Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Ognisty Las (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=84)
+---- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=104)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


RE: Wodospad - Koba Kai - 04-02-2016

Po krótkiej chwili jakże nietaktownej zwłoki, jego nieskazitelnie śnieżnobiała sylwetka uniosła się ku górze, aby sekundę później postać twardo na wszystkich łapach, po czym zwracając swoje lico w stronę enigmatycznej persony, rozsiąść się wygodnie naprzeciwko niej samej, tak aby w stosowny sposób kontynuować ich wcześniej rozpoczęty dialog. Tym samym jej słowa, były zarazem odpowiedzią na jego wcześniejsze rozterki dotyczącego tego iż była całkowicie przyziemnym stworzeniem, takim jak każdy inny mieszkaniec tegoż oto padołu. Nie pozostawiało już więcej żadnych to złudzeń, jednakże szafirooki nie był typowym przeciętniakiem, aby na wydźwięk jej słów dotyczących darowania mu winy, uznać przeto iż sama kwestia była całkowicie domknięta. Albowiem nazbyt trudno nie było wyobrazić sobie tego w jaki to sposób musiała odczuwać wszystkie tego typu zjawiska zwracania na siebie szczególnej uwagi, a znając życie nie we wszystkich wzbudzało to spory entuzjazm bądź niemałą dozę ciekawości wobec nieznanego. Względem którego każdy zachowywał się nieufne bądź zanadto wrogo obawiając się czegoś co było zbyt obce, a być może nawet złowrogie. Dlatego on sam przemilczał ową kwestię, uznając to za bardzo taktowne, mimo to iż dawno temu do tego się przyzwyczaiła żyjąc z dnia na dzień w świetle aury jaką wokoło siebie niewątpliwie roztaczała. To jednakże jej rozbawienie będące niczym innym jak maską pozorów, spowodowało u niego jeszcze głębszą konsternację - Koba Kai zwany również Duchem. - Rzekł po raz wtóry tym samym łagodnym tonem, po czym jak uczynił znacznie wcześniej, zamilczał. Tym samym oczekując z jej strony tegoż samego, bądź czegoś innego, bo w końcu nie była zwyczajną dostojniczką jaką na co dzień można było spotkać.


RE: Wodospad - Ate - 04-02-2016

Był uosobieniem piękna, czystości i nieskazitelności. Tak w pierwszej chwili pomyślała o nieznajomym, przyglądając się bacznie jego posturze. Jego śnieżnobiała sierść cudownie mieniła się drobinkami złota przebijającego się przez korony drzew Słońca. Nie dało się oderwać wzroku od tych dwóch przenikliwych i nieokiełznanych głębin, które to tkwiły zamknięte w dwóch szafirach. Uniosła z lekka smolisty pysk. Maska pozorów... Jakże subtelna metafora odnosząca się to burzliwego wnętrza, przykrytego jedynie smolistą zasłonką. Nie wzbraniała nikomu patrzeć. Nawet jeśli te spojrzenia ociekały krytyką, nienawiścią, frustracją czy jakąkolwiek inną absolutnie rozczarowującą emocją.
Taka była... Po prostu. Ale w tym wynaturzeniu znajdowało się jednak coś, co fascynowało. Przyciągało oko. Nie pozwalało oderwać wzroku. To prawda. Nie była dostojna, chociaż w sposobie w jaki unosiła pysk można było dostrzec ułamek dumy, swoistego honoru do siebie samej.
Ale w życiu są chwile, kiedy honor trzeba porzucić.
- Koba Kai... - zamruczała, jak gdyby delektując się brzmieniem tego imienia, które słodko pieściła różowym językiem. Zamilczała na dłuższą chwilę, pogrążając się w refleksjach, po czym podniosła na niego spojrzenie tych dziko zielonych oczu - ...Ate. - skłoniła mu się lekko, kiedy wypowiedziała to krótkie imię.
Ate. Grecka bogini. Uosobienie zaślepienia prowadzącego do zbrodni. Ohh... Ate, Ate. Czyliż jesteś tą pychą? Tym zaślepieniem? Tą wstrętną kakofonią okrucieństwa...?



RE: Wodospad - Koba Kai - 05-02-2016

Bardzo mi miło, Ate. - Rzekł bardzo dostojnie, po czym powtórzył w swoim umyśle owe to miano, zastanawiając się równocześnie tuż nad tym jakież jestestwo ono samo w sobie skrywało, aby w tym samym czasie nadal zagłębiać się w szmaragdowych soczewkach kruczej persony, niczym zwierciadłach jej duszy jak to mawiają najznamienitsi mędrcy. Tym samym próbując wybadać prawdziwą kwintesencje samego zaś oblicza, skrywanego pod mrocznym całunem absolutnego chaosu jaki w niej samej egzystował. Lecz owa maskarada w postaci zatrważająco egipskiej ciemności, nie czyniła nazbyt szczególnego wrażenia tuż na nim, stoickim licu wiekowego już samca. Wszakże nic nie było całkowicie czarne bądź nawet białe, a sam świat był bardziej zagmatwany niż mogło to wszystkim się zdawać - A zatem pochodzisz z tych oto stron ? - Przemówił ponownie, identycznym akompaniamentem bezkresnego spokoju, niczym istoty wyzbytej wszelakiego gniewu, który mógłby zakłócić jego wewnętrzny konsensus.


RE: Wodospad - Ate - 05-02-2016

Ohh... To krótkie, złożone jedynie z trzech prostych liter słowo, skrywało w sobie doprawdy wiele. W tych trzech literach zamknięta była niebywale mroczna, ale przez to i pociągająca przeszłość. Przeszłość znana już w tej chwili jedynie tym, którzy dawno opuścili ten padół rozpaczy, znany wszystkim doskonale jako świat żywych.
Obserwowała te dwa szlachetne kamienie, których głębia zaskakiwała, niejako pociągała, kusiła i nęciła. Kimże był ten białogrzywy...? Po zakamarkach jej jaźni przebiegały różne obrazy, różne myśli, różne refleksje, które snuła spokojnie na temat nieznajomego. Szlachetna biel jego sierści zaskakiwała czystością... A mieniąc się złotem słonecznych promieni zapierała niejako dech w piersiach. Wyglądał jak samotna zjawa, która okazała się dzikim szmaragdom istoty, której wnętrze już od dawna pozostaje martwe. Wnętrze, w którym serce nie bije już od dawien dawna. Nawet te dziko zielone ślepia wieją nieprzyjemną pustką i chłodem... a jednak intrygują.
- Z tych stron...? - zaprzeczyła ruchem głowy, pozwalając sobie opaść na miękkie, wyłożone mchem podłoże - ...nie, Koba. Wprawdzie żyłam tu bardzo długo, ale nie tu mój żywot ma swój początek. Nie wiem, skąd pochodzę, białogrzywy... Nie wiem, gdzie moje życie się rozpoczęło, nie pamiętam rodziny... Nic. Jedynie ogień... ogień, trawiący wszystko dookoła. Niszczycielski żywioł, który kusił swą destrukcyjną siłą i pociągał. Żywioł, do którego z czasem się przyzwyczaiłam... - zamruczała nieco ochryple, ale wciąż ze spokojem, który był między nimi wciąż obecny.



RE: Wodospad - Koba Kai - 05-02-2016

Białogrzywy w ogromnym skupieniu chłonął słowa będące jej wczesnym epizodem, o ile one same nie mijały się zbytnio z prawdą. By w tym samym czasie nie dostrzegać nawet tego, w jaki to sposób raczyła jemu samemu się przyglądać, co od zawsze bywało dla niego zwyczajną fraszką w dostrzeganiu takich oto szczegółów. Lecz nie tym razem, kiedy jemu samemu również w tajemniczy dla niego sposób udzieliło się to samo, aby w owej to kwestii nie być dla niej wyjątkiem. Albowiem była dla niego prawdziwie niezgłębioną enigmą, stworzeniem samej zaś nocy która tak bardzo go zabsorbowała, że całkowicie zapomniał o dotychczasowej rzeczywistości.
Czy było to również ich przeznaczeniem, aby spotkać się w owym życiu, teraz oraz znacznie wcześniej - Przykro mi, ale dziękuję za twą szczerość. - Odpowiedział chwilę tuż po tym jak zwieńczyła milczeniem swoją opowieść, jaką postanowiła go obdarować co musiało być aktem wielkiego zaufania wobec którego nie mógł pozostać obojętny. Lecz pewien szczegół, a być może nawet ich kilka nie dawało mu spokoju, kiedy począł nad nimi absorbować swoje wspomnienia, albo raczej ich szczątki które od zawsze, odkąd tylko sięgał pamięcią były dla niego koszmarem jakiego nie potrafił nigdy zapomnieć - Płomienie... - Rzekł niczym zahipnotyzowany, a jego soczewki stały się jakby puste, pozbawione jego jestestwa które uleciało z cielesnej okowy gdzieś w bliżej nieokreśloną pustkę, po czym gwałtownie powrócić z wyrazem jakby ujrzały straszliwy kataklizm - Widzisz, mnie również nie było dane poznać mych rodzicieli oraz miejsca w którym nastał dzień moich narodzin, lecz jedyne co z tamtego okresu zapamiętałem to chaos oraz tajemnicze ogniki przeistaczające się w płomienie, niszczące wszystko co spotykały na swojej drodze. - I zamilczał, będąc zaabsorbowany tuż nad tym czy być może był to tylko czysty przypadek a być może coś znacznie więcej ?


RE: Wodospad - Ate - 06-02-2016

Dziwna atmosfera zapadła między tym dwojgiem. Cóż za dwie osobliwe natury... On - przejaw najwyższej czystości, mieniącej się nieznacznie złotem, ona? Smolista czerń głębin. Enigma, której nie sposób było ogarnąć jednym spojrzeniem. Szlachetne kamienie osadzone w oczodołach lustrowały tym martwym spojrzeniem postać lwiego Apollina z nieskrywaną uwagą, lecz niezbyt nachalnie. Westchnęła cicho, zasłuchana w jego spokojny głos, który kojąco wypełniał zakamarki jej umysłu. Głos, który naprawdę potrafił hipnotyzować, uwodzić, kusić... Intrygowała go postać białogrzywego. Zdawał się niejako odstawać od otoczenia. Również zdawał się być nieco samotny... A przez to - jeszcze bardziej intrygujący.
Ogon poruszył się po podłożu i owinął wokół przednich łap. Pokiwała znacząco pyskiem, który spuściła lekko z melancholijnym westchnieniem. Słuchała tej krótkiej opowieści, złożonej w kilka krótkich zdań... wyczuwając w jego głosie nieprzyjemne drżenia. Zamrugała ślepiami, przechylając nieznacznie łeb.
- Widzisz... ogień nie zawsze musi być niszczycielską siłą... - zamruczała spokojnie, a dzikie ślepia spotkały się z tymi zjawiskowymi szafirami, w których na nowo utonęła - ...ogień potrafi być przyjacielem. Ogromnym przyjacielem. Potrafi kusić swoim niebezpieczeństwem i siłą... wystarczy jedynie z rozwagą go poznawać - kącik jej warg drgnął w bladej poświacie czegoś na wzór uśmiechu.
Przypadek.
W ogóle w życiu są sytuacje, które dzieją się z przypadku...?
A może jednak istnieje przeznaczenie...?



RE: Wodospad - Koba Kai - 06-02-2016

Rzeczywiście, osobliwa a zarazem magiczna była to chwila w jakiej oba ich jestestwa odnalazły się wzajemnie w owym czasie oraz plenerze, czy to za sprawą samego zaś przypadku, bądź ich własnego przeznaczenia, które w tym właściwym momencie czyżby niewątpliwie ich zjednało ?
Tak czy inaczej w obecnej chwili nie miało to już większego znaczenia, które z obecnych we wszechświecie aspektów im sprzyjało, błogosławiąc im owe spotkanie, jakie to dla nich zaplanowano.
Jej dźwięczne słowa, będące całkowitym przeciwieństwem do bijącego od niej chłodu, po raz kolejny odbiły się echem w jego samej zaś głowie, powodując metafizyczny rezonans wywołujący wewnętrzne nazbyt przyjemne mrowienie, co było dość podobnym uczuciem do wspomnienia wydarzenia jakiego niegdyś doświadczył wraz z inną personą. To wówczas spowodowało iż szafirooki nieco oprzytomniał, niczym za sprawą kubła zimnej zaś wody, którą ktoś raczył z premedytacją teraz na niego wylać, po czym gwałtownie powrócił swymi myślami do tematu ich doczesnej rozmowy - Przyjacielem ? - Powtórzył spokojnie, choć w jego tonie można było wyczuć lekką nutę zdumienia, a w samej zaś głowie po raz kolejny objawiły się wszystkie wspomnienia dotyczące niewątpliwej siły owego żywiołu, który z jednej strony przynosił zniszczenie, a tuż zza sobą pozostawiał podwaliny nowego życia - Czyli to w nim odnalazłaś swoje ukojenie ? - Rzekł powtórnie, zastanawiając się jednocześnie czy dobrze pojął jej wcześniejsze słowa, czy rzeczywiście w swoim strachu przed czymś co było od zawsze jemu złowrogie, mógłby odnaleźć siłę oraz oddanego sprzymierzeńca ?


RE: Wodospad - Ate - 07-02-2016

Doprawdy zaskakującym było, jak dwie tak osobliwe natury mogły stać naprzeciwko siebie. Wynaturzenie wpatrywało się dziko zielonymi ślepiami w białogrzywego, nie mogąc pojąć ogromu tej czystości, jaka od niego emanowała. Ohh. Cóż to była za enigmatyczna zjawa...? A może przyszła, aby ją nawiedzić? Może Koba był jej ułudą, fatamorganą o diabelsko szafirowych oczach, których głębia wciągała, odbierała oddech, ciągnęła na dno. Sierść na jej karku z jakiegoś powodu nieznacznie się podniosła, kiedy tak długo obserwowała te niespotykane, intensywnie szafirowe oczy.
Ohh, zdaje mi się, że widzę... Gdzie? Przed oczyma duszy mojej...
Smoliste wargi wykrzywił nieznaczny uśmiech, a ona pokiwała pyskiem znacząco.
- Tak, białogrzywy. Przyjacielem. Potężnym i nieokiełznanym... ale jednak przyjacielem. - przemówiła pewnym siebie głosem, przechylając z lekka łeb na bok, a ogon trzasnął z hukiem o podłoże, łamiąc drobną gałązkę i odstraszając szarawą myszkę, która zabłądziła między łapami wynaturzenia - Ogień, który na początkach przerażał, odstraszał swą destrukcyjną siłą... stał się mi potem przyjacielem cenniejszym niż niejeden kotowaty, jedynym kusicielem i przewodnikiem...
Z dzieciństwa pamiętała niewiele. Jedynie... ten ogień. Ten trawiący wszystko żywioł, który zabierał ze sobą wszelkie istnienie. Krzyki przerażenia, rozpaczy i bólu. Pamiętała ciemność, w której byłą pogrążona... a zaraz potem zrobiło się niebywale widno. A przecież nie spała. Ranek jeszcze nie nastał. Wraz ze światłem uderzyło ją ciepło, buchające odeń.
A potem pozostało już jedynie zniszczenie...
- Widzisz, mój drogi białogrzywy Koba... - zamruczała, odrywając od niego na moment te szmaragdowe ślepia, w których obecna od początku martwota zmieniła się nieznacznie w coś absolutnie innego. Jakby i w tym ślepiach zapłonął na moment ogień, który skutecznie ujarzmiała w sobie - ...jeśli poznajemy nasze najgorsze lęki, wkraczamy w ich świat, bawimy się nimi i zaznajamiamy... przestają być nam straszne. Ba! Kto wie, czy wkrótce potem nie staną się nam sprzymierzeńcami, których inni będą się lękać? Prawdziwa kwintesencja tego wszystkiego tkwi w poznaniu... - ohh. Te dziko zielone ślepia, które tak wolno powracały do szafirów. Owiane tajemnicą. Mroczne. Ale nęcące tym mrokiem i tą enigmą.



RE: Wodospad - Koba Kai - 07-02-2016

I po raz kolejny w ogromnym skupieniu posłyszał jej olśniewające słowa, które chłonął niczym samo zaś powietrze, delektując się wspaniałą esencją wkomponowanej mądrości a być może nawet zaklętą w nich głębią jestestwa misternej persony, w jakiej uraczył dostrzec coś znacznie więcej, niżeli za pierwszym razem gdy ją spostrzegł. A być może oto w tym wszystkim właściwie chodziło, aby w całunie ciemności skrywać to wszystko dla tych co umieli patrzeć, tym samym oddzielając ziarno od plew. W takim razie czy białogrzywy okazał się tym jednym z wielu, godnym tego aby powierzyć mu swoje tajemnice, zwłaszcza tą jedną spośród niezliczonych dotyczących jego odwiecznego wroga z jakim mógłby wreszcie się zjednać, nauczyć się korzystać z jego dobrodziejstwa, aby urosnąć w siłę ?
Wyzbyć się całkowicie strachu który od zawsze był jego cienień wobec żywiołu, który spalił w nim tak wiele, odbierając mu to wszystko nie dając nic w zamian poza odwiecznym cierpieniem, poza którym istniała teraz straszliwa pustka w jakiej nie mógł oraz nie potrafił odnaleźć nic więcej.
I wówczas zrozumiał, wspominając po raz wtóry swoją wcześniejszą lekcję pokory, jaką niegdyś nabył wraz z dogasającymi zgliszczami całkowicie oczyszczonej ziemi, miejsca w jakim znacznie później zagościło nowe życie. Czy zatem była to jego odpowiedź, jakiej od zawsze poszukiwał ?
Aby całkowicie narodzić się na nowo z płomieni w jakich znacznie wcześniej go oczyszczono - Naucz mnie. - Oświadczył niespodziewanie, niczym niezmąconym, niezachwianym, niewzruszonym spokojem, tuż po tym jak jego jestestwo powróciło do świata ich cielesnej okowy, bogatszy o wiedzę jaką zapragnął przy jej pomocy jeszcze bardziej zgłębić a tym samym zatracić swój umysł. Spoglądając w milczeniu w szmaragdową głębie jej zwierciadeł, w jakich każdy z krwi oraz kości pełnoprawny adonis mógłby niewątpliwie się zadurzyć, czy to również dotyczyło białogrzywego ?

~ Melisandre / Ate jako kapłanka ognia ? =)


RE: Wodospad - Ate - 07-02-2016

Ohh... jakże syciła się zmianami, które zachodziły w tej bezdennej toni szafirowego spojrzenia białogrzywego. Kusicielka. Tak, bez wątpienia nią była. Nęciła, podsycała ciekawość, rozpalała płomienie i wzniecała pożary, które trawiły ludzkie dusze. Ale jej lico nie ukazywało swoistej satysfakcji, jaka rodziła się w jej wnętrzu wraz z kolejnymi zmianami w ślepiach Koby. Milczała. Długo milczała, obserwując go uważnie tymi dwoma pięknymi szmaragdami, w których utkwiony był na wieki niegasnący płomień.
Ogień. Nie bezpodstawnie nazywano go najniebezpieczniejszym z żywiołów. Płonący w marnych duszach, potrafił powodować pożary serc. Często sięgające krańców krain. Uśmiechnęła się nieznacznie, przechylając na bok łeb. Nie poganiała go. W milczeniu jedynie dziko zielone ślepia pobłyskiwały cierpliwie, wpatrzone w samca. Czekanie zdawało się przedłużać w nieskończoność, ale Ate nie brakowało cierpliwości nigdy. Chłodny powiew wiatru rozproszył zieleń jej niespotykanej grzywy, a trawiaste włosy rozsypały się na wietrze, który chwilę zaś potem pozostawił je w pewnym chaosie. Ale to jedynie dodawało charakteru i enigmy jej postawie.
Słowa Koby wywołały kolejny uśmiech. Wolno podniosła się, zbliżając się do samca i powoli okrążając go, aż jej szczęka zawisła nad jego uchem.
- Jesteś... pewien? - wyszeptała kusicielka, a jej ogon ze świstem przeciął powietrze, obijając się z hukiem o podłoże - ...to bardzo mroczne... i stare tajemnice. Mrożą krew w żyłach, białogrzywy. Nie każdy potrafi przez to przejść... - smoliste łapy stały twardo na miękkim mchu, a jej szept kusił swym wewnętrznym żarem.


~ Ooo, ktoś tu GoT ogląda ;3 Ate jako Kapłanka Ognia? Bardzo intrygujące ;D



RE: Wodospad - Koba Kai - 07-02-2016

Wyczekując z jej strony samej zaś reakcji, cienistej postaci jaka prawdopodobnie zapragnęła dogłębnie rozważyć jego słowa. Białogrzywy w głuchej ciszy, trwając niewzruszenie niczym jakiś monument, bacznie przyglądał się poczynaniom okrążającej go ambasadorki ognistej pożogi. Do czasu kiedy zbliżyła się na tyle, aby poczuć na sobie jej ciepły oddech, jaki wystarczył by wzniecić w nim płomień, po którym napłynęły słowa, mogące u niejednego skąpanego w gorącej wodzie delikwenta wywołać prawdziwy pożar gniewnego sprzeciwu, czyżby to był kolejny test wobec białofutrego ?
Jak nigdy przedtem. - Odpowiedział tuż po słowach piekielnej kusicielki, stoickim choć zarazem bardzo stanowczym tonem, jakim zapewne przypieczętował swój ognisty cyrograf, po czym kontynuował - Czas stawić mu czoła. - Bo okres jego odwiecznej ucieczki dobiegł już końca i jak świat długi oraz szeroki, szafirooki wierzył iż odnalazł właściwą drogę jaką zamierzał teraz kroczyć naprzód wraz z orędowniczką jaka raczyła wskazywać mu właściwy kierunek, aby wreszcie odnaleźć to wszystko co niegdyś utracił na rzecz wspanialszej przyszłości jaka tuż przed nim stała otworem.

~ Również czyta, co w przypadku oglądania jest stanowczo najlepsze =)


RE: Wodospad - Ate - 07-02-2016

Smolista wyprostowała się, a jej smoliste wargi odsłoniły białe kły w uśmiechu pełnym niejako swoistej satysfakcji spowodowanej osiągniętym celem. Apollin. Tak. Niechybnie był lwią sylwetką Apollina. Marmurowy monument, emanujący swą czystością, dostojnością i dumą. Tak bardzo rzeczywisty. Niczym fatamorgana, ułuda stał obok niej, zaskakując swym jestestwem. Podobała jej się jego postawa. Jego nieugięta natura. Błysk w jego szafirowych ślepiach.
Miała mu stać się orędowniczką. Kapłanką Ognia, która zapozna go z tak wielką tajemnicą ognia. Jak każda tajemnica, również i ta kusiła swoim jestestwem. Zamruczała, unosząc w zadumie nad jego słowami pysk i zmrużyła z lekka dzikie, płonące mocno ślepia.
- Widzisz, białogrzywy... - zaczęła ponownie szeptem, który nadawał całej sytuacji jeszcze większej aury enigmy. Potęgował ją mocno. - ...powiem ci w tajemnicy, że nadchodzi coś, co przewróci świat do góry nogami. Jeśli mi zaufasz, pokażę ci ogień, Koba. Pokażę ci jego siłę... nauczę cię jak się z nim zaprzyjaźnić... Wkrótce ten ogień nie będzie w parzył twoich łap. Będzie posłusznie lizał je jako twój sprzymierzeniec... jeśli tylko obdarzysz mnie dozą zaufania - dokończyła, ale pod koniec głos jej brzmiał już silnie i dźwięcznie.
Ślepia paliły wręcz ogniem, który zapłonął w zieleni szlachetnych kamieni otoczonych smolistą czernią. Ogon przeciął ze świstem i grozą powietrze, kiedy stanęła naprzeciwko niego, przechylając na bok łeb w oczekiwaniu. Tak. Ta zielonooka kusicielka. Ta, której nie straszny był ogień. Ta, która kusiła swą naturą i tajemnicami, których zasłona otaczała ją ze wszystkich stron.

~ Ooo, pozytywnie bardzo. Ja planuję na wakacje przeczytać, jak tylko znajdę więcej czasu ;)



RE: Wodospad - Koba Kai - 08-02-2016

Kolejne słowa jakie zaś posłyszał, nie były tym czego on sam całkowicie się spodziewał. Choć znając już z racji swojego wiekowego doświadczenia, odwieczne zasady rządzące owym światem, nazbyt dobrze wiedział iż nic nigdy nie było dane za darmo, a nawet jeżeli to zawsze istniał jakiś haczyk. Dlaczego więc on sam nie zareagował w stosownym momencie kiedy umysł począł do tego stanowczo nawoływać, aby bez uprzedzenia poskromić jego temperament na rzecz czegoś bardziej awangardowego. Tym samym znajdując się nadal pod wpływem ezoterycznej afonii wraz z rozpaloną niezłomną pasją w swoich szafirach, gorliwym spojrzeniem wodził tuż za pogrążoną w samym zaś mroku, ponętną aparycją wynaturzonej persony.
Aby w takim oto milczeniu podsycać swój wewnętrzny płomień, jaki niewątpliwie ona sama chwilę wcześniej w nim rozpaliła, powodując iż zaczął tętnić własnym życiem, przeobrażając się w coś znacznie większego. Przemożną pożogę, siejącą prawdziwe spustoszenie w jego jestestwie, sprawiając że wszystko poczęło diametralnie ulegać zmianie w samym zarodku, podsycane nową nieokiełznaną siłą jaką białogrzywy od teraz niewątpliwie przedziwnie emanował - Zaufaniem ? - Po tym wszystkim, wreszcie odpowiedział, pogrążając się w pasji jaka zaślepiła mu już wszystko poza jedyną w swoim rodzaju - Mógłbym obdarzyć czymś więcej. - Dodał tym samym dystyngowanym tonem, w jakim można było poczuć nic oraz tak wiele, w następstwie czego dolewając oliwy do ognia.


RE: Wodospad - Ate - 08-02-2016

Byłeś wielki... a teraz upadniesz.
Smoliste wynaturzenie, o dzikich szmaragdowych ślepiach znowu zaczęło krążyć wokół białogrzywego Apollina, który swym milczeniem wypełniał przestrzeń pomiędzy nimi. Ale nie było to wcale nieprzyjemne milczenie. Stawiała kolejne kroki, obchodząc go, nieskrępowana milczeniem, obserwując go uważnie tymi płonącymi ślepiami, które zdawały się zwyczajnie obnażać go z tej cielesnej powłoki, zdzierając skórę, odrywając mięśnie, rozbierając kość po kości... aż do samej duszy, której zdawała się teraz dotykać swoim jestestwem. Jego cień. Cień, który wciąż szwendał się w jego pobliżu, nie odstępując go na krok. I kusił swym mrokiem. Swoją tajemnicą. Ohh jakże głośno wołał do niego! Kakofonia dźwięków nęciła swoim brakiem harmonii. Pociągająca. Tajemnicza...
Mrożąca krew w żyłach.
Kiedy po raz wtóry obchodziła go, zielony pędzel wieńczący smolisty ogon przejechał po wybielonym anielsko boku, a ona uniosła nieznacznie pysk, otrzymawszy odpowiedź. Powiodła tym ogonem wzdłuż jego tułowia, aż smoliste wargi znowu znalazły się nad uchem samca.
- Czymś więcej...? - zamruczała uwodzicielskim głosem kusicielka, a spod osnutych głęboką czernią warg wydobył się blask białych, choć pożółkłych nieco u nasady kłów. Czyżby i on powoli zamieniał się w kusiciela...? Ten iście boski monument, Apollin zamknięty w ciele białogrzywego samca o szafirowych pociągających ślepiach.
Ślepiach, w których się tonęło. Wciągały w swą głębię. Dłuższe spoglądanie w nie było jak tonięcie... W pewnym momencie czuło się jak pokrywa wody zamyka się nad tobą. Brak powietrza. Brak możliwości wykonania oddechu...
I dziwny niepokój, który unosił nieznacznie sierść na karku.



RE: Wodospad - Koba Kai - 09-02-2016

A zatem on sam zaczął igrać z płomieniem, białogrzywy Appolin a niebawem upadły zaś anioł ?
Który wszakże nie uczynił nic, pozostając absolutnie niewzruszonym wobec wielkiej niewiadomej w postaci jego dalszego losu, będącego stosem jaki mu zgotowano, na którym miałby doszczętnie spłonąć. Czyżby okazał się tak wielkim głupcem ?
A być może sprawy miały się całkowicie inaczej, a wspólna partia szachów została już dawno w odpowiedni sposób rozegrana, przy której oboje spotkali godnego a zarazem równego sobie przeciwnika. Z jakim owa persona zechciałaby zakończyć grę dedykowaną samym zaś królom w jakże prostacki sposób ?
Jednakże w jego osobistym mniemaniu, szafirooki nie sądził aby taki obrót sprawy miał swoje miejsce w obecnej rzeczywistości, lecz zasadniczym teraz pytaniem a zarazem wielką dla niego niewiadomą było to, w jaki sposób owe wynaturzenie postąpi przed wyborem jaki jej zaoferował - Oboje znamy odpowiedź. - Rzekł jakże rozważnie, wyczuwając delikatne muśnięcia ognistego bicza, za pomocą którego mogłaby zbić z pantałyku nie jednego już śmiertelnika. Lecz nie w jego przypadku, kiedy po raz kolejny zamilczał, wydarzyło się coś, czym zapewne mógłby ją niewątpliwie zaskoczyć, aby całkiem niespodziewanie a tym samym gwałtownie, przerwać krąg jaki chwilę wcześniej wokół niego utworzyła. Schodząc ze swojego piedestału aby po stanąć twardo na łapach i zatrzymać się tuż przed urodziwym obliczem, równocześnie spoglądając w czeluść jej szmaragdowych ogników – Jak wiele możemy osiągnąć, łącząc nasze jestestwa w jedno, aby wzniecić prawdziwy żar jakiego nie doświadczył nikt z nas osobno. - Dopowiedział łagodnie, zanurzając się w tej samej głębi w jakiej raczyła utonąć, aby odnaleźć jej opadającą sylwetkę, którą uraczył życiodajnym tchnieniem. Co w alternatywnym świecie mogło oznaczać jedynie niewinny krótkotrwały pocałunek.
Teraz mógł upaść, niczym spełniony Ikar dosięgnąwszy wymarzonego nieboskłonu.