Król Lew PBF
Odradzająca się sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Szara Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=62)
+--- Wątek: Odradzająca się sawanna (/showthread.php?tid=1312)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


Odradzająca się sawanna - Sadism - 04-08-2015

Sawanna która została doszczędnie zniszczona, na podstawie popiołów wulkanicznych i żyznej gleby ma szansę narodzić się ponownie i być piękniejsza niż kiedykolwiek. Pierwsze trawy już wyrastają, lecz na drzewa przyjdzie jeszcze poczekać. Nie zmienia to jednak faktu że z czasem rzadka jeszcze zwierzyna, zaczyna tutaj zaglądać.


RE: Odradzająca się sawanna - Samiya - 07-10-2015

Początkowo Sami chciała wrócić na ziemie Księżyca, lecz skoro już wydostała się spod opieki cioci, to czemu nie miałaby pozwiedzać? Dlatego też poszła w kierunku północnym by odwiedzić ziemie, których jeszcze nie znała. Szybko się przekonała, że poza granicami stada Księżyca tereny nie są już tak urodziwe. Ziemia stała się popiołem i musiała ominąć ogromny kanion, by pójść dalej. Oraz bagna. Tak po drodze spała w jednej jaskini i upolowała niewielkie zwierze... Właściwie opuściła Księżyc na całkiem dużo czasu.
Ciocia będzie wariować...
Cóż, chciała tylko dotrzeć do tej skały, która od pewnego czasu majaczyła jej na widoku. Miała dość nietypowy kształt, więc musiała niezwykle wyglądać z bliska! I zapewne ktoś tam mieszkał. Zdążyła się już przekonać, że przeróżne stada uwielbiają obierać skały za swoje siedziby. Nie do końca wiedziała czemu... Ona wybrałaby drzewo. Duże drzewo.


RE: Odradzająca się sawanna - Zephyr - 07-10-2015

Egzekucja znachorki miała być przełomowym dla Bractwa wydarzeniem. Ale raczej nie w ten sposób. Zephyr wciąż ubolewał nad decyzją Koho. Zastanawiał się, dlaczego lew podjął tak drastyczne kroki. W ogóle dziwacznie zachowywał się tamtego dnia. Może to wszystko było jedynie pretekstem, by odejść. Może prawdziwy powód był całkiem inny. Nyasi zawiódł, a Vader też zniknął bez słowa. Nie wyglądało to najlepiej.
Gepard spacerował po terytorium, bijąc się z myślami. Wśród suchych traw przemykały gryzonie i zające. Jedyne zjadliwe stworzenia na tych terenach. Jednak za małe, by Zephyr się fatygował. W pewnym momencie cętkowany dostrzegł z goła innego zwierza. Serwal. Przez chwilę był pewien, że to Nyasi przyszedł skomleć o przyjęcie do bractwa. Jednak szybko zorientował się, ze przybysz ma oboje oczu.
- Witaj. - Powiedział spokojnie, podchodząc do nieznajomej. - Czego szukasz na terenie Bractwa Jadu?
Zazwyczaj był energiczny, a w jego oczach skakały iskierki. Tym razem jednak był w kiepskim nastroju. Poruszał się flegmatycznie, a jego spojrzenie było pełne sceptyzmu.


RE: Odradzająca się sawanna - Samiya - 07-10-2015

Stawiała łapy równo, z fascynacją przyglądając się otoczeniu. Właśnie oglądała powstawanie sawanny! Niezwykłe. Trawa była jeszcze młoda i zielona niczym jej tęczówki, delikatnie falując na wietrze. Odradzająca się natura jest niezwykły widokiem.
Do jej uszu dotarły czyjeś kroki, więc prędko obejrzała się. Gepard. Skuliła lekko uszy. Czyżby weszła na czyjeś tereny? Miała nadzieję, że nie sprawi nikomu kłopotu... Nyasi nauczył ją, jak denerwujący są niechciani goście.
Obserwator znający i Sami, i Zephyra nie mógłby nie dostrzec podobieństw między nimi. Na pierwszy ogień szedł oczywiście wygląd zewnętrzny - pod pewnym względami serwale był bardzo podobne go gepardów! No i oczywiście jakże podobny kolor oczu.
Później zwraca się uwagę na charakter. Oboje miewali lepsze humory i nastroje... A teraz są zniechęceni i zmęczeni.
Uśmiechnęła się krzywo, słysząc geparda. Czyli jednak wlazła komuś na tereny...
-Przygody? - mruknęła gorzko. -Lub spokoju od pewnego niezwykle irytującego serwala.
Gorzki humor zastępował jej codzienną radość.
-A może go znasz? Jednooki, irytujący wrzód na tyłku. Zakała rodu serwali. Oszust. - nie miała pojęcia, że gepard rzeczywiście go zna. Bo niby skąd? Choć nie zdziwiłaby się. Nyasi wyglądał na takiego, co męczy wszystkich w tej krainie. Może dlatego stracił oko?


RE: Odradzająca się sawanna - Zephyr - 08-10-2015

Zephyr mimowolnie parsknął słysząc o "irytujacym serwalu". Zdążył się zorientować, że nieznajoma jest w podobnym wieku, co Nyasi. Zastanawiał się tylko, czym jednooki jej się naprzykrzył. Opcji było wiele, bo młody miał do tego talent.
- Kojarzę. Jeśli ma choć trochę rozsądku, nie pokaże się na tych ziemiach nigdy więcej. A więc jeśli o to chodzi, dobrze trafiłaś. - Stwierdził.
Nie pałał nienawiścią do tego kaleki, ale nie odczuwał też szczególnej sympatii do niego. Tolerował go. Bractwo z pewnością zachowało się nie fair, każąc mu patrzeć na śmierć znachorki, która ocaliła mu życie. Jednak w tamtej sytuacji serwal postąpił tchórzliwie i pozbawił się przychylności chyba wszystkich obecnych tam zwierząt. Gepard wolał go więcej nie spotkać.
- Co do przygody, to zobaczę, co da się zrobić. Skąd jesteś? - Zapytał. Jego pozbawione wyrazu zielone ślepia wpatrywały się w sylwetkę serwalki. Wciąż była intruzem i nie mógł sobie pozwolić na zbytnie spoufalanie. Choć szczerze powiedziawszy liczył na okazję do zaproszenia cętkowanej do mieszanego stowarzyszenia.


RE: Odradzająca się sawanna - Samiya - 09-10-2015

Tym razem to ona parsknęła. Ten gepard myśli, że Nyasiego da się tak łatwo pozbyć? Wolne żarty! Lecz czy to oznacza, że został wygnany i z tych ziem? Nie ma co, serwal naprawdę szybko zdobywa sobie "przyjaciół"!
-Zdziwisz się. - odpowiedziała mu rozbawionym tonem. -On chyba ma swoje życie za nic. Wchodzi tam, gdzie mu się podoba... Choć już mu się za to dostało. - złośliwa satysfakcja pobrzmiewała w jej głosie.
Z zainteresowaniem przyjrzała mu się, gdy wspomniał o przygodzie. On tak serio to wziął? Przecież Sami tylko żartowała...
-Z daleka. - rzuciła, mając nadzieję na lekkie zmylenie geparda. -Z daleka pochodzę... Lecz moim domem jest Księżyc. - uśmieszek pojawił się na jej pysku.
-I pierwsze słyszę o Bractwie Jadu. - dodała, przypominając sobie nazwę, którą wcześniej wymówił gepard.


RE: Odradzająca się sawanna - Zephyr - 10-10-2015

- Dostał sowitą nauczkę, która nawet komuś takiemu jak on powinna przemówić do rozumu. - Powiedział Zephyr, wchodząc w słowo serwalce. - Długo go znasz? - Zapytał z ciekawości, choć w głowie miał już domysły. Samica mówiła tak, jakby jednooki ją prześladował od dawna. Uśmiechnął się w myślach, wyobrażając sobie, że wszystko zaczęło się od nieudolnych zalotów.
Zainteresowała go też złośliwa intonacja, wyraźnie wyczuwalna w jej głosie. Później udzieliła niejasnej odpowiedzi o pochodzeniu. Zresztą spodziewał się tego, bo jego pytanie nie było precyzyjne. Liczył, że przy okazji dowie się, czy serwalka należy do jakiegoś stada. Wzmianka o Księżycu nie pozostawiła żadnych wątpliwości.
- A więc Srebrny Księżyc... Wszyscy tam tak dziwnie mówicie? - Tym razem zdobył się na lekki uśmiech doprawiony delikatną uszczypliwością.
- Zaraz... - Zmarszczył brwi, łącząc fakty. - Chyba nie ty tak urządziłaś Nyasiego, co?
W jego głosie było dużo niedowierzania. Rybożerny musiałby być ostatnim nieudacznikiem, by dać się tak pokiereszować kotce swojego rodzaju. Jednak słyszał o tym, że to Srebrni są odpowiedzialni za jego nowy zestaw ran.
- Ciekawe. Oznacza to, że albo wasz przywódca nie mówi wam wszystkiego, albo dawno nie było cię na twoich ziemiach. - Odparł, gdy zapytała go o Bractwo. - Nasz przywódca, Yehisses, niedawno złożył wam wizytę. Z tego co wiem, od tamtej pory jesteśmy sojusznikami.
W tym momencie już całkowicie się rozluźnił i nawet usiadł. Każdy Srebrny był ich gościem. Obecnie Bractwo nie miało niczego do ukrycia, więc mógł jej pozwolić szwędać się po terytorium.


RE: Odradzająca się sawanna - Samiya - 11-10-2015

Sowitą nauczkę? Czyżby dostało mu się także od Bractwa? To jakim cudem on jeszcze żył? Choć może go jedynie przepędzili... Lub napędzili stracha. A może ten gepard wiedział, co Volundr zrobił Nyasiemu?
-Pół roku? - powiedziała niepewnie. Nie liczyła dokładnie... Nawet nie miała jak! Ale niezbyt długo się z nim zna, całe szczęście.
Ha, czyli on wie o istnieniu Księżyca? Cóż, tajemnicą to nie jest. Ale i tak niewiele osób o nich wie... Zaskakująca niewiele. Nie, nie do końca ma rację. Kiedyś zaskakująco mało osób wiedziało Księżycu, teraz są już bardziej znani.
-Różnie to bywa. - uśmiechnęła się uroczo. Każdy z nich jest różny, czyż nie?
Kolejne pytanie zaskoczyło ją. Czyli jednak widział rany Nyasiego... I to niedługo po całym zajściu, a przynajmniej tak jej się wydawało. Ale stwierdzenie, że to właśnie ona go zaatakowała, zupełnie zbiło ją z tropu. Ona? Czy Sami wygląda na kogoś takiego? No dobra, miała ochotę go pokiereszować, ale to nie znaczy, że to zrobiła!
-Nie. - zaprzeczyła, stanowczo kręcąc głową. -Nie wymaga się takich rzeczy od adeptów. Zwłaszcza serwali-adeptów - dodała nieco gorzko, świadoma swej nieprzydatności w walce.
Skuliła uszy. Gepard trafił w sedno - od paru dni już nie była na swoich ziemiach, a kiedy ostatnio na nich przebywała, zupełnie nie słuchała, co inni do niej mówili. Wszystko przez Septima... Ale słowo Yehisses obiło się jej o uszy. Co więcej, kojarzyło się jej z tamtym wężem, który rozmawiał z Kapłanką... Zaraz, Bractwo jest sojusznikami Srebrnych? Zdziwienie ukazało się na jej pysku.
-Um... Jakiś czas temu postanowiłam poszukać spokoju w innej części krainy. Jedynie chwili wytchnienia... - nie wiedzieć czemu, czuła potrzebę wyjaśnienia swej niewiedzy gepardowi. A przecież to przez Septima... Wyraźnie posmutniała na chwilę. -Ale Nyasi i tak mnie znalazł. - sarknęła.
-Yehisses kojarzy mi się z wężem. - rzuciła, marszcząc pyszczek w zastanowieniu. Tak, gdy tylko słyszała to słowo, widziała obraz zielonego żmija. Ciekawe czemu... Czy tamten coś o tym wspominał?


RE: Odradzająca się sawanna - Zephyr - 11-10-2015

Zephyr pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Kawał czasu. I od początku go tak nie znosiłaś? - Zapytał. Trudno było uwierzyć, że Nyasi prześladował ją tak długo mimo jej wyraźnej niechęci do niego. Znając jednookiego, spaprał coś po drodze. W sumie zupełnie nie powinno to interesować geparda, ale tak jakoś zarzucił, by pociągnąć temat.
Wyraz jego pyska odzyskał stabilność, gdy serwalka przyznała, że to nie ona tak skopała zadek Nyasiemu. Jednocześnie zastanawiał się, czym takim mógł zawinić, że doprowadzono go na skraj życia i śmierci. Z ulgą zdał sobie sprawę, że skoro serwalka nie słyszała o Bractwie, jednooki się nie wygadał. Gdyby wyszło na jaw, że jego celem było zdobycie cennej informacji, by zostać przyjętym przez Yehisses, sojusz mógłby się szybko posypać. Zephyr miał rację, że ten serwal nie nadaje się na szpiega ze względu na swój długi język. Jednak musiał mu oddać, że nie był tak długi, jak sądził.
- Wiadomo, każdy ma swoją rolę. I nie wszyscy są gotowi, by kogoś skrzywdzić. - Rzekł, wracając na ziemię. Przypomniał sobie o egzekucji, której wykonania odmówił. Wciąż był pewien, że postąpił słusznie broniąc wyższych wartości. Ale i tak czuł się odpowiedzialny za cios wymierzony w Bractwo.
Wyraźnie wyczuwał przygnębienie samicy i nawet trochę jej współczuł, choć nie wiedział, w czym rzecz. Dzięki temu odciążał się nieco od własnych zmartwień.
- Poważnie? Zawzięty skurczybyk. - Skomentował na kolejną wzmiankę o jednookim. Zephyr sądził, że w tym stanie przez najbliższy czas będzie leżał w jakiejś norze i próbował nie zdechnąć.
- Prawda? - Uśmiechnął się na wzmiankę o tytule lidera Bractwa Jadu. - Bardzo syczące miano. Oznacza "Jeden Syk". I w istocie, obecnie tytuł ten nosi wąż.


RE: Odradzająca się sawanna - Sargon - 11-10-2015

Pełzał spokojnie, jakby licząc na to że "spacer" odegna złe emocje, złe myśli. To był szok. To wszystko... to....
On, Sadism, jego ojciec... okazał się kimś kompletnie innym.
W duchu liczył na kogoś kto go przyjmie, bez względu na wszystko. Niby chodziły plotki o tym ze zadawał się z innymi gatunkami, ale żeby stawiać je wyżej niż jego?! WŁASNEGO SYNA!?
Roztrzęsiony tym jak dużo przeszedł by dostać się na te ziemie, nie uważał pełzając, i gdyby nie węch, nawet by się nie spostrzegł że o mało nie wpadł na serwala.
Czy tez serwalkę. Rozmawiajacy kotowaci byli jakieś 5 metrów naprzeciw niego.
To przez takich jak oni ojciec go nienawidził. Na pewno tak było...
Wychylił nieopatrznie łeb ponad trawę, by przyjrzeć się tej parze dokładniej.
Gepard i jakiś mniejszy kotowaty. Nie znał tego gatunku...
W sumie to ogółem nie miał za szerokiej wiedzy, w Siedlisku trzeba było samemu zdobywać doświadczenie...
- Kim jesteśście?


RE: Odradzająca się sawanna - Samiya - 11-10-2015

Sami wzruszyła barkami. Czy to długo? Z jej perspektywy pewnie tak. A z perspektywy stuletniego żółwia niewiele.
-Prawie od początku. - westchnęła.
Właściwie to zaczęło się od tego, że zaczął się bić z jej bratem... A on go jeszcze bronił później! Co za niezdecydowany serwal. Najpierw rzuca mu się do gardła, a później chroni... Pokręciła głową, ponownie czując gniew na brata. Czy wszystkie serwale są takie denerwujące? W końcu to z własnymi pobratymcami się tak kłóci, a nie z lwami.
-Dokładnie! - kiwnęła energicznie łbem. -Łazi cały czas za mną i twierdzi, że "niechcący" na mnie wpada. - zezłościła się. -I jeszcze cały czas nawija jak opętany!
Ile można gadać? Jak na kogoś, kto już nieraz oberwał za swoją gadaninę, Nyasi był niezwykle uparty. Non stop coś mówi, i mówi, i mówi... Pysk mu się nie zamyka!
-Och. Wydaje mi się, że w takim razie go spotkałam. - zamyśliła się, próbując przypomnieć sobie tamtą sytuację. Szczerze mówiąc, pamiętała głos dobiegający znikąd oraz węża... A później zajęła się bratem i jego idiotycznymi wrzaskami.
No nie, znowu głosy z trawy? Od kiedy tu jest tyle węży? Sami przyjrzała się dokładnie trawie i szybko dojrzała wychylającego się gada.
-A kim jesteś ty? - rzuciła.


RE: Odradzająca się sawanna - Zephyr - 13-10-2015

- No cóż. Nyasi nie jest najlepszy w zdobywaniu przyjaciół. Im bardziej się stara, tym gorzej mu to wychodzi. Ale przy tym jest cholernym szczęściarzem, skoro po tylu "zawartych znajomościach" wciąż żyje. - Podsumował gepard i zaśmiał się cicho. Wstał i przeciągnął się.
Z natrętnym serwalem Samiya będzie musiała poradzić sobie sama albo trzymać się blisko swoich. Zephyr zastanawiał się, dlaczego Nyasi jest tak uparty i co nim kieruje. Ale wolał nie zagłębiać się już w ten temat, by nie zdradzić, że miał okazję go nieco lepiej poznać.
- Może minęłaś się z nim na twoim terytorium, czy coś. - Zasugerował i wzruszył barkami, gdy serwalka stwierdziła, że spotkała już Yehisses. Choć Sadism lubił wielkie wejścia, więc pewnie ujawnił się dopiero, gdy uznał, że chwila jest odpowiednia.
Gdy tak sobie rozmawiali o wężu, cętkowany dosłyszał syk. Już po głosie rozpoznał, że nie jest to ich przywódca. Kilka sekund zajęło mu zlokalizowanie kołyszącego się gadziego łba wśród traw.
- Należę do Bractwa Jadu, które jest w posiadaniu tych ziem. A więc jako, że to ty tu jesteś obcy, powinieneś przedstawić się jako pierwszy. - Powiedział rzeczowo, nie spuszczając wzroku z węża. Jako prawdziwych intruzów zazwyczaj traktował jedynie kotowate. Nie było przecież sensu przeganiać każdej jaszczurki, czy zająca. Zresztą zależało mu na odrodzeniu sawanny, więc natura powinna sprowadzić tu odpowiednie zwierzęta. Gdyby nie to, że jadowity sam nawiązał rozmowę, gepard nie zwróciłby na niego większej uwagi.


RE: Odradzająca się sawanna - Chikja - 14-10-2015

Matka wyprowadziła ją poza tereny Zachodnich, pozostawiła koło baobabów w niewielkiej kotlinie by wypoczywała i grzecznie czekała na jej powrót. Phie.. ale kiedy to miało nastąpić? Po jednej godzinie po prostu pozbierała się i poszła sobie stamtąd, w jasna cholere, co będzie gniła w jakiejś dziurze, jak jakiś szczur. Stawiała łapy dośc chwiejnie, trudno żeby czuła się jak młody bóg po tym co ją spotkało.. ale jeszcze się odegra.. jakoś. Przystanęła i skwasiła się, oko piekło ją niemiłosiernie.. syknęła oblizując polik do miejsca, do którego sięgnęła łapą poprawiając futro na łbie.
Słyszała jakieś głosy. Kiepsko sie patrzyło jednym okiem, ograniczone pole widzenia mogł nadrobić długie uszy, hah, to je próbowali odgryźć i uja im wyszło. Buraki.
- ..hmhm?- Skierowała zdrowe ślepie w kierunku skąd dobiegł ją hałas. Czy to były już tereny cienistych, czy Sadisma? Swoją droga.. jak ten przebiegły gad znaczył teren? Hm, a może nie znaczył.. zabawa w nindze. Zaśmiała się cicho i jęknęła, na razie zrezygnuje z grymasów.


RE: Odradzająca się sawanna - Sargon - 14-10-2015

Serwal jakoś go nie przekonał, ale już gepard znacznie bardziej. Zwłaszcza że wspomniał coś o Bratwie. Bractwie jego przeklętego ojca.
- Nie muszę się przedstawiać pierwszy Cętkowany. Wyssstarczy mi wiedza że jesteś sojusssznikiem mojego podłego ojca.
Podniósł dumnie wyżej łeb., był ciekaw czy Grzywiasty zrozumei z kim rozmawia. inna sprawa że Sargon miał gdzieś jego zdanie. Jak i ich wszystkich. Zadziwiało go ejdnak jak duża grupę pod soba ma Sadism. Serwal, gepard, hiena, sęp...
I pewnie więcej.
- Zresztą po co marnuje tu ssswój czass... - i zniknął w trawie. Zmienił lekko położenie i podsłuchiwał rozmowę kotowatych. Może się czegoś dowie. Kto wie.


RE: Odradzająca się sawanna - Samiya - 15-10-2015

A ona by, kurczę, wolała, gdyby Nyasi nie miał tego szczęścia i już dawno zdechł. Spokój by miała. Jednak nie powiedziała tego na głos, a jedynie mruknęła coś niezrozumiałego i skrzywiła pysk. Ile tamta przybłęda jej krwi napsuła, to tylko sama Sami wiedziała!
A Yehissesa owszem spotkała, a przynajmniej tak uważała. Przytaknęła więc głową, zgadzając się z gepardem. W końcu nie żyje tu zbyt wiele węży... A teraz nagle spotyka drugiego. Coś jakby podejrzane...
Hej zaraz, a to co? Sami postawiła duże uszy i gwałtownie przekręciła łeb. Przejrzała uważnie horyzont. Zdawało jej się? Nie, na pewno nie! Nie dla ozdoby miała te wspaniałe uszy, choć faktycznie wyglądały cudnie. Um... Tam było coś ciemnego. Serwalka wytężyła wzrok, próbując rozpoznać kształt. Kolejny lew? Być może, lecz nie była tego pewna. Zupełnie zignorowała węża, tylko wpatrywała się w hałaśliwy punkt.
-Co to? - mruknęła cicho.