W poszukiwaniu cienia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: W poszukiwaniu cienia (/showthread.php?tid=2350) |
RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 12-04-2017 Belial spojrzał na jej łapę spoczywającą na kamieniu... Z jednej strony mógł to uczynić z innej zaś nie chciał tego robić... - ptasi zwyczaj... - powtórzył za nią ze zdziwieniem, tak jakby ich rozmowa wcale się nie odbyła, lwica uważała szarego za kogoś kto to zrobi? - wystarczy Ci moje słowo... Bo jestem Lwem a nie ptakiem... Jeśli będę chciał złamać umowę to zrobię to. - odparł i zbliżył się do lwicy tak że ich nosy dzieliły zaledwie centymetry. - mam zasady których nie złamię, inne zaś mam gdzieś... - bez ostrzeżenia polizał ją w nos po czym cwaniacko się uśmiechnął. - od kiedy umowa obowiązuje? RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 13-04-2017 Chcieć możliwie jak najuczciwiej rozważyć każdy pojedynek Siły z Intelektem, to wyjść z jurysdykcją poza ciasne granice podatnego procesom gnilnym ciała i zaprząc w namysł Wielki Krąg Życia. Wielki Krąg Życia, ze swoją dłuższą niż lwie życie perspektywą, może podówczas pokazać, które z nich, Siła czy Intelekt, zwyciężyło, to znaczy - które więcej zyskało w sumie mniejszych potyczek. Zostawmy moralność. Niech jej nie będzie. Przedstawiciele obydwu sił rozumieli ją w przewrotny, nie nadający się do obliczeń sposób, bądź co bądź, chodziło im tylko o wygodę i komfort bycia, a nie spokój ducha rozumiany jako zgodność czynów z przekonaniami lub odniesienie się do wyższych idei, walkę w ich imię (z całym szacunkiem - również strona Beliala była jej pozbawiona, cóż z tego, że chciała, chcieć to każdy może). Przejdźmy do rzeczy, otóż gdyby Wielkiego Kręgu Życia nie było, to Intelekt przegrywałby zawsze. Siła zadawałaby ostatni cios, miażdżąc go. Proces kończyłby się w miejscu, w którym padałoby powalone na ziemię ciało. W tym przypadku - świński ozorek Beliala (brakowało tylko dyszenia i merdania ogonem) wywołałby reakcję łapy Zenzele, która orząc szary policzek wysuniętymi pazurami (zyskując na moment przewagę Siły), podpisywałaby na siebie wyrok śmierci (tracąc ją). Przedpołudniowa rozmowa zostałaby zakończona nieomylnie przewidzianym w gwiazdach triumfem Siły. W skróconej wersji zdarzeń - na którą lwica się zdecydowała, przymykając oczy i przepuszczając pod zamkniętymi na kilka sekund powiekami kosmos złości - ostatnie akcenty również rozkładały się na jej korzyść. Ale spoglądając wstecz na całą wymianę zdań, Jaszczurka była rada odmówić sobie i śmierci, i poprzedzającego ją fantastycznego momentu triumfu - widoku oszpeconego na całe życie macho (może zawadziłaby o oko? które? niebieskie? czerwone?). Fiu! Pozostawiała go bezradnym wobec swoich słów, odnosząc w imię Intelektu zwycięstwo za zwycięstwem podczas całej rozmowy - umysł jej rozmówcy nie był przecież zbyt lotny, nie na tyle, żeby rozumieć wiele z tego, co do niego docierało przez uszy. Z tym większą łatwością przyszło jej przełknąć tę gorzką pigułkę jego małego zwycięstwa, swojej przegranej z Siłą. Niech ma. Bez perspektywy Wielkiego Kręgu Życia, niech ma swój punkt, chociaż nie można powiedzieć, by byli kwita. Ach, jeszcze to, co przemknęło jej pod powiekami, kiedy na moment zamykała oczy po tym, jak gryzła się w język, chcąc odeprzeć jego słowa jakąś repliką! Na to nie pora teraz. Zdecydowanie nie teraz. Dość powiedzieć, że Jaszczurka wiedziała już wszystko. - Mroczne Groty. Za trzy dni, tuż po zachodzie słońca. Będę czekać z posiłkiem, znajdziesz mnie. Uśmiechnęła się słabo, ale bezpretensjonalnie - jak przyjaciel do przyjaciela. Szła polować, że... na to nie pora teraz, zdecydowanie nie teraz! Teraz tylko wstała i odeszła w swoją stronę. Kiedy tylko zeszła ze wzgórza, przeszła do truchtu, by czym prędzej opuścić polanę i zniknąć w lesie. Jeśli teraz Belial napełni brzuch mięsem, którym ona koniec końców, chociaż tak nalegał, się nie poczęstowała, nie powinien umrzeć z głodu. Jak każda lwica, zwłaszcza podczas trudnych warunków pory deszczowej, Jaszczurka potrzebowała kilku zakończonych fiaskiem prób, by koniec końców powalić godną ich obu zdobycz. Och, tylko je... ale na to nie pora teraz, zdecydowanie nie teraz. zt /Rozumiem, że oni byli tutaj w Dżungli, a przynajmniej gdzieś w pobliżu - tak pisałeś w pierwszym poście, stąd decyzja o miejscu ich następnego spotkania. Po rozmowie z Belialem Zenzele poszła na wschód z tylko sobie znanego powodu, gdzie spotkała Ghaliba. Jak tylko skończę pisać tam, to spodziewaj się PW z linkiem do tematu, gdzie Jaszczurka stawiła się (a zamierza się stawić) z posiłkiem. To chyba najbardziej sensowne połączenie tego marginesu z fabułą./ RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 13-04-2017 Belial przyglądał się lwicy gdy ta obchodziła, uznał że słowa czy gesty są nie potrzebne. Gdy lwica już całkiem zniknęła szary zabrał się za jedzenie. Chwilę myślał o tej lwicy... Ironia... Ta lwica dla odmiany miała harakter, nie była ciepłą kluchą jak inne, szkoda że brakowało jej ikry i chęci do życia. Była już tak blisko ideału, tak blisko... Po kilku kawałkach mięsa szary stracił ochotę na jedzenie... Był zły na to wszystko. Wolno ruszył w swoją stronę... ZT |