Król Lew PBF
To samo Wzniesienie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: To samo Wzniesienie (/showthread.php?tid=1127)

Strony: 1 2


RE: To samo Wzniesienie - Cherry - 03-04-2015

-Może i masz rację. Powiedziała, próbując nieco dłużej utrzymać uśmiech na swoim pysku. Tak... powinna się cieszyć, że może jeszcze ten krótszy czas spędzić z nim przed dłuższym rozstaniem. A w sumie... może i jeszcze go zobaczy, kto to w końcu wie? Jedyną pewnością było to, że on już nie dołączy do lwich... a ona tak samo stamtąd już nie odejdzie. Raczej...
-No więc w tym czasie... Powiedziała z lekkim udawanym nagłym atakiem żalu, gdy nagle na jej twarzy w ułamku sekundy pojawił się zabawny uśmiech, klepnęła go w łapę i odskoczyła parę metrów. -Gonisz! Ta... Cherry faktycznie urosła, ale to jest jedynie zmiana kosmetyczna. Zdawać się może, że swym uroczym usposobieniem tak naprawdę nigdy nie wydorośleje. Rzuciła się w mokrą trawę niemalże na oślep, rozpoczynając fazę zabawy w klasycznego berka. Cóż powiedzieć no, - to była cała ona.


RE: To samo Wzniesienie - Tosa - 03-04-2015

Samiec parsknął zaskoczony, gdy lwica od niego odskoczyła. Dopiero po chwili gdy się zorientował o co jej chodzi, podniósł się powolutku i przykucnął, zupełnie jakby polował. Na złotym pysku powolutku pojawiał się uśmieszek, a w gardle narastał śmiech.
Cieszyła go ta zmiana nastroju. Nie tak chciał zapamiętać ich spotkanie, nim po raz kolejny zjawi się na terenach Lwich. Tak było znacznie lepiej.
- No dobrze. Niech tak... będzie!
Zerwał się nagle i rozpoczął pogoń, a burzy złotawej grzywy i jasnemu cielsku towarzyszył głośny śmiech.


RE: To samo Wzniesienie - Cherry - 17-04-2015

Rzucona w pogoni za wiatrem biegła więc pośród traw, co jakiś czas odwracając się, by mieć pewność co do tego, że ostatecznie rozstanie jeszcze nie nadeszło. No, a przynajmniej nie bez kiegokolwiek oznajmienia. Szeleszczące, wciąż nasiączane wodą na nowo wysokie trawy w tej sytuacji wydawały się tańczyć razem z nimi, w rytm postukującego deszczu.
Wtem jednak błękitnooka wskoczyła gdzieś w bujniejszą, głębszą kępę... wydawać się mogło, że w ten czas stado bawołów byłoby już dawno po drugiej stronie tego świata w gładkim kłusie. Jednak nim się można było spostrzec, wyleciała z ukrycia niczym strzała i "buchnęła" w lwa, w celu powalenia go z powietrza.


RE: To samo Wzniesienie - Tosa - 26-04-2015

Mimo ciągle kapiącemu deszczu, który powoli zamieniał jego puszystą grzywę w jakiegoś samodzielnie żyjącego morskiego potwora, nie przerywał pogoni. Czasami przyśpieszał, czasami zwalniał, co jakiś czas wyciągał łapę lub pysk, by musnąć ogon lub którąś z tylnych łap lwicy. Młódka miała dobry pomysł by zaskoczyć samca i jeszcze większe szczęście. Akurat gdy ona się chowała, wodna zasłona połączona ze złotymi kudłami kompletnie zasłoniła szare spojrzenie. Wstrząsnął łbem... i zauważył coś lecącego w jego stronę. Przyhamował gwałtownie, poślizgnął się...
Zasadniczo powalenie Tosy było ułatwione. Ba, w momencie gdy wylądowała na nim Cherry, on już leżał wyciągnięty jak długi z wyrazem kompletnego niezrozumienia sytuacji.
Jęknął tylko cicho, czując zwalający się na niego dodatkowy ciężar.
No za co to było.


RE: To samo Wzniesienie - Cherry - 05-05-2015

Udało się. Jej plan powalenia Tosy jako tako został wykonany pomyślnie, chociaż jej grzywka również była tak przemoknięta, że klapnięta zasłaniała jej całe prawe oko... jednak cóż to była za różnica, w końcu ona prawie zawsze jej to robiła.
Wymachnęła nią lekko w powietrzu, już teraz z łapami przytrzymanymi na jego lwim, "ogłuszonym" ciele. Było słychać tam jej głośnie parsknięcie, które szybko przerodziło się w radosny śmiech. Nie mogąc już samej z siebie wiele powiedzieć, polizała złotogrzywego po poliku, jak gdyby miało to go magicznie ocucić.


RE: To samo Wzniesienie - Tosa - 09-05-2015

On tymczasem leżał jak te siedem nieszczęść, cały mokry, bez możliwości ruszenia się i z dodatkowym balastem na grzbiecie. Jeszcze w dodatku śmiejącym się balastem. Tosa westchnął ciężko i przewrócił ślepiami. Czując jednak jej miękki jęzor na swoim policzku nieco poprawił mu humor. Uśmiechnął się do lwicy, a z jego piersi wydobył się długi, ciepły pomruk. Także nawet leżenie w najmniej wygodnej pozycji przestało już aż tak przeszkadzać. Wygiął kark na tyle ile mógł i otarł łbem o jej piaskową szyję.
Kącik szarego, rozbawionego ślepia wpatrywał się w niebieskie oczy Cherry.
- Nie żebym coś mówił, ale może byś mnie puściła?
Białe kły błysnęły w szerokim, błagalnym uśmiechu.
Przecież nie mógł jej z siebie zrzucić.
A mógłby, gdyby tylko chciał.


RE: To samo Wzniesienie - Cherry - 09-05-2015

Domniemany 'balast' zrzucony na złotogrzywego wciąż utrzymywać postanowił ten uroczy, serdeczny uśmiech. Jak widać zgodnie z planem zaraziła go nim, kto wie, po raz który.
Ona również mruknęła, gdy poczuła jego łeb na swojej szyi. Jednak niedługo po tym musiała za jego prośbą zabrać z niego swój ciężar. Tak też zrobiła, przerzucając gwałtownie swoim cielskiem na odległość choć niedługą, to słychać było lekkie huknięcie ziemi pod jej plecami. Znów się zaśmiała, wymachując lekko łapami w powietrzu niczym słodki kociak.


RE: To samo Wzniesienie - Tosa - 19-05-2015

On tymczasem z lubością wciągał hausty świeżego, mokrego powietrza. Trochę bolały go jeszcze żebra, no ale czemu się dziwić? Najpierw wyrżnął jak długi i stracił dech, a resztkę tego co miał wydusiła z niego Cherry. Jak się jednak mógł na nią gniewać? Tak jak i ona, przewalił się na grzbiet i wyprostował łapy w tym dziwnym przeciąganiu się. Szare ślepia jednak wlepione były w nią.
Czasami bardziej przypominała mu zachowaniem Koho, a nie dorosłą lwicę. No ale cóż... jeszcze młoda była. Nawet bardzo młoda. Ma jeszcze czas, by zobaczyć nieprzyjemności tego świata. No ale niech choć trochę się nacieszy.
Bo przestało padać.
Samiec z nieodgadnioną miną spojrzał na przejaśniające się niebo. Z jednej strony odpowiadało ono, jego wygląd temu, co właśnie czuł. Z drugiej wyznaczał koniec ich spotkania.
Samiec stanął w końcu po kilku minutach ciszy na cztery łapy i stanął nad niebieskooką. Wtulił łeb w jej szyję i otarł swoim pyskiem o jej. Zmusił się do uśmiechu.
- Obiecuję, że wrócę.


RE: To samo Wzniesienie - Cherry - 23-06-2015

Po raz kolejny szeroko uśmiechnęła się do niego, przyglądając się jego oczom. Dla niej ich widok był taki... szczery, odwewnętrznie czuła w sobie coś, czego nie potrafiła zrozumieć - gdy z nim przebywała, mimo, że wiedziała, jak szybko to piękne spotkanie chyli się ku końcowi. Patrząc w głąb, na brzegu przepaści...
Gdy wstał, przekręciła się na bok i podtrzymując przednimi łapami uniosła głowę. To wszystko dobiegało końca, co zostało ostatecznie potwierdzone poprzez jego słowa. Odwzajemniła przyjazny gest, mrucząc cicho, chcąc wydłużyć tę chwilę jak najbardziej się da.
-Wierzę ci. Powiedziała, usiłując zatrzymać przy sobie dobre myśli. Tak... jeszcze się kiedyś spotkają, może i nie raz, i nie dwa, a i więcej. I wtedy będzie dobrze. Nic nie ma prawa temu zaszkodzić.


RE: To samo Wzniesienie - Tosa - 28-06-2015

Uśmiechnął się na moment szerzej.
- I mnie to cieszy. Uważaj na siebie... a może kiedyś ty wpadniesz do nas, co?
Mrugnął porozumiewawczo, po czym odsunął się kawałek. Miło by było, gdyby jego przybrany synek dogadywał się z... hum... wybranką jego, jak widać, serca. Jakoś nie wyobrażał sobie, żeby musiał wybierać między jednym i drugim.
- To do zobaczenia.
Odwrócił się i po prostu odbiegł, nie odwracając się.
To byłby kiepski pomysł.

z.t