Król Lew PBF
Mała Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Równina (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=71)
+--- Wątek: Mała Sawanna (/showthread.php?tid=1332)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Mała Sawanna - Mistrz Gry - 20-11-2016

Lwoziemka postanowiła wykonać niezwykle ryzykowny unik. Unik, który mógł przynieść jej ocalenie, gdyby prześlizgnęła się pod skaczącą oponentką lub zgubę, jeśli zamierzona akcja nie doszła do skutku. Fakt w okolicy rosły kolczaste krzewy, jednak zakładanie, że choć jeden z nich jest w aktualnej sytuacji za plecami, to bardziej pobożne życzenia. Tak było i tym razem. Daenerys rzuciła się w przód i nadziała się wprost na pazury Tasary, które ta trafnie wycelowała prosto w pysk przeciwniczki. Stadna poczuła palący ból kiedy ostre szpile przeorały jej prawą część twarzy od ucha do nosa. Krew płynąca z, na szczęście, niezbyt głębokich ran zalała prawe oko stadnej lwicy i oślepiło ją. Trzy krwistoczerwone pręgi zdobiły teraz pysk Daenerys, a blizny prawdopodobnie pozostaną jej do końca życia. Na szczęście samo oko nie zostało uszkodzone, a może tak się tylko lwicy zdawało? W końcu i tak nic nie widziała, bo kurtyna krwi zasłoniła jej widok. Ranna upadła na ziemię i przewróciła się na bok. Atak Tasary powiódł się ale próba uniku lwoziemki miała też swoje skutki. Samotniczka nie zdążyła prawidłowo wystawić przednich łap do lądowania i uderzyła pyskiem w ziemię. Walka robiła się coraz bardziej zażarta, coraz bardziej krwista... I to spowodowało reakcję łańcuchową. Gazele poczuły wyraźny już teraz zapach krwi i spanikowane zaczęły kwiczeć na cały głos. Na sawannie nie mieszka jednak tylko jedno stado roślinożernych stworzeń. Zatem kiedy rogate stworzenia podniosły alarm usłyszały go też zebry pasące się nieco dalej. A zebry, jak to zebry znają tylko jedną taktykę. Pasiaste podniosły również ogromny raban i w panice ruszyły, nieświadomie kierując się wprost na walczące lwice.

Daenerys: - 8 HP



RE: Mała Sawanna - Daenerys - 20-11-2016

Rozczarowana i zupełnie załamana faktem bycia ranioną po raz kolejny lwica miała zdecydowanie dość siebie samej, nic nie szło po jej myśli, nic się jej nie udawało, a przecież przeciwniczka nie była trudną rywalką...
Zaraz po straceniu równowagi, mimo potężnego bólu wstała na proste nogi, widząc jednym okiem była już teorytycznie na przegranej pozycji, nie czuła się tak jednak i szykowała na następny atak. Walcząc z bólem i skupiając się na walce nie zwracała uwagi na hałasy jakie rozlegały się po okolicy, a przez ograniczone pole widoczności nie dostrzegła pędzących wprost na nie dwie stada kopytnych stworzeń.
Daenerys widząc leżącą rywalkę natychmiast zdecydowała się na desperacki atak. Planowała zaraz po lekkim wybiciu się w powietrze ranić oponentkę w bok brzucha i zostawić na nim jak najgłębsze rany, tak aby złota popamiętała ją do końca życia. Skoro Dany została oszpecona mimo iż tego nie chciała to teraz ona postara się zadać bolesne rany i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, bynajmniej na chwilę.


RE: Mała Sawanna - Tasara - 20-11-2016

Tasara zauważyła niebezpieczeństwo i w przeciwieństwie do kremowej najwyraźniej zadawała sobie z niego sprawę bardziej, niż tamta. I w przeciwieństwie do niej wiedziała, kiedy przestać. Mimo to nie mogła dać się przez nią zranić, dlatego lwica trzymała się bardziej prawej strony nieznajomej, tam, gdzie jej pole widzenia zalewała krew. Obie padły na ziemię, więc na szczęście można coś z tym fantem zrobić. Tasara nie czekając nawet na to, aż kremowa się podniesie od razu zaczęła się turlać w stronę przeciwną od oponentki (ale wciąż tak, aby być po jej prawej), gdzie dopiero gdy jej łapy dotkną ponownie podłoża podczas turlania, będzie mogła zerwać się na równe łapy, prostując je energicznie. Gdy to jej wyszło nie zamierzała dłużej czekać na kremową, niezależnie od jej akcji. Bowiem życie ceniła sobie bardziej, niż pokazanie kto tu rządzi. Dlatego Tasara niezależnie od poczynań oponentki zerwała się do biegu, by uniknąć staranowania przez zebry. Nie zamierzała ratować tamtej, a niech ją kopyta doszczętnie skopią i pokażą jej, że zwracanie uwagi na otoczenie jednak jest kluczem do wygranej i do przeżycia.


RE: Mała Sawanna - Fiołek - 27-11-2016

Poleciał sobie.
zt


RE: Mała Sawanna - Mistrz Gry - 27-11-2016

Lwoziemska lwica popełniła bardzo duży błąd, a fatum nie wybacza, los nie zna litości. Tasara uciekła. Po brawurowym odtoczeniu się od oponentki, poderwała się z miejsca i ruszyła pędem jak najdalej, byle by uniknąć stratowania. Daenerys nie uciekła. A kiedy odwróciła łeb i zdrowym okiem dostrzegła pędzącą na nią biało czarną masę, było już za późno. Zebry spanikowane próbowały ją wymijać, przeskakiwać nad lwicą. Nie wszystkim się udało. Jedno kopyto uderzyło jasną lwicę w głowę, drugie zmiażdżyło jej bark, następne całkiem rozwaliło jej tylną łapę. Kolejne zebry nadbiegały i kolejne kopyta rozdeptywały zielonooką. To był już koniec młodej i dzielnej Daenerys, która pojawiła się niedawno na Lwiej Ziemi. Skończyła swój żywot, całkiem sama, pod kopytami rozpędzonych roślinożerców. Może gdyby zwróciła uwagę na otoczenie ciut wcześniej, może wtedy udałoby się jej uciec? Może... Tego nie wie jednak nikt.

// Daenerys -98 HP
Daenerys umiera



RE: Mała Sawanna - Tasara - 28-11-2016

Tasara biegła i biegła, słysząc krzyki zebr, słysząc tętent ich kopyt. Nie zatrzymywała się, wiedziała, że takie stada potrafią być niebezpieczne. Nie bez powodu lwy wybierały słabsze, odstające od grupy osobniki. Były łatwiejszą zdobyczą. Dopiero gdy hałas był cichszy, samotniczka ośmieliła się odwrócić. Pył wzniesiony przez pasiaste był dość spory, ale jednego była pewna. Tamta samica przekonała się na własnej skórze, że warto czasem posłuchać dobrej rady, a nie zachowywać się tak, jakby się rozum postradało. Cóż, miała stado, prawda? No ale co im powie? Że stratowały ich samicę zebry? Pokręciła głową. Nie, nic nie zrobi. Dłużej już nie czekając Tasara opuściła to miejsce, by odpocząć.

//+2 HP i zt


RE: Mała Sawanna - Moyo - 15-12-2016

Moyo szedł równiną. Słońce właśnie wschodziło nad horyzontem. Idealna pora by zacząć trening, jak zresztą prawie codziennie, by rozbudzić całkiem ze snu. Może nie był jakimś szczególnym sportowcem, ale o formę dbał. W końcu od formy zależało jego życie. Jeśli nie będzie w formie, ciężko będzie coś upolować. A polowanie ważną rzeczą jest. Przecież coś trzeba jeść. Rozglądnął się po okolicy. Dużo miejsca na biegi, dużo przestrzeni i zero gapiów. Warunki idealne. Na początek kilka ćwiczeń, żeby rozciągnąć mięśnie. W pobliżu leżała dość spora kłoda. Lew zaczął się skradać, jakby miał zamiar zacząć polowanie. Słuchał uważnie, czy udaje mu się cicho skradać się po trawie. Stąpał ostrożnie na miękkich łapach, omijając każdą gałązkę liść i patyk. Potem skoczył na kłodę i zaczął zaciekle ją atakować tak jakby chciał ją rozszarpać. To ćwiczenie miało zaostrzyć i wzmocnić pazury, a także wzmocnić mięśnie łap. Jego pazury wbijały się w drewno jak w masło, a zęby rozszarpywały kłodę na drzazgi. Ćwiczenie samemu może nie dawało takich efektów jak walka z innymi osobnikami, ale przynajmniej pomagało wzmocnić mięśnie. Poza tym był przyzwyczajony. W okolicy w której mieszkał nie było zbytnio dużo towarzystwa. Kiedyś gdy był malutki wybierał się z rodzicami i ze starszą lwicą ( honorowym członkiem rodziny – starszą znajomą jego matki) na wyprawy i tam czasami spotykał inne lwiątka.  Ale od śmierci rodziców, nie oddalał się od miejsca w którym żył razem z tą  lwicą, która zresztą podjęła się wychowanie go. Dopiero teraz po śmierci opiekunki, wyruszył po przygody. Na zakończenie treningu postanowił przebiec się trochę, a przy okazji znaleźć trochę wody. Lew biegł powoli, równomiernie rozkładając siły. Oddychał równo i spokojnie. Wiedział, że oddychając chaotycznie bardziej się zmęczy. Dopiero pod koniec pobiegnie sprintem. Biegając usłyszał w oddali tętnienie kopyt. Taki hałas potrafi wywołać tylko rozpędzone, dość duże stado. Zatrzymał się by złapać oddech i przeczekać gonitwę. Gdy hałas ucichł lew pobiegł dalej. Na ziemi widniały ślady tysięcy kopyt. A w oddali majaczył się jakiś kształt na ziemi. Kłoda? Chyba nie. Głaz też nie. Pewnie rozpędzone stado stratowało jakieś zwierzę. Jednak jakieś przeczucie, jakaś chęć wiedzy co to jest za kształt, gnało go w kierunku postaci na ziemi. Zbliżył się do postaci i ujrzał młodą, piękną lwice. Jednak  stwierdził z żalem, że lwica jest martwa.  Zasmucił się. Na jej ciele widniała tylko ślady kopyt. Tak wiele śladów. Pomimo tego i pomimo pyłu i brudu którymi była zabrudzona, Moyo zauważył kilka charakterystycznych cech lwicy. Zielone oczy. Biało kremowa sierść. Poczucie obowiązku i honoru nakazywał mu znaleźć i powiadomić rodzinę lwicy albo przynajmniej ją pochować.  Rozglądnął się i wypatrzył największy, najokazalszy głaz który wyróżniał się spośród innych. Tam zaczął kopać. Po pewnym czasie dół osiągnął dobre wymiary. Przetransportował ciało lwicy do grobu i zaczął zakopywać. Nie znał co prawda tej lwicy, ale uważał, że każdy lew ma prawo do pochówku. Gdy skończył grób, pochylił się nad nim i milczał dobrą chwilę w szacunku dla tej nieznanej lwicy.   ,, Kim, że jesteś piękności nieznana, przez zebry nieuważne bezmyślnie stratowana? Spoczywaj w spokoju z dala od nieszczęść znoju. W spokoju.”-     pomyślał ze smutkiem lew. No nic, trzeba iść na przód. Krąg życia trwa dalej. Zaczął trenować dalej, wpierw oddaliwszy się od grobu nieznanej damy.


Po skończonym treningu odpoczął i ruszył dalej.

z.t

+5 PD


RE: Mała Sawanna - Nurit - 24-02-2017

Ziemia pod łapami była inna. Trawa inna. Drzewa... Drzew prawie nie było, w porównaniu do tego, do czego przywykła hienka.
Ostrożnie, na zgiętych łapach, parła do przodu. Irytował ją silnie odczuwalny wiatr, kłębiące się u góry ciemne chmury, a także cała ta... Przestrzeń. Niepokój wlał się w serce Nurit, która zapragnęła jak najszybciej wrócić do domu, do swej ciemnej jaskini, do tych drzew i krzewów... Tylko którędy? Spojrzała za siebie. Która ścieżka była tą właściwą?
Z małego brzuszka wydało się ciche burczenie. Młoda już zapomniała, że była głodna. Hej, a może tutaj uda jej się coś złapać? Czy w nielasach żyją myszy?
Postawiła uszy, poruszyła nosem. Nie było tu tak wielu zapachów jak w zagajnikach, ale z pewnością dało się wyczuć woń małych gryzoni, a z kolei żadnych cywet ani likaonów zdawało się nie być w pobliżu. Doskonale!
Przylgnęła do ziemi i zamachała ogonem, przeczłapała kilka kroków, a następnie starała się tkwić w bezruchu, czając się na potencjalną zwierzynę, która zdawała się być tuż obok.


RE: Mała Sawanna - Kuanza - 24-02-2017

Kuanza starała się biegnąć tropem Nurit, cały czas ją głośno nawołując. Znalezienie jej nie było łatwe i coraz bardziej ogarniał ją strach, że coś mogło jej się stać. Dlaczego uciekła z lasu? To nierozsądne.
W końcu Kuanza dotarła tutaj, na otwartą przestrzeń. Wydawało jej się, że w oddali widzi sylwetkę małej hieny wśród traw. Czy to ona?
- NURIIIT! - krzyknęła głosem nieco zachrypniętym od ciągłego nawoływania.


RE: Mała Sawanna - Arvo - 24-02-2017

Mały, złotosierstny lewek był nie tylko targany silnym wiatrem, ale i poważnymi rozterkami. Z jednej strony, takie samotne wędrówki, zwłaszcza poza granice stada zawsze kończyły się źle - widział to na przykładzie Milele i Kasilla, i gdyby jego brat postanowił znów odwiedzić w pojedynkę te strony, Arvo wytargałby go za uszy. Mało mu było wracania poobijanym? Z drugiej strony, usilna, bolesna tęsknota za ojcem, niewiedza gdzie też on się podziewa - bo mijały kolejne dni, kiedy to nie dane im było doświadczyć powrotu szarego samca do domu - pchnęły go do takiej desperacji, że postanowił sam poszukać swego taty.
Małe dziecko, nie umiejące tropić, uparcie parło przed siebie, rozglądając się za Machafuko.
A może to nie był jedyny powód, dla którego młodziak opuścił rodzinną grotę. Sam z siebie poczuł się odpowiedzialny za swojego nieroztropnego brata, oraz za emocjonalną stabilność matki, zrozpaczonej po utracie swojej córki, zaniepokojonej nieobecnością partnera. Coś w jego wnętrzu kazało mu podtrzymywać Ayumi na duchu, być jej wsparciem, pomocą - i tak też robił. Ale był przecież tylko dzieckiem, i szybko jego sytuacja rodzinna zwyczajnie zaczęła go męczyć.
Zaś wolne, obce ziemie, gdzie nikt go nie znał, gdzie spotyka się przygody, nęciły... 
Może Arvo odziedziczył po ojcu więcej, niż mu się zdawało. Może i w nim siedział duch samotnika, który gnał go w obce strony, który rozkoszował się samotnością.
Dlatego, choć z poważnymi wyrzutami sumienia, lękiem i niepewnością w sercu, mały Arvo uparcie parł przed siebie, spoglądając co jakiś czas z niepokojem na burzowe chmury.
Jego spojrzenie przykuło brązowe poruszenie, które powoli rosło w jego oczach, a później nagle zmniejszyło się - zupełnie jakby jakieś stworzenie nagle spróbowało się przyczaić.
Choć gdzieś z tyłu głowy pamiętał opowieści brata i siostry o groźnym, niebezpiecznym lamparcie, ciekawość zwyciężyła - zatem powolnym, ostrożnym krokiem, lwi młodzieniec zbliżył się do hieny.
Nigdy jeszcze nie widział takiego stworzenia! Nurit akurat była do niego zwrócona tyłem, i chyba jeszcze go nie zauważyła, więc lwiątko, choć niepewnie, podeszło jeszcze bliżej. Przekrzywił lekko łeb, spoglądając z zaciekawieniem na cętki samiczki, jej zupełnie inny ogonek, w ogóle jakąś taką mniej zgrabną, a bardziej zbitą sylwetkę.
Wtedy ochrypły okrzyk rozległ się na sawannie, raptownie niczym grzmot. Arvo podskoczył, przestraszony, i wydał z siebie najpierw pisk, a później głośny syk, i położył po sobie uszy. No, teraz to na pewno Nurit go usłyszy, a jeżeli odwróci się i spojrzy za siebie, zobaczy niezwykle przestraszonego, złotego samczyka o dwukolorowym spojrzeniu, które on wbijał właśnie w nią.


RE: Mała Sawanna - Nurit - 26-02-2017

Polowanie Nurit znów spaliło na panewce. Tym razem podmiotem, który wpłynął negatywnie na jego przebieg, był nie kto inny, jak ciocia Kuanza, którą różnooka od razu poznała po głosie. Podniosła łebek.
- Cio... - zaczęła mówić, ale w momencie, w którym spojrzała za siebie, by przekonać się, czy stoi tam dorosła krokuta, ujrzała tam zupełnie inne zwierzę.
Wyglądało dziwnie. Nie jak hiena, tylko właśnie jak... O.
- AAAAA! NIEHIENA! - krzyknęła z przestrachem i od razu odskoczyła od samczyka.
Teraz, gdy tak stała jak wryta, zupełnie jak kilka chwil wcześniej przed Lokim, mogła dokładnie przyjrzeć się owemu obcemu. Miał grube łapy, wielki pysk, coś nie tak z ogonem i, jak to ze zdziwieniem zauważyła, dwukolorowe oczy. Nigdy wcześniej nie spotkała niehieny, z którą dzieliłaby tę przypadłość.
Sama niespokojnie strzygła uszami, drżała cała i z przestrachu, wyraźnie odbijającego się w jej ślepkach, w ogóle nie bardzo wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Biec? Ale dokąd? Do cioci? Czy prosto do lasu? A jak znowu się zgubi? Póki co postanowiła tak stać, bezmyślnie wgapiając się w kotowatego, a w głowie bezskutecznie próbowała ułożyć w miarę sensowny plan działania.


RE: Mała Sawanna - Arvo - 26-02-2017

Brązowe, nakrapiane zwierzę odwróciło łeb, by na niego spojrzeć, co na małym Arvo zrobił dość duże wrażenie. Wreszcie mógł dojrzeć pysk samiczki, który przecież był tak bardzo różny od znanych mu, lwich rysów! Jednak chyba najbardziej uderzyło go niezwykłe spojrzenie hieny - nawet nie samo to, że było dwukolorowe, w końcu jego brat miał jeszcze bardziej niezwykłe tęczówki. Choć, oczywiście, zawsze to było pewne zaskoczenie, gdy spotykało się osobę z heterochromią - jednak niezwykłe było samo połączenie barw, których zresztą jeszcze nie uświadczył w oczach innych. No i ten zez. Obca robiła niezwykle ciekawą sztuczkę, tak dziwacznie patrząc!
Jednak zaraz po tej krótkiej chwili, podczas której Arvo był do cna przejęty spojrzeniem Nurit, uderzył go lęk i przestrach w tym spojrzeniu, oraz oczywiście okrzyk małej. Przez to, że tak dziwnie patrzyła, nie w jedną stronę, zupełnie nie załapał, że to w niego z taką paniką się wpatrywała! Choć zrozumiał, że czymkolwiek była ta "niehiena", było to coś okropnego.
I chyba było gdzieś za nim, lub przynajmniej blisko niego, skoro brązowa tak odskoczyła! Złotosierstnemu natychmiast udzieli się strach Nurit, zatem również skoczył, wykorzystując przy tym kocią zręczność - bowiem obrócił się, i teraz stał tuż koło hienki, samemu wypatrując zagrożenia.
-Gdzie?! - krzyknął, nie mniej przerażony niż jego młodsza koleżanka.


RE: Mała Sawanna - Nurit - 26-02-2017

Serce Nurit ledwo wyrabiało z taką ilością wrażeń. Nie, nie, to był jakiś koszmar! Niehiena zaatakowała z zaskoczenia, więc brązowa musiała się bronić najlepszym znanym jej sposobem - ucieczką. Już napięła mięśnie, już zrywała się do biegu, ale wtedy nieoczekiwanie spostrzegła się, że... Nikt jej nie atakuje? Odsunęła się od samca, obserwując go z wrodzoną nieufnością do niehien, ale nie uciekała, trochę jednak zaciekawiona, z czymże to ma do czynienia i dlaczego to coś ją nachodziło, skoro nie zamierzało się na nią rzucać z pazurami.
Wtem doznała olśnienia.
- Chciałeś zabrać moje myszy! - oskarżyła go z nagła, marszcząc brwi z wyraźnym niezadowoleniem. - Te, na które polowałam - oznajmiła na tyle twardo, na ile pozwalała jej dziecięca barwa głosu.
Hienka miała już dość tego, że wszyscy dookoła, hieny i niehieny, jakby zmówili się, żeby tylko nie dać jej upolować śniadania. A przecież nie trzeba było jej wiele! Tylko kilka gryzoni, nic ponadto. Nawet nie musiały to być te myszy, myszoskoczkami też by nie pogardziła, ale no powietrzem się nie naje.


RE: Mała Sawanna - Arvo - 26-02-2017

Lewek wykręcał szyję na wszystkie strony, próbując dojrzeć tą potworną, okropną niehienę, ale jedyne co udało mu się wypatrzeć pośród zielonych traw, to jakieś większe, brązowe coś, znów poruszenie - może to było podobne stworzenie do tej samiczki koło niego? Zawiesił swe nieufne spojrzenie na tamtym czymś, dopóki nie odezwała się Nurit - wtedy spojrzał na nią z zaskoczeniem. I nadział się ponownie na jej niezwykłe, teraz przepełnione nieufnością oczy. Lęk jakby gdzieś się schował - może ta niehiena gdzieś zniknęła?
Stulił uszka, gdy nagle brązowa odezwała się z takim wyrzutem w głosie, oskarżając go bezpodstawnie o takie zbrodnie!
-Tu są myszy? - odezwał się bez zastanowienia, słabym głosem, bo nie przywykł do strofowania, zwłaszcza przez mniejsze niż on istoty. Jednak zamrugał raz, drugi, trzeci, i przypomniało mu się, że on tu jest duży, a to brązowe coś jest dziwne, i w ogóle, jakie myszy, kiedy tu jakieś niehieny grasują?! -Nie znam twoich myszy, nie ruszałem ich! - Już jego głos stał się pewniejszy, głośniejszy, gdy Arvo odruchowo zaczął się bronić.


RE: Mała Sawanna - Nurit - 26-02-2017

Na słowa samca, hienka nieco spochmurniała.
- Nie wiem, jeszcze nie znalazłam - stwierdziła z pewnym żalem. - Możesz ze mną poszukać.
Nie czekając na odpowiedź, Nurit ponownie postawiła uszy i zwróciła łebek w stronę traw. Uczyniła krok ku pobliskim w miarę gęstym zaroślom i poruszyła nosem, usiłując charakterystyczny zapach gryzoni. Wydawało się jednak, że nawet jeśli wcześniej jakieś się tu pałętały, to wzajemne przekrzykiwanie się malców sprawiło, że już dawno zwiały do swych bezpiecznych norek. Kolorowooka znów będzie musiała poszukać szczęścia gdzie indziej, ale to już może bliżej domu.
Zniechęcona tą myślą, brązowa porzuciła swój pierwotny zamiar kontynuowania polowania i, starając się zapomnieć o głodzie, gwałtownie obróciła pysk z powrotem w stronę jasnosierstnego.
- Czemu tak dziwnie wyglądasz? Nie jesteś z lasu? - spytała bez zbędnych ceregieli, wgapiając się weń swoim zezowatym, teraz dość spokojnym spojrzeniem.