Król Lew PBF
Mała Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Równina (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=71)
+--- Wątek: Mała Sawanna (/showthread.php?tid=1332)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Mała Sawanna - Kuanza - 26-02-2017

Gdy Nurit podniosła łepek, Kuanza była już prawie pewna, że to ona. Ale stał za nią jeszcze jakiś mały kot! Hiena potruchtała w ich stronę.
- Nurit! Jesteś! Dlaczego uciekłaś? To ryzykowne, ten teren nie jest nasz! - wyrzuciła z siebie, gdy była już blisko małej. Przyjrzała się bliżej osobnikowi, który był blisko niej... samotne i naiwne lwiątko, samo w sobie raczej nie stanowiące zagrożenia.
- To młode lwa. - wyjaśniła Nurit. Nie wyczuwała tu świeżego zapachu innych lwów... Ten mały też uciekł stadu? - pomyślała.
- Tam, gdzie są młode, prędzej czy później znajdą się dorośli... lepiej zabierajmy się stąd. - powiedziała i powoli zaczęła się odwracać w stronę lasu, licząc, że Nurit za nią pójdzie. Ostatnie, czego by teraz chciała, to spotkanie ze zdenerwowaną lwią matką.


RE: Mała Sawanna - Arvo - 26-02-2017

Już, już otworzył pyszczek, by dalej bronić zaciekle swej racji, gdy nagle brązowa jakby posmutniała, i okazało się, że nie ma żadnych myszy. Więc zamknął cicho pysk, i jeszcze raz stulił uszka. Choć, na propozycję kolorowookiej, nieśmiały uśmiech wstąpił na jego oblicze.
-Dobrze! - odezwał się z nagłą ochotą, bo czemu by nie? Paradoksalnie, łatwiej jest szukać myszy, niż ojców - a przynajmniej tak mu się wydawało, choć i to jest buroszare, i to. Tylko jego ojciec był trochę większy, ale pewnie i lepszy w chowanego. A ta brązowa była w sumie fajna, nawet jeżeli krzyczała i była dziwna, i w ogóle.
Zresztą, wszystko działo się tak szybko, i tak beztrosko, że Arvo po prostu nie miał ochoty w tej chwili myśleć - za dużo tego myślenia miał w swej grocie, przy bracie, siostrze i mamie. Więc podreptał za brązową, wpatrując się w jej ciało, uważnie porównując ze znanymi sobie lwami. Był tak bardzo tym zaabsorbowany, że zupełnie zapomniał o groźnych niehienach i brązowych plamach w trawie!
Spojrzał ze zdziwieniem na Nurit, gdy ta tak szybko odwróciła się do niego i zadała tak poważne pytanie.
-Nie wiem, a czemu ty tak dziwnie wyglądasz, bo jesteś z lasu? - odparł prędko, znów, bez zastanowienia. - U mnie są raczej sawanny, ale trochę lasu chyba też jest. - Jednak tu już ów zastanowienie wkroczyło, zatem lewek zmarszczył brwi, zafrasowany.
Pisnął ponownie, gdy kolejny raz rozbrzmiał głos Kuanzy, bo i też teraz przypomniało mu się o tym, że przecież jeszcze przed chwilą się bał. Skulił się nieco, przestraszony, a przede wszystkim przytłoczony ilością słów wydobywających się z hieniego pyska. Niewiele z tego zrozumiał, bo co to miało być - Nurit, lwie młode, jacyś dorośli? Tylko jedno do niego dotarło - czy to duże, dziwaczne, brązowe coś, chciało zabrać tę małą, brązową, dziwną?
-Ale... Myszy... - wymamrotał z ogromną żałością w tonie i smutkiem w dwukolorowych oczach.


RE: Mała Sawanna - Mtego - 26-02-2017

Mtego idąc ciągle tropem Kuanzy nagle usłyszał jej głos, jak myślał wytropienie jej nie będzie stanowić żadnego problemu - Oby była z nią Nurit - pomyślał zaniepokojony. Zwolnił nieco krok gdy już zobaczył ukochaną, tak była z nią mała, ale było coś jeszcze... lew? Bardzo młody, nie dobrze to świadczy, muszą mieć gdzieś nie daleko teren, gdyby tylko ich klan był na tyle duży aby podjadać ich zdobycze... ale nie teraz takie rozmyślenia. Wskoczył obok Kuanzy i od razu zapytał:
- Nic wam nie jest? Nurit nie wolno się tak oddalać! -
Spojrzał na lwa, taki młodziak nie jest raczej zagrożeniem ale jego mama a co gorsza tatuś mogą być w pobliżu, lwy nie są wyrozumiałe oskarżyli by nas o atak na ich młodego. Trzeba się stąd zawijać i to szybko.


RE: Mała Sawanna - Nurit - 02-03-2017

Nie dano się hience nacieszyć kontaktem z prawie-że-rówieśnikiem. Zaaferowany głos cioci natychmiast przywołał ją do porządku; niechętnie odwróciła uwagę od Arvo.
- Uciekałam od tego psa w kropki - wyjaśniła, przeniósłszy wzrok na dorosłą. - I chciałam tu polować na myszy. Tu jest puściej niż w lesie - dopowiedziała, chcąc dodatkowo uargumentować swoją wypowiedź.
Kolejne słowa Kuanzy sprawiły, że młoda na powrót zainteresowała się swoim nowym kolegą. W tym momencie każdego z obecnych obdarzała spojrzeniem jednego ślepia. Było to dla niej bardzo wygodne, choć zapewne nie można tego samego powiedzieć o tych, którym się przyglądała.
- Lwa? - Zdziwiła się. - Ale lwy są duże, groźne i mają grzywy. A on nie.
Konfrontacja opowieści z rzeczywistością często pozostawiała wiele do życzenia, ale w w tej sytuacji wydawało się to wręcz groteskowe. To ma być ten wielki, legendarny lew, wróg numer jeden całego krokuciego gatunku? Przecież to jakiś żart!
Niebawem do towarzystwa dołączyła kolejna osoba; teraz już nawet Nurit musiała oderwać wzrok od lwiątka, by móc bacznie spojrzeć na swe wujostwo. W takich chwilach zez ułatwiał jej życie, ale już trzech oczu, niestety, nie miała.
Po niemal karcącym rozkazie Mtego, brązowa położyła uszy. Raz jeszcze zerknąwszy z pewnym żalem na Arvo, wgapiła się już tylko w hieny.
- Dobrze - odparła po prostu.
Zdecydowanie nie był z niej typ rebelianta. Niespiesznie ruszyła w stronę cioci i wujka, gotowa udać się z nimi prosto do domu.
- To cześć - rzuciła lewkowi na odchodnym, nie zmieniając dość obojętnego wyrazu pyska.


RE: Mała Sawanna - Kuanza - 02-03-2017

Kuanza wysłuchała wyjaśnień Nurit.
- Oddalanie się tak daleko samemu jest niebezpieczne. Tym bardziej, że nikt nie wiedział, gdzie jesteś. Nigdy nie wiadomo, co spotkasz na obcym terenie. Może to być nawet coś gorszego od psa w kropki, a tu znikąd pomocy. - Mała była przestraszona, ale to i tłumaczenie o polowaniu nie usprawiedliwiało jej.
- Tak, to lew. A wygląda tak tylko dlatego, że jest jeszcze młody. Ale już, dajmy na to, jego ojciec, z pewnością jest taki, jak mówisz. - Nie zaskoczyło ją, że mała była zdziwiona, przecież widzi to stworzenie po raz pierwszy.
Wtem przyszedł Mtego. Na szczęście nie było po nim widać żadnych ślad walki z likaonem. Widocznie ta istota nie była aż tak głupia, żeby atakować.
- Z nami wszystko w porządku. Rinuzi jest w lesie? - zapytała samca.
Kiedy Nurit posłusznie zgodziła się iść, Kuanza nie przedłużając, postanowiła udać się z nią i Mtego do domu, nie zwracając żadnej uwagi na pozostawione lwiątko.
z/t


RE: Mała Sawanna - Arvo - 02-03-2017

Młody położył po sobie uszy jeszcze bardziej, gdy nagle pojawiło się kolejne brązowe coś. Nie czuł się tutaj pewnie, i choć samiczka z tymi super oczami go zafascynowała, i z ogromną chęcią spędziłby z nią więcej czasu, jej więksi pobratymcy już wywoływali w nim pewien lęk. Głównie dlatego, że właśnie byli więksi, choć sam Arvo nie był już taką znów małą kluchą.
Jednak wiedział, co potrafi się przydarzyć samotnym lwiątkom, i ta świadomość wciąż w nim była.
Poza tym, oczywiście, był zirytowany, że dorosłe stworzenia każą jego nowopoznanej towarzyszce już iść, a wyglądali przy tym zupełnie tak, jakby jego obecność ich jakoś przejmowała lękiem. Nic z tego nie rozumiał, ale niemal bezwiednie najeżył się, spoglądając spode łba na Mtego i Kuanzę.
Po chwili jednak przeniósł swe spojrzenie na Nurit, nieco zmieszany. Duży? Groźny? Z grzywą? Dlaczego mówią o tym tak, jakby to było coś złego? Dorosłe lwy faktycznie mogą tak wyglądać, ale... Przecież to ich zaleta, prawda?
Jednak wychodziło na to, że brązowe stworzenia miały na to inne poglądy, i nic nie mogło ich powstrzymać przed zabraniem Nurit. Rozżalone, turkusowo-cytrynowe oczy napotkały równie smutne, brązowo-szare spojrzenie. Przez krótką chwilę Arvo chciał głośno zaprotestować, oburzyć się i może w ten sposób wskórać cokolwiek, ale argumenty o niebezpieczeństwie uderzały także w niego, a zwłaszcza w jego wyrzuty sumienia spowodowane samotną wycieczką bez słowa powiedzianego mamie. Zaś na wspomnienie o ojcu wyraźnie skrzywił się, nagle wbijając swój wzrok w ziemię.
Oni nawet nie wiedzieli, jak bardzo by chciał, by jego groźny, duży, grzywiasty ojciec nagle się tu pojawił.
Zatem milczał, rozżalony, rozgniewany, spoglądając wrogo na dorosłe hieny, ale też bierność Nurit przypomniała mu o tym, że i on powinien słuchać się swoich rodziców i grzecznie siedzieć w domu...
- Arvo - wymamrotał, ponownie wbijając swe spojrzenie w ziemię i bezmyślnie rozgrzebując ją łapą. Nie wiedział, czy młoda w ogóle to usłyszy, a nawet jeśli - czy domyśli się, że to właśnie jego miano, i mówi je tylko po to, by ona je zachowała w pamięci.
Nie pozostało mu nic więcej, jak tylko milczeć w oburzeniu, spoglądając na odchodzące hieny. Skupiał się oczywiście głównie na samej Nurit - tak, już doszedł do tego, że to niezwykłe słowo musi być po prostu imieniem samicy - i obiecywał sobie solennie, że jeszcze kiedyś razem zapolują na myszy. Jeszcze kiedyś ją znajdzie.


RE: Mała Sawanna - Mtego - 02-03-2017

Mtego dumny był z tego, że mała jest taka posłuszna!
- Tak jest w lesie, z Kiu. - Odpowiedział na pytanie Kuanzy, jednak ciągle wpatrywał się w młodego lwa... w pewnym momencie zauważyć w nim można było oburzenie, typowe dla lwa, pewnie wkurza go, że takie brudne i pospolite zwierzę jak krokuta przeszkadza mu w zabawie... Mtego strasznie nie lubił lwów, a jak pomyślał o rozwydrzonym lwim bachorze to skręcało go w żołądku. Nie chciał tego jednak pokazywać.
- Co to za spojrzenie kąsku? - Zwrócił się do młodego lwa.


RE: Mała Sawanna - Nurit - 03-03-2017

Ostatni raz skierowała ucho w stronę lwiątka; nie spodziewała się już usłyszeć żadnych słów z jego strony, ale zdaje się, że jednak coś mówił, do tego do niej, chyba. Coś na a. A... Arto? Arno?
Hienka zmarszczyła brwi, ale nie zatrzymała się, nie chciała, żeby ciocia musiała na nią czekać. Zauważyła, że wujek jeszcze tu został, lecz z nim tym bardziej wolała nie zostawać; wyglądało na to, że nie był w najlepszym humorze.

Z/t


RE: Mała Sawanna - Arvo - 03-03-2017

Spoglądał tak na Nurit aż do momentu, w którym ponownie stała się już tylko brązową plamą wśród trawy. Wtedy też ten większy samiec się do niego odezwał, na co Arvo zareagował skwaszoną miną i spojrzeniem na niego wrogo.
-Kąsku? - burknął, przypatrując się uważnie obcemu, w dodatku z wyraźną niechęcią.
Nie brzmiało to... Przyjaźnie. Młody odsunął się parę kroków od hieny, jednak nie odwracając od niej wzroku ani na chwilę. Tamta samica chyba wolała ignorować jego obecność i najwyżej mówić o nim tak, jakby był drzewem - obecnym, ale nierozumiejącym, bezwolnym, biernym. Za to ten tutaj już zwrócił na niego większa uwagę, ale Arvo nie spodobało to się ani trochę.
-Nie wiem o co ci chodzi.
Potrząsnął łbem, a jego ton stał się już nieco bardziej ostrożny, wyważony.


RE: Mała Sawanna - Mtego - 03-03-2017

Mtego zauważył w młodym lwie jakby... oburzenie? Albo coś podobnego, zrobił się też wyraźnie czujny, samiec podniósł ciało podszedł w stronę malca, i zaczął krążyć do okoła niego...ciągle utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
- Gdzie twoja mama? Mieszkasz w okolicy? - zadał młodemu pytanie, głosem stonowanym, nie groźnym lecz surowym, żeby ten sobie na za dużo nie pozwalał, nie miał zamiaru robić mu krzywdy, ale taka informacja jest niezbędna, lwy to poważne zagrożenie.


RE: Mała Sawanna - Arvo - 04-03-2017

Arvo najeżył się i odsunął jeszcze parę kroków, gdy brązowy nagle zaczął krążyć wokół niego. Żeby obcy samiec nie zaszedł go od tyłu, był zmuszony sam się okręcać, co go niezmiernie zirytowało. Czuł się jak ofiara polowania, w potrzasku, ograniczony. To drażniło jego instynkty i poczucie bezpieczeństwa, co oczywiście przełożyło się na jego rozgniewanie. Już wcześniej miał ochotę sobie stąd pójść i zostawić samca samemu, ale teraz on mu to utrudnił!
Jednocześnie świadomość, że obcy jest od niego większy i silniejszy, wcale nie poprawiała jego samopoczucia. Coś w nim chciało po prostu odwrócić się i pobiec przed siebie, ale wiedział, że hiena z łatwością by go złapała.
Brązowe i szare oko śledziło krążącego samca, gdy padły te dwa pytania. Co to jest, przesłuchanie? Kim jest ten obcy, by go przepytywać? Arvo był posłuszny dorosłym ze swego stada, ale to były lwy! Jego opiekunowie, jego rodzina! Nie zaś nieznajomy, który jak na razie tylko popsuł mu zabawę.
Jednak wciąż, najbardziej na nerwy działało mu to nieustanne krążenie.
Nagle Arvo wykonał dwa susy i znalazł się przy Mtego, i nie zatrzymując się, zaczął iść koło niego. Teraz dwóch samców krążyło razem, drepcząc bezsensowne kółka na sawannie. Cwaniacki uśmieszek pojawił się na pysku młodzika.
-Nie wiem gdzie jest mama. - odpowiedział głośno, niefrasobliwie. - A mieszkam gdzieś... Gdzieś tam! - nie zatrzymując się, machnął łapą w kierunku skąd przyszedł.


RE: Mała Sawanna - Mtego - 04-03-2017

Mtego rozśmieszyło to że młody zaczął iść obok niego jak na jakimś spacerze, nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, wręcz zaśmiał się głośno.
- Rozumiem młody, ale czemu jej tu nie ma, zgubiłeś się? Potrzebujesz pomocy? - mówił do lwa spokojnym i przyjaznym głosem.


RE: Mała Sawanna - Arvo - 05-03-2017

Poruszył złotymi uszami, słysząc nagły śmiech brązowego. Cały czas wpatrywał się w hieni pysk, ale teraz przekrzywił łeb, jakby czegoś nie rozumiał.
-Mama... Została w domu, pewnie opiekuje się moim rodzeństwem. - wyjaśnił, nieco mniej pewnym głosem. Właściwie nie wiedział, co teraz porabia Ayumi, ale zazwyczaj to właśnie tym się zajmowała. No, czasem zostawiała ich pod opieką ojca, ale przecież teraz nie mogła. - I wcale się nie zgubiłem! Szukam swojego taty. - Tu znów jego głos był stanowczy i głośny.
Wypowiadając się z takim przekonaniem o własnych poszukiwaniach, próbował zakrzyczeć ten cichy głos rozsądku, który w nim wołał, że przecież taki smarkacz jak on nie da rady sam znaleźć swego ojca. Zwłaszcza, gdyby on nie chciał być znaleziony - tata przecież był przez tyle lat wolnym samotnikiem, tyle przygód przeżył zupełnie sam, tyle umiejętności zdobył! Na pewno potrafił zatrzeć swe ślady jak nikt inny, i choć Arvo oczywiście po nim odziedziczył nadzwyczajne zdolności, i wiele się od niego nauczył, nawet on nie zdołałby odnaleźć swego ojca, gdyby ten zechciał się ukryć!


RE: Mała Sawanna - Mtego - 05-03-2017

Mtego z zainteresowaniem słuchał Arvo... Szuka ojca? Rozdzielili się? Czy może lew opuścił jego matkę? Ta druga opcja wydaje się bezpieczniejsza, obecność samca w okolicy nie wróżyło niczego dobrego.
- Co się stało z twoim tatą? Czemu go szukasz? -
Musiał się upewnić, taki młody zwierz nie powinien chodzić całkowicie sam... Na każdym rogu może zginąć, niby to lew ale i tak szkoda, całe życie przed nim.
- Nie powinieneś wyruszać w taką podróż samemu, matka na pewno umiera ze strachu. -
Dodał jeszcze, może trzeba będzie temu kotu pomóc...


RE: Mała Sawanna - Arvo - 05-03-2017

Nagle lewek opuścił łeb, i jakby mniej raźnie przebierał swoimi krótkimi łapkami. No, mógł przewidzieć, że to się sprowadzi do takiego pytania, ale i tak był niechętny odpowiedzi.
-Nie wiem, co się stało z tatą. Nie wrócił do domu. - przyznał niemrawo, nie unosząc swego wzroku na brązowego.
Kolejne pytania były tylko gorsze, uderzały wprost w jego poczucie winy i wyrzuty sumienia. Młody skrzywił się, ukazując ostre kiełki.
-Mama pewnie nawet nie wie, że opuściłem tereny stada.
To była jedyna wymówka, którą potrafił się usprawiedliwić, ale... Była całkiem solidna. W końcu dopóki mama się nie dowie, nie będzie się bać, prawda? A nie będzie go szukać, ma wystarczająco dużo innych spraw na głowie, na przykład pilnowanie Kasilla i Logan. Bycie medykiem. Cokolwiek.
Umiał o siebie zadbać, w odróżnieniu od rodzeństwa.
I nawet nie chciał myśleć o tym, co by się stało, gdyby nie wrócił do domu. Lub wrócił poharatany. Nie potrafiłby spojrzeć na swoją załamaną matkę, na jej znów czerwone od płaczu oczy. Ale jemu to się nie zdarzy, jest na tyle rozsądny, by wrócić bezpiecznie.
...Prawda?