Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Ognisty Las (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=84)
+---- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=104)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


RE: Wodospad - Nibiru - 27-01-2015

Cóż, w ten sposób raczej nie będą bliską sobie rodzinką. Choć z drugiej strony ciężko się spodziewać takiego czego po lampartach. Jak każde inne -poza lwami- dzikie koty żyły one samotnie od czasów dziecięcych. Mówi się nawet, iż każdy z nich przeżył kiedyś jakąś traumę. Jej siostra i ojciec idealnie to potwierdzali. A co z Nibiru? Nie. Ona nie jest jedyna. Kiedyś była inna, kiedyś chodziła jako zabawne lwiątko za ojcem. I to nie natura sprawiła, że dzisiaj jej imię w swym tłumaczeniu pasuje idealnie. Nadal wygląda na serdeczną i umiarkowanie zrównoważoną, jednak w środku niej kryje się pewien potwór. Od kiedy ostatecznie sama go poznała, przestała szukać demona pod swoim leżem.
Lecz na chwilę obecną mniejsza z tym. Uśmiechnęła się jedynie lekko na słowa siostry. Mogła jednak się poczęstować, choćby na drogę. W życiu ponoć powinno się wykorzystywać okazje. Najwidoczniej w tym wypadku było to tak czy inaczej z jej strony zrozumiane, ponieważ honor dla każdego dzikiego kota był najważniejszy.
Wysłuchała też i słów Visy. Zrozumiała go połowicznie, ponieważ sama jednak nigdy nie miała jeszcze młodych. Do tego czasu oficjalnie nie będzie w stanie tego do końca rozumieć. Kto wie jednak, czy kiedykolwiek się w ten sposób dowie.
Została tam jeszcze chwilkę, sama, dokańczając swą ucztę. Zostały po nieafartownym guźcu ledwie resztki. Trochę potrwa, nim to strawi. Tak, czas odpocząć. Nim to zrobi poszuka sobie jeszcze jakiegoś wygodnego miejsca. Nie oglądając się za siebie wstała, i stawiając pewnie ale uważnie swe silne łapy - odeszła.
//zt.


RE: Wodospad - Eneko - 16-05-2015

Eneko ostatnie dni spędził na pustkowiach, dlatego też ulgą było dla niego wejście do chłodniejszego już wnętrza lasu. Lew stanął na chwilę, nasłuchując odgłosów przyrody. Ze zdziwieniem stwierdził, że słyszy szum wody. Natychmiast udał się w tamtym kierunku, aby po dotarciu na miejsce, zaspokoić pragnienie.
Eneko oblizał pysk, rozglądając się wokół. Od dawna już wędrował, może przydałaby mu się mała przekąska?


RE: Wodospad - Venety - 17-05-2015

Przekąska? Nie, to nie przekąska.
Wybiegła z krzaków, śmiejąc się na głos. Mierzyła prosto na kamień, po czym... Najzwyczajniej w świecie wskoczyła do wody, zanurzając się całkowicie. Wynurzyła się tuż po chwili, wiosłując łapami dla utrzymania się na wodzie. Jak dobrze, przyjemnie. I całkiem niedaleko od domu! Przepłynęła kawałek, po czym uświadomiła sobie, że KTOŚ tu jest. Zatrzymała się, mierząc czujnym wzrokiem otoczenie. Na swoje nieszczęście, tak się zaabsorbowała tą czynnością, że zapomniała o przebieraniu łapami. Nie zauważyła nawet momentu, kiedy zanurzyła się w wodzie i zaczęła szamotać, aby wypłynąć na powierzchnię.


RE: Wodospad - Eneko - 18-05-2015

Lew usłyszał śmiech i chlupnięcie do wody. Nie miał pojęcia, dlaczego nie zauważył osoby, która do niej wskoczyła. Venety zauważył dopiero wtedy, gdy się wynurzyła. Nie zrobił wówczas nic, wpatrując się w nią jedynie zdumiony. Najwyraźniej go nie widziała.
Zauważył, że w pewnym momencie lwica zniknęła pod wodą. A on jedynie stał na brzegu, w milczeniu przyglądając się wodzie, w której ona się znajdowała.
Dało mu do myślenia, kiedy lwica nie wynurzała się od dłuższego czasu. Instynkt nakazał mu sprawdzić, co się z nią dzieje, dlatego też bez dłuższej zwłoki samiec rzucił się do wody na ratunek. Natychmiast pojął, że nieznajoma potrzebuje ratunku. Eneko podpłynął do jasnej lwicy, po czym chwycił ją zębami za skórę na karku. Natychmiast postarał się jak najszybciej wyciągnąć ją do góry, aby mogła zaczerpnąć powietrza, po czym holować ją w stronę lądu.


RE: Wodospad - Venety - 19-05-2015

Kaszlnęła, czując, jak powietrze dostaje się do płuc. Gdy znalazła się na brzegu, przez dłuższą chwilę po prostu leżała nieruchomo, silnie kaszląc i plując. Skrzywiła się potężnie, gdy w końcu przestała... Bolało. Nos okrutnie bolał, zatoki jeszcze bardziej, a w gardle czuła suchość, pomimo tego, że była pod wodą. Westchnęła głośno, po czym przewróciła się na drugi bok... Trafiając na samca. Spojrzała do góry, kładąc nieco uszy po sobie na znak, że nie jest groźna.
- Ummm... Hej? - mruknęła, nieco zdziwiona wpatrując się w lwa. Przekręciła łeb, analizując fakty. Zaraz. Ona była tam, w wodzie, teraz jest tu, na lądzie. A to znaczy, żeeee...
Poderwała się błyskawicznie - Przepraszam, przep... - po czym zakręciło jej się w głowie i runęła na pysk. Syknęła z bólu. A niech to. - ...raszam. Wszystko w porządku, nie przeszkadzaj sobie, nic mi nie jest - bo przecież nic mi nie jest? Obejrzała się za siebie. Tak. Ogon cały. Zadek też. Czyli wszystko w porządku.


RE: Wodospad - Eneko - 20-05-2015

Niemal zupełnie wstrzymał oddech, kiedy obserwował lwicę. Mimo, że jej nie znał bał się, że coś mogło jej się stać poważnego. Widząc jej zdziwienie, on sam wydawał się nie mniej zdumiony.
- Witaj. - odparł jej, tak jakby spotkali się w zupełnie zwyczajnych warunkach. Tak naprawdę nie wiedział kompletnie, jak powinien się zachować w podobnej sytuacji, po raz pierwszy w życiu ratował życie drugiej osobie.
Sam poderwał się, kiedy lwica to zrobiła. Ale za co ona przepraszała? Przez to wszystko wydawał się jeszcze bardziej zdziwiony. Spojrzał na nią w dół, niezbyt przekonany jej słowami.
- Jesteś pewna? Wydawało mi się, że potrzebujesz pomocy. - powiedział, nie zmieniając wyrazu pyska. - Lepiej nie wstawaj, odpocznij chwilę. - poradził jeszcze, po czym zamilkł, jedynie zerkając na nią kątem oka. Nie chciał jej za bardzo speszyć. W końcu go nie znała.


RE: Wodospad - Venety - 22-05-2015

//Nie, nie, proszę, proszę.//

Słysząc słowa lwa, westchnęła cicho. Rzeczywiście miał rację. Położyła łeb na łapach, przez chwilę po prostu leżąc. Ale to była Venety. Ona nie umiała długo utrzymywać ciszy.
- To nie jest tak, że nie umiem pływać. Umiem. Ale... Tak jakoś wyszło. Zapatrzyłam się iii... I no, tak wyszło - odparła, dosyć szybko. Może odrobinę za szybko? Um? A gdzie jej maniery? Powinna była się przestawić i tak dalej, i... No jasne. Ze swojej głupoty aż zakryła pysk łapą, czując, jak serce zaczyna jej szybciej bić po uświadomieniu sobie tego.
Jeju, jaka ja głupia jestem.
- Dziękuję. Dziękuję za pomoc - po czym w geście podzięki po prostu otarła się pyskiem o bok samca, po czym odsunęła się taktownie. Ostatecznie, trochę niezręcznie czuła się, leżąc prawie bok w bok z obcym lwem.
- Jestem Venety.


RE: Wodospad - Eneko - 24-05-2015

Lew uśmiechnął się, słysząc jej słowa. Tak właściwie to się nie dziwił lwicy, że chciała się wytłumaczyć ze swojego wypadku.
- Ja rozumiem, wypadki się zdarzają nawet doświadczonym pływakom. Najważniejsze, że nic się nie stało. - odpowiedział jej, a uśmiech na jego pysku jeszcze się poszerzył. Zaraz jednak zmienił się on w wyraz zaskoczenia, spowodowany zachowaniem lwicy. On z tego wszystkiego sam zapomniał o manierach.
- To nic takiego, jestem pewien, że każdy by tak zrobił na moim miejscu. - odpowiedział jej, ponownie się uśmiechając. Tyle dobrze, że lew był w pobliżu. Gorzej by było, gdyby lwica była tu zupełnie sama. Chociaż niewykluczone, że sama poradziłaby sobie z tym.
- Miło mi poznać, ja mam na imię Enkaw. Pochodzę z daleka, te tereny są dla mnie zupełnie nowe. Venety, jesteś stąd? - zapytał lwicy, nie kryjąc zainteresowania.


RE: Wodospad - Venety - 28-05-2015

//Dawww, przepraszam. :c//

Pokiwała głową, przytakując w ten sposób słowom samca. Miał rację. Poza tym, nie chciała, aby lew uważał, że nie umiała pływać. Co prawda nie zawsze podobała jej się myśl moczenia futra, bywały momenty, gdy wręcz wzdrygała się na myśl o wodzie - zazwyczaj w porze deszczowej, gdy miała jej powyżej uszu. Ale, jak widać, dziś było inaczej.
- Enklaw. Tak, tak miło poznać - wyszczerzyła się, kwitując w ten sposób imię samca - I tak, i nie. To nieco skomplikowana historia. Moja mama jest z tych ziem, ale urodziła i wychowała nas poza granicami tej krainy. Właściwie nie wiem czemu, nigdy nie mówiła. W ogóle, że nasz dom jest gdzieś indziej, dowiedziałyśmy się niedługo przed śmiercią matki. Powędrowałam tu za siostrą, i teraz mieszkamy tutaj - oblizała pysk, po czym potrząsnęła łbem, wytrzepując ewentualne krople. Ugh. Nie lubiła uczucia mokrych uszu. Zmuszało ją to do potrząsania łbem co jakiś czas - Znaczy, nie, nie. Nie TUTAJ, ale w tej krainie. O.

EDIT: Wybyła.
[zt]


RE: Wodospad - Achak - 22-09-2015

Wędrowałem wraz z bratem po różnych terenach niosąc słowo bogini. W końcu jednak dotarliśmy tutaj i tutaj postanowiłem, ze zatrzymamy się. Rozejrzałem się uważniej dookoła.
-To tutaj bracie- Rzekłem spoglądając pogodnie na niego.
-To tutaj bogini chciała abyśmy dotarli- dodałem z zadowoleniem- Będziemy mogli zebrać siły i odpocząć, a i w odbiciu wody będziemy mogli dostrzegać jej oczy, które to nas obserwują bacznie.
Przeciągnąłem się i położyłem. Byłem zadowolony, że w końcu udało nam dostrzec na ziemie, o których nam mówiono. Czułem, ze dotarliśmy, pewności nigdy się nie miało. Prowadzony jednak byłem cały czas, więc nie mogliśmy iść źle. Nie tym razem kiedy to jasno cel mieliśmy tak jasny jak same jej oczy.
-Jak myślisz bracie czy tutejsi mieszkańcy będą potrafili otworzyć swe oczy na prawdę?- zapytałem się kierując spojrzenie na Kimiego.
Sam nie wiedziałem ale każde oczy da się otworzyć a nawet ślepiec jeśli nie widzi w sposób normalny może dostrzec prawdę w inny sposób. Trzeba jednak często ku temu czasu.


RE: Wodospad - Kimi - 23-09-2015

Gdy tylko przyszli na świat od samego początku Nemesis przydzieliła im cechy, umiejętności i predyspozycje. Mimo, że Kimi przyszedł drugi na ten padół to był nieco masywniejszy od brata. Od samego początku odznaczał się większą siłą. Jemu została przydzielona rola obrońcy, opiekuna głosiciela prawdy. Nigdy nie zazdrościł Achakowi jego roli, bliskości z boginią i jej wizjami. Był wielce rad, że mógł zostać protektorem.
Przebierał łapami maszerując po terenach, gdziekolwiek był jego bliźniak tam i on podążał. Wiecznie nierozłączni. Z osobistych rozmyślań wyrwał go głos starszego.
- Dobrze. - Odrzekł krótko, spoglądając na niego. W przeciwieństwie do kremowego lwa nie miał tak pogodnego wyrazu pyska. Mina bez wyrazu, cienia emocji. Jedynie niebiesko-zielone ślepia wydawały się być żywe. Co nie oznaczało że był niewychowanym prostakiem, wręcz przeciwnie. Wyrażanie wszelkich emocji sprawiało mu trudności.
Rozejrzał się jeszcze bacznie po okolicy zanim położył się tuż obok samca.
- To się okaże, wolałbym jednak by nie trzeba użyć do tego siły. Łatwiej im będzie przyjąć do świadomości wizerunek naszej łaskawej pani. - Dopiero przy spoczynku, odczuł jak bardzo jego łapy bolały po długiej wędrówce. Położył łeb na łapach rozkoszując się chwilą spokoju choć uszy pozostały czujne, starając się wyłapać wszelkie podejrzane dźwięki.


RE: Wodospad - Soth - 23-09-2015

Soth wędrował z ziem psychofanów księżyca, tak jak powiedziała mu Ines i tak jak zamierzał - prosto na lwią ziemię. Nie sądził jednak, ze po potyczce będzie się jednak szybciej męczyć. I tak szedł skrótem, a jednak postanowił niewiele przy granicach zatrzymać się, by dać sobie odpocząć. Zdecydowanie za długo przebywał na tamtych ziemiach. Mniejsza z tym. Tyglew uznał, że odpowiednim miejscem będzie pobliże wodospadu, gdzie zwykle było mniej zwierząt, bo szum wody przeszkadzał znacznej części.
Widok dwóch lwów wcale go nie zachwycił, zatem, nawet jeśli go zobaczyły, to nie zamierzał się do nich zbliżać. Chciał odpoczynku, chociaż trochę. Walnął się z zadem na trawie, łeb trzymając jednak ku górze, co by to struktury strupów nie naruszyć. Rany i tak nie chciały się goić za bardzo, więc każde zasklepianie się, było na wagę złota.


RE: Wodospad - Achak - 23-09-2015

-Też mam taka nadzieję ale o tym się przekonamy- Rzekłem i lekko poruszyłem końcówka ogonu.
-Trzeba ich najpierw poznać- Tak, to jest podstawa. Trzeba poznać tutejszych mieszkańców i przekonać się jacy są, jak tutaj jest. Wtedy będzie wiadomo w jaki sposób trzeba do nich przemawiać. Miałem jednak nadzieję na rozmowach niż siłowych. Te są zawsze ostatecznością. Byłem niezmiernie rad za bliskość Nemesis, nie byłą fizycznie ale czułem, ze jest. Obserwuje i nasłuchuje.
Położyłem łeb na łapach, w końcu trzeba zebrać siły aby móc ruszyć w podróż lub poszukać mieszkańców tych krain. Wtedy usłyszałem kroki i skierowałem wzrok w stronę przybysza. Nie podnosiłem łeb przez chwile. Acz zdziwił mnie jego wygląd. Paskowany niczym kuzyni ale z grzywą. Uniosłem łeb kierując go w jego stronę. Nastawiłem uszu. Trzymał się w bezpiecznej odległości.
-Witaj przybyszu- Rzekłem głośniej aby to było mnie słychać. Musiałem przyznać, ze ciekawił mnie ów przybysz.


RE: Wodospad - Kimi - 23-09-2015

- Rozsądne podejście.
Już przymykał swoje ślepia, prawie pogrążając się w drzemce. Szum wody tak bardzo charakterystyczny dla tego miejsca został przerwany trzaskami gałązek. Uniósł nieco łeb by mieć pewność, zastrzygł uszami w kierunku w którym pojawił się tyglew. Kimi podniósł się na wszystkie cztery łapy, gotów by bronić. Obserwował z uwagą jak się wlecze i kładzie nieopodal. Coś w jego sposobie poruszania się było dziwnego. Ciężko jednak było stąd zauważyć liczne ślady po walce na jego pręgowanym ciele.
Śnieżnobiały lew przymrużył ślepia, nie odezwał się. Podobnie jak Achak pierwszy raz w życiu widział tygrysa z grzywą. Możliwość konwersacji pozostawił w łapach brata. Samemu pozostając chwilowo biernym obserwatorem.


RE: Wodospad - Soth - 23-09-2015

Korzystał z uroków nie zawracania mu dupy. Tyglew akurat myślał o tym, czy jak już mu ktoś z Lwiej Ziemi pomoże, to czy faktycznie wybierze się znów na tereny księżyca. Ostatecznie to mu się nie śpieszyło, wszak oznajmił pięknej Ines, że zjawi się o pełni księżyca, nie wcześniej i nie później. Musiał jeszcze wykombinować, jak ją oczarować, byle jak to nie pójdzie. A o taką to warto byłoby walczyć, nawet jak to lew, to jednak odniósł wrażenie, że ona z lwami to niewiele ma wspólnego. Dawno mu na czymkolwiek tak nie zależało. Ostatnio to było... dobre trzy lata temu, jak opuścił go ojciec. A może było to dwa lata temu. Kto by to tam liczył. Z zawiści mało by wtedy życia nie stracił.
Z rozmyślań na temat przyszłych planów wyrwał go obcy głos. Jak się domyślił od razu, to któryś z tamtych co ich minął po drodze. Czemu go zaczepiają, nic innego nie mają do roboty? A może chcą się pośmiać z jego ran, póki im nic nie może zrobić.
Soth zwyczajnie ich zignorował. Był wystarczająco daleko by nie zaprzątać sobie nimi głowy. I też mu się przypomniało jak to on nienawidził lwów.

/+1 HP sobie regeneruje :v