Król Lew PBF
Pajęcza sieć - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Pajęcza sieć (/showthread.php?tid=1107)



Pajęcza sieć - Kahawian - 21-12-2014

Ślady wielkich łap odciśnięte w trawie znikały pod warstwą piachu. Kahawian ze zmrużonymi ślepiami przyglądał się niewyraźnym sylwetkom oddalonym od niego... ciężko powiedzieć ile. Mocny wiatr zwiewał w jego stronę masę ziarenek z pustyni, boleśnie uderzając w jego oczy, zapychając pysk i nozdrza. Znajdował się nieco poza granicami Zachodnich- skończył już patrol, a wrodzona ciekawość kazała mu wrócić w to miejsce.
Wysunąwszy pazury zsunął się w dół miękkiego zbocza, starając się zachować równowagę i zamazane postaci... a może postać w polu widzenia. Gdzieś tutaj powinna się znajdować malutka oaza w cieniu dwóch wielkich głazów, gdzie spędził kilka dni odpoczywając po męczącym marszu. Być może tamto coś też się tam kierowało. Dobrze by było sprawdzić co i jak...


RE: Pajęcza sieć - Laja - 21-12-2014

Odstępy między śladami rosły w miarę jego własnych kroków, jakby postać, którą śledził ciągle nabierała tempa. Czyżby więc i on przyspieszał mimowolnie, skoro ciągle miał ją w zasięgu wzroku? Póki co było to pytanie bez odpowiedzi, za to z bardzo wyraźnie zaakcentowanym znakiem zapytania - bo nagle, zupełnie bez zapowiedzi postać zniknęła mu z oczu. Wyraźnie czuł jej zapach, samczego nosa nie dało się oszukać, poza tym, śledzona przez niego figurka zdecydowanie nie starała się nawet kryć swoich śladów. Dlaczego więc zniknęła mu z wzroku tak nagle, mimo, że deptał po jej tropie już tak długo? Było to jak widać wystarczająco dużo, by zainteresować lwa.
I pokierować go w stronę dwóch głazów. To był bardzo charakterystyczny punkt terenu, miejsce łatwe do znalezienia, punkt wielu spotkań i rozstań. Możliwości były setki - którą z nich wybierze? Trop był świeży, bardzo świeży, a przypadkowe spotkania między lwami były teraz rzadkością.
Co sprawiało, że sam prowokował teraz następne z nich? Może po prostu mu się nudziło?


RE: Pajęcza sieć - Kahawian - 23-12-2014

Parsknął zaskoczony. Przecież nie mrugnął, nice też nie przysłoniło jego wzroku. Jak więc ta lwica mogła rozpłynąć mu się w powietrzu? Nie zważając na to, że coraz bardziej oddala się od "bezpiecznych" terenów, przyśpieszył. Nie musiał się nawet zbytnio starać, jeśli chodzi o tropienie. Ślad obcej był jasny i świeży, wyprzedzała go góra o kilka minut. A gdzie było jedyne nadające się na schronienie miejsce. Przed samymi skałami zwolnił. Nie chciał przecież podchodzić gościa z zaskoczenia.
A i sam nie wiedział, z czym i kim ma do czynienia.


RE: Pajęcza sieć - Laja - 24-12-2014

Wyglądało jednak na to, że to nie działało w dwie strony.
- Przepraszam, przyjacielu, mogę prosić o chwilę twojego czasu? - Dobiegł go głos z góry.
Na samym szczycie jednego z głazów - tego po lewej od Kahawiana - stała lwica. Miała jasne futro, bystre ślepia i czujnie utrzymywane w pionie uszy. Pomimo to jej postawa nie zdradzała pewności siebie, wręcz przeciwnie. To była ostatnia z rzeczy, które mogły jej teraz towarzyszyć. Lew nie widział jednak długiego, jasnego ogona, który plątał się jej u łap i zamiatał skałę, na której lwica w końcu usiadła.
- Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego śledzisz mnie, drogi przyjacielu, samotną lwicę i wędrowniczkę - zaczęła - jednak, jak pewnie zauważyłeś, jestem wystarczająco zdesperowana, żeby podjąć rozmowę z nieznajomym lwem. Mało tego, nawet z lwem będącym na moim tropie. W pokoju wkroczyłam na te ziemie i zapewniam cię, że moje zamiary się nie zmieniły. Mam jednak nadzieję, że nie zostanie odebrane za bezzasadne moje poddawanie twoich intencji w wątpliwość.
Samica zdradziła mu co nieco wiadomości o sobie. Przede wszystkim, wcale nie czuła się panią tej sytuacji - wyraźnie nie wyglądała na zachwyconą jego obecnością, przynajmniej z początku. Później nachyliła się nad krawędzią skały, przyglądając się mu z wyraźną nadzieją. Nie było więc powodów, by nie wierzyć jej, że jest zdesperowana.
Następną rzeczą było to, że posługiwała się słowem jak kłem czy pazurem. Po mistrzowsku. Miała staranną dykcję, swoim głosem akcentowała jedne słowa kosztem drugich, dzieliła je na pierwszy plan i drugi, jakby malowała obraz. I nawet się nie zająknęła, pomimo wyraźnego umiłowania do skomplikowanych konstrukcji zdań, które równie dobrze mogłyby być najprostsze z możliwych.
Westchnęła, przymykając lazurowe ślepia, potem spojrzała znów z desperacją na samca.
- Proszę jedynie o odpowiedź na jedno pytanie. - Powtórzyła.
Miała ładny głos. I potrafiła zrobić z niego użytek.


RE: Pajęcza sieć - Kahawian - 24-12-2014

Zamarł w bezruchu, gdy do jego uszu doleciał delikatny głos. Zdołał ją namierzyć dopiero po chwili, nie miał nawet momentu na zastanowienie się, jakim cudem weszła na szczyt tak szybko. Krwiste ślepia spoczęły w tych niebieskich, a sam samiec uspokoił się. Chyba nie zanosiło się na żadne niebezpieczeństwo. Nie odpowiadał na pierwsze pytanie- odpowiedź uznał za zbędną.
Jednak potop słów, który nagle wytoczył się z jej pyska, zbił go z tropu. Przyzwyczajony był do krótkich, zwartych zdań. Tu natomiast w jednej chwili został nimi zasypany. I potrzebował chwili, żeby się ogarnąć. Dopiero po kilkunastu sekundach, odezwał się swoim spokojnym, nieco ochrypłym głosem.
- Byłem ciekaw, kto był na tyle nierozważny, by przedzierać się przez pustynię o tej porze. Nie jest to bezpieczne. A jeśli nie zna się terenu, śmiertelne.
Zamilkł na moment i odkaszlnął, pozbywając się tej części piachu, która wleciała mu do płuc.
- Jesteś na ziemiach niczyich, więc nie masz się czego obawiać. A tym bardziej mnie. Nie dziwię ci się jednak, że jesteś ostrożna.
Zbliżył się minimalnie, chowając cielsko za drugą skałą, chroniąc się przed wiatrem i pyłem. A przy okazji, ta obca mogła mu się spokojnie przyjrzeć.


RE: Pajęcza sieć - Laja - 24-12-2014

Nie zamierzała nie skorzystać z okazji. Spojrzenie lazurowych ślepi lizało sylwetę samca, zauważyło jego niezwykłą grzywę, oceniło budowę jego cielska. Jego intencji ocenić nie była jednak w stanie, nawet, gdyby miała cały czas tego świata po swojej stronie. Mimo to decyzję o zaryzykowaniu szczęścia podjęła już dawno temu, a teraz było za późno, by ją zmieniać. Teraz, gdy szczęście wyraźnie uśmiechało się do niej z uznaniem dla jej naiwności mogła już tylko przeć dalej.
- Gdyby dany mi był wybór, bez wahania ominęłabym pustynię - odparła - takiego wyboru jednak nie miałam. Z drugiej strony, nie noszę się z zamiarem błądzenia pośród piasków dłużej, niż to konieczne. Niezależnie od tego, czy ktoś rości sobie do nich prawa czy też nie, znalazłam się tutaj nie bez powodu, choć wolałabym natknąć się na ciebie w choć odrobinkę bardziej sprzyjających okolicznościach.
Nie miała zamiaru prosić go o imię. Częścią etykiety, której zasadami kierowała się w swoim życiu była zdolność przedstawienia się w odpowiedni sposób i w odpowiednim momencie. Teraz jednak nawet nie myślała o tym, uznając słowo nieznajomy za zupełnie wystarczające do komunikacji.
Obniżyła łeb raz jeszcze, i to nie tylko dlatego, by na niego spojrzeć. Westchnęła przeciągle, jakby wszystkie jej wątpliwości spłynęły w dół karku.
- Jak zapewne się domyśliłeś, poszukuję kogoś - tak krótkie zdanie zabrzmiało aż dziwnie, padając z jej ust, nawet z takim głosem - mowa o lwicy podobnej do mnie, z nieco jaśniejszym futrem i złotymi ślepiami. Wokół prawego oka ma pięć znamion, podobne do tych, które mam ja. - Pokazała mu łapą. - Nazywa się Manuela. Czy kiedykolwiek widziałeś kogoś, kto pasowałby do tego opisu? Długo błądziłam we mgle i jestem wystarczająco zdesperowana, by nieść to pytanie do każdego lwa, którego tylko napotkam na swojej drodze, nawet tej biegnącej przez piaski pustyni. Czy widziałeś ją?
Stateczna, grzeczna i ułożona lwica czekała w napięciu na jego odpowiedź. Serce, głupie, jakby obudziło się jej w piersi po raz drugi, wstrzymywany oddech szumiał jej, a potem dzwonił w uszach. Miała nadzieję.


RE: Pajęcza sieć - Kahawian - 25-12-2014

Pozwolił na swobodne przepłynięcie tej rzeki słów, starając się spokojnie ją przeanalizować. Chyba jeszcze nigdy nie spotkał się z taką gadułą jak ta lwica nad nim. Nie dość że gaduła, to sposób w jaki wypowiadała słowa powodował, że szybko gubił się w ich gąszczu, mimo że zazwyczaj nie miał z tym najmniejszego problemu, co dodatkowo wybijało go z normalnego rytmu. Także w momencie gdy dotarło do jego uszu znajome imię, uczepił się go jak rzep lwiego ogona. Tylko dzięki niemu mógł jeszcze w miarę śledzić myśli niebieskookiej. Uśmiechnął się w końcu lekko, jakby nieco przepraszająco.
- Znam to imię, lecz nie samą lwicę. Znam jednak kogoś, kto spędził z nią dużo czasu.
Odetchnął spokojnie, starając się rozluźnić mięśnie.
-Wiem, że sporo czasu spędziła na Lwiej Ziemi. A samca któregoś powinnaś szukać, to Derion. To jasny samiec, z podobną do mojej grzywą. Granatowe ślepia, cztery blizny na pysku i taki kamyk uczepiony w grzywie. Charakterystyczny... powinien się również kręcić w pobliżu Lwich.


RE: Pajęcza sieć - Laja - 26-12-2014

Opuściła łeb. Lazurowe ślepia skuliły się za powiekami, z płuc uciekł długo wstrzymywany oddech.
Czego się spodziewała, gdy nagabywała zupełnie nieznajomego lwa, pytając go o lwicę, o istnieniu której nie miał prawa wiedzieć? Zaczęła wątpić w słuszność swoich metod - a wtedy Kahawian jej odpowiedział. Uniosła najpierw jedno ucho, potem drugie. Słuchała bardzo uważnie. A potem padło następne imię. Zderzyła się z rzeczywistością z takim impetem, jakby wpadła na drzewo. Przełożyło się to również na jej język.
- Znam Deriona. Gdyby nie on, nie rozmawiałabym z tobą teraz. - Odpowiedziała ze smutkiem. Wtedy raz jeszcze jej ślepia się zamknęły, obniżyły się też brwi. Nie zdradziła więcej szczegółów, jednak nie zamierzała ukrywać, że wspomnienia, które się w niej obudziły nie były przyjemne.
Zeskoczyła z wymuszoną, mechaniczną gracją, lądując kilka metrów od Kahawiana. Usiadła na ziemi, zrezygnowana, wpatrując się w jakiś bliżej nieokreślony punkt między swoimi łapami.
- Rozdzielili się. Manuela któregoś dnia zniknęła bez śladu, którym mógłby podążyć - wyjaśniła - kilka dni później natknął się na mnie w wąwozie na Lwiej Ziemi, gdzie wyzionął ducha Mufasa, wielki król z zapomnianych lat. Niewiele brakowało, abym podzieliła jego los.
Nie zdążyła w porę ugryźć się w język. Zganiła się w myślach, obniżając łeb. W jedynej kropli ulgi w jeziorze wyrzutu odbijała się sylweta Kahawiana. Okazał się skłonnym podzielić się swoją wiedzą - już to wystarczyło jej, by kontynuować ten dialog. Jeśli znał Deriona, być może będzie w stanie nieświadomie dać jej jakąś dodatkową wskazówkę, która pomoże jej odnaleźć swoją siostrę.
Zakryła najpierw ślepia łapą, a później zsunęła z pyska jej ciężar, z rozpaczliwym wyrzutem spoglądając w niebo.
- Wszystkim, co mam są imiona, niewiele więcej. - Westchnęła z goryczą. - Pajęcza sieć imion i zależności pośród lwów, które je noszą. Oww, cholera. - Skrzywiła się, raz jeszcze wspierając ciążący łeb łapą. - Gdybym wyruszyła choć kilka dni wcześniej, znalazłabym Manuelę u boku Deriona.
Laja opuściła spojrzenie, którym usiłowała przeciąć niebo - powróciła nim do Kahawiana. Lazurowe ślepia lśniły szklistym blaskiem. Lwica uśmiechała się do niego smutno.
- Manuela to moja siostra - wyjaśniła - z tego, co dowiedziałam się na Lwiej Ziemi szukała mnie tam długo. Teraz to ja szukam jej.


RE: Pajęcza sieć - Kahawian - 26-12-2014

Z każdym wypowiadanym przez nią słowem, pysk rdzawego przybierał coraz pochmurniejszy wyraz. Jeśli lwica sama miała przebywać w granicach Lwich, nic nie powinno jej się stać. No i Derion... nigdy nie pozwoliłby, żeby coś jej się stało. Położył się pod skałą, dając lwicy ostateczny sygnał, że nie ma najmniejszych złych zamiarów wobec niej. Może to co miał powiedzieć w takiej pozycji mogło zabrzmieć niezbyt poważnie, ale współczuł jej ze szczerego serca.
-Przykro mi.
No bo co miał powiedzieć? Że wszystko będzie dobrze? Że jej siostra na pewno się znajdzie? Żadne z nich nie było lwiątkiem, żeby dać się nabrać na takie puste gadanie. W końcu dłuższą chwilę przerwało krótkie zdanie Dwugrzywego.
-Na twoim miejscu, trzymałbym się Deriona.
W końcu... największe jest prawdopodobieństwo, że wróci do ukochanego. No i granatowooki był szkolonym mordercą, a co za tym idzie, jego umiejętności tropienia musiały znacznie przewyższać przeciętne. A skoro on nie umiał jej znaleźć...
Wolał nawet nie myśleć.


RE: Pajęcza sieć - Laja - 27-12-2014

Uśmiech zatańczył na jej pysku odrobinę szerzej, jednak lazurowe ślepia pozostały smutne.
- Nie bez powodu głowa znajduje się wyżej od serca. Dlatego warto słuchać głosu rozsądku ponad głosem serca, a rozsądek i mnie podpowiada, że pozostanie z Derionem to najmądrzejsze co mogę zrobić. - Zgodziła się lwica. - Nawet, gdybym chciała postąpić inaczej, obawiam się, że nie mam w tej kwestii wielkiego wyboru. Uratował mi życie, a to jest ten rodzaj długu, który nosi się po kres swych dni.
Lwica przysunęła się do Kahawiana. Usiadła obok niego, blisko, łaknąc towarzystwa, jak suche koryto rzeki pragnące wody z chmur. Czytała sprawnie sygnały, które lew jej dawał i interpretowała je, odwdzięczając się mu w ten sam sposób.
- Nie zamierzam jednak kłamać, że więcej ziemi jestem w stanie przebyć sama, niż z nim. - Zagaiła, a uśmiech spełzł jej z ust. - Musi się opiekować lwiczką, nie odstępuje jej na krok. Jest jeszcze malutka, nie jest gotowa na trudy ślepej wędrówki w poszukiwaniu kogoś, kto równie dobrze mógłby dla niej nawet nie istnieć. Dlatego wciąż nie wiem, co robić. Szukam wskazówek, najdrobniejszej gwiazdy, w stronę której mogła pójść Manuela. Czuję jednak każdego dnia, że nie przybliżam się do swojego celu, jedynie oddalam od tego, co ważne. Nie wiem, co robić, drogi towarzyszu.
Laja po chwili milczenia nachyliła się nieco nad leżącym Kahawianem, przykładając prawą łapę do piersi. Znów uśmiechnęła się do niego, jednak jakby cieplej.
- Jak masz na imię? Wiedz, że lwica przed tobą pragnie jedynie poznać lwa, który dotrzymuje jej towarzystwa, a nazywa się Laja. - Przedstawiła się miękkim głosem.


RE: Pajęcza sieć - Kahawian - 28-12-2014

Przekręcił lekko łeb. Cóż za ironia losu. Morderca ratuje życie dwóch... lwicy i lwiątka... może nie jest takim mordercą, za jakiego się uważa.
-Wiesz... hm. Możesz go spłacić nie tylko przez towarzyszenie Derionowi, co pomóc innemu w potrzebie. Taki... nazwijmy to cyklem. Może wtedy będzie nam wszystkim łatwiej przeżyć.
Delikatnym uśmiechem zareagował na jej przełamanie się i podejście do niego. Podejrzewał, ile to mogło kosztować lwicę, więc tym bardziej ją szanował. Na wzmiankę o Ivy, zamruczał cicho.
- Powinien się teraz skupić na córce. Ona nie ma nikogo prócz niego. Wiesz, nie wydaje mi się, żeby twoja siostra zdołała zbytnio związać się z Lwimi. Musicie dać jej czas. Minęło już kilka dni odkąd jej nie ma, ślady są zatarte. Co najwyżej okoliczne ptaki mogły ją widzieć... ale z nimi nie pogadasz.
Sapnął cicho, z rezygnacją.
-Nie możecie nic zrobić w tej chwili, oprócz czekania.
Skinął jej krótko łbem w geście szacunku.
-A ja Kahawian. Albo Dwugrzywy, jak kto woli. Miło poznać.


RE: Pajęcza sieć - Laja - 28-12-2014

Jak kilkukrotnie podczas tej rozmowy, lwica uśmiechnęła się do niego.
- Dokładnie to zamierzam uczynić, drogi towarzyszu, jednak cieszy mnie niezmiernie to, że myślimy podobnie. Ale nie mam zamiaru kłamać: nie wydaje mi się, żeby taki dług dało się spłacić w jakikolwiek sposób, nawet tak właściwy, słuszny i piękny. - Pokręciła głową. - Odkąd pamiętam staram się być częścią tego cyklu, o którym tak ładnie powiedziałeś. Nawet, jeśli nie jestem w stanie pomóc sobie, mogę wciąż wspomóc innych na tej trudnej drodze.
Mina jednak nieco lwicy zrzedła, gdy wspomniał o ptakach.
- Próbowałam skontaktować się z moimi opierzonymi przyjaciółmi, ale znalazłam na drzewach tylko puste gniazda, stare pióra, które wciąż pamiętają ich zapach. To było bolesne spotkanie z rzeczywistością, w której nie ma już dla nich miejsca. Muszę sobie radzić sama.
Potem podjęła inną myśl, tą o wątpliwym przywiązaniu Manueli do terenów Lwiej Ziemi. Parsknęła wtedy śmiechem.
- Hm. Wygląda na to, że mamy to we krwi. - Lwica nie przestała się uśmiechać. - Kiedyś nazwałabym siebie Lwioziemką, jednak teraz wątpliwości nie odstępują mnie choćby na krok, zwłaszcza po tym, jak wpadłam na trop Manueli. Nie wiem czy należę już do stada czy też nie, nie wiem również gdzie jest moje miejsce, gdzie bezpieczna kryjówka i miłe towarzystwo. Jedynym czego dowiedziałam się ostatnio było to, że mój powrót na Lwie Ziemie nie przyjął się z wielką aprobatą Króla i jego świty. Tylko stary pawian Rafiki okazał mi odrobinę wsparcia, choć o mało nie zapłaciłam za to guzem. Od tego momentu jednak ciągle jestem w drodze i wypełniam sobie dnie myślami, czy kiedykolwiek znajdę Manuelę, miejsce dla siebie czy też nie. Nie zrozum mnie źle, ale zdziwiłabym się, gdyby lew o twojej posturze nie miał na tych ziemiach kąta, który mógłby nazwać własnym.
Zanim zdążyła zgodzić się z nim, kiedy wspomniał o oczekiwaniu, lew przedstawił się jej, co spotkało się z kolejnym już uśmiechem zmartwionej lwicy. W lazurowych oczach zagościł ciepły błysk.
- Chciałabym odpowiedzieć, że cała przyjemność po mojej stronie, jednak mam nadzieję, że i tobie się jej trochę ostało. - Zaśmiała się. - Nosisz piękne i godne imię, Kahawianie Dwugrzywy.
Lwica miała bardzo rozwinięte zasady zachowania, sam sposób jej bycia budował przekonanie, że była inna, tak bardzo różna od lwic, które chodziły pod tą niebieską częścią nieba. I nachyliła się nad nim nieco, jej głos stał się nieco cichszy.
- Dziękuję ci, Kahawianie. - Powiedziała, po czym złożyła na jego policzku ciepły, wdzięczny pocałunek. - Dobry z ciebie gość.
Liznąwszy go po łbie lwica wyprostowała się z powrotem, a jej ogon zaplątał się jej wokół łap.
- Mam wrażenie, że wiele wiesz o Derionie i Ivy. Proszę, nie zrozum mnie źle - dodała niemal natychmiat - jednak pragnę choć odrobinę poznać lwa, któremu zawdzięczam każdy swój następny oddech.