Król Lew PBF
Ogromne drzewo - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Ogromne drzewo (/showthread.php?tid=1071)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


RE: Ogromne drzewo - Ayo - 19-07-2015

-Możliwe acz wole nie spotkać ich za wiele- Samce bywają wybuchowe. Ten chyba z racji wieku tai nie jest. W sumie kto tam wie. Po raz pierwszy w końcu go widzę. Rozmawia się dość swobodnie i przyjemnie. Pozory mogą mylić.
-Będę raczej polować też na skraju i na sawannie. Wole nie ograniczać się tylko do dżungli- Tak skoro trochę nas już to lepiej nie uszczuplać za dużo zwierzyny.
Młoda się bardzo rozgadała ale może miała taka potrzebę, kto tam wie. Zastrzygłam uchem słuchając tego co miała do powiedzenia.
-Hmm...- To trochę tutaj nas jest. Poruszyłam lekko wąsami. To trochę nas wszystkich tutaj jest. Będę musiał dokładniej przypatrywać się tropom i wonie analizować. Idąc tutaj nie bardzo mnie te sprawy interesowały. Szukałam miejsca aby odpocząć przed wędrówką i szukaniem swych nowych terenów.
-Długo tutaj zamieszkujesz?- Zapytałam się go po chwili namysłu.


RE: Ogromne drzewo - Xis - 19-07-2015

Dwójka rosłych przedstawicieli jej gatunku (w sumie nie wiedziała, a raczej nie mogła wiedzieć, że Ayo jest lipardem) przekazała do wiadomości młodej o ich mianach. Grzecznie skinęła łbem i lekko uśmiechnęła się.
-Miło Państwa poznać.
Kto by pomyślał, że pierwsze napotkane naocznie lamparty będą jej przychylne. Cóż, ostrożności nigdy za wiele, nie mniej jednak była bardzo wdzięczna właścicielowi włości, za możliwość przebywania na jego terytorium. Wiedziała, że nie będzie mogła czuć się w pełni swobodna, ale z drugiej strony czasem warto mieć nad sobą dodatkową czujną parę oczu w razie zagrożenia. W sumie dwie pary - cętkowana będzie sąsiadką. A może i ona osiedli się tutaj nieopodal? Wszystko zależało od jej umiejętności łowieckich i potrzeb. Tak czy siak należały się dodatkowe słowa wdzięczności.
-Bardzo dziękuję, panie Visa.
Skinęła łeb w podzięce za otrzymaną możliwość, po czym rozciągnęła się na gałęzi i lekko machała nieco rozstrzępionym ogonem.
Rosły samiec miał już swoje potomstwo. W sumie nic dziwnego - wyglądał na odpowiedniego kandydata. Z początku nawet myślała, iż jest w związku z Ayo, ale skoro dopiero co się poznali... Intrygujące, spora grupa tworzyła się w dżungli, prawie jak lwie stado. Jak jest Visa, Ayo, ona, dwie córki samca... może kiedyś odnajdzie swojego brata, ale wątpliwe, by dołączył. Samce są bardzo zazdrosne o terytoria i partnerki życiowe.
Nie pozostało jej nic innego jak rozwiać mogące powstawać wątpliwości.
-Niestety, nie miałam okazji spotkać lampartów naocznie. Może to mogły być one, może nie...
Powoli wzmagał ją sen, jednak nie wypadało zasypiać przy towarzystwie, toteż trzymała się dzielnie. Albo starała się trzymać dzielnie. Dobre i to.
Samica zapytała także o to jak długo samiec panuje nad bogatym skrawkiem Dżungli. Hm, zaiste ciekawe pytanie, aż chętnie posłucha odpowiedzi Czarnosierstnego.


RE: Ogromne drzewo - Furien - 19-07-2015

O wilku mowa. Plątała się gdzieś po okolicy, ale ojciec w mroku nocy był nie do zauważenia. Nie paliło się jednak, zapach ojczulka był świeży. Dlatego gdy minął czas kiedy Visa zazwyczaj poluje, Furien ruszyła swe cętkowane cztery litery ku jego terytorium. Tam aż roiło się od nowych zapachów. Lamparcica warknęła gardłowo. Były to dwa zapachu, nie była pewna do kogo one należą. Nie wątpiła w umiejętności swego ojca, jednak jeśli było to dwóch młodych samców... staruszek nie miałby szans. Chociaż wątpiła by jakieś lamparty atakowały we dwójkę, toż to wbrew naturze!
Ruszyła nieco szybszym tempem, jednak gdy usłyszała rozmowę, a nie odgłosy walki, przybrała spokojny wyraz pyska. Zwolniła kroku i wspięła się na pobliskie drzewo. Wykorzystała gałęzie by przechodzić między drzewami. Wskoczyła na jedną z gałęzi ogromnego drzewa i machnęła ogonem zerkając na Vise, dziwną samicę i młodą, czarną panterę. Cmoknęła z dezaprobatą. Ojciec pewnie dawno ją usłyszał i wyczuł. Co do pozostałej dwójki nie była pewna.
- Dużo gości/ - rzuciła kąśliwie do ojca, który był z natury samotnikiem. Następnie błękitne ślepia bacznie zbadały obie samice. Mlasnęła.


RE: Ogromne drzewo - Visa - 20-07-2015

-To już twoja wola, gdzie będziesz polować. O ile nie podbierasz mi zwierzyny nic mi do tego - oznajmił.
No cóż, ale to zostało wyjaśnione chyba już wcześniej, tak mu się zdawało. Wiadomo, uprzejmość uprzejmością, ale o swoje też trzeba dbać. A jak to mówią: kijem tego kto nie pilnuje swego.
Spojrzał teraz na czarną lamparcicę i pokiwał głową.
- Tak bym przypuszczał, że to one - powiedział. No bo sam zauważył jakiś czas temu, że raczej nie roiło się tutaj od innych lampartów, a przynajmniej do tej pory. Bo w sumie nie miał dawno takich gości.
Kolejne pytanie sprawiło, że musiał się na chwilę zastanowić. Na pewno minęła już jedna pora sucha i jedna deszczowa.
- Wydaje mi się, że rok - zastanawiał się jeszcze chwilę, ale w sumie wzruszył zaraz ramionami. To chyba nie było za bardzo istotne czy cały rok, czy trochę mniej albo trochę więcej.
I owszem, nie umknęło jego uwadze, że nagle zjawił się ktoś jeszcze. Razem ze zmierzchem wilgoć unosiła się w powietrzu, więc i znajomy zapach przyniosła. Zerkał kątem oka, żeby wypatrzeć swoją najmłodszą córkę, aż wreszcie sama się pojawiła.
- Tak - uraczył ją całkiem ciepłym uśmiechem. - Jak nigdy.
Potem skinął reszcie na nowo przybyłą.
- O, to właśnie jedna z moich córek - powiedział. - To N... Furien.
Chyba wciąż nie mógł się przyzwyczaić do tego jej nowego imienia.


RE: Ogromne drzewo - Ayo - 20-07-2015

Skinęłam lekko łeb do młodej. Całe to skupisko było ciekawym wydarzaniem. Z rok tutaj przebywa, to nie jest tak długo jeszcze. Na pewno jednak ten czas wystarczył aby poznać tutejsze drapieżniki i ofiary. Tak siedząc i słuchając rozmowy do mych nozdrzy doszła na początku dość delikatna woń. Ktoś tutaj się zbliżał lub był blisko. Dopiero po chwili ten osobnik się pokazał. Okazało się, że to kolejny lampart i mniej-więcej podobne nawet umaszczenie miał. Bardzo delikatne cętkowanie ale cętkowana. Czarny dopiero po odezwaniu się cętkowanej przedstawił ją. Tak więc to jedna z jego córek. Ciekawe. Ruszyłam lekko końcówką ogonu i spoglądałam an przybyłą. Trochę się tutaj nas wszystkich zrobiło.
-Jestem Ayo- Przedstawiłam się przybyłej. Ciekawe czy jego druga córka też się pojawi czy jednak będzie wolała nie dołączać do zgromadzenia. Dziw brał, ze prze ten czas swojej wędrówki nie mogłam spotkać żadnego innego lamparta, a teraz jest ich tutaj aż trójka. Czy uznać to za szczęście czy pech, czas to pokaże. Grunt, że nie wywiązał się potyczka. Przeciągnęłam się na gałęzie i lekko zastrzygłam uchem.


RE: Ogromne drzewo - Xis - 20-07-2015

Z kolei młoda nie wyczuła nikogo, kto by się zbliżał. Zajęta skupieniem uwagi na rozmowie z dwójką obecnych lampartów nie badała terytorium.
-A ja Xis.
Skinęła łbem, po czym jeszcze raz przeciągła grzbiet i rozprostowała łapy. Chyba trzeba zaszyć się i przespać się, bo dłużej nie pociągnie. Córka Visa nie odziedziczyła po nim umaszczenia, lecz nie było mowy o pomyłce. Wszak samiec przyznał im się z kim mają do czynienia. Nieźle, nieźle, mogliby utworzyć gang, ale to wbrew ich naturze. Ale spotkania od czasu do czasu nie brzmią gorsząco.
Robi się tłoczno, to nie będzie miała szansy skupić uwagi. Zdecydowała o prawdziwej drzemce, nie przy obecnych, by ich nie zirytować.
-Gdybyście Państwo coś chcieli ode mnie, proszę wołać. Będę nieopodal.
I tak po kilku susłach między drzewami zniknęła w czerni.

(Ooc: nie znikam z tematu, tylko jadę do pracy, więc... no nie mam jak odpisywać xD)


RE: Ogromne drzewo - Furien - 20-07-2015

Furien miała nieco rozbawioną, może nawet zaintrygowaną minę. Kiedy jednak dosłyszała, że Visa zamierza przedstawić ją starym imieniem niebieskie ślepia powędrowały doń. Zmarszczyła nos ukazując swoje zirytowanie tą sytuacją. No ale cóż, dla ojca córka zawsze będzie dobra.
Zapamiętało nowe imiona ukazując to poprzez lekceważące skinienie łbem. Później najwyżej dostanie jej się za to od ojca - przecież nie tak ją wychowywał! Kącik pyska uniósł się lekko. Czy staruszek powinien się martwić o Furien? Była jakaś dziwna, inna, ale to przecież nie pierwszy raz. Tym razem jednak była zbyt... furienowata.
//Będę pod wieczór, może. Omijajcie mnie jak chcecie.//


RE: Ogromne drzewo - Visa - 21-07-2015

Uważnie obserwował reakcję samic zebranych wokół. Zastanawiał się jak przyjmą jego córkę, choć to ona miała tu większe prawo przebywać, bo w końcu była krwią z jego krwi.
Istotnie, nagle było ich aż tyle, że razem mogliby założyć mały koci gang, albo nawet stado, jednak jak już ktoś wcześniej zauważył, to trochę wbrew ich obyczajowi. Lamparty żyły najwyżej w grupie najbliższej rodziny a te dwie tutaj nie należały jeszcze do rodziny Visy. Zresztą obie były w takim wieku, że mógłby być ich ojcem. Zwłaszcza Xis, wyglądała jakby była w wieku Furien.
- Dobrze Xis, idź odpocząć - odparł i odprowadził młodą wzrokiem.
Potem spojrzał w stronę swojej córki. Był ciekaw co kłębiło się w jej głowie i co sprawiło, że młoda lamparcica postanowiła go odwiedzić po tak długim czasie. Nie zamierzał jednak poruszać teraz tego tematu, za dużo uszu i oczu.
- Widziałaś się ostatnio z Nibiru? - Może miała kontakt z przyrodnią siostrą, albo i nie. Zarówno jedna i druga wyrosły na zamknięte w sobie, skryte samice. Nie mógł mieszać się już w ich sprawy, były dorosłe, jednak jako ojciec nadal się nimi interesował.
- A może ty również postanowiłaś mieszkać w okolicy?
Spojrzał też na Ayo i sapnął.
- Jeśli potrzebujesz snu to czuj się swobodnie - powiedział przypominając sobie, że samica prosiła o azyl na tę noc. Visa nie miał nic przeciw i już raz o tym mówił.


RE: Ogromne drzewo - Ayo - 21-07-2015

Wskoczyłam na inną większą gałąź i tam położyłam się. Obserwowałam ich dalej z zaciekawieniem i ziewnęłam. Ojciec spotyka córeczkę. Takie rodzinne spotkanko. Machnęłam lekko ogonem obserwując sobie ich. Mnie tam nie bardzo interesowało, co tam mają do powodzenia między sobą. Póki co chyba się zdrzemnę. W dzień przydałoby się jakiś teren sobie obczaić. Zastygłam uchem i położyłam łeb na łapach. Przymknęłam powieki. Nie traciłam czujności mimo to. Nie miałam w zamiarze ich podsłuchiwać czy coś.


RE: Ogromne drzewo - Furien - 21-07-2015

Bardzo uważnie obserwowała dziwna samicę - z pyska przypominała lwa. Gdyby nie ogon i cętki powiedziałaby, że jest lwicą. Czekała z odpowiedzą, aż lipard położy się na jednej z gałęzi. Wtedy też przeniosła ślepia na Visę.
- Nie widziałam jej. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie widziała Nibiru od ich ostatniej rozmowy. Może wyruszyła dalej w poszukiwaniu partnera, przecież była już dorosła. Może Nibiru nie wspominała o tym, ale nauki ojca na pewno nie poszły na marne. Nie wypowiedziała jednak swoich myśli głośno, ojciec na pewno rozważał tą możliwość. Jak i zapewne wiele innych.
- Na pewno gdzieś się pałęta, jest dużą dziewczynką. - uśmiechnęła się pokrzepiająco. Zeskoczyła na niższą gałąź i stanęła naprzeciw Visy. Położyła się jednak łeb miała w pionie, coby czarny nie pomyślał, że zamierza spać. Należał raczej do tych co zostawiłby ją w samotności by mogła odpocząć. A nie chciała zostać sama. Miała mętlik w łbie.
- Szwendam się po okolicy. - odparła. Nie miała jeszcze stałego miejsca, a póki co idealnie szło jej samotne życie. Polowała i spała ile potrzebowała, radziła sobie bezproblemowo.
- Tato. - powiedziała po chwili milczenia i wpatrywania się w czarnego. Dawno tak do niego nie powiedziała, pewnie zrozumiał powagę sytuacji. - Czy wszystkie lwy są złe?
Anubis, Anubis, Anubis. Tylko on krążył jej po łbie. Dlaczego nie mogła przestać o nim myśleć? Wbiła intensywne spojrzenie w ojca oczekując odpowiedzi.


RE: Ogromne drzewo - Xis - 22-07-2015

Aww tego potrzebowała, solidnej drzemki. Spała sobie w cieniu drzewa nie otwierając oczu, chociaż uszy co jakiś czas poruszały się słysząc jakiś bardziej podejrzany dźwięk. Mimo wszystko wypoczęła na tyle, że była gotowa na dalszą wędrówkę.
Ta część dżungli była bardzo przyjemna, ale już zajęta przez Visa. Musi znaleźć własne cztery kąty, żeby nie być narażona na ataki innych z powodu podprowadzonej zdobyczy. Cóż, nie wypadało znikać bez śladu po dobrej gościnie, toteż jeszcze zdecydowała się wrócić do towarzyszy i pożegnać się z nimi. Nawet nie siadła na gałęzi, bo korciły ją łapy, aby już biec i zwiedzać dalej. Może ubiegnie rosłą i doświadczoną Ayo?
-Bardzo dziękuję za możliwość zregenerowania sił, lecz czas szukać swojego nowego domu. Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się równie w tak przychylnych okolicznościach jak dzisiejsze. Do zobaczenia.
Skłoniła się grzecznie i zeszła z olbrzymiego drzewa, by zniknąć w cienistych krzakach.

z/t


RE: Ogromne drzewo - Visa - 22-07-2015

Zarówno Ayo jak i Xis odprowadził wzrokiem. Jak już wcześniej było wspomniane pozwalał im tu przebywać, choć wiadomo, w granicach rozsądku. Nie zamierzał się też obawiać dwóch dorosłych samic. Wyglądały na niegroźne i niedoświadczone a on zawsze mógł im przecież służyć swoim doświadczeniem.
Westchnął jedynie słysząc odpowiedź Furien. Nie było co się nad tym tematem rozwodzić, Nibiru tak jak i jej siostra były dorosłe i mogły robić co chciały. Dlatego nie powiedział na ten temat już ani słowa więcej. Pokiwał też głową słysząc, że po prostu sobie wędruje, choć uważał, że to nie dobrze, że powinna już znaleźć sobie jakieś bezpieczne miejsce do życia, jednak tego też nie powiedział na głos. Wolał nie mówić tak bezpośrednio tego, co leżało mu na wątrobie a przecież chodziło o zwykłą troskę. Choć nie do końca naturalną, powinien już dawno przepędzić obie.
- Tak? - Potrząsnął łbem wyrwany z zamyślenia.
Sapnął i spojrzał na swoją córkę i już się domyślił o co go pytała. Nie chciał, żeby wyglądało jakby jej nie słuchał i pytał po dziesięć razy o to samo.
- Cóż... - wydął lekko wargi w zastanowieniu po czym cmoknął z niesmakiem, musiał być rozsądny i sprawiedliwy, musiał więc odpowiedzieć obiektywnie na problem kłębiący się w głowie Furien -... trudno, żebym znał wszystkie lwy. Jednak sądzę, że nie wszystkie. Mają inną naturę i trochę trudno je za to winić. Pamiętaj, że nie jest mądrze ulegać pozorom i pierwszemu wrażeniu.
Gdy tak mówił zdał sobie sprawę z jednej rzeczy. Przecież bez potrzeby nie pytałaby go o to. Zmarszczył lekko brwi spoglądając na Nuktę.
- Domyślam się, że w takim razie spotkałaś jakiegoś na swojej drodze - powiedział nieco zirytowany. - Musisz być ostrożna, lew może być niebezpieczny, nie lekceważ ani jego rozmiarów ani siły, choć nie dorówna nam, lampartom w zwinności a czasem także i sile, nie lekceważ ich brutalności.
Wtedy usłyszał wypoczętą Xis, która oznajmiła, że idzie dalej. Visa skinął jej łbem.
- Dobrze, powodzenia - odparł odprowadzając ją wzrokiem.


RE: Ogromne drzewo - Furien - 23-07-2015

Słuchała ojca uważnie. Rozumiała i Visa o tym wiedział, przecież w końcu jest jego krwią. Za to właśnie kochała swojego staruszka. Był taki mądry i nigdy nie narzucał jej swojego zdania. Gęba jej się nieco rozpromieniła, jakby coś ją oświeciło. Znów wyglądała jak Nukta. Spojrzała na ojca z dołu posyłając mu niepewny uśmieszek.
- Byłeś zakochany? W mamie? - zapytała niepewnie. No i zaczęło się. Na pysku wymalowała się ekscytacja jaką niegdyś Visa widział niemal każdego dnia, kiedy to jeszcze poznawała świat w towarzystwie jego i matki.
- Jak to jest? - ściszyła głos jakby była to tajemnica. Wbiła błyszczące ślepia w ojca, coby wymusić na niego odpowiedzi. Przecież nie odmówi Nuktcie, swojej małej Nuktcie.


RE: Ogromne drzewo - Visa - 23-07-2015

Uśmiechnął się widząc jak jego córka rozpromienia się. Taki widok od razu przyprawiał go o dobry humor, od razu pojawiały się wspomnienia sprzed dwóch lat. Wciąż pamiętał gdy urodziły się ona i jej rodzona siostra. Wracanie do tego myślami sprawiało, że czuł się znów trochę stary, bo to było jakby wczoraj a Furien była już dorosła i nawet zmieniła imię... szybko ten czas leci. Był ciekaw czy któraś z jego cór były już bliskie przedłużenia rodu. Czy myślały już o młodych? Po Furien jeszcze się tego nie spodziewał, uważał, że była trochę za młoda, ale był ciekaw czy Nibiru gdzieś tam w oddali ma już swój pierwszy miot? Może Visa jest już dziadkiem? Westchnął na tę myśl.
- Tak, kochałem twoją matkę - odparł.
O tak, to była wyjątkowa pantera, była to pierwsza i ostatnia, w której się zakochał. Matkę Nibiru lubił ale złączył ich wyłącznie instynkt czego owocem była jego córka, którą bardzo kochał. Z matką Nukty było zupełnie inaczej, mieli wielki plan zostania razem do końca życia. Jednak złośliwy los zadrwił z nich i wybrał dla nich przyzwoitą samotność.
- To nie jest takie proste i oczywiste dla lamparta - odparł zastanawiając się wciąż nad tą kwestią. - Jak odróżnić miłość od instynktu? To dość trudne. Gdyby los był łaskawszy poślubiłbym twoją matkę i żylibyśmy razem. Tylko miłość jest w stanie popchnąć panterę do tak śmiałych kroków. Ulegasz uczuciu, nie widzisz świata poza tą jedyną osobą i nie zauważasz jak zatracasz się jak w morskiej toni. Mieszkacie razem, na jednym drzewie, jecie jedną zdobycz.
Sapnął za chwilę trochę jakby zirytowany, podniósł się na wszystkie cztery łapy.
- O tak, tak to jest - powiedział robiąc parę kroków na gałęzi i stając na najwęższym jej odcinku.
- Jednak mądra pantera nie ulega uczuciom. Robi to co do niej należy, wzbudza strach i szacunek w swojej dżungli ale nie ma dla niej miejsca na miłość. Przyszło mi się o tym przekonać w kwiecie wieku i radziłbym ci uczyć się na błędach swojego ojca.
Obrócił łeb w stronę Furien, żeby móc na nią spojrzeć.
- Nukto, córko moja. Nie zniósłbym myśli, że będziesz mieć złamane serce i zabiłbym każdego, kto tę serce złamie.
Nie był głupi, domyślał się o co jego córce chodziło. Najpierw te pytania o lwy a teraz o to czym jest miłość. Pamiętał kto był przyczyną jego samotności i czuł wewnętrzny niepokój.
- Uważaj, nie każdy jest wart twego serca a twoje serce jest wyjątkowe, bo jesteś moją córką i jesteś lampartem, a my nie szastamy nim na prawo i lewo. Musisz być mądra.


RE: Ogromne drzewo - Furien - 23-07-2015

Nie chciała tłumaczyć ojcu co teraz czuje. Sama nie była pewna, nie zamierzała robić zamieszania. Może Anubis utknął jej w głowie tylko w powodu swej niepowtarzalności? Był też pierwszym lwem do którego zbliżyła się. Może i miała ochotę go zabić, ale tylko na początku. Okazał się całkiem dobrym kompanem rozmów i zabaw. Och, jak ona by znów się pobawiła. Uśmiechnął zniknął i znów przybrała poważny, furienowaty wyraz pyska.
To jak Visa opowiadał o miłości wywołało u niej jakiś dziwny stan. Obraz jakby się zamglił, słyszała tylko jego głos, a mózg zaczął tworzyć niewiarygodne projekcje. Kiedy jednak doszedł do momentu o drzewie, Furien nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. Wyobraziła sobie Anubisa na drzewie oraz z jaką nieporadnością próbował jej dotrzymać kroku.
Wtem z marzeń wyrwały ją kolejne słowa ojca, które już nie były tak przychylne. Uśmiech zbladł, a błękitne ślepia wwiercały się w Visę. Co prawda nie zabronił jej kochać, ale określił swoje zdanie w kwestii miłości i lwów. Nie był to pierwszy ani ostatni raz gdy się z nim nie zgadzała. Nie przeszkadzało jej, że użył jej starego imienia. Przynajmniej w tym momencie.
- Jeśli miłość jest taka wspaniała jak mówisz uważam, że każdy powinien doświadczyć tego destrukcyjnego uczucia. - odparła. Visa nigdy nie opowiadał o uczuciach do jej matki, do tej pory była przekonana, że jedynie instynkt i tradycja trzymały ich razem. Była wtedy za młoda by zrozumieć, że podzieliła ich tragedia. Teraz zaś było za późno by to zrozumieć, wspomnienia dni kiedy była kocięciem zamazały się. Dnia kiedy zmarła jej siostra również. Pamiętała tylko krew, mnóstwo krwi. Wiele razy próbowała sobie przypomnieć co działo się potem, kiedy zasnęła, czy płakała, co zrobili rodzice. Na próżno. Zupełnie jakby umysł wymazał ten dzień by uśmierzyć ból. Mogłaby zapytać Visę, ale rozumiała, że nie po co rozdrapywać starych ran. Ona straciła siostrę, on zaś córkę. Wiedziała, że jego strata bolała bardziej, bo nikt nie powinien chować swego dziecka.
- Ojcze, przecież wiesz, że jestem. Dlatego przyszłam do ciebie. - przewróciła oczami. Staruszek chyba nigdy się nie zmieni. Cieszyło to ją niezmiernie, jednak martwiła się, że ojciec skończy samotnie ze względu na swe podejście wobec obcym. A może bardziej bała się, że to ona zostanie sama z tego samego powodu?
Ojciec był jej przewodnikiem przez życie. Mogła udawać ile chciała, że wie wszystko, że wszystkiego już doświadczyła. Ale oboje wiedzieli, że kiedy zacznie się palić Furien pobiegnie do ojca po radę; czym i jak najlepiej ugasić ogień. Może nie zawsze usłucha, może się sparzy, ale następnym razem nie będzie już musiała pytać.
- Sądziłam, że lamparty wcale nie szastają sercem. - mruknęła. Była nauczona podążać za instynktem, a nie uczuciami. Kiedy jednak przyszło co do czego ojciec mówi jej, żeby była ostrożna gdzie tym sercem szasta. Sercem, którego wcale nie powinna używać wobec obcych. Wiedziała, że chciał jej wpoić pewne opinie by nie podążała za sercem zbyt szybko i, szczerze powiedziawszy, była mu za to wdzięczna. Nie chciała mieć jeszcze złamanego serce.
- Po za tym, nie mogę pozwolić byś zabijał każdego z mojego powodu. - dodała półżartem, półserio by rozluźnić nieco atmosferę.
- No i jestem twoją córką, co czyni mnie najmądrzejszą samicą w tej krainie. Ale to mama uczyniła mnie najurodziwszą.
Wyszczerzyła zębiska. Prawda jest taka, że Furien odziedziczyła urodę po matce, a większą część charakteru po ojcu. Różnili się jedynie poprzez doświadczenie życiowe, co z kolei powodowało różnice ich opinii. Za parę lat, kiedy Furien będzie wiedziała o życiu tyle co Visa, będą nie do odróżnienia.