Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Ognisty Las (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=84)
+---- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=104)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


RE: Wodospad - Kigeni - 06-01-2017

Lemur przyglądał się jeleniowi nie wypuszczając z łapek gałęzi. Patrzenie na niego z góry bynajmniej nie ujmowało mu majestatu. Dostojność wypływała z każdego jego ruchu, nawet z dłubania w ziemi.
Gdy Kigeni usłyszał pytanie odnośnie Maevy, poczuł się w obowiązku jako herold, by godnie ją przedstawić.
- Wielka Doradczyni to lwica o niebywałej wiedzy i doświadczeniu. Pochodzi z królewskiej rodziny, wychowana była wśród mędrców i żaden temat nie jest jej obcy. Swą mądrością dzieli się zarówno z przyziemnymi stworzeniami jak i wysoko postawionymi władcami. Pomóc może ze wszystkim. Nie istotne, czy chodzi o złamane serce, czy też wątpliwości do sąsiada. Zawsze warto się do niej zwrócić o radę. Jej miano brzmi Maeva i rozpoznać ją można po totemie sowy symbolizującym jej mądrość, który wisi na jej szlachetnej szyi - odpowiedział na dwa pytania za jednym zamachem.


RE: Wodospad - Firkraag - 06-01-2017

Firkraag pokiwał z uznaniem łbem, sprawiając tym samym wrażenie jakby słowa lemura poruszyły go do głębi tak barwnym opisem postaci. Domyślał się a raczej podejrzewał, że większość tej charakteryzacji jest wyolbrzymiona lub zmyślona. Przecież sam często mamił innych pięknymi słowami.
- Rozumiem, ktoś tytułujący się takim mianem musi posiadać ogromną wiedzę. Jeśli dane będzie mi ją spotkać z pewnością nie omieszkam wdać się w żywą dyskusję na pewne sprawy. O ile nie będzie próbowała mnie zjeść. -Dodał już nieco ciszej aczkolwiek dalej było to słyszalne dla lemura. Pochylił się znajdując kolejny krzak cisu i w tym wypadku poczynił podobne kroki co przy poprzednim zbiorze. Rogami potrząsnął żywo krzakiem pozwalając by czerwone owoce i igły pospadały na ziemię.


RE: Wodospad - Kigeni - 09-01-2017

Słowa uznania rogatego sprawiły, że Kigeni poczuł dumę, bo to oznaczało, że dobrze wywiązał się ze swojego obowiązków. Zależało mu na tym, by dbać o dobre imię Maevy. Znowu się poczuł tak, jakby widział ją jeszcze tego ranka. Gdyby nie to, że powinien teraz godnie reprezentować swoją przełożoną, pewnie by się wzruszył. Ale jedynie uśmiechnął się szerzej do jelenia.
- Wielka Doradczyni nigdy nie odmawia rozmowy nikomu, więc jeśli pan nie okaże strachu i nawiąże dialog, z pewnością otrzyma pan należyte traktowanie - zapewnił Firkraaga słysząc jego ostatnią sentencję.
Fakt, że czarny obawiał się lwicy uświadomił lemurowi, że mimo tak potężnej broni miał marne szanse z kotowatymi. I należał do gatunku, który jest dla nich apetyczny. Mimo tego wciąż budził podziw u małpiatki.
A skoro mowa o apetycznych rzeczach, Kigeni zauważył, że jego rozmówca zainteresował się jakimś krzaczkiem. Krzaczek ten miał owoce, a one były tym, na co lemur najbardziej zwracał uwagę. Dobrze kojarzył ten konkretny rodzaj.
- Czyżby ta roślina nadawała się do leczenia? - zapytał zaintrygowany. - Nie pachniała zachęcająco, gdy sprawdzałem.
Pochylił się w dół, chcąc mieć jak najlepszy wgląd na poczynania znachora. Instynktownie przytrzymywał się gałęzi w taki sposób, by nie spaść.


RE: Wodospad - Firkraag - 09-01-2017

Starannie i bez pośpiechu segregował osobno igły i owoce starając się jak najmniej je uszkodzić i nie rozgnieść. Przez chwilę milczał oddając się pieczołowicie swojej pracy, dopiero gdy skończył pakować to do swojej torby raczył udzielić odpowiedzi.
- Mój mały przyjacielu, ta roślina jest trująca. - Powiedział tak spokojnym tonem jakby prowadził dialog na temat pogody. Nie było sensu kłamać nad tak rozpowszechnioną i pospolitą rośliną. Szczególnie gdy miał przed sobą innego roślinożercę. W przeciwieństwie do mięsożerców nasze gatunki od małego były uczone co mogą jeść a czego się wystrzegać by się nie otruć. Nie zamierzał mu powiedzieć całej prawdy, odpowiedź wymijająca ze szczyptą kłamstwa była tym co praktykował najczęściej.
- Prowadzę aktualnie szereg badań nad niebezpiecznymi tworami. Poznając toksyczne działania jestem w stanie zrobić na to antidotum. Ale to nie wszystko, to co z reguły wydaje się niebezpieczne może stanowić kluczowy składnik do stworzenia lekarstwa. - W jego słowach dało się wyczuć pasję i podekscytowanie.
- Pewnie słyszałeś o czymś takim jak węże i żądlące pszczoły. Uwierz mi, ich jad ma również dobroczynne działanie. Wystarczy odpowiednia dawka i zastosowanie.
Podniósł łeb tak, że znajdował się on już na wysokości lemura. Gdyby chciał mógłby go w tej chwili pochwycić i postarać się ogłuszyć. Potem zostałoby już zaciągnąć małpkę w zaciszne miejsce... Kigeni miał szczęście, że Firkraag nie znalazł jeszcze azylu, w którym mógłby prowadzić badania. Nie planował robić tego byle gdzie, gdzie każdy mógłby go przyłapać i zakłócić jego badania. Popadłby wtedy w furię. Przyglądał się za to mu swoimi ciemnymi błyszczącymi ślepiami.

/+ 2 porcje owoców cisu i igieł/


RE: Wodospad - Kigeni - 12-01-2017

Wcześniej torba jakoś umknęła uwadze Kigeniego. Teraz obserwował, jak Firkraag pakuje do niej podejrzaną roślinę. Jego nogi nie były do tego stworzone. Nie miał nawet palców! Ale mimo to umiejętnie zagarniał igły i owoce do środka. Musiało to wymagać od niego skupienia i ostrożności, co usprawiedliwiało brak rychłej odpowiedzi.
Lecz gdy już skończył, potwierdził, że to konkretne zioło jest niebezpieczne. Lemur był zadowolony ze swojego instynktu, który słusznie go ostrzegł. Jednocześnie zaczął się zastanawiać, po co znachorowi zioło, które teoretycznie mogłoby tylko zaszkodzić pacjentowi. Ale zanim zadał to pytanie, czarny jeleń wszystko wyjaśnił, rozwiewając jego wątpliwości.
- To bardzo ciekawe - stwierdził, gdy dowiedział się, że szkodliwe substancje mogą mieć pozytywne zastosowanie.
- Używanie jadu do leczenia musi być dosyć ryzykowne. W końcu drobne przekroczenie dozwolonej ilości może zaszkodzić - wywnioskował. Teraz jeszcze bardziej zaczął szanować pracę rogacza, bo musiał mieć spore rozeznanie w sztuce leczenia, skoro zgłębiał je również na tak nietypowych płaszczyznach. Nawet się nie zastanawiał, w jaki sposób znachor nauczył się rozpoznawać granicę między lekiem a trucizną. Po prostu założył, że potrafi to zrobić.
Popielaty poruszył się niespokojnie na gałęzi, gdy zbliżyła się do niego wielka głowa rozmówcy. Przekroczył strefę bezpieczeństwa. Mimo, że instynkt nakazywał mu się wycofać, pozostał na miejscu. Przecież jeleń był dla niego miły i mówił ciekawe rzeczy. Niestosownie byłoby od niego uciekać.


RE: Wodospad - Firkraag - 13-01-2017

- Owszem, dla każdego dawka będzie inna. Uwzględnia się masę ciała, rasę, predyspozycje, wiek...mógłbym się rozwodzić na ten temat bardzo długo. - Zamruczał rozmarzony, to był jego żywioł. Firkraag wychwycił niespokojne zachowanie lemura z powodu nadmiernej bliskości. Uśmiechnął się tylko muskając szarobiałego ciepłym powietrzem z nosa. Na próżno szukać w nim było życzliwości, fałszywy uśmiech. Mała gierka jaką prowadził wplątywała Kigeniego w niewielka sieć, omamiając i urzekając.
Jeleń odstąpił parę kroków do tyłu, dając mu większej swobody. Po cóż miał straszyć teraz małpiatkę?
- A ty Kigeni? znasz te okolice, może jakieś ciekawostki? Byłbym wielce rad za kilka wskazówek.


RE: Wodospad - Jeanette - 14-01-2017

Leżąca na górnej gałęzi żeneta przysłuchiwała się rozmowie samców jednym uchem. Nie mogła się skupić, głównie przez to palące słońce, przebijające się do niej, mimo osłony zielonych liści. W normalnych warunkach cętkowana kotowata spałaby teraz w najlepsze. Ba! Zapewne nawet nie ruszałaby się poza swój własny teren i co najważniejsze nie żyła w stadzie. Ni mniej ni więcej ambicje i zamiary żenety zmusiły ją do porzucenia naturalnego trybu życia. Już od dziecka spała bardzo mało. W nocy polowała, obchodziła swój teren, tak jak każda zwyczajna przedstawicielka jej nocnego gatunku. Jednak w przeciwieństwie do swoich pobratymców Jean prowadziła też aktywne życie za dnia, kiedy to można było zdobyć najwięcej informacji. Z tej czczej paplaniny małpiatki i rogatego stwora nie dało się niestety wyciągnąć niczego pożytecznego. "Wielka doradczyni" mieszkająca w tym lesie jest aktualnie nieobecna - informacja zbędna. Rogaty stwór jest medykiem, szuka miejsca na lecznicę - informacja również bezwartościowa, wszak w Królestwie było bodajże dwóch medyków, więc nie trzeba prosić wędrownego znachora o pomoc. Poza tym jak można ufać komuś całkiem nieznajomemu? Błękitnooka westchnęła przeciągle. Trzeba byłoby ruszyć dalej, poszukać brata. A jeśli go nie znajdzie, to no cóż... Będzie musiała wrócić na tereny Królestwa z ponurymi myślami i bolącą głową. W drodze powrotnej miała jeszcze zamiar sprawdzić wynik pościgu w jaki rzucili się ci Lwoziemcy z poziomem inteligencji żuka gnojowego. Kotka wstała przeciągnęła się, ziewnęła i powoli zeszła na dół, zatrzymując się na chwilę na pniu drzewa, stojąc na nim z głową w dół i pazurkami wczepionymi w korę, zanim zeskoczyła zgrabnie na ziemię. Bokiem podeszła do krzewu, którym to Firkraag tak energicznie potrząsał. A więc to jest trujące, tak? Mhm jej matka chyba niegdyś opisywała podobny krzew i mówiła, aby za nic nie próbować jego owoców ani liści, lecz żeneta sama tej rośliny nigdy nie spotkała, gdyż całe swoje życie spędziła na bagnistym terenie, a tam ciężko o krzewy nieprzywykłe do bagnistych terenów. Kiedy tak obwąchiwała cis, starając się jak najlepiej go zapamiętać, czujne strzygła uszami, aby w razie gwałtowniejszego ruchu ze strony wielkiego kopytnego, zwyczajnie uciec z powrotem na drzewo. Jean nie była głupia i stawiała bezpieczeństwo na najwyższym stopniu... razem z zdobywaniem informacji.


RE: Wodospad - Kigeni - 17-01-2017

Jeleń bardzo dobrze znał się na miarkowaniu toksyn i nie dało się przeoczyć, że bardzo lubi tę dziedzinę. Lemur uznał, że Firkraag w tym się specjalizuje. Taka wiedza z pewnością była wartościowa w fachu medyka. Choć Kigeni wolałby się nie poddawać takiemu zabiegowi, bo mimo wszystko drobny błąd mógłby mieć śmiertelne konsekwencje, a rogacz nawet temu nie zaprzeczał.
Madagaskarczyk spoglądał na rozmówcę, który był teraz tak blisko. Jego ślepia były wielkości pięści małpiatki. Do tego dmuchał tymi wielkimi nozdrzami. Lemur starał się zanadto nie rozpylać swojego specyficznego zapachu, choć było to naturalne w tych bardziej stresujących chwilach. Trochę się zaciął szukając jakiegoś tematu, do którego można by płynnie przeskoczyć, ale czarny go uprzedził.
- Oczywiście! - potwierdził raźnie. - Nie mieszkam tutaj zbyt długo, ale zdążyłem trochę pozwiedzać. No więc w okolicy rośnie chyba tylko jeden baobab i jest domem moim i Wielkiej Doradczyni. Jest też wodospad przy którym stoimy, ale hmm... Chyba nie ma innych ciekawych miejsc. Wiem, gdzie znaleźć smaczne owoce, poznałem też niektórych sąsiadów. Ostatnio dużo się mówi o lwach, które ponoć zagarnęły te ziemie...
Zanim wszedł w szczegóły, zauważył ruch na ziemi. Oczy miał bystre i czujne, jak to roślinożercy, którzy powinni ciągle wypatrywać zagrożenia. Tym razem jednak nie chodziło o żadne niebezpieczeństwo. Lemur aż zaniemówił, gdy w srebrnej sylwetce rozpoznał żenetę, którą spotkał jakiś czas temu. A przynajmniej przypuszczał, że to ta sama, bo innych jeszcze nie widział. Ta z pewnością nie była mniej powabna i piękna.
Gdy ocknął się z tego chwilowego zaćmienia, kiwnął przepraszająco głową do jelenia i zsunął się z drzewa, by podejść do iglastego krzewu, który badała aktualnie cętkowana dama.
- Witajże piękna pani - rzekł i ukłonił się szarmancko. - Nie jestem w stanie opisać mej radości mogąc cię ujrzeć ponownie. Każdego dnia myślałem o naszym spotkaniu i każdego dnia byłem bliższy wyruszeniu na północ, w nieznane, nie zważając na ryzyko, byleby jeszcze raz stanąć w twym obliczu.
Drobne serce niemal wyskoczyło mu z piersi, gdy podwoiło swoje tempo. Jej zapach, ba samo oddychanie tym samym powietrzem sprawiało mu niebywałą przyjemność. Mógłby przyglądać jej się godzinami, a jego zachwyt wciąż by nie wygasł. Ledwie ją znał, ale uważał, że jest perfekcyjna w każdym calu. I nie zamierzał poprzestawać na samym obserwowaniu.
- Cóż przywiodło cię do Ognistego Lasu, ma pani? Wszak ostatnim razem powtarzałaś, że unikasz tego miejsca za wszelką cenę - przypomniał sobie, a na jego pysku widniał wyraz konsternacji. Zaraz jednak rozjaśnił go lekki uśmiech, na dość pochlebną myśl. - Czyżby twoja tęsknota dorównywała mojej?


RE: Wodospad - Firkraag - 17-01-2017

Jeleń dostrzegł żenetę dopiero w momencie gdy ta obwąchiwała cis. Jak widać nie tylko Kigeni przysłuchiwał się temu co prawił czarny. Ten las miał wiele oczu i uszu.
Las, zagarnięty przez lwy. Jeśli lemur nie kłamał to nie byłoby zbytniego sensu kręcić się tu długo. Jeśli zaś chodziło o jedzenie to nigdy mu go nie brakowało ani nie miał problemu w znalezieniu pożywienia. Poznawanie sąsiadów małpy też nie wchodziło w rachubę. Podejrzewał, że byłyby to inne małpiatki większe lub mniejsze. Ewentualnie zwierzątka pokroju tej łaszowatej cętkowanej.
Widząc zaloty w wykonaniu lemura, pokręcił tylko łbem nie zamierzał być obserwatorem toczących się romansów lub dram z powodu odrzucenia. Zresztą z pewnością wolałby zostać sam na sam z damą.
- Czasu niewiele a pozostaje tak wiele do zrobienia. -Zarzucił swoją torbę z powrotem na szyję- Bywaj Kigeni znad Wielkiej Wody. - Po czym odwrócił się i pogalopował niknąc w gęstwinie.

z/t


RE: Wodospad - Jeanette - 07-02-2017

Kotowata z beznamiętnym wyrazem pyska rzuciła lemurowi chłodne spojrzenie. Był dokładnie taki jak go zapamiętała, niestety. Wciąż za dużo gadał, głównie od rzeczy albo o sprawach wagi tak małostkowej, że Jean nawet nie próbowała przyłożyć większej uwagi do jego paplaniny. Gdy czarny jeleń pożegnał się i począł się oddalać szybkim krokiem, żeneta czujnie śledziła go podejrzliwym wzrokiem. Jej długi pręgowany ogon uderzał o ziemię i zamiatał podłoże usłane opadłymi liśćmi. Dopiero po upewnieniu się, iż rogaty stwór zniknął na stałe i nie wróci w najbliższym czasie, cętkowana westchnęła cicho i zwróciła się do Kigeniego. Słowami, bo podług swojego osądu, osobniki tak rozgadane nie potrafiły ni w ząb zrozumieć języka migowego, którym to błękitnooka posługiwała się najchętniej, unikając przy tym zbędnego memłania językiem.
- I ta cena właśnie się.... zmieniła.
Jakieś ptaki siedzące w wysokich gałęziach wzbiły się do lotu, na co Jeanette zareagowała jedynie zastrzyżeniem uszu. W końcu każdy odgłos mógł świadczyć o zbliżaniu się jakiegoś mieszkańca tego lasu. Istniała zatem szansa, że jej brat, idiota, samotnie pałęta się po swoich zadrzewionych rewirach, przemykając wśród liściastych koron, jak to żenety mają w zwyczaju. Nagle samica wpadła na pewien pomysł, który mógłby bardzo ułatwić jej poszukiwania. Jednak musiałaby przy tym dogadać się z tą rozgadaną małpiatką, na co ochoty zbytnio nie miała. Ale czego się nie robi dla rodziny? Przekręcając głowę w swoistym zamyśleniu, błękitnooka ponownie się odezwała.
- Szukam... brata. On żyje tutaj... Ale nie mogę... znaleźć. Ty też tutejszy... Widziałeś...go?


RE: Wodospad - Kigeni - 15-02-2017

- Do zobaczenia, Firkraagu z Północnych Krain! - zawołał za jeleniem. Z jednej strony lemur żałował, że ich rozmowa się skończyła, ale z drugiej był mu wdzięczny, bo mógł teraz całkowicie skupić się na Jeanette. W końcu zasługiwała na całą jego atencję.
Spoglądał w jej błękitne źrenice i podziwiał cętki pokrywające jej futro. Zwracał uwagę na każdy jej gest i najdrobniejszy ruch. Mimo to jakoś nie dopuszczał do siebie myśli, że żeneta może być niezadowolona z jego towarzystwa.
- Zatem rad jestem, że zdecydowałaś się odwiedzić ten las pomimo wcześniejszej niechęci - odrzekł szarmancko. Gdy zaległa chwilowa cisza, w głowie Kigeniego zaczęły rodzić się coraz śmielsze teorie. Obmyślał prędki plan, który miał mu pomóc w sprawieniu przyjemności damie, ale wrócił na ziemię, kiedy Jeanette powiedziała wprost, jaki jest jej cel. Lemur był odrobinę rozczarowany, ale skoro żeneta prosiła go o pomoc, to przecież nie mógł jej zawieść. Nawet, jeśli nigdy nie spotkał jej brata.
- Niewykluczone, że miałem okazję go spotkać. Lecz jeżeli nosi w sobie choć cząstkę twej urody, to niestety śmiem wątpić.


RE: Wodospad - Jeanette - 22-02-2017

Zastrzygła uchem i pacnęła ogonem o ziemię. Niby nic specjalnego, zwyczajne odruchy i z pozoru cętkowana dama nie pokazała po sobie żadnej emocji, jak gdyby spodziewała się takiej odpowiedzi lemura na zadane pytanie. Jednak za spokojną maska obojętności Jeanette była straszliwie zła. Nie... nie była zła... Była wręcz wściekła! Przez cztery lata o poczynaniach i wyczynach swojego brata wiedziała jedynie od zaufanych, ptasich posłańców, z którymi zawczasu pozawierała małe pakty i umowy. A potem co? Nic! Nagle jej brat znika, przepada jak kamień w wodę! Co oznaczało, iż musiała przebyć tą całą drogę z terenów Królestwa, aby sprawdzić czy zniknięcie krewnego jest w stu procentach pewne, jak się okazało na darmo, bo tego młodszego, parszywego darmozjada tutaj nie było. Nie potrafił się paskudny, cętkowany kretyn ustatkować i przysiąść w jednym miejscu, tylko skakał sobie z lasu do lasu, niepotrzebnie siebie narażając i raz po raz przyprawiając siostrę o ataki wścieklizny, gdy do tej docierał historie jego wyczynów. Błękitnooka postanowiła uspokoić się, przerzucając swoją uwagę z troski o brata na, w jej mniemaniu, dziwne zachowanie lemura. Szaro-biały samiec nieustanie jej schlebiał co może i podziałałoby na inną samicę, lecz nie na tą kotowatą, głównie z tego powodu iż zwyczajnie rzadko jakiekolwiek pochlebstwa słyszała. Jeanette po prostu nie potrafiła zrozumieć, jaki Kigeni ma w tym wszystkim cel, a ciekawiło ją to w pewien sposób. Gdy zaś ta cętkowana samica się czymś zainteresowała, drążyła temat do samego końca.
- Często używasz... dziwnych słów. "Piękna, uroda"... Na co to wszystko? Jaki to ma dla ciebie cel?


RE: Wodospad - Drake - 23-02-2017

Przybyła. Miała apatyczną minę. Odsunęła się od reszty.

Staraj się pisać dłuższe posty. Myślę, że jesteś w stanie rozpisywać się trochę bardziej. To ułatwiłoby też innym odpisywanie na Twoje posty.


RE: Wodospad - Kigeni - 24-02-2017

Żaden ruch żenety nie umknął uwadze lemura. On po prostu chłonął jej obecność i przyglądał jej się uważnie, jakby chciał dokładnie zapamiętać każdy skrawek jej ciała. Minęło trochę czasu od ich ostatniego spotkania i obraz Jeanette w jego pamięci nieco się rozmazał. A nie miał pewności, jak długo będzie miał zaszczyt jej towarzyszyć, więc chciał zachować przynajmniej wspomnienia i to jak najbardziej szczegółowo.
Mimo to nie starał się zanadto interpretować jej gestów, póki nie były zbyt wymowne. Dziwił się jednak, że nie doczekał się żadnej reakcji na podaną przez niego informację. Choć może to i lepiej, bo z pewnością nie okazał się zbyt pomocny, a zawód na pyszczku Jeanette byłby dla niego niezwykle bolesny. Zamiast tego usłyszał pytanie dotyczące bezpośrednio jego. A było to nietypowe pytanie, które zbiło go z pantałyku.
- Dziwnych? - powtórzył. - Czy to możliwe, że nikt dotąd nie docenił twego wdzięku? Toż to niewybaczalna ignorancja! Nigdy nie spotkałem wspanialszej istoty i nie mógłbym tego faktu przemilczeć. Ja po prostu...
Urwał, gdy jego zmysły ostrzegły go o intruzie. Prędko wypatrzył gada sunącego wśród traw. Był całkiem spory. Większy niż jaszczurki, które znał ze swojej wyspy. Mógł być wystarczająco duży, by pożreć jego lub co gorsza Jeanette. Lemur nie ufał gadom, zwłaszcza tej wielkości, bo kojarzyły się z wężami. W instynkcie zakorzenione miał, by takich unikać. Co innego lwy, czy inne duże zwierzęta, które nie przypominały niczego z jego dawnego życia. Ten jaszczur nie wyglądał na specjalnie zainteresowanych ich dwójką, ale mogły to być jedynie pozory, którymi mógłby ich zwabić.
Madagaskarczyk cofnął się o kilka kroków, a jedną łapę wystawił przed żenetę, jakby chciał ją osłonić. Jego gruczoły nadgarstkowe zaczęły produkować mocną woń, ale nie zwrócił na to uwagi.
- Proponuję wspiąć się na drzewo - rzucił elokwentnie przyciszonym głosem do samicy, nie spuszczając wzroku z podejrzanego gada. Nie zamierzał uciekać, póki nie upewni się, że Jeanette jest bezpieczna. Zazwyczaj dbał w pierwszej kolejności o własne zdrowie. Ale tym razem coś go skłoniło, by postąpić inaczej i był z tego dumny.


RE: Wodospad - Drake - 24-02-2017

-Eh...
Westchnęła. Znów ktoś jej unika. Jej mina posmutniała.
-Nie chcę was zaatakować. Jem resztki po lwach i innych drapieżnikach.
Cały czas była z daleka od innych. Przypomniały jej się wspomnienia z dzieciństwa. Były okropne...