Król Lew PBF
Dolina, nieopodal Lwiej Ziemi - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Dolina, nieopodal Lwiej Ziemi (/showthread.php?tid=1137)



Dolina, nieopodal Lwiej Ziemi - Shyeiro - 29-01-2015

Do intensywnego zapachu kwiatów, jakie porastały te tereny nie było trudno się przyzwyczaić, mimo, iż z początku strasznie drażnił on Shyeiro. Parę razy zdarzyło mu się nawet kichnąć, przez co oburzony niszczył wszystkie, jakie tylko spotkał na swojej drodze, co wydało mu się bezsensowne, kiedy zorientował się, że jest ich tutaj na prawdę dużo. Zalały całą dolinę, która teraz, po przyzwyczajeniu tak wrażliwego zmysłu do siebie pokazywała swój urok w pełnej krasie. Niezliczona gama kolorów, jaka mieniła się przed jego oczami zwracała na siebie uwagę, nie mógł tego skrytykować. Chociaż nigdy nie był wrażliwy na piękno natury, to całkiem mu się tutaj spodobało.


RE: Dolina, nieopodal Lwiej Ziemi - Felija - 30-01-2015

Ostatnim, czego Lwioziemka spodziewała się dostrzec na łące pełnej kwiatów mieniących się wszystkimi barwami tęczy, był czerwonogrzywy lew. Ale jako że ostatni będą pierwszymi i tak dalej, to za oczywiste należy uznać, że to właśnie taki osobnik pojawił się w zasięgu zabójczo bystrego wzroku Felki.
Lwica przystanęła i zmarszczyła brwi.
- Co ty robisz na Lwiej Ziemi? - spytała, próbując sobie przypomnieć, czy ona już go kiedyś nie widziała.
Nie, żeby kierowała nią nieodparta chęć poznania odpowiedzi co do tej jakże frapującej kwestii, jednak od tego tutaj czuć było coś niedobrego i wcale jej się to nie podobało. Tu chyba chodziło o zapach. Nie, że nieświeży (chociaż...), raczej taki... drażniący, kojarzący się z czymś nieprzyjemnym.


RE: Dolina, nieopodal Lwiej Ziemi - Shyeiro - 03-02-2015

Wąchanie kwiatów już chyba całkowicie pozbawiło go węchu. Czy nawet wszystkiego po kolei, skoro potrzeba było, żeby beżowa samica wydała z siebie dźwięk, aby Shey w ogóle się zorientował, że jest tutaj jeszcze ktoś poza nim samym. Odwrócił się niemalże na pięcie i wlepił bystre spojrzenie w samicę, która- tak samo jak i jemu- wydawała się być całkiem znajoma. Dopiero po ponownym przeanalizowaniu pytania, które wcześniej potraktował bardziej jako "hej, kretynie, nie jesteś tu sam", udało mu się odkryć skąd wzięło się w jego głowie to nieodparte uczucie, jakoby gdzieś już ją wcześniej widział.
- Szkoda tylko, że to nie jest Lwia Ziemia- odparł pośpiesznie, uśmiechając się przy tym półgębkiem.
Tak, to na prawdę miłe uczucie w końcu odpocząć od ciągłego stresowania się nie wiadomo nad czym i dać upust wszystkiemu, co musiał w sobie tłumić, kiedy przebywał t a m. Z szarego zrobił się kolorowy, zamiast ważąc- otwarcie.
- Znamy się?