Król Lew PBF
Nad brzegiem Czarnej Rzeki - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Nad brzegiem Czarnej Rzeki (/showthread.php?tid=1004)



Nad brzegiem Czarnej Rzeki - Frey - 04-05-2014

Sylwetka młodego lwa zamajaczyła na horyzoncie. Minęło kilka dni od czasu, kiedy Frey został ojcem. Teraz, w ramach odpoczynku od stresujących przeżyć ostatniego czasu, postanowił udać się na krótki spacer. Za swój cel obrał Rzekę - głównie z tego względu, że najzwyczajniej w świecie chciało mu się pić. Powoli stawiał łapy, rozkoszując się dotykiem promieni majowego słońca, a lekki zefirek mierzwił brązową grzywę.


RE: Nad brzegiem Czarnej Rzeki - Nahuel - 04-05-2014

Minęło również kilka(...naście ...dziesiąt) dni, odkąd Nahuel został strażnikiem Świtu. I dużo, dużo mniej, odkąd wylizał się z ran zadanych mu przez Eleri jeszcze przed porą deszczową. Grzbiet cętkowanego nosił teraz na sobie trzy brzydkie blizny, pozostałości po złym zrastaniu, przerywanym coraz to nowymi wydarzeniami z życia, które wymagały spięcia mięśni i ruszenia do roboty, a nie wymawiania się słabością.
Przy całym swoim kpiarskim podejściu do życia, Nahuel nigdy nie uchylał się od obowiązków. Pewnie dlatego uważał, że ma prawo do drwin z innych. Bo nie wszyscy tacy byli.
Radził sobie więc, jak mógł - nie nawykł jeszcze do zmienionej struktury skóry, która wymuszała nieco inne, ostrożniejsze poruszanie się. To, że zamiast popękanych strupów i sugestii ropy cieszył się teraz bladoróżową ciągłą powłoką, mogło się bardzo szybko zmienić. Dlatego nie doskoczył zaraz do Freya, jak byłby onegdaj to zrobił, a zamiast tego zbliżył się wolniejszym truchtem. Nie dało się go nie dostrzec, brzeg Rzeki był bowiem dość płaski w tym miejscu i porośnięty trawami.
- Hop hop, tajemniczy wędrowcze!
Choć stracił siły, nie stracił poczucia humoru.
- Cóż cię do nas sprowadza w tym dniu godnym tego, by spędzić go nad czystszą i milszą rzeką?


RE: Nad brzegiem Czarnej Rzeki - Frey - 31-05-2014

Lwu nie dane było odczuć smaku wody o wątpliwej czystości. Mogłoby się wydawać, iż powodem tego stał się jego niezawodny nos, który w porę ostrzegł go o tym przykrym fakcie... Otóż nie! Za to węch podpowiedział mu zupełnie co innego - ktoś się zbliża. Ta informacja rychło została potwierdzona przez bodźce słuchowe, a po odwróceniu się Freya w stronę, z której dobiegały dźwięki - także wzrokowe.
Cętki. Tego się nie spodziewał, co dał po sobie znać, rozszerzając złote ślepia.
- Salve, nieznajomy. - Wyprostował się, a zaskoczenie starał się zastąpić powagą. - Równie dobrze mógłbym spytać o to ciebie, bo ja, choć od dawna nie byłem akurat w tym miejscu, to... Mieszkam tutaj.
Machnął ogonem, raz jeszcze dokładnie lustrując samczą sylwetkę. Nigdy nie zastanawiał się nad tym, jaką posturą szczycą się lamparty (bo to był lampart, prawda? czy mu się wydaje?), ale zawsze przypuszczał, że przedstawiciele tego gatunku są nieco... Mniejsze.
Przez chwilę wahał się nad oświadczeniem, że zazwyczaj przebywa w urokliwej Oazie, lecz w porę ugryzł się w język. Jak mógłby zdradzić obcemu (za którego uważał tego tutaj) fakt istnienia tego cudnego zacisza, które jest znane (przynajmniej w założeniu) wyłącznie członkom stada?