Król Lew PBF
Lokator - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Lokator (/showthread.php?tid=1089)

Strony: 1 2 3 4


RE: Lokator - Derion - 02-09-2014

Nie dając po sobie niczego poznać, Derion pozwalał rosnącemu w jego głowie zdecydowaniu zapuszczać, póki co wątłe, korzonki. Słowa Ragnara zaczęły przepływać przez niego bez odzewu, nie pochłaniając jego uwagi nawet w najmniejszym stopniu. Kimkolwiek była Vantre, wywołała na jego twarzy grymas zadowolenia, w oczach rozpaliła malutkie iskierki i obudziła dziwne, wcześniej nie zaistniałe uczucie względem Raga – coś na granicy poczucia wyższości. Sama wewnętrzna akceptacja niewypowiedzianego wyzwania stawiała Deriona we własnym przekonaniu nieco wyżej, niż dotychczas. „Jeśli ty nie potrafiłeś, poczekaj aż ja ci pokażę, jak się za to zabrać” – miał ochotę odpowiedzieć, lecz miast tego przyozdobił swoją posiniaczoną buźkę uśmiechem jej prawej strony. Ah, no bo to pod tym lewym okiem rozciągał się nieładnie wyglądający krwiak, ślad po czyjejś niegrzecznej piąstce.
Wyciągnął kolejnego papierosa, włożył do ust i wyciągnął paczkę w stronę Ragnara. Sięgnął po swoją zapalniczkę drugą, wolną łapą i podpalił tytoń. Zaciągnął się, odjąwszy papierosa od ust i umieściwszy go pomiędzy palcami, odpowiedział:
Kanapa.


RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014

-To było do przewidzenia.-mruknął, uśmiechając się pod nosem, ni to z zawodem, ni w zadowoleniem.
Skoro znalazł się ktoś, kto chciałby dzielić tę rozwalającą się kawalerkę z nim i płacić wygórowany, jak na te warunki czynsz-nie było to w interesie ciemnowłosego, by zniechęcać go jeszcze, wykłócając się się o wątpliwej wygody kanapę.
Kąciki wyschniętych ust wykrzywiły się w uśmiechu, gdy blade palce ochoczo pochwyciły kolejnego papierosa. Mężczyzna dźwignął swoje jestestwo, by bez precedensu zbliżyć się do towarzysza, wtykając peta pomiędzy wargi . Schylił nieco głowę, przytykając kraniec fajki, do tej derionowej, już rozżarzonej. Następnie pociągnął kilka razy, by w końcu tamta łaskawa była liznąć swoim żarem tę jego, a on mógł zaciągnąć się z lubością aromatycznym dymem.
Skinął głową, trudno powiedzieć czy w podzięce, czy kolejny już raz z uznaniem dla gustu tamtego, po czym oparł się o parapet, spoglądając na niebo i zawieszając spojrzenie na grupie gwiazd, które z każdą chwilą zdawały się być coraz bardziej widoczne.
Dziwnie nie odczuwał najmniejszej potrzeby dowiadywania się czegokolwiek więcej o swoim nowym współlokatorze. Przyszedł i zostaje-świadomość tego zdawała się zupełnie mu wystarczać.


RE: Lokator - Derion - 02-09-2014

Zesztywniał, obserwując z niemałą konsternacją poczynania nowego współlokatora. Spod zmarszczonych brwi błysnęło w jego stronę spojrzenie pełne niezrozumienia, by chwilkę później, mimo pojęcia celu działań Ragnara, nie zelżeć w swojej intensywności. Derion z ulgą przyjął oddalenie się od niego mężczyzny. Nie lubił, gdy ktoś inny wyznaczał granice wzajemnej bliskości, gdy wbrew swojej woli musiał komuś zezwolić na zignorowanie barierki, którą od niego się oddzielił. Poczuł, jak po jego ciele przebiega nieprzyjemny dreszcz i mimo iż był w kurtce (w przeciwieństwie do odzianego w bokserki Ragnara) zapragnął być już wewnątrz. Dlatego dopalił papierosa w pośpiechu i zostawił jego resztkę w popielniczce. Potarł wierzchem dłoni nos, wzruszył ramionami i nie zdobył się na uśmiech, nie mogąc ciągle otrząsnąć się z ciepła, które napromieniowało go wskutek bezpośredniości Raga.
Mhmm... Czyli te jedne drzwi – z ociąganiem wyciągnął rękę z kieszeni i wskazał kciukiem za siebie – prowadzą do łazienki? O czymś powinienem wiedzieć? Czegoś nie dotykać?
Schował łapę z powrotem i chwilę rozważał, jak wiele jest w stanie jeszcze dzisiaj przyswoić, zanim nie padnie na twarz i nie zaśnie.
Kiedy pracujesz? – zadał pytanie obojętnym tonem.


RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014

-Do łazienki i klopa w jednym.-poprawił go zaraz, wypuszczając spory obłoczek siwej mgiełki z płuc, która przypadkiem zboczyła z toru, omiatając derionowe oblicze.
-Czy ja wiem? Czyść kibel po sraniu. Tyle.-mruknął od niechcenia, wzruszając ramionami.
Tak naprawdę było wiele kwestii, o których Derion powinien zostać poinformowany przez swojego nowego współlokatora. Ragnar jednak bynajmniej nie miał zamiaru wspominać mu o mniej lub bardziej nieprzyjemnych detalach mieszkania w zdezelowanej kawalerce-był do nich na tyle przyzwyczajony, że stanowiły dla niego rutynę dnia codziennego, coś, na co nie zwracał już uwagi. Cały stosik smaczków mieszkania w tej norze z błękitnookim czekał więc na Deriona i moment, w którym miało przyjść mu stopniowe ich odkrywanie.
-Od 6 do 14.-wymamrotał niechętnie, biorąc ostatniego macha i gasząc papierosa na barierce.
Chłodny wiatr począł stawać się dokuczliwy dla roznegliżowanego mężczyzny, który odruchowo potarł jedną dłonią o drugą i zmierzył z powrotem do mieszkania i jego zatęchłego ciepła. Swoje kroki skierował w stronę szafy, z której to wydobył niezbyt zachęcająco wyglądający materac i śpiwór do kompletu. Prowizoryczne posłanie tymczasowo jebnął niedbale kąt, po czym zawiesił wzrok na Derionie.
-Pościeli nie ma, ale możesz wziąć jakiś ręcznik z łazienki. Są całkiem duże.



RE: Lokator - Derion - 02-09-2014

- Jasne - odpowiedział tamtemu, unosząc brwi lecz nie mogąc się zdobyć na uniesienie powiek znad migoczących sennym blaskiem ślepi.
Na informację o godzinach ragnarowej pracy pokiwał głową. I tak nie zamierzał spędzać w tej ruderze więcej czasu, niż potrzebował na sen i prysznic. Oh, piec też stanowił pewien plus, podobnie jak lodówka, w której będzie mógł przechować zapas piwa. Poza tym nadchodzący tydzień zapowiadał zwalenie się na jego głowę sterty nie cierpiących zwłoki spraw, więc nawet telewizor wydawał się być pomijalnym, w ogólnym rozrachunku, udogodnieniem.
Podążył za Ragnarem najpierw oczyma, później głową, a dopiero na końcu zmuszając ciało do oderwania się od wygodnego oparcia, jakie stanowił parapet, skierował swoje kroki do wewnątrz mieszkania. Podszedł do wieszaka, na którym zawiesił kurtkę i potarł obiema dłońmi twarz. Był ubrany w sprane dżinsy i czarną koszulkę potarganą przy pasie. Po długim westchnięciu i wpuszczeniu jednym, wypuszczeniu drugim uchem słów Ragnara, burknął spokojnie i beznamiętnie:
- Nie rusza cię, że będę spać na kanapie, a ty na materacu?
W zasadzie nie wiedział, dlaczego o to pytał. Podszedł do Ragnara, tym samym zbliżył się do kanapy i odczuł w jej stronę pociąg porównywalny do ochoty na papierosa z samego rana. Liczył tylko na szybki odzew w postaci krótkiego "nie" i ujrzenia pleców oddalającego się mężczyzny, co tym samym byłoby dla niego długo wyczekiwanym przyzwoleniem na wsadzenie nosa pomiędzy ramiona i zaśnięcie.


RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014

-Ja mam śpiwór, ty w najlepszym przypadku ręcznik-jesteśmy kwita.-odparł, uśmiechając się pod nosem. Błękitne ślepia zlustrowały ciemną, jednak w miarę widoczną sylwetkę mężczyzny po raz któryś z kolei, a wówczas ich spojrzenie natknęło się na pewien ciekawy detal jego i tak już osobliwej aparycji.
Usta ciemnowłosego rozchyliły się nieznacznie, a ciemna brew powędrowała do góry, akcentując zdziwienie swego właściciela. Co prawda nie był w szoku, jednak kłamstwem byłoby powiedzieć, że wyraźnie zarysowana kabura u boku Deriona nie zwróciła jego uwagi.
-No no, widzę, że ostry zawodnik mi się trafił.-zacmokał, nie spuszczając wzroku z broni.-Domyślam się, że to raczej nie śrutówka na bezdomne koty, ale nie będę wnikać. Po prostu schowaj to do kosmetyczki czy gdziekolwiek, bo nie będę zadowolony, jak to cacuszko postanowi w nocy pozbyć się czegoś z magazynku.-mruknął, po czym odwrócił się i pochwycił, leżącą na półce komórkę, pozostając odwróconym do tamtego.


RE: Lokator - Derion - 03-09-2014

Zamarł z dłońmi skrywającymi prawie całą twarz. W stronę Ragnara, spomiędzy palców, błysnęło zupełnie trzeźwe spojrzenie, spojrzenie, które nie miało okazji zrodzić się w derionowych oczach od momentu, kiedy ten przekroczył próg mieszkania. Wiedział, co przeoczył. Wiedział to w chwili, w której stojący naprzeciwko mężczyzna wypuszczał z gardła ostatnie słowo i spełzał z jego twarzy w stronę klatki piersiowej lepkim, ciekawskim spojrzeniem. Przeklął się wewnątrz głośno.
- Nie, to nie jest śrutówka - odparł bardzo powoli i cicho, wprawiając głowę we flegmatyczny ruch na boki.
Jego dłonie odkleiły się od twarzy leniwie i powędrowały w dół w momencie, gdy golutkie plecki Ragnara stanęły przed szafirowymi oczyma niby proszący się o zauważenie cel. Oczywiście, że myśl o wykorzystaniu tej chwili połaskotała odpinające kaburę paluszki, zacisnęła usta Deriona i zmarszczyła jego czoło w nieładnym grymasie. Oczywiście, że musiał wylać na siebie wewnątrz wiadro zimnej wody żeby przełknąć gorzki smak tak bardzo niewygodnego błędu.
Nie przeklął na głos i nie powiedział nic więcej. Drżała w nim nieśmiała pewność o to, że dobrze interpretuje osobę Ragnara.
Rzucił broń w róg sofy, w szybkim ruchu zdjął z siebie koszulkę, rzucił na ramię, wypiął ze spodni pasek, razem z koszulką przewiesił przez oparcie kanapy i legł na niej plecami do Ragnara, telewizora, ściany, świata, rzeczywistości.


RE: Lokator - Skanda - 03-09-2014

Ragnar uśmiechnął się pod nosem, zaledwie kątem oka obserwując poczynania tamtego. Wracając do komórki, wyłączył ustawiony na "codziennie" budzik, po czym odłożył ją niedbale na półkę. Odwrócił się, a gdy zdał sobie sprawę z tego, że nowy kolega najwyraźniej nie miał zwyczaju za długo być na chodzie po dobranocce, skrzywił się.
Kanapa była jedynym miejscem, z którego wygodnie można było oglądać telewizję, podczas gdy teraz miała pozostać niedostępna przez następne kilka do kilkunastu godzin. To nie była zbyt zachęcająca wizja.
Bez precedensu przyciągnął swoje pożałowania godne legowisko, umiejscawiając je pośrodku pokoju, między kanapą a ekranem, po czym klapnął na nim z zadowoleniem.
Oddawał się wątpliwej przyjemności, którą dawało oglądanie kolorowych obrazków bez sensu, by ostatecznie zarządzić koniec dnia dzisiejszego.
Dźwignął się z posłania, po czym rozejrzał się, ostatecznie zawieszając wzrok na śpiącym już Derionie. Błękitne ślepia bystro omiotły pokój, w ciemności wychwytując kurtkę tamtego, podobnie jak jego palce zrobiły z paczką papierosów, spoczywającą na dnie jej kieszeni.
Mężczyzna zgrabnie wydobył jednego z nich, odkładając pudełeczko na miejsce, po czym ulotnił się do kuchni, cichcem i z niewypowiedzianym zadowoleniem spalając ją. Następnie skierował swe kroki do jedynego pokoju, by już ostatecznie wślizgnąć się do śpiwora i zasnąć, układając się plecami do tamtego.
Telewizor tej nocy nie zaznał jednak odpoczynku, wyświetlając bzdury przez kolejne pół doby.


RE: Lokator - Derion - 03-09-2014

Derion nie musiał długo czekać, aż zaleje go fala niewysłowionej, sennej błogości. Szybko znalazł w miarę wygodną pozycję, lecz z samego rana, gdy ciepłe światło wpadające przez drzwi balkonowe oparło się na jego grzbiecie, leżał na brzuchu z jedną ręką zrzuconą poza kanapę, a drugą wspierającą czoło, niespecjalnie przypominał kłębek, w który się zwinął wieczorem.
Rozkleił rozespane oczy i sięgnął ręką do wibrującego w kieszeni spodni telefonu, nie mając siły ani ochoty strzępić sobie języka na jakiekolwiek przekleństwa. Wyłączył budzik, ze zwieszoną głową wsparł się na łokciach i przez chwilę zastanawiał gdzie jest, z kim i dlaczego. Gdy nie doszedł do żadnych konstruktywnych wniosków, łypnął spojrzeniem w bok, gdzie pod nim, między kanapą a telewizorem,napotkał wzrokiem na postać Ragnara, na którego widok w pierwszej chwili się wzdrygnął, by następnie wmówić sobie, że wszystko jest w porządku i że to nikt inny jak ktoś, kogo wczoraj miał zamiar odwiedzić z intencją wynajmu mieszkania. Wziął głęboki wdech i podźwignął się na rękach do siadu. Rozejrzał dookoła. Zrzucił nogi z kanapy w ostatniej chwili lądując kilka centymetrów od tych ragnarowych, znajdujących się daleko poza okupowanym przez niego nocą materacu. Śpiwór leżał gdzieś pod drzwiami. Cicho-jak-najciszej wstał i ciągle będąc mocno otumanionym nagle urwanym snem, zebrał z podłogi parę zrzuconych w nocy skarpetek i cały swój skromny dobytek okupujący kanapę. Na paluszkach, chwiejąc się w zaburzonym z rana odnajdywaniu równowagi, poczłapał w stronę kuchni, skręcił za ścianą w stronę drzwi i zamknął je za sobą cichutko. Ostatnim czego chciał, to być wrzodem na dupie swojego łaskawego kanapodawcy.
Ciemna łazienka nie była zbyt przyjemnym miejscem. Sztuczne, żółte światło określiło Deriona w mniej przyjaznym świetle niż ten chciał się ujrzeć z samego rana, dlatego bez zbędnych ceregieli zrzucił z siebie resztki ubrania i wlazł pod prysznic. Odkręcił czerwony kurek i trzymając prysznic w dłoni czekał sekundę, dwie, aż lecąca z niego zimna woda się nagrzeje. Czekał... czekał... czekał... aż minęło tyle czasu, by jedynym, na co mógł się zdobyć było sykliwe "kurwa" i umycie się w bardzo, bardzo zimnej wodzie.
Oh, po tej kąpieli był za to bardzo odświeżony i trzeźwy. Wydzielał jakiś tam przyjemny zapach wykąpanego i wypsikanego czymś ładnie pachnącym mężczyzny i stawiał pewne kroki. Tylko, nie wiedzieć czemu, jego twarz zdobił bardzo zacięty wyraz.
Włączył wodę i szukając jakiejkolwiek kawy, zaczął po kolei otwierać szafki nad blatem w kuchni.


RE: Lokator - Skanda - 03-09-2014

U progu kuchni zjawił się Ragnar, opierając się o framugę i przez chwilę obserwując daremne poszukiwania tamtego. Uśmiechnął się kącikiem ust, by zaraz zlitować się nad kolegą i wskazać podbródkiem szafkę najbardziej po jego prawej, w której mógł znaleźć zieloną herbatę, jakąś kawę i słodziki.
Podszedł do blatu, zawieszając wzrok na wczorajszej kawie, której nie zdążył dopić, po czym pochwycił kubek z nią, by wciepnąć go do mikrofali. Po niecałej minucie rozległo się głośne plumknięcie, a mężczyzna odebrał kawę i klapnął przy stole, obserwując towarzysza.
-Zapomniałem wspomnieć, że nie ma ciepłej wody? Mój błąd-mruknął, choć jego ton daleki był od przepraszającego.
-No mniejsza, jak się spało?-spytał, z trudem hamując cwaniacki uśmiech, cisnący się mu na usta.


RE: Lokator - Derion - 03-09-2014

Zerknął na Ragnara przez ramię i sięgnął do wskazanej przez niego szafki, skąd wydobył słoiczek z resztką kawy. Sępić nie zamierzał, ale ostatnim na co przed wczorajszą wizytą miał ochotę, to na robienie zapasów, toteż z pewną dozą niewygody poczęstował się odrobiną mielonego, aromatycznego suszu. Napełnił szklankę wodą po brzegi i klapnął przy stole, tyłem do okna, garbiąc się nad trzymaną w łapkach szklanicą i wdychając kawową woń z tępym wyrazem na mordzie.
- Ah, tak... nie ma? nie będzie? - pytał niezbyt trzeźwo, myśląc o tym, że nie chce mu się ruszyć tyłka po paczkę papierosów spoczywającą na dnie kieszeni jego kurtki. - Co dzisiaj jest? Jaki ten... dzień tygodnia? - zbierał powoli mózgowie, zapatrując się przed siebie bezmyślnie.
Trybiki pracowały bardzo powoli.


RE: Lokator - Skanda - 03-09-2014

-Nie ma i nie będzie do końca miesiąca albo i dłużej, jeśli poskąpisz kasy. To te psie pieniądze, które chlubnie nazywają się moją wypłatą, zmusiły mnie do tymczasowej rezygnacji z takich wygód, jak ciepła woda.-wyjaśnił od niechcenia, siorbnąwszy letniej kawy z kubka, z widniejącym na sobie wymownym napisem: "córeczka tatusia".
-Niedziela-baranki biegną do kościoła, a dzwon napierdala od rana, nie dając normalnym ludziom spać.-odparł, zwieńczając swe słowa kwaśnym uśmiechem i odchylając się do tyłu na krześle.


RE: Lokator - Derion - 04-09-2014

Spojrzał na Ragnara znad przystawionej do ust szklanki i nie za bardzo wiedząc, co odpowiedzieć, upił łyk kawy. Odstawił ją na stół, poczuł bardzo naglący przymus przeciągnięcia się, lecz z racji zbyt dużej bliskości drugiego faceta naprzeciwko, postanowił się wstrzymać kilka sekund, nim nie podniósł się z ociąganiem z krzesła i nie ruszył w stronę wieszaka, kiedy to w drodze do wiszącej tam kurtki pozwolił sobie na napięcie mięśni grzbietu i zakręcenie ramionami flegmatycznego młynka.
- Mieszkałem kiedyś z taką laską, co mi co rano smażyła jajecznicę - stwierdził ze słyszalną nutką goryczy w głosie, szperając po kieszeniach w poszukiwaniu paczki papierosów. Dręczyła go ta myśl od samego rana. Od momentu, w którym przekroczył próg kuchni i poczuł zupełną bezradność wobec kilku leżących na piecu garnczków.
- Momłem-ją-bamdziej-szamować - wybełkotał z papierosem w ustach, wracając do Ragnara kulawym krokiem zdezorientowanym przez uwagę skoncentrowaną na podpalaniu tytoniu. Wypuścił z płuc pierwszy haust dymu i odjąwszy peta od ust, powrócił na poprzednie miejsce, tym razem siadając na krześle bokiem i opierając plecy o ścianę. Podparł stopę na siedzisku, a rękę z fajką na uniesionym kolanie. Gestykulując ją nieznacznie, dając się oprószyć przez wpadające przez okno delikatne światło poranka, wymruczał zachrypniętym porannym rozespaniem głosem: - Była świetna. We wszystkim, uwierz. Jezu, to były najlepsze tygodnie mojego życia, żadnego spinania dupy, że mieszkam z laską. No. I właśnie ona chodziła do kościoła.
Zaciągnął się i zmarszczył czoło. Wypuszczając dym, kontynuował:
- Co niedzielę. Jak w szwajcarskim zegarku. Wstawała rano, za pięć szósta, szła do kościoła.
Koniec historii.


RE: Lokator - Skanda - 05-09-2014

Na myśl o aromatycznej jajecznicy z boczkiem, ślina mimowolnie napłynęła do ust mężczyzny. Podążał wzrokiem za Derionem, prędko skupiwszy swoją uwagę na papierosie, którego tamten dzierżył między wargami. Skrzywił się nieznacznie, zdając sobie sprawę, że tym razem najwyraźniej nie może liczyć na jego uprzejmość.
Zaklął w myślach, zupełnie nie słuchając pierdolenia swojego towarzysza, a obserwując smużkę tak pożądanego przez siebie dymu, która leniwie wysnuwała się teraz z płuc tamtego. Aż ścisnęło go gdzieś w środku z tej całej zawiści, podczas gdy na bladej twarzy mignął grymas podenerwowania.
Jakaś laska smażyła mu jajecznicę i chodziła do kościoła.
Fascynujące.
Ciemnowłosy wstał gwałtownie, po czym oparł się o stół, nachylając się nieznacznie w stronę towarzysza.
-Kopsnij fajkę, to ci ją zrobię.-odezwał się,świdrując spojrzeniem Deriona.


RE: Lokator - Derion - 05-09-2014

W myślach dopowiadał sobie resztę detali tamtych dni, a wspomnienie w miarę upływu czasu nasycało go niedającym się stłumić uczuciem żalu. Chciał pozbyć się go jak najszybciej. Potrząsnął nieznacznie głową i sięgnął po szklankę, mając nadzieję wraz z chropowatą fakturą wirujących na dnie fusów przełknąć namiastkę obrzydliwej nostalgii. Spijając resztkę jeszcze gorącej kawy, spojrzał na wykonującego gwałtowny zryw Ragnara i zmarszczywszy czoło, oczekiwał wyjaśnień.
- A - mruknął, odlepiając wzrok od jego bladych ślepi i zerkając w bok. - Wiesz, poradzę sobie sam, dzięki. - Spojrzał na niego ponownie z nieśmiałym uśmiechem prawego kącika ust. - Zjem na mieście, zaraz muszę wychodzić. Poza tym obawiam się, że to nie byłoby to samo - wyszczerzył ząbki i jako tako wybrnąwszy z krępującej go sytuacji, podparł się obiema rękami o stół i leniwie podążył w stronę wieszaka, po drodze pozostawiając pustą szklankę po kawie w zlewozmywaku. Potarł obiema dłońmi twarz i dobywszy paczki papierosów z kieszeni kurtki, łypnął jednym okiem na zarysowanego delikatnym, białym światłem bijącym od okna, mężczyznę. Przez jego głowę przefrunęła dziwna myśl o całokształcie Ragnara, a miała ona poniekąd związek z faktem, że jak do tej pory nikt nie zechciał zająć okupowanego przez Deriona od kilku godzin miejsca nowego mieszkańca tego lokum.
W dwóch krokach znalazł się z powrotem obok niego.
- Wrócę późno - stwierdził i uniósł wzrok na buźkę Raga. - Masz klucze?
W jego łapkach spoczywała mała paczuszka upragnionego przez rozmówcę towaru, lecz zafrapowanie kilkoma niedającymi się odpędzić wątpliwościami ściskało na niej derionowe palce kurczowo.