Król Lew PBF
Zacisze przy źródle - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Zacisze przy źródle (/showthread.php?tid=1058)

Strony: 1 2 3


Zacisze przy źródle - Arne - 23-07-2014

Kameralne miejsce przy średniej wielkości źródle. Praktycznie w całości zacienione, z wyjątkiem poszczególnych promieni Słońca, jest idealnym wyborem jeśli szuka się orzeźwiającego chłodu. Wszystko zdaje się tutaj być spokojnym, nie trapiąc uszu żadnym hałasem. Gdyby tego było mało, mięciutka trawa w kolorze soczystej zieleni zachęca to położenia się i zostania na dłużej.
Woda ze źródła tworzy wąski strumyk wijący się jak serpentyna i niknący oczom gdzieś w głębi lasu.

Pytanie, czy przybywający tutaj zakłócą sielankę czy wpiszą się w nią?



RE: Zacisze przy źródle - Deyne Nyota - 23-07-2014

Sądząc po ilości hałasów i dźwięków jaką Dey miała przyjemność na co dzień znosić, zaciszne miejsce do odpoczynku było dla niej błogosławieństwem. Szła spokojnym, miękkim krokiem starając się uniknąć zrobienia zbędnego hałasu. Zaspokoiwszy pragnienie, zwinęła się w kłębek na zielonej trawce.


RE: Zacisze przy źródle - Arne - 23-07-2014

Pewnością iż oto w końcu nadeszła zasłużona chwila relaksu szybko zawahał szelest usłyszany gdzieś za plecami Dey.
Ktoś wykonał nierozważny ruch, mimo że dotąd udawało mu się przemieszczać bezgłośnie i niezauważenie. Osobnikiem tym okazała się być obca lwica. Pierwszy rzut oka dawał następujące informacje o jej aparycji - najprawdopodobniej młode jeszcze, kasztanowe futro, którego głowa właścicielki była przyozdobiona... wiankiem? Dobrze widzi? Jeszcze coś zdawało się być nie tak z jej fizjognomią, ale może to tylko cień. I to na razie tyle.
Nieznajoma schodząc z lekkiej pochyłości w stronę strumyka, postawiła ostatni, ostrożny krok i znieruchomiała, bacznie obserwując czy będąca obecnie tyłem do niej jasna śpi bądź nie.


RE: Zacisze przy źródle - Deyne Nyota - 24-07-2014

Jasne uszy drgnęły, kierując się w stronę szmeru. Czyżby ktoś miał dołączyć do niej w tym zacisznym, pięknym miejscu? Podniosła łeb i przeniosła kolorowe spojrzenie na, jak się okazało, lwicę. No to niekoniecznie będzie źle. Uśmiechnęła się lekko i skinęła łbem na przywitanie.
Nie miała złych zamiarów to raz, a dwa... jeśli ktoś będzie miły w stosunku do niej to i ona będzie miła. A to miejsce mogło pomieścić więcej niż jedno lwie cielsko.


RE: Zacisze przy źródle - Arne - 24-07-2014

Kasztanowa najwyraźniej spostrzegła owy delikatny uśmiech i wzięła za dobrą monetę, gdyż wyglądała jakby poczuła się swobodniej.
- Chyba nie przeszkadzam? - zabrzmiał słodko jej głos, ale w żadnym wypadku dziecinnie. Para błyszczących, szafirowych ślepi łączyła się spojrzeniem z dwukolorowymi.


RE: Zacisze przy źródle - Deyne Nyota - 24-07-2014

Zamruczała cicho i złożyła pysk na skrzyżowanych łapach.
- Pewnie, że nie.
Różnokolorowe spojrzenie oderwało się na chwilę od kasztanowej, gdy Dey zerknęła za nią zastanawiając się, czy ktoś znajdował się za lwicą. Taka młoda i sama? Jakoś jej się to nie podobało. No ale cóż, poczekamy, zobaczymy. Ślepka jasnej znów spoczęły na obcej.
- Jestem Deyne Nyota. Ale większość nazywa mnie Deyne lub Dey.
Póki co, wszystko zdawało się być w porządku.


RE: Zacisze przy źródle - Arne - 24-07-2014

Na twarzy nowo spotkanej pojawił się subtelny uśmiech. Bardzo.
- Na mnie można mówić Mori. Miło cię poznać - odpowiedziała. Czy to znaczyło iż nie było to jej pełne imię? Jeśli w ogóle? To chyba jednak nieistotne...
W końcu doszła niespiesznie do strumyka, ruchy mając zgrabne, jeśli oko zdołało to dostrzec. W trakcie gdy zaspokajała pragnienie, wreszcie znalazła się bokiem do Dey, dając się przyjrzeć lewej stronie swego oblicza w pełni okazałości... które składało się w większości z blizny. Wyglądało jakby ktoś od oka w dół zdarł z niej skórę. Co więcej - rana zdawała się być dość świeża...


RE: Zacisze przy źródle - Deyne Nyota - 25-07-2014

No cóż, jak dla niej kwestia imienia, a raczej jej długości nie miała zbytniego znaczenia. Niektóre są dwuczłonowe, a niektóre są bardzo krótkie...
-I wzajemnie.
Zaciekawiła ją miękkość ruchów kasztanowej. Gdyby ktoś ją ścigał, jej ruchy byłyby raczej gwałtowniejsze i twardsze. A więc jest tu sama i zrelaksowana.
Jednak w momencie gdy dostrzegła paskudną ranę, zimny dreszcz przebiegł jej po grzbiecie. Na pysku pojawił się wyraz powagi, a ślepia dokładnie badały ranę. Ona się na tym zbytnio nie znała...
- Kto ci to zrobił?
Niekoniecznie mądre, łatwe i taktowne pytanie... ale po co krążyć bezsensownie wokół tematu?


RE: Zacisze przy źródle - Arne - 25-07-2014

Usiadła gdy skończyła, znów skupiając wzrok na starszej lwicy (co nie znaczy że starej!). Przez chwilkę wyglądała jakby nie zrozumiała o co jej chodzi.
- Hm... ah, to. Dzieło "kolegów". - tylko nieznacznie posmutniała, gdyż wiele do przygnębionego wizerunku nie było trzeba - jej duże oczy cały czas pozostawały melancholijne. Może taką miała urodę?


RE: Zacisze przy źródle - Deyne Nyota - 25-07-2014

Gniewny warkot wyrwał się z piersi lwicy. Jej złość oczywiście nie była skierowana do Mori, a sprawców tej paskudnej rany. Co im odbiło?
- Mam nadzieję, że ktoś im za to odpłaci.
Westchnęła głęboko i pokręciła łbem. Nie rozumiała tego. Po prostu... nie.
Teraz zamiast odpoczynku, jej umysł pracował na najwyższych obrotach. Jak jej mogła pomóc? Medyk... raczej nie było żadnego w okolicy.
Dziwiło ją też spokojne zachowanie lwicy wobec całej tej sytuacji. W każdym razie, chyba nie opuści szybko tego miejsca.
- Trzeba ci jakoś pomóc? Jadłaś coś?


RE: Zacisze przy źródle - Arne - 25-07-2014

Uniosła lwi odpowiednik brwi lekko opuszczając powieki, dając tym znać, że niezbyt jest przekonana do tej wizji, jednak bez prześmiewczego cynizmu.
- Wątpię, takim jak oni zwykle uchodzi na sucho - i to rzekła spokojnie. Westchnęła cichutko i udzieliła kolejnej odpowiedzi - Nie spotkałam jak dotąd medyka, a taka rana przy braku szczęścia może prowadzić do zgonu. Myślę zatem, że teoretycznie trzeba mi pomóc - teoretycznie... bo nikt nie jest zmuszony jej udzielać pomocy - nie jeszcze, głód mnie nie przycisnął.


RE: Zacisze przy źródle - Deyne Nyota - 26-07-2014

- A szkoda.
Spojrzała na lwicę z cieniem współczucia w ślepiach i pokręciła łbem.
- Niestety... dawno nie widziałam stadnego medyka.
I przywódcy
- Wiem, że są jeszcze dwa stada, ale nie wiem, czy u nich ktoś się zna na leczeniu. Wygląda na to, ze na razie musisz po prostu nie przemęczać się i starać się nie zapaskudzić rany...
Co ona mogła więcej powiedzieć na ten temat? Zupełnie nie znała się na ziołach i innych takich, które mogłyby pomóc. Raz jej łapę opatrywano, ale już zupełnie nie pamiętała, czego wtedy użył Ragnar. Rumianku? Czegoś innego? Lepiej niech zostawi to w spokoju, bo tylko zaszkodzi.


RE: Zacisze przy źródle - Arne - 28-07-2014

- Szkoda... ale dziękuję za troskę, to miłe z twojej strony - usiadła na wpół leżąco naprzeciw Deyne, ale nie za blisko. Pędzel ogona kiwał się to na prawo to na lewo. Jej spojrzenie zdawało się być nieprzeniknione, mimo że przecież lwica sprawiała wrażenie ufnej. Jednak patrząc na nią nie sposób było zgadnąć o czym może myśleć. Czyżby miała nadejść cisza? Nie - Właściwie zostałam pozostawiona sama na obcych terenach... jest coś co powinnam wiedzieć o tej krainie, na początek?


RE: Zacisze przy źródle - Felija - 31-07-2014

Lwia Ziemia, pomimo swego oczywistego piękna i wszelkiej wspaniałości, ma jeden mankament: gdziekolwiek by się nie znalazło, wygląda podobnie. Tu trawa, tam trawa, tu zwierzątka, o, tam też! Aż niedobrze się robi od tego wszechobecnego dobrobytu.
Miejsce, które dzisiaj odwiedziła Felija, również nie prezentowało się nazbyt odrażająco, ale przynajmniej pachniało inaczej. Odmiana - tak, to jest to, czego jej brakowało od dłuższego czasu.
Niespiesznie skierowała się do wodopoju, raz po raz niedbale rozglądając się na boki. Dostrzegła dwie inne lwice, z których jedna miała coś nie tak ze skórą po jednej stronie łba, lecz niespecjalnie przejęła się ich obecnością. Dopiero gdy zaspokoiła pragnienie i usiadła przy brzegu jeziorka, naszła ją myśl, że trochę tu nudno.
Skierowała więc pysk i uszy w stronę nieznajomych.
- Cześć, przeszkadzam? - rzuciła z uśmiechem.
Nie wiedzieć czemu, humor jej dopisywał.


RE: Zacisze przy źródle - Kahawian - 01-08-2014

Mruknęła cicho, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Są tu trzy stada. Lwia Ziemia, Zachodnie Ziemie i Srebrny Księżyc. Są też tereny neutralne. Zachodni to silna grupa, trochę zamknięta. Lwia... chyba dosyć... luźne stado. O Srebrnych nie wiem nic. Oprócz tego, że są dziwni.
Pysk jasnej odwrócił się momentalnie w stronę nowego głosu. Dziwne, powinna przecież wyczuć jej obecność! Najwidoczniej jednak była zbyt zaaferowana Mori, by wyłapać czyjąś obecność. Duży błąd. Mimo to po chwili pokręciła łbem i spojrzała ciekawie na obcą. No proszę. Fakt że ta też miała dwukolorowe oczy jakoś wpływał na jej pozytywny odbiór.
- Chyba nie. Masz coś przeciwko?
Spytała, kierując wzrok ponownie na brązową. Wszystko zależało od niej.