziec i, jak trafnie zgadła, samiec. Dobiegł ją nawet odgłos lekkiego pokasływania, kiedy zgrzany gorączką kłusował przed siebie w poszukiwaniu schronienia i wody. Nie zwrócił na nią uwagi, bo póki co wiatr działał na jej korzyść; to jednak mogło się szybko zmienić.

Guziec zmierza w kierunku północnym, Eleyna przybyła z południa. Z każdą chwilą zwiększa dystans, nie wiadomo, kiedy na jego trop wpadnie ktoś inny.
Jednak biała miała rację. To BYŁ guziec. I to w dodatku płci męskiej. Odpowiednia ofiara! Lwica nie zastanawiając się dłużej, zaczęła się cichutko, jak najciszej skradać w jego kierunku. W sumie, to dobrze że stał do niej tyłem...
Skradanie się w pozycji przygiętej do ziemi nie odpowiadało temu, co było teraz potrzebne. Owszem, guziec nie był świadom obecności lwicy - ale dlatego, że kłusował przed siebie w zdrowym tempie. Eleyna, dopóki zamierza się poruszać kroczek po kroczku, nie ma szans na dogonienie ofiary, która po prostu mocno zwiększyła dystans.
No dobra, trzeba się pośpieszyć, by jedzonko nie uciekło. Ze skradania się, biała przeszła w powolny, cichy trucht, który z czasem coraz bardziej przyśpieszał, pozwalając na szybsze zmniejszenie dystansu. Potem trucht przeszedł w bieg, by po chwili lwica mogła skoczyć, wylądować na zwierzęciu i wgryźć mu się w gardło.
Eleynie udały się obie te akcje. Skutecznie dogoniła guźca, gdy już rozwinęła pełną prędkość, wycelowała także dobrze i powaliła go na ziemię, wywołując w zwierzęciu panikę. Nie zdążyła go jednak zaatakować, gdy guziec kopnął ją w pysk; nie zostawił rany, ale odepchnął na tyle, by zaatakowanie szyi stało się teraz o wiele trudniejsze.

Przerażony guziec leży na boku i wierzga z całej siły, lwica przytrzymuje go ciężarem ciała.
Guziec teraz leżał pod Eleyną, przygniatany jej ciężarem, więc miał raczej małe szanse na ucieczkę. Natychmiast uderzyła go z całej siły łapą w łeb, by go ogłuszyć, a następnie ponownie wgryzła mu się w gardło. Miała nadzieję, że tym razem jej się uda. Głód coraz wyraźniej dawał się jej we znaki...
//Uuuch, krytyk. Biedny guziec.//

Czy to osłabienie spowodowane chorobą, czy oszołomienie związane z upadkiem na ziemię - nie wiadomo; faktem jednak było, że Eleyna przydzwoniła guźcowi tak mocno w skroń, że zamroczyło biedaka. A to wystarczyło lwicy do tego, by wgryźć się w szyję, bezbłędnie odnajdując tętnice. Samiec próbował jeszcze zawalczyć, wyrwać się jakoś, jednak nie miał szans. Upływające minuty wraz z uciekającą krwią pozbawiły go życia skutecznie.
Pozostawało odciągnąć go tylko w bezpieczne miejsce. Na przykład omijając tereny nosorożców.


+8 PD
Dzięki za polowanie.
Zadowolona z takiego obrotu sprawy lwica zabrała padlinę by ją zjeść w dużo spokojniejszym miejscu.

/z.t./

/Nawzajem :)/