Król Lew PBF
Zakole rzeki - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Zakole rzeki (/showthread.php?tid=1050)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19


RE: Zakole rzeki - Amani - 09-09-2015

Gdy wychodziła z groty usłyszała ryk, od razu pobiegła w kierunku usłyszanego dźwięku. Biegnąc minęła 2 lwów, którym bogowie bardzo poskąpili grzywy. Minęła ich z podejżliwym wzrokiem i zauważyła rudego lwa z wyszarpaną grzywą "Oj" pomyślała.
- Co tutaj się stało? - zapytała odprowadzając wzrokiem te lwy.
- Nic ci nie jest? - spytała rudego lwa.


RE: Zakole rzeki - Alayike - 09-09-2015

Przyglądała się lwom cały czas wściekła, aż do czasu gdy postanowili opuścić ich ziemie. Dopiero gdy odeszli zeszło z niej całe to napięcie, zaś policzek którego uderzono zaczął ją piec, na szczęście szary lew nie użył pazurów. Gdy już doszła do siebie, podeszła do Fire Liona, który nadal leżał na ziemi.
-Dasz radę wstać? Zaprowadzę cię do groty medyka, trzeba cię opatrzyć.- odparła, po czym spojrzała na lwicę, która nagle przybiegła. Swoją drogą, czemu nikt nie zareagował na jej ryk? Już dawno powinni się pojawić, choćby ona, no ale cóż, dobrze że tamci postanowili odejść słysząc o posiłkach.
-Amani, dam sobie tu radę. Ty sama albo z innym strażnikiem sprawdź tereny, nie jestem pewna czy na pewno te dwa oszołomy opuściły nasze ziemie, lepiej żeby nie trafili na nikogo, nie wiadomo co im do głowy jeszcze wpadnie. Są niebezpieczni, poinformuj każdego.- odparła, patrząc jej prosto w oczy, słowa wypowiedziała stanowczym tonem nie chcąc słyszeć sprzeciwu. Była strażniczką więc do niej należała ta powinność.


RE: Zakole rzeki - Amani - 09-09-2015

Uważnie słuchała opowieści Alayike i potakiwała głową.
- Tak właśnie wyszłam z groty, z zamiarem patrolu ziem, Ayumi jest w środku, ma tam już jednego pacjenta, ale myślę, że i jemu pomoże. - Co tu się stało? Dwójka nieznanych lwów nachodzi ich ziemię i jeszcze się puszy? No to już mają zły początek. Amani napewno im nie odpuści. Odeszła szybkim krokiem od nich, a z oddali krzyknęła. Nie dbając o to czy usłyszą czy też nie.
- Avare!

z.t


RE: Zakole rzeki - Zdzierad - 09-09-2015

/tak się tylko wtrunce, żebyście nie przesadzili, bo Fire nie ma "ran" jako takich, w końcu mu tylko wyrywali kłaki, pewnie trochę go bolą te łyse placki, ale żadnej krwi, rozcięć nu

pis joł <3


RE: Zakole rzeki - FireLion - 09-09-2015

Ryknął z bólu, gdy miał wbijane pazury. Niedługo później lwy zostawiły go, a pojawiła się kolejna lwica ze stada. Na słowa Alayike, odpowiedział bez emocji:
- Tak, dam radę. Nic nie trzeba...
Wstał powoli, czując ból w miejscach wyrywanej grzywy.
- Wybacz, że Cię naraziłem. - powiedział do lwicy, po czym odwrócił się i odszedł stąd.

//z. t.//


RE: Zakole rzeki - Alayike - 15-09-2015

Reakcja Fireliona była dla pomarańczowej wręcz normalna i oczywista, bardzo mu współczuła, jednakże czasem warto przyjąć pomoc. Trzeba było również pójść do władców i opowiedzieć o zdarzeniu, lecz zanim zdążyła się odezwać, lew pobiegł w stronę wąwozu. Postanowiła iść za nim i pogadać z nim ostatni raz, jeśli nadal będzie się upierał, zostawi go w spokoju, nie zamierza przecież się narzucać. Ruszyła więc jego tropem.
/zt


RE: Zakole rzeki - Vasanti Vei - 26-12-2015

Królowa Lwiej Ziemi doszła do wniosku, że jej pociechy są już gotowe na swój pierwszy spacer, którego zasięg wykraczałby poza najbliższe otoczenie jej groty. Okolice Słonecznej Rzeki wydały jej się najbardziej odpowiednim ku temu miejscem.
Lwica co chwilę oglądała się za siebie, by upewnić się, że wszystkie cztery lwiątka w miarę grzecznie za nią podążają. Oczywiście, było to marzenie ściętej głowy, dlatego raz po raz wykrzykiwała imię któregoś z nich, by przywoływać dane kocię do porządku.
Kiedy wreszcie udało im się dotrzeć nad brzeg rzeki, Vasanti usiadła i czujnie postawiła uszy. Akurat w tym miejscu woda była wyjątkowo płytka, więc nie było wielkich szans, by młodym się coś stało, ale mimo to matka nie spuszczała ich z oczu.


RE: Zakole rzeki - Gyda - 26-12-2015

Dymdym, dyry dyry dym dyyym!
- Patrzcie na mnie, oto niepokonany Skaaaaad...- zawołał Skadm, który rzecz jasna musiał popisywać się (jak zwykle) stojąc na dużym kamieniu i gestykulując, do czasu aż z owego głazu spadł.


-…im...- dodał cały obolały leżąc pod wrednym kamulcem.
Wrednym kamulcem "Wywrotowcem". Ale on już się nim zajmie!
- Taki jesteś? Atakujesz kogoś królewskiej krwi? A masz! - i skoczył mężnie ( a przynajmniej tak sądził) na kamień który najwyraźnien wątpił w niepokonanego Skadima!
Zaczął drapać i bić głaz, a gdy go rozbolały łapki...
- Poddajesz się? I słusznie! Ha!
I padł na plecy ze zmęczeniem w oczach.


RE: Zakole rzeki - Sigrun - 26-12-2015

Sigrun niepewnie stawiała pierwsze kroki w tym jakże nieznanym jej otoczeniu. Tyle nowych zapachów, tyle widoków rzucało się w oczy. Cały ogrom kolorów przytłaczał ją. Trawa łaskotała ja w poduszeczki a wiaterek muskał sierść dając przyjemne ochłodzenie od tego bijącego ciepła z świetlistej kuli. Trzymała się blisko ogona matki dopóki nie rozpraszała ją uwaga a to robaczka, a to toczącego się kamyczka.
Jej uwagę przykuł głośny brat Skadim, mężnie toczący bój z twardym odłamkiem. Podbiegła do niego uśmiechnięta jakby chcąc mu dopingować w "pojedynku". Gdy walka dobiegła końca usiadła i zaklaskała uderzając łapkami. Dalej się ciesząc, bo w przeciwieństwie do rozgadanego samczyka ona nie wypowiedziała jak dotąd nigdy ani słowa.


RE: Zakole rzeki - Setkar - 26-12-2015

W końcu!
Złotawe łapki łapczywie stąpały po podłożu, a makówka kręciła się rozochocona na wątłej szyi, nie chcąc przeoczyć niczego, wartego uwagi. Co rusz z setkarowego pyszczka ulatywały ohy i ahy, a młode nie mogło nadziwić się i nacieszyć ogromem otaczających go, dotąd nieznanych bodźców.
To jego matka kilkukrotnie musiała upominać, gdy zwalniał tempa, chcąc dłużej zawiesić wzrok, to na drzewie, to na stadzie gazel w oddali.
Jego pyszczek, jeśli nie otwarty w niemym zdziwieniu, rozciągał szeroki uśmiech.
Domaszerował do reszty i przystanął, przy zmagającym się z głazem Skadimem.
-Kamienie nie mówią. Ani się nie ruszają.-wyrecytował, jak formułkę, przekrzywiając nieco łebek. Identyczne były w jaskini, a ten wyglądał bardzo podobnie.


RE: Zakole rzeki - Gyda - 26-12-2015

Jeśli kogoś z rodzeństwa uwielbiał, to była to Sigrun, a jeśli kogoś nie cierpiał, to był to "Blondasek" czyli Setkar.
- Dzięki Sig. -uśmiechnął się do siostry.
Spojrzał na Sigrun, ona nie była rozmowna, ale cenił jej entuzjazm, i ogólne... no.
Coś co sprawiało że nie miał ochoty jej dokuczać.
Z kolei co do Setkara... tu sprawy miały się zupełnie inaczej.
- Bla, bla bla. Patrzcie, jestem mądrala Blondasek i gapie się na drzewa. Kamień jest twardy, jak pokonasz kamień, pokonasz każdego. - powiedział z pewnością w głosie.
- Ja kiedyś będę takie kamienie niszczył samym rykiem, podczas gdy ty będziesz biegał za ptaszkami... - odpowiedział Blondaskowi po czym wystawił mu język.
Kamieni było wiele, ale ten kamień był Skadima. I dlatego był wyjątkowy.
Było ciepło, więc brązowy samczyk leżał na plecach i cieszył się promieniami słońca.
- Ciapa... - szepnął do Sigrun, wskazując łapką na Setkara. Lubił swoją siostrę...
No i nie rozpowiadała tego co mówił jej poufnie... choć inna sprawa że nic nie mówiła.


RE: Zakole rzeki - Sigrun - 26-12-2015

Zabawę przerwał Setkar sprowadzając bujną wyobraźnię do czystego realizmu. Lwica popatrzyła na brata ze zdziwieniem i jakby chcąc się przekonać na własne oczy szturchnęła nosem kamień. Ten ani drgnął ani się odezwał. Zrobiła zawiedziona minę. Wcześniej widziała ten głaz jako wielkiego potwora z wyszczerzonymi kłami.
Nie lubiła też gdy bracia sobie dogryzali. Zawsze czuła się wtedy postawiona między młotem a kowadłem. Nigdy nie zamierzała też się opowiadać po czyjejś ze stron. Wolała zachować neutralność i nie mieszać się w ich sprawy. Choć gotowa była zawsze cierpliwie wysłuchać ich bolączek.
Chcąc odwrócić ich uwagę wskazała łapką na fruwającego w pobliżu motylka.


RE: Zakole rzeki - Setkar - 26-12-2015

/um wydaje mi się, że trochę przesadzasz z tymi dialogami Sadi, to są 2 miesięczne lwiątka, one się raczej dopiero uczą mówić xd Nieno ja wiem, że pisanie o miauknięciach i piskach jest nudne, ale wydaje mi się, że operujemy aktualnie trochę prostszym językiem, w końcu młode przebywały głównie z Vei, może parę razy poza fabułą z Ragiem więc ich słowa ograniczają się do tego, co podłapały od rodziców
ogółem chill, ale myślę, że na taki cięty język jeszcze przyjdzie czas :v
a no fajnie by było, jakbyś dał nam szansę zbudowania relacji podczas pisania, a nie już z góry ustalał po jednym poście, że w takim razie Sig idzie do szufladki z "ulubioną siorką", a Set do "ciapowatego brachola". Trochę mnie tym rozwaliłeś, bo jeszcze na dobrą sprawę nic nie zdążyłam zrobić, a już jestem znienawidzonym bratem :d pis joł



Przełknął ślinę, nieco zbity z tropu agresywną reakcją brata. Spojrzał kątem oka na mamę, jakby szukając potwierdzenia własnych słów w jej ślepiach. Oh, on wcale nie chciał dogryzać bratu, którego dosłownie energia rozpierała-o prostu sądził, że ten mógł ją jakoś lepiej spożytkować.
-Chodziło mi o to, że kamienia nie da się pokonać. Przecież on się nawet nie broni.-mruknął, z konsternacją spoglądając na głaz, stojący nieruchomo, zupełnie bierny na wszystko, co ich otaczało.
-Po co w ogóle niszczyć kamienie?-spytał po chwili, bo i żadne ze słów Skadima mu nie umknęło, słuchał brata uważnie-energia i zalążek charyzmy robiły swoje.
-Ale może upolujesz słonia.-dodał, przejęty własnymi słowami. Słonie-mityczne olbrzymy, znane z opowieści rodziców. Ciekawe, czy naprawdę istniały?


RE: Zakole rzeki - Vasanti Vei - 27-12-2015

Niewzruszona lwica z uwagą obserwowała swoje młode. Nie zamierzała wtrącać się w ich prywatne dziecięce sprawy, przynajmniej dopóki nie groziło to uszczerbkiem na zdrowiu któregoś z lwiątek.
Dłuższą chwilę przypatrywała się Sigrun. Jej rodzeństwo składało już całkiem ładne zdania, a ona przez całe swoje dotychczasowe życie milczała jak zaklęta. Królowa każdego dnia liczyła na to, że córka wreszcie się przemoże i z każdym zachodem słońca martwiła się o nią coraz bardziej. Będzie musiała porozmawiać o tym z Ragnarem.
Zamachała ogonem, po czym w końcu wstała, by stanąć tuż obok najjaśniejszego z kociąt. Uśmiechnęła się.
- Żaden z was nie upoluje słonia. Nawet ja nie upoluję słonia. Żeby upolować słonia, potrzeba kilku dorosłych lwic - wyjaśniła, nieco nachyliwszy łeb.


RE: Zakole rzeki - Sigrun - 27-12-2015

Liznęła na pocieszenie jednego i drugiego brata w policzek i pognała wesoło za motylkiem. Chciała go złapać, podskakiwała, machała łapkami ale owad okazał się bardziej przebiegły. Skończyło się tym, że wylądowała w wodzie, rozchlapując ją dookoła. Przemoczona do połowy, siedząca w tej kałuży zamrugała powiekami ze zdziwienia. Przypominało mleko, ale nie było białe ani ciepłe, tylko chłodnawe. Posmakowała wody zlizując krople znajdujące się na łapce.