Król Lew PBF
[R] Przeszłość - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: [R] Przeszłość (/showthread.php?tid=1093)



[R] Przeszłość - Laja - 07-09-2014

// Kontynuacja tego, co działo się na fabule.

Nawet, jeśli nie przyznała tego przed Rafikim, Laja z bólem przyznała przed samą sobą, jak strasznie gorzko było słuchać takich słów upomnienia z jego strony. Nie czuła się w na tyle silnej pozycji, by w ogóle być godna rozmawiać z nim na równych prawach i zasadach, a tymczasem przyszło jej słuchać za to słów reprymendy. Z drugiej strony, po ciężkich nagle uderzeniach swojego serca po kilku długich chwilach zdała sobie sprawę z tego, że być może było to jej potrzebne - przynajmniej podświadomie. Wyprostowała się wtedy, spoważniała, ale smutek jakby nie chciał zejść jej z pyska. Po prawdzie, to odpowiedź Rafikiego zadziałała na nią tak bardzo, że przez moment chciała aż przeprosić go raz jeszcze za wszystko i odejść daleko, byle mu nie przeszkadzać, jednak zwalczyła tę ochotę, choć przemożną. Wrażenie marnotrawstwa jego czasu nie zniknęło jednak.
- Przepraszam, Mistrzu. - Przyznała się do swojej słabości, dobitnie ubranej przez niego w słowa. Może i był to dla niego jedyny powód do irytacji z jej obecności, jednak dla niej był to o jeden powód za dużo. - Miałam po prostu wczoraj zły dzień. I dzisiaj też. Jakby pomyśleć, noce również nie należały do najlepszych. Szukam kogoś z mojej przeszłości, ale nie wiem nawet, kogo.
Dodała na swoje usprawiedliwienie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, kiedy zaczęła mówić.


RE: [R] Przeszłość - Rafiki - 21-09-2014

Już znowu chciał stuknąć ją w czaszkę, znów się po swojemu obruszyć, nijak chowając jakikolwiek uraz w swym małpim sercu, za to, iż go tak uporczywie przeprasza, gdy dokończyła jakby zdanie i wszelkie uprzednie zamiary w nim zgasły. Oparł swe spore dłonie na lasce i obdarzył lwicę spojrzeniem, potrafiące otulić duszę cieplutkim, mięciutkim filcem ukojenia, bezpieczeństwa i rozwiązania wszelkich problemów.
Potarł palcami swą siwą kryzę, po czym pogłaskał łepek kotki, by wkrótce po tym położyć łapsko na jej barku.
-Ejże, spotkałaś mnie-uśmiechnął się ni to po ojcowsku, ni to w manierze mentora-niech będzie to początkiem zmiany twego dnia, oraz przyszłych nocy na lepsze-jeśli dotychczas nie zeskoczył ze skałki, zrobił to teraz, po czym zachęcająco kiwnął głową, w geście zapraszającym, by pójść za tym niezwykłym zjawiskiem, jakim jawił się ten staruszek.
-Powiadasz... że szukasz kogoś ze swej przeszłości-nie pędził przed siebie, nie było potrzeby, nawet jeśli potrafił wciąż hopsać niczym lwiątko. Szedł spokojnie, podpierając się na swym kijaszku, jako tako zmuszając jasną do kroczenia wolniej, niźli miała to pewnie w zwyczaju. Cóż, przynajmniej będą mogli rozmawiać bez zadyszki, a też nie prażyć się bezsensownie na słonku tycząc w jednym miejscu.
-Jeśli tak, coś cię musiało ku temu skłonić, coś, co pamiętasz, co też naprowadzi na ślad owej osoby hm?-ile uśmiechów już jej dziś posłał, nikt nie zliczy-[b]Imię, wygląd, dźwięk głosu, zapach... może po prostu jakieś wrażenie? Cokolwiek, lecz jednak coś!
Wbił swe żółtawe ślepia w te dwa smutne szafirowe odmęty, wyczekując odpowiedzi, tego znaku, co ich poprowadzi.