Król Lew PBF
U stóp Lwiej Skały - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: U stóp Lwiej Skały (/showthread.php?tid=1368)

Strony: 1 2 3 4 5 6


RE: U stóp Lwiej Skały - Mako - 14-09-2015

Spojrzenie Cavuma, wyrażało więcej niż jego krótkie „tak”. Młody, choć sam nie potrafił do końca tego wytłumaczyć, widział w tych ślepiach jakąś dziwną pewność, czyhającą na odkrycie, coś podpowiadało mu, iż ten lwiak ma potencjał... Gdyby tylko odnalazł w sobie odwagę, cóż, wszystko przed nim.
- Świetnie! Więc zostałeś jednym z nas, gratuluję. Moim zadaniem nie jest wychowanie cię, to rolę podjęła Felija, a ja nie będę się wtryniał, ale dam ci radę. Nie wiem przez co przeszedłeś, ale wierz mi, najmniej połowa z nas również przeszła przez trudne chwile i... żyją z tym. Po prostu nie bądź takim ponurakiem. Patrz, masz opiekę, dom, pożywienie, a jeżeli tylko chcesz znajdziesz przyjaciół i Mentora, ale pamiętaj, twój wybór.


RE: U stóp Lwiej Skały - Cavum - 15-09-2015

Wysłuchał go, bardzo dokładnie, i z wielką uwagą, której co prawda nie było po nim widać... Po prostu stał wgapiony, i najwyraźniej wsłuchany, choć równie dobrze można byłoby powiedzieć ze zamyślony. Przetwarzał te informacje, łączył je, i chciał zapamiętać.
Kiwnął jeszcze raz łebkiem.
I już chciał coś powiedzieć, otworzył pyszczek ( czy może już pysk? W końcu nie był juz taki tyci) i...
Zamknął. Nie dał rady. Jednak chciał. Zapewnić że podoła. Okazać jakoś szacunek, lecz nie potrafił w tym momencie.
Ukłonił się jeszcze, po czym spojrzał pytająco na Feliję - "Co dalej?"- to pytanie mieściło się w krwistych oczach.


RE: U stóp Lwiej Skały - Alayike - 19-09-2015

Uśmiechnęła się do starszego syna, gdy wspominał o królowej. Nie rozumiała czemu nie chciał przejść się i poznać bliżej reszty, lecz z drugiej strony cieszyła się, że nie była skazana na siedzenie w ciszy i jakby samotności aż do końca zebrania.
-Tak, moja mama była tu medykiem, zanim zaginęła. Była w tym bardzo dobra, a ja postanowiłam iść w jej ślady, bowiem również lubię pomagać innym, jak ona.- odparła, nadal uśmiechając się. Już nie smucił jej tak bardzo fakt, że straciła matkę być może na dobre. Miała wspaniałych synów, stado, Mako również tu był i wspierał ją w trudnych chwilach. Tak miało być i tego nie zmieni, lecz może sprawić, by była z niej dumna, gdziekolwiek tylko ta była.


RE: U stóp Lwiej Skały - Felija - 19-09-2015

Felka słuchała słów brązowego w takim skupieniu, jakby to chodziło o nią samą, a nie o dopiero co przygarniętego, bojącego się własnego cienia samczyka. Gdy już lew skończył mówić, na jej pysku zajaśniał szeroki uśmiech.
- Brawo, widzisz, nie było tak strasznie! - zawołała z zadowoleniem, polizawszy Cavuma po łebku. - Teraz już jesteś jednym z nas, możesz poznać członków stada, możesz porozmawiać z kim chcesz... A kiedyś będziesz wspólnie z nami polować, patrolować ziemie i tak dalej - wyjaśniała, nachyliwszy łeb nad samczykiem.
Nie ukrywała swojego podekscytowania, a gdy już się nagadała, to przeniosła swą uwagę na króla. Uniosła łeb w powrotem, wciąż się uśmiechając, choć teraz było w tym geście mniej pewności.
- A ty? Co tam ciekawego powiesz, hmm? - zwróciła się do lwa, siląc się na naturalność, co nawet jej wychodziło.
Dosyć miała tych bezsensownych dąsów o nic. Dlaczego nie mogliby normalnie porozmawiać, tak jak kiedyś? Przecież to nie miało najmniejszego sensu! Nawet jeśli coś się zmieniało między nimi, to nie powinni od tego uciekać, tylko stawić temu czoła, o cokolwiek by nie chodziło. Na tym polega przyjaźń, czyż nie?


RE: U stóp Lwiej Skały - Nirai - 19-09-2015

Lwiątko pokiwało łbem na wyjaśnienie pomarańczowej. Rzeczywiście, teraz to nabierało sensu. Młody samczyk z ciekawością myślał o przyszłości Alayike. Jak ona zamierza pogodzić wychowywanie Furahy z naukami od starszego medyka? Pewnie złoty też będzie miał w tym jakiś angaż, lecz na razie starał się nie wychylać. Prawdę mówiąc i tak opiekował się młodszym bratem prawie cały dzień, ale wolał sobie nie dorzucać więcej obowiązków z nim związanych. Tyle ile obecnie miał było wystarczające.
Zielone ślepia wpatrywały się bacznie w te matczyne, niebieskie.
-A twój tata? Też należał do Lwiej Ziemi?-zapytał, machnąwszy przy tym ogonem. Rozejrzał się ponownie widząc, że król zainteresował się trójką kotowatych niedaleko nich. Kojarzył różnooką lwicę oraz młodego geparda. Kiedy pierwszy raz wpadł na Lwioziemców to właśnie one były jednymi z osobników, które ujrzały jego zdziwione, szmaragdowe tęczówki. Jego zainteresowanie ponownie skupiło się na matce, by nie sprawiał wrażenia, że jego pytanie było rzucone tylko dla podtrzymania rozmowy.


RE: U stóp Lwiej Skały - Ayo - 22-09-2015

Słuchałem z uwaga tego wszystkiego i obserwowałem zwierzęta, które były tutaj zebrane. No stado wydawało się całkiem duże. To w pewnym sensie dobrze. Na mym pysku cały czas gościł uśmiech. Tak byłem zadowolony z dołączenia i jakoś cały czas byłem do wszystkiego pozytywnie nastawiony.
Jakieś niebezpieczne stado.. E tam nic nie jest w stanie zagrozić takiej gromadzie jak tutaj. Wątpiłem aby ktoś się ośmielił do tego.


RE: U stóp Lwiej Skały - Inn - 27-09-2015

Kątem oka obserwowała resztę towarzystwa, w szczególności zaś Króla i Królową, w końcu nie chciała niczego stracić, może jeszcze mieli coś więcej do przekazania. Większość swojej uwagi jednak poświęcała młodemu lampartowi, siedzącemu przed nią. Za to kiedy usłyszała jego słowa, cała jej uwaga wylądowała na Kifo.
- Jasne, chociaż mam nadzieję, że nie będziemy musieli nikogo przechytrzać i stawiać komuś czoła. - odpowiedziała mu, uśmiechając się lekko. Mimo że zazwyczaj patrole Inn przebiegały dość spokojnie, to przecież zawsze mogła zdarzyć się jakaś niemiła sytuacja...
Po pytaniu złotookiego zastanowiła się chwilę. Musi to dobrze przemyśleć, żeby źle nie wyszło. W końcu nie chciała zawieść ani Królowej, ani jej podopiecznego.
- Dzisiaj już raczej po tym zebraniu nie będzie sensu, to może jutro? Wolisz rano czy nieco później? - zapytała, stwierdzając, że nie będzie to głupim pomysłem, jeśli da mu prawo wyboru co do czasu. W końcu jej to było wszystko jedno, ona i tak przez większość czasu kręciła się bez celu po Lwiej Ziemi.


RE: U stóp Lwiej Skały - Chawa - 27-09-2015

Jej wzrok podążył za Kifo, który oddalił się od niej w stronę jakiejś lwicy. Ona sama została na miejscu, tak jak on powiedział, po czym ziewnęła przeciągle. Czuła się tutaj dosyć niekomfortowo, kiedy nie było przy niej lamparta ani nikogo innego znajomego. Jednak Kifo powiedział, aby poczekała, dlatego też postanowiła to właśnie zrobić. Jej wzrok ślizgał się po kolei po członkach stada, zatrzymując się na chwilę dłużej na co bardziej nietypowych pyskach.


RE: U stóp Lwiej Skały - Venety - 28-09-2015

Podniosła łeb i zwróciła fiołkowe spojrzenie na swoją siostrę. Uśmiechnęła się słabo, próbując dodać siostrze otuchy i pokazać jej, że wszystko jest w porządku. Szkoda tylko, że to jej nie wychodziło za bardzo.
- Tak, raczej tak. Tak myślę - zaczęła, po czym westchnęła cicho - Po prostu mam wrażenie, że nie pasuję tutaj. Nie potrafię się odnaleźć. Chyba mnie nie lubią. A może lubią? Nie wiem. Ciężko powiedzieć, tak naprawdę znam tylko Inn trochę. I Mako, też trochę. A w sumie wcale, jedynie co żeśmy porozmawiali. Wiesz, takie cześć, cześć i pozamiatane. I Inn też. Po prostu mam wrażenie, że ja chyba nie nadaję się do bycia w stadzie - może swoją wesołością ukrywała swoje prawdziwe obawy? Zawsze była szczera podczas rozmów z innymi, gdzieś jednak może czaił się malutki płomyczek, który tak naprawdę nigdy nie był dostrzegany? Sama Venety też go ignorowała, jedynie w momentach, gdy zostawała naprawdę sama - Nie przejmuj się. Takie babskie gadanie - rzuciła Vei, po czym zwróciła się do wszystkich - Przepraszam - odezwała się głośno, na tyle głośno, by skupić na sobie uwagę innych - Może powinniśmy się zastanowić nad przejęciem Ognistego Lasu? To były nasze, ziemie, nasze terytorium. Gdyby ktoś tam się zaszył, a naprawdę jest tam sporo możliwości do ukrycia się, nawet nie wiedzielibyśmy o tym. Boję się, że ktoś - chociażby te czarne lwy - mógłby to zrobić i w tym momencie ma idealną bazę wypadową na nasze ziemie oraz na ziemie naszych sojuszników, Srebrnych. Niekoniecznie w tej chwili, ale myślę, że może... Warto to rozważyć.
Po czym umilkła i cofnęła się, niego onieśmielona swą pewnością.


RE: U stóp Lwiej Skały - Felija - 03-10-2015

Nie doczekawszy się odpowiedzi ze strony czarnogrzywego, postanowiła pójść w ślady Venety i, co było zupełnie do niej niepodobne, również powiedzieć coś stadu. Wcześniej jakoś o tym nie pamiętała. Zerknęła więc raz jeszcze na króla, po czym wyszła naprzód. Odchrząknęła.
- To nie jest zły pomysł. Tak jak mówisz, Ognisty Las był kiedyś nasz - zauważyła, spoglądając na siostrę królowej. - A tak co do Srebrnych, to spotkałam u nas ich posłańca, Shakę, który zaprosił nas na jakieś święto księżyca. Dzisiaj pod Złotą Skałą, jak będzie widać gwiazdy. Zaproszenie jest dla wszystkich, którzy chcą się z nimi zapoznać. Tyle.
Lwica skinęła łbem do ogółu, czyli właściwie do nikogo, po czym z powrotem usunęła się w tłum. Usiadła koło Mako i znów zawiesiła na nim wzrok. Ciekawe, co on na to? Ona sama się wybierała, ale tylko dlaczego, że męczyło ją dziwne przeczucie, że kiedyś już spotkała tego posłańca. Mogło się ono okazać zupełnie błędne, ale musiała, po prostu musiała to sprawdzić.


RE: U stóp Lwiej Skały - Vasanti Vei - 03-10-2015

// Zaraz będziemy kończyć. //

- Może spróbuj zapoznać się z innymi lwicami? Jak widzisz, poza Inn jest ich jeszcze trochę... - zasugerowała, choć sama nie była do końca przekonana, czy jej rada ma rację bytu.
Ciężko było jej znaleźć odpowiednie towarzystwo dla Venety; nie widziała takowego wśród nikogo z członków stada, ale też ciężko byłoby to osiągnąć, skoro miała ich wszystkich za... Nieważne.
Ruda podniosła się z miejsca. Z uwagą obserwowała siostrę, po której zupełnie nie spodziewała się takiej przemowy. A brzmiała ona nad wyraz poważnie. Lwica uśmiechnęła się kątem pyska i stanęła obok niej.
- Masz moje poparcie, Venety - oznajmiła, patrząc prosto w jej ślepia, a następnie zwróciła wzrok na pozostałych. - Skoro Ognisty Las należał do Lwiej Ziemi, to powinien do nas wrócić. Zwłaszcza w obliczu zagrożenia. Kto wie, czy nasi wrogowie nie zechcą posiąść go jako pierwsi?
Zanim zdążyła dodać coś więcej, jej uwagę przykuła młoda lwiczka, którą już nieraz miała okazję spotkać, a której wcześniej dotrzymywał towarzystwa Kifo. Królowa raz jeszcze powiodła wzrokiem po swoim stadzie, po czym skierowała swe kroki ku miętowookiej.
- Witaj, Chawo. Znów widzę cię na Lwiej Ziemi - zagaiła, usiadłszy obok i schyliwszy łeb ku niej.


RE: U stóp Lwiej Skały - Chawa - 04-10-2015

Kiedy już ogarnęła wszystkich, wlepiła wzrok w jakiś punkt na horyzoncie, praktycznie się już nie ruszając. Czasem tylko końcówka jej ogona poruszała się delikatnie. Gdyby nie Kifo, to by już dawno jej tutaj nie było. Jednak nie mogła go tu zostawić i sama odejść, za bardzo się bała, że się znowu rozłączą, a ona bardzo lubiła towarzystwo lamparta. Dlatego też musiała czekać, aż ten się wygada z tamtą lwicą i znowu do niej dołączy. Przy tym lwiczka nie wydawała się zbytnio przejmować tymi wszystkimi, ważnymi sprawami, jakie się tu rozgrywały. Bo rzeczywiście mało ją one obchodziły, w końcu nie dotyczyły jej, ona tutaj była jedynie ze względu na Kifo...
Siedziałaby tak zupełnie bez ruchu pewnie jeszcze przez dłuższą chwilę, jednak kiedy usłyszała swoje imię i zobaczyła dużą pomarańczową lwicę, stojącą nad nią, ożywiła się nieco. Na początku mrugnęła parę razy (zdawałoby się, że wcześniej wcale tego nie robiła), następnie podniosła łepek do góry, aby móc na nią spojrzeć.
- Dzień dobry. - przywitała się. - Jestem z Kifo. - odparła lakonicznie. Dzięki temu, że lwica schyliła swój łeb, nie musiała tak zadzierać swojego do góry, co jej bardzo pasowało. Przeniosła swój wzrok na lamparta, zastanawiając się, kiedy ten w końcu na powrót do niej dołączy.


RE: U stóp Lwiej Skały - Mako - 09-10-2015

Odprowadził Cavuma wzrokiem, próbując sobie wyobrazić go jako lwa bardziej pozytywnego i może faktycznie udało się mu spostrzec coś takiego, ale zaraz stwierdził, że jeszcze długa droga przed nim. Śmieszne, że czasem narzucamy innym naszą ścieżkę w imię „ich dobra”. Takie podejście jest egoistyczne, ale cóż począć?
Uśmiechnął się przelotnie i odpowiedział Felce.
- Nic nadzwyczajnego. Dalej jestem w punkcie mojego życia, w którym byłem podczas naszego ostatniego spotkania... No, a tak ogólnie to dobrze, trzymam się jakoś.
I wtedy padła ta propozycja. Ognisty las. Jego skryte marzenie, azyl, błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Czy to możliwe by ktoś ubrał w słowa jego od tak dawna skrywane myśli? Zadrżał na samą myśl o Starej Grocie Medyków, miejsca gdzie rozpoczęła się jego przygoda jako Lwiego. Co prawda jego chęć odzyskania tego miejsca, wypływała z innych pobudek, ale cel był ten sam i w gruncie rzeczy, Ven gadała z sensem. Nie żeby była to jakaś nowość, ale właśnie teraz Mako poczuł jakąś dziwną sympatię do Venety, której nie potrafił wyjaśnić. Z drugiej jednak strony dodatkowy teren to więcej obowiązków, ale wcześniej dawali radę więc...
- Mnie również podoba się ten pomysł – przemówił donośnym głosem. - Udamy się tam w najbliższym czasie na małe rozpoznanie. W przeciągu kilku dni osoby powołane do tej misji zostaną poinformowane odnośnie szczegółów.
Nie chodziło mu o to, że część się nie nadaje, ale ktoś musiał zostać na wypadek gdyby coś się stało.


RE: U stóp Lwiej Skały - Vasanti Vei - 20-10-2015

Ruda przez chwilę przyglądała się Chawie, bijąc się z myślami. Ta mała zupełnie nie zrozumiała - albo nie chciała zrozumieć - aluzji Królowej, która odnosiła coraz bardziej wyraźne wrażenie, że coś jest z miętowooką nie tak.
- Później porozmawiamy - odparła, zdawszy sobie sprawę, że kontynuowanie rozmowy w tym momencie właściwie mijało się z celem.
Podniosła się z miejsca, by stanąć tuż obok Mako - ramię w ramię, po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia zebrania. A jednak nawet na niego nie patrzyła; cała zgodność z jego zdaniem, jaką okazywała swoim gestem, była tylko pozorna.
- Wszyscy słyszeli? - Powiodła bacznym wzrokiem po zebranych. - Król poprowadzi misję. A teraz można się rozejść, dziękuję.
Po tych słowach sama skinęła łbem i udała się na południe, gdzie znajdowała się jej grota. Vasanti nadal nie czuła się najlepiej, toteż uznała, że dobrze jej zrobi, jeśli spędzi tam jakiś czas. Poza tym nie bardzo ją interesowało, kto wybierze się na podbój lasu - nawet jeśli akcja się nie uda, to nic na tym nie stracą. Vei nie pamiętała czasów, w których ten teren należał do Lwioziemców, toteż nie miała z nim żadnego związku emocjonalnego.

Z/t


// MOŻNA WYJŚĆ, MOŻNA NIE ODPISYWAĆ, JAK KTO WOLI.
ZA KILKA DNI ZAMYKAM TEMAT. //



RE: U stóp Lwiej Skały - Felija - 20-10-2015

Felkę nieco ubodło, że absolutnie nikt nie zwrócił uwagi na jej nietypowe ogłoszenie (dlatego właśnie nietypowe, bo jej! kiedy ona cokolwiek ogłaszała?). Po raz pierwszy odezwała się do ludu stadnego i została zupełnie zignorowana, nawet przez Mako, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że jeśli następnym razem przyczepi się do niej jakiś posłaniec, to nie będzie się z nim cackać, tylko od razu odeśle go do przywódców. To ich robota! Z drugiej strony nie dziwiła się reszcie ani trochę, bo sama na ich miejscu też w ogóle by się nie przejęła jakimś zaproszeniem od tych księżycowych. To znaczy, w normalnej sytuacji - a ta sytuacja nie była normalna, bo różnooka kojarzyła tego posłańca i koniecznie chciała tam pójść, żeby się dowiedzieć, co to za jeden.
Lwica odruchowo skrzywiła się na widok Vei stającej tak blisko czarnogrzywego. Co ona sobie myśli? Że niby ma do niego większe prawa niż Felka? Za kogo ona się uważa? Była jego współwładczynią, a Felka... Och, tylko najlepszą przyjaciółką, nic takiego, prawda, kogo to obchodzi?! Całe szczęście, że ruda zaraz sobie poszła.
- Ja bym poszła - rzuciła do Mako tonem najzupełniej poważnym.
Nawet się jakoś mocno szeroko nie uśmiechała, a tylko lekko uniosła kąciki warg i postawiła uszy. Każdy powód, dla którego miałaby się spotkać z zielonookim, był dobry, nawet jeśli o przejmowaniu terenów miała takie pojęcie jak o tym, na czym polega opieka nad dziećmi (albo i mniejsze).