Król Lew PBF
U stóp Lwiej Skały - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: U stóp Lwiej Skały (/showthread.php?tid=1368)

Strony: 1 2 3 4 5 6


RE: U stóp Lwiej Skały - Tirune - 08-09-2015

Tirune nieco pochylił łeb ku dołowi gdy królowa powiedziała iż on również zostanie strażnikiem, podobnie jak FireLion którego już Tirune miał okazję spotkać, na oznakę podziękowania oraz zrozumienia tego iż została mu przydzielona ta funkcja. Widząc że królowa zajęła się rozdawaniem zadań między innych Tetsu po prostu siedział krążąc wzrokiem po obecnych tu pyskach. Znał z tego towarzystwa może ze 3-4 lwy i to nie zbyt dobrze, tak więc nie miał za bardzo nic do roboty. Najzwyczajniej siedział i czekał aż Vasanti skończy przydzielać zadania i wypytywać nowych.


RE: U stóp Lwiej Skały - Vasanti Vei - 08-09-2015

- Rozumiem, że przyjął Cię król Mako? - odparła, nie spuszczając wzroku z liparda.
Ciekawe. A już myślała, że tylko ona spełnia swą królewską powinność przyjmowania nowych do stada. Widać czarnogrzywy był odrobinę mniej bezużyteczny niż była skłonna przypuszczać.
Jej uwagę odwróciła kolejna obca jej osoba, mianowicie młoda jasnolica lwica o wielkich błyszczących oczach. Urok sam w sobie.
- Jak ci na imię, niebieskooka? - zwróciła się do Chaiyali. - I skąd pomysł na dołączenie do naszego stada?
Królowa obdarzyła obcą uprzejmym uśmiechem. Tamta zwracała się do niej z należnym szacunkiem, dzięki czemu na wstępie zaskarbiła sobie umiarkowaną przychylność władczyni.
Nie umknął jej fakt, że szmer rozmów stawał się coraz głośniejszy. W niczym jej to nie przeszkadzało - przynajmniej dopóki te wszystkie konwersacje nie zagłuszały jej słów.


RE: U stóp Lwiej Skały - Chaiyali - 08-09-2015

Z zamyślenia ponownie wyrwał ją głos samej królowej.
Prawdę mówiąc nie sądziła, że lwica zwróci się do niej bezpośrednio, aczkolwiek przez to poczuła się nieco pewniej.
Uniosła powoli głowę by spojrzeć w pomarańczowe oczy władczyni.
Nie wiedziała jak sformułować odpowiedź tak, aby brzmiała logicznie i poprawnie, dopiero po krótkiej chwili porzuciła wszelkie przygotowania, decydując się na całkowitą szczerość.
-Na imię mam Chaiyali, wasza wysokość. - odpowiedziała z namysłem, schylając nieco przy tym pysk w geście szacunku.
Niezbyt orientowała się w tutejszych przyzwyczajeniach, ale miała okazję dostrzec wcześniej, że w ten sposób pozdrawiały królową zebrane tutaj lwy.
-Lwia Ziemia jest mi szczególnie bliska. Wiem, że to właśnie stąd pochodzili moi przodkowie, prawie rok upłynął zanim znalazłam drogę wiodącą na te ziemie.
Od początku myślałam o niej jak o swoim własnym domu, mimo że nie dane mi było zobaczyć jej wcześniej. Ponadto.. wiele czasu spędziłam na podróżach i wiele też widziałam.. chciałabym w jakiś sposób przysłużyć się stadu. Przyszłam tu aby poprosić o taką szansę.

Na pysku lwicy również pojawił się lekki uśmiech gdy przypomniała sobie stare opowieści przekazywane lwiątkom z pokolenia na pokolenie o potężnych władcach Lwiej Ziemi.
Dokonała czegoś, czego jej matka już nie zdołała - powróciła na te ziemie cała i zdrowa, w dodatku spotkał ją zaszczyt zobaczenia królowej na własne oczy.
Czegoś takiego się nie zapomina.


RE: U stóp Lwiej Skały - Felija - 08-09-2015

- Jasne, czemu mieliby cię nie przyjąć? - odparła, kątem oka spoglądając na rudą.
Królowa zdawała się wyłapywać wszystkie osoby, których nie znała. Felka doskonale zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później przyjdzie kolej i na nich - o ile wcześniej nie wpadnie na jakiś genialny pomysł. Całe szczęście, że akurat miała jeden w zanadrzu!
- Chodźcie - powiedziała do swojej dwójki podopiecznych, po czym podniosła się z miejsca.
Ruszyła w stronę króla, ostentacyjnie mijając Vasanti. Usiadła tuż przy czarnogrzywym, odwróciła ku niemu łeb i wyszczerzyła kły w uśmiechu, szukając w szmaragdowych ślepiach tej serdeczności i zrozumienia, jakimi zwykł ją obdarzać.
- Czeeeść Mako. Ja z taką sprawą - ozwała się, po czym odchrząknęła, żeby brzmieć poważniej. - Ten tutaj, Cavum - tu wskazała łapą wymienionego - nie miał zupełnie nikogo, więc zaproponowałam mu, żeby został z nami, znaczy się na Lwiej Ziemi ze mną i Haineko... Jest trochę nieśmiały, ale się ogarnie. To co, może być w stadzie?


RE: U stóp Lwiej Skały - Vasanti Vei - 09-09-2015

Ruda wysłuchała jasnej lwicy, choć dziwny ból brzucha dawał jej się we znaki. Najchętniej odeszłaby w jakieś ustronne miejsce, by tam położyć się i w spokoju przeczekać tę chorobę, której nigdy nie dane jej było poznać. Tymczasem jednak nie miała innego wyjścia jak kontynuowanie rozmowy i niedawanie po sobie poznać, że cokolwiek jest nie tak.
- Chaiyali, twoja prośba zostaje rozpatrzona pozytywnie. Wierzę, że rzeczywiście uda ci się, jak to ujęłaś, przysłużyć stadu. Życzę ci, byś odnalazła się wśród nas, bo od dzisiaj możesz mienić się Lwioziemką. Zapoznaj się z pozostałymi lwicami, będziesz wspólnie z nimi polować.
Królowa posłała nowej słaby uśmiech, a następnie skinęła jej łbem i rozejrzała się po okolicy, zastanawiając się, czy ktoś jeszcze potrzebuje jej osoby. Rzuciła okiem na towarzyszy Feliji, jednak nie poświęciła im zbyt wiele uwagi, jako że tamci zdążyli już się udać w stronę Mako. Świetnie, niech on się nimi zajmie, ona nie będzie się wtrącać.
Jej wzrok przykuło lwiątko, którego z początku nie zauważyła. Jedno to musiał być syn Alayike - ostatnio widziała go tuż po jego urodzeniu, ale kolor sierści i wiek by się zgadzał - ale to drugie...? Zaintrygowana lwica ruszyła w stronę tamtej rodzinki. Jako przywódczyni powinna wiedzieć, co się dzieje u członków jej stada.
- Deme, Alayike - przywitała ją całkiem miłym tonem, siadając obok. - Widzę, że Furaha rośnie aż miło. I ma kolegę.
Baczne spojrzenie bursztynowookiej ponownie powędrowało ku starszemu lwiątku, które zdawało się towarzyszyć Alay i jej młodemu.


RE: U stóp Lwiej Skały - Venety - 09-09-2015

Za dużo nowych twarzy, za dużo... Obcych. I jeszcze ta jej wpadka. Słyszała słowa Mako i posłała mu lekki uśmiech na znak rozumienia. Zaś dalej... Praktycznie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Tu było tak dużo nowych osób, tak dużo hałasów, zapachów... Tak naprawdę jednak żadnego życzliwego spojrzenia. Czuła się dziwnie z tym. Chyba nie była tu chciana.
Widzisz, Venety. Ty nie nadajesz się do stada. Po prostu się nie nadajesz. Krew Twojej matki i natura wyrzutków. Samotników.
Na samą myśl o tym, że inni jej nie zaakceptują zasępiła się. Położyła uszy po sobie i zgarbiła się. Wesołe skierki w oczach zanikły. Jakoś... Cała jej dobra energia rozprysła się niczym bańka mydlana i niewiele teraz różniła się od Cavuma wyglądem.


RE: U stóp Lwiej Skały - Alayike - 09-09-2015

Gdy królowa postanowiła tym razem podejść do niej i jej rodziny, uśmiechnęła się i ponownie kiwnęła na przywitanie łbem, choć niedawno rozmawiały, należał się jej jednak szacunek. Po jej pytaniu przeniosła wzrok na swego starszego syna, który z pewnością będzie miał sporo do opowiedzenia Vasanti, lecz postanowiła go najpierw przedstawić.
-Tak, Furaha rośnie jak na drożdżach. A ten kolega, to w rzeczywistości jego starszy brat, Nirai. Został przyjęty do stada przez Mako jakiś miesiąc temu a ja postanowiłam dać mu rodzinę, oczywiście za zgodą króla.- odparła, uśmiechając się do pomarańczowej. Miała nadzieję że ta nie będzie miała nic przeciwko takiej decyzji czarnogrzywego, z tego co jej się wydawało lubiła lwiątka, a przecież ktoś się nimi zająć musiał. Nirai był strasznie przestraszony gdy go pierwszy raz ujrzała, nie mogła postąpić inaczej.


RE: U stóp Lwiej Skały - Chaiyali - 09-09-2015

Lwica skłoniła lekko głowę, jej oczy wolno przeniosły się po wszystkich zgromadzonych.
-Dziękuję królowo, to dla mnie ogromne wyróżnienie. Zrobię co w mojej mocy aby pomóc stadu.
Położyła płasko uszy i powoli wycofała się w tłum lwic.
Władczyni miała rację, przecież jeszcze nikogo tutaj nie znała, oczywiście z wyjątkiem Ayumi, w zasadzie nawet nie miała czasu aby każdemu się przyjrzeć.
Dostrzegła wiele twarzy, niektóre już trochę kojarzyła, inne widziała po raz pierwszy.
No cóż, zapewne każdy kiedyś był tutaj nowy..


RE: U stóp Lwiej Skały - Mako - 09-09-2015

To zwyczajnie nie był jego dzień, żeby lśnić. O ile lepiej dla niego byłoby zabić w sobie wszystkie uczucia i zachowywać się jakby nic złego się nie stało, ale on tak nie mógł. Siedział więc trochę na uboczu nie przeszkadzając Vei w przekazywaniu informacji (oczywiście tak długo jak nie głosił żadnych herezji).
Obdarzył zbliżające się do niego osobniki badawczym spojrzeniem i jak to było ostatnio w normie podczas skrzyżowania spojrzeń z różnooką, poczuł się jakoś dziwnie.
- To on wpadł na Ciebie podczas naszego ostatniego spotkania, prawda? To dość zaskakujące, że teraz to Ty werbujesz do stada, zwykle to było moje zadanie – szczery uśmiech przyozdobił jego pysk na wspomnienie minionych czasów. - Generalnie nie widzę przeciwwskazań. Ale dobrze będzie jak osobiście mi powie, że chce być jednym z nas, to chyba uczciwy układ, hm?
Tu spojrzał na kandydata na Lwiego, czekając na jego osobistą chęć przyłączenia się do nich.


RE: U stóp Lwiej Skały - Cavum - 09-09-2015

No szedł za nią... no...
I jak powiedziała ze jest nieśmiały to nieco się skrzywił. Nie był nieśmiały! A przynajmniej tak myślał... w końcu tylko nie czuł się dobrze w otoczeniu armady obcych osób. Zwłaszcza że nie pamiętał nikogo ze swej przeszłości, nie miał porównania nawet. I co jest dobre, a co złe?

I ten cały wielki lew odpowiedział! I wydawało się że jest jakąś szychą. Królem!
Cavuma doszczędnie zatkało. Czyli jednak był nieśmiały, bo nie potrafił słowa wypowiedzieć. Kimże on był wobec kogoś tak mądrego i ważnego...
Pokiwał głową, na znak że chce się przyłączyć do stada.
Nie miał zresztą lepszych perspektyw. A tutaj w końcu zaświeciła się iskierka nadziei.
I usiadł przed Mako, łeb opuszczony, radości brak, smutku pełnia. Gdyby przygnębienie było niebezpiecznie, to już wszyscy w jego otoczeniu by nie żyli. Uszy jakoś tak po sobie, ogon leży na ziemi, pazurki schowane.
Było to aż dziwne, bo już swój wiek miał, i tyci nie był, a wyglądał jak malutkie skarcone lwiątko.


RE: U stóp Lwiej Skały - Vasanti Vei - 10-09-2015

Królowa nigdy wcześniej nie spotkała się z takim słowem jak "drożdże", jednak nie zamierzała tego komentować.
- Życzę powodzenia. Wierzę, że będziesz wspaniałą matką dla tych dwóch kawalerów - odparła, po czym nachyliła łeb nad starszym lwiątkiem. - Cześć, Nirai - uśmiechnęła się ciepło.
Następnie odeszła od tej rodzinki, raz jeszcze skinąwszy im łbem na pożegnanie. Teraz skierowała swe kroki ku komuś dużo dla niej ważniejszemu - rodzonej siostrze. Venety rzadko wyglądała na przygaszoną, a to był właśnie jeden z tych momentów. Dziwne, że ruda wcześniej nie zwróciła na to uwagi.
- Hej, Ven - odezwała się, siadając obok. - Wszystko gra?
Postawiła uszy, rzucając lwicy zaniepokojone spojrzenie. Po raz kolejny skarciła się w myślach za to, że tak mało czasu jej poświęca. Niewiele jednak mogła na to poradzić - zbyt mocno absorbowały ją przywódcze obowiązki, by mogła skupiać się na dostatecznym podtrzymywaniu relacji rodzinnych.


RE: U stóp Lwiej Skały - Felija - 10-09-2015

Felka ochoczo pokiwała łbem. Było dokładnie tak, jak mówił. Rzeczywiście, dziwnym się wydawało, że to właśnie ona przejęła rolę werbownika do Lwich, ale trzeba mieć jakieś zajęcie w życiu, prawda?
Jednak odpowiedź Cavuma nie zadowoliła jej i lwica miała obawy, że dla króla również może ona nie być wystarczająca. Zmarszczyła więc brwi i przyjaźnie tyrpnęła łbem jego łebek.
- No, Cavum, ale powiedz na głos, że chcesz być w stadzie, nie wstydź się - zachęcała go, starając się, by jej głos brzmiał stosunkowo łagodnie.
Trochę ją niepokoiło to jego permanentne przygnębienie, lecz widać jeszcze daleka droga przed nią, zanim uda się je przemóc choć w nikłym stopniu.


RE: U stóp Lwiej Skały - Cavum - 10-09-2015

Został lekko hmmm... szturchnięty o łebek? Tak, tka można to było nazwać. Jednak jego główka po prostu została lekko przesunięta, bo nie stawiał żadnego oporu lwicy. Bo po co?
W pierwszej chwili pomyślał nawet ze już coś zrobił źle, ale na jej łagodny głos odpowiedział tylko smutnym i niepewnym spojrzeniem wyrażającym jego niepewność całej sytuacji.

Wewnątrz jego umysłu toczyła się zacięta batalia, chęci, i jego charakteru. Logika walczyła z obawami.
Przegrywała i to znacznie, lecz gdy tylko na chwile udało mu się przemóc, na taką tycią kilkusekundową chwilę.
- Tak.
Przemógł się. Powiedziała słowo tak krótkie, a jednak cicho, szeptem i w dodatku łamiącym się.
Znowu coś zrobił źle? Pewnie tak...
Chyba jednak lepiej byłoby się dalej pałętać po niczyich ziemiach, byle tylko nie musieć tak bardzo się forsować z własną osobowością. Westchnął cicho, bo nie chciał by Felija usłyszała to jak bardzo go to męczyło. Psychicznie, ale jednak.
Podniósł łebek i przyglądnął się Mako, spojrzeniem już nie tylko smutnym, ale i z domieszka wystraszenia i oczekiwania.
"Proszę, przyjmij mnie" - błagał w myślach.


RE: U stóp Lwiej Skały - Nirai - 12-09-2015

Tyle głosów, tyle kolorów, tyle różnych osobowości! Czarne uszy poruszały się pod napływem dochodzących do nich bodźców. Samczyk bacznie wszystkich obserwował, by jego zielone spojrzenie w końcu spoczęło na zbliżającej się do nich lwicy. Rudej, dobrze zbudowanej samicy.
Nirai otrząsnął się z otępienia. Toż to królowa! Zamrugał zaskoczony i lekko zdenerwowany schylił łeb, w geście słabo wyuczonego ukłonu.
-Deme, królowo.-przywitał się, posyłając zgryźliwej zdenerwowany uśmiech. Kiedy, zaś Vasanti się nim zainteresowana, jakby skulił się w sobie. Był zdziwiony nadmiarem adoracji z jej strony. Rozumiał, czemu była ciekawa dorastaniem Furahy- jakby nie patrzeć jego młodszy braciszek urodził się na tych ziemiach. Od zawsze tutaj należał. On nie.
Nirai nerwowo potakiwał ognistookiej, po czym kiedy ta odeszła w stronę Venety, odetchnął z ulgą. Jego zakończone smolistymi pędzelkami uszka powędrowały ponownie do góry, a on sam przeniósł szmaragdowe tęczówki na Alayike.
-Ona jest… Taka dumna.-stwierdził, marszcząc nosek i czarne brwi. Oblizał kremowy pyszczek, by potem zadać przybranej matce kolejne pytanie.
-Dlaczego chciałaś zostać medykiem? Mówiłaś coś, że babcia nim była?-zagaił, szczerząc białe kiełki w stronę pomarańczowej lwicy.


RE: U stóp Lwiej Skały - Kifo - 14-09-2015

Zdecydowanie miła. - To prawda, we dwójkę łatwiej stawić czoła awanturniczym najeźdźcom i przechytrzyć ich okrutne plany względem Lwiej Ziemi. - powiedział spokojnie, ale kąciki jego warg uniosły się lekko. Żartował? Niech Inn sama się domyśli.
Kifo zerknął na dwa lwiątka. Jeden z nich wydawał się starszy od Chawy, drugi młodszy, ale nie mógł do nich teraz zagadać. Miał poważne obowiązki i nie mógł zawieść Santi. Nie mógł też teraz odpuścić Inn, bo była jego jedyną poważną szansą na pokazanie królowej, że nie jest już małym kociakiem i że może na niego liczyć.
- To kiedy idziemy? - spytał Inn. Powinien się chyba wyspać przed patrolem. Tak, taka porządna drzemka na jakimś wygodnym konarze dobrze mu zrobi.

//średni post, wiem