29-07-2015, 19:05
Zerknęła jeszcze na Makariego, który przyszedł tutaj za nimi. Kiwnęła mu jeszcze łbem i obserwowała przez chwilę zauważając, że młody szybko zasnął. Bardzo dobrze, że będzie w zasięgu jej wzroku, w końcu był jeszcze młody i nie znał terenów stada, nie powinien sam się po nich szwendać.
Następnie powróciła wzrokiem do swojego syna. Wiedziała, od czego zacznie swoją opowieść. Uśmiechnęła się do niego, kiedy się do niej przytulił. Tak jej ostatnio brakowało tej bliskości. Oczywiście, teraz była całkiem blisko z lwicami, jednak to co innego. A Runa już była coraz mniej chętna na czułości.
- Nie będę niczego ukrywać. Zacznę od Twojego ojca. - zaczęła, postanawiając powiedzieć mu wszystko, zupełnie wszystko. Nawet o jego śmierci, jak i zabójcy partnera. - Poznaliśmy się jako lwiątka, wiesz? To on mnie tutaj przyciągnął do stada. Wtedy jeszcze nie nazywało się Zachodnie Ziemie. Był to Szkarłatny Świt, stado rządzone przez Kami, ogromną, brązową lwicę. To ona mnie przyjęła do stada. Wtedy jednak byłam wciąż lwiątkiem, a samo stado nie było takie zgrane jak teraz... - i opowiadała mu wszystko, od samego początku, aby nadrobić ten cały czas rozłąki. Mówiła mu o tym, jak spędzała czas z Freyem, że nie czuła się za bardzo związana ze stadem. Jak to stado zmieniało przywódców, początkowo rządzone przez Kami, do której dołączył Arto, niemalże legenda, władający niegdyś legion hien. Jak po nich władzę przejął Moran, młody władca, wychowany przez Arto, który był bardzo dobrym przywódcą, który zniknął jednego dnia podczas wielkiej zarazy, dostarczając jednak stadu przez posłańca lekarstwo.
Później przeszła do Ragnara, a jej głos się zmienił. Opowiadała o władcy stanowczym, w całości poświęconym stadu i jego ideałom. To właśnie on zmienił nazwę na Zachodnie Ziemie, aby odciąć się od Świtu, który już w ogóle nie przypominał nowego stada. Był władcą, który budził szacunek, jak i poczucie bezpieczeństwa. Wciąż jednak Maoni nie za dobrze czuła się wśród stada, będąc najmłodszą z lwic uważała się za najgorszą z nich, bała się porażki. Freya nie było wówczas przez pewien czas, jednak wrócił po dość długiej nieobecności. Maoni spędziła z nim po powrocie wiele czasu, niedługo potem okazało się, że jest w ciąży. Po narodzinach Frey wyruszył do szarego, aby starać się o ponowne przyjęcie do stada. Maoni wtedy wzięła ze sobą małą Runę, Frey natomiast właśnie jego. Przed spotkaniem z Ragnarem najwyraźniej jednak gdzieś go schował, Maoni przy tym nie było. Ragnar był wściekły za to, że Freya nie było przez ten cały czas i nie chciał go już więcej widzieć na terenach stada, uznając go za zdrajcę. Runę pozostawił przy życiu, ponieważ była samicą. Tym samym odebrałby życie lwiątku, gdyby okazało się być samcem. Maoni po tej rozmowie jak najszybciej wyruszyła na poszukiwania partnera. Znalazła go, jednak było już za późno. W jej głosie dało się wyczuć żal, gdy mówiła o tym, jak w powietrzu wciąż wyczuwalny był zapach Szarego, kiedy odnalazła jego ciało. Mówiła synowi również o tym, jak go szukała, równocześnie obawiając się co będzie, kiedy już go odnajdzie. W tym wszystkim jednak nie czuć było żadnego wyrzutu wobec Ragnara. Maoni wiedziała, że nic by się nie stało, jeśli tylko Frey natychmiast po powrocie udał się do Ragnara. Jednak tak się nie stało.
Lwica westchnęła.
- Niedługo po śmierci Freya, Ragnar rozpłynął się w powietrzu. Nikt ze stada nie wie, co się z nim stało. Nowym przywódcą został Kahawian. To on pozbierał całe stado do kupy. Wiele zrobiła również jedna z lwic, Maya, która zorganizowała wszystkie łowczynie, to dzięki niej odbywamy regularne wspólne polowania, jesteśmy tak blisko siebie. - zakończyła, natychmiast milknąc. Zerknęła na syna jeszcze, oczekując jakiś pytań, czy też reakcji. Sama przy tym czuła ulgę, przed tym jedynie Kalani potrafiła powiedzieć o swoich smutkach. Jednak nawet jej nie powiedziała wszystkiego, a teraz nie ukrywała zupełnie niczego przed synem.
Następnie powróciła wzrokiem do swojego syna. Wiedziała, od czego zacznie swoją opowieść. Uśmiechnęła się do niego, kiedy się do niej przytulił. Tak jej ostatnio brakowało tej bliskości. Oczywiście, teraz była całkiem blisko z lwicami, jednak to co innego. A Runa już była coraz mniej chętna na czułości.
- Nie będę niczego ukrywać. Zacznę od Twojego ojca. - zaczęła, postanawiając powiedzieć mu wszystko, zupełnie wszystko. Nawet o jego śmierci, jak i zabójcy partnera. - Poznaliśmy się jako lwiątka, wiesz? To on mnie tutaj przyciągnął do stada. Wtedy jeszcze nie nazywało się Zachodnie Ziemie. Był to Szkarłatny Świt, stado rządzone przez Kami, ogromną, brązową lwicę. To ona mnie przyjęła do stada. Wtedy jednak byłam wciąż lwiątkiem, a samo stado nie było takie zgrane jak teraz... - i opowiadała mu wszystko, od samego początku, aby nadrobić ten cały czas rozłąki. Mówiła mu o tym, jak spędzała czas z Freyem, że nie czuła się za bardzo związana ze stadem. Jak to stado zmieniało przywódców, początkowo rządzone przez Kami, do której dołączył Arto, niemalże legenda, władający niegdyś legion hien. Jak po nich władzę przejął Moran, młody władca, wychowany przez Arto, który był bardzo dobrym przywódcą, który zniknął jednego dnia podczas wielkiej zarazy, dostarczając jednak stadu przez posłańca lekarstwo.
Później przeszła do Ragnara, a jej głos się zmienił. Opowiadała o władcy stanowczym, w całości poświęconym stadu i jego ideałom. To właśnie on zmienił nazwę na Zachodnie Ziemie, aby odciąć się od Świtu, który już w ogóle nie przypominał nowego stada. Był władcą, który budził szacunek, jak i poczucie bezpieczeństwa. Wciąż jednak Maoni nie za dobrze czuła się wśród stada, będąc najmłodszą z lwic uważała się za najgorszą z nich, bała się porażki. Freya nie było wówczas przez pewien czas, jednak wrócił po dość długiej nieobecności. Maoni spędziła z nim po powrocie wiele czasu, niedługo potem okazało się, że jest w ciąży. Po narodzinach Frey wyruszył do szarego, aby starać się o ponowne przyjęcie do stada. Maoni wtedy wzięła ze sobą małą Runę, Frey natomiast właśnie jego. Przed spotkaniem z Ragnarem najwyraźniej jednak gdzieś go schował, Maoni przy tym nie było. Ragnar był wściekły za to, że Freya nie było przez ten cały czas i nie chciał go już więcej widzieć na terenach stada, uznając go za zdrajcę. Runę pozostawił przy życiu, ponieważ była samicą. Tym samym odebrałby życie lwiątku, gdyby okazało się być samcem. Maoni po tej rozmowie jak najszybciej wyruszyła na poszukiwania partnera. Znalazła go, jednak było już za późno. W jej głosie dało się wyczuć żal, gdy mówiła o tym, jak w powietrzu wciąż wyczuwalny był zapach Szarego, kiedy odnalazła jego ciało. Mówiła synowi również o tym, jak go szukała, równocześnie obawiając się co będzie, kiedy już go odnajdzie. W tym wszystkim jednak nie czuć było żadnego wyrzutu wobec Ragnara. Maoni wiedziała, że nic by się nie stało, jeśli tylko Frey natychmiast po powrocie udał się do Ragnara. Jednak tak się nie stało.
Lwica westchnęła.
- Niedługo po śmierci Freya, Ragnar rozpłynął się w powietrzu. Nikt ze stada nie wie, co się z nim stało. Nowym przywódcą został Kahawian. To on pozbierał całe stado do kupy. Wiele zrobiła również jedna z lwic, Maya, która zorganizowała wszystkie łowczynie, to dzięki niej odbywamy regularne wspólne polowania, jesteśmy tak blisko siebie. - zakończyła, natychmiast milknąc. Zerknęła na syna jeszcze, oczekując jakiś pytań, czy też reakcji. Sama przy tym czuła ulgę, przed tym jedynie Kalani potrafiła powiedzieć o swoich smutkach. Jednak nawet jej nie powiedziała wszystkiego, a teraz nie ukrywała zupełnie niczego przed synem.