Król Lew PBF
Lwia Skała - wnętrze - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - wnętrze (/showthread.php?tid=141)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40


RE: Lwia Skała - wnętrze - Vasanti Vei - 21-05-2013

- Uznajesz mnie wiesz za okaz litości i miłosierdzia? Miła odmiana - prychnęła, dla odmiany unosząc brew. - Nie sądzę jednak, by obrany przez ciebie obrót spraw miał większy sens. Widzisz, Asante... Oglądanie to jedno, ale... Nie wiem, jak to jest tam, skąd pochodzisz, ale tutaj lew może być związany z tylko jedną lwicą i vice versa. Podobnie nie ma czegoś takiego jak partnerstwo czy choćby luźny związek z kimś spoza stada. My tworzymy wspólnotę, a nie jedynie zbiór przypadkowych jednostek zamieszkujących te same tereny - oznajmiła dobitnie.
Sama chciałaby wierzyć w swoje słowa... Lwice typu Inn czy Felicja, czy jak jej tam, raczej nie miałyby podobnych oporów, mimo że to nie żadne słodkie nastolatki, tylko jej rówieśnice. Uznajmy jednak, że wypowiedź ta wypadła przekonująco, jako że akurat zdolności aktorskich to Królowej nie brakowało. Całe życie przywdziewała przeróżne maski, dlaczego więc miałoby jej sprawić trudność informowanie tego tutaj o prawdziwości utopijnych twierdzeń na temat jej stada?
- A zwracaj się do mnie jak chcesz, byle z zachowaniem należytego szacunku - dodała w odpowiedzi na poprzednie jego pytanie.
Znów wpatrywała się w niego z kompletnie bezbarwną miną. Samce - wszyscy tacy sami! Jedno im tylko w tych zakutych łbach. Nawet Mako był niewiele lepszy, wzór do naśladowania od siedmiu boleści... Vei nigdy nie zapomni mu sprawy z tą całą Nanizu. I gdzie ona teraz jest? Podziękowała mu chociaż? Bynajmniej!


RE: Lwia Skała - wnętrze - Asante Sana - 21-05-2013

- Może czy jest w stanie? Bo to dwie różne rzeczy... - bąknął, gdy skończyła - Wyobrażasz sobie utrzymywanie dwóch jędz? Jedna brzęczy ci z jednej strony, a druga warczy do drugiego ucha! Dramat! Nie, aż tak źle w moim domku nie było...
Źle? Każdy by się ucieszył, gdyby miał dwie panny naraz. Asantemu, wbrew słowom Vasanti, amory nie były w głowie. Sposób zachowywania, w jakim odnosił się do niej, był dla niego zupełnie normalny i był taki przy każdym innym żywym stworzeniu - o ile to nie chciało oszpecić jego ślicznej, pięknej mordki.
Wyczuł w tonie Vei jakąś zmianę... albo dopiero teraz zauważył, że odnosiła się do niego z niechęcią? W każdym razie wypuścił ze świstem powietrze przed nozdrza w ramach głośnego westchnięcia. Chyba powinien przestać zawracać jej głowę.
- Wybacz, zachowuję się jak dzieciak i zabieram twój cenny czas. Jak tylko burza przejdzie, zniknę ci z oczu.
Mogła poczuć na sobie krótkie, przelotne spojrzenie oczu Sany. I chociaż trwało to zaledwie chwilę, z pewnością zauważyła w nich nutkę... smutku? W każdym razie lew postąpił parę kroków w przód, by legnąć przy wejściu do groty. Oparł ciężki łeb na skrzyżowanych łapach, szklistym wzrokiem oglądając szybko opadające krople deszczowej wody.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Hasira - 21-05-2013

...a spomiędzy tych kropel wyłaniał się jakiś kształt. Nie, to kamienie. Tak? No jakiś kot. Ale jaki kot? Nie, to złudzenie optyczne...
A jednak.
Pasy, choć na pomarańczowym tle, dobrze spełniały swoją funkcję.

W końcu Hasira podeszła tak blisko, że Asante bez pudła mógł stwierdzić, że to jednak JEST kształt, i to żywy, mający cztery łapy, łeb i ogon. Tygrys. Bez wątpienia i jak nic tygrys. Uśmiechnięty, mokry jak nieszczęście (dużo bardziej, niż od samej ulewy - sierść w całości przyklejała się do pasiastego ciała, także na brzuchu i w zagłębieniach łap), ale z całą pewnością żywy. I w dodatku wyglądał jak u siebie... o ile tygrysy kiedykolwiek pokazywały, że gdzieś nie są u siebie.
- Mięczaki.
Niby to mruknął pasiak pod nosem, ale wszystko doskonale było słychać, i położył się przed samym wejściem. Teraz, by opuścić jaskinię, trzeba będzie przestąpić nad wielkim kotem.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Vasanti Vei - 21-05-2013

- Faktycznie, bezczynne siedzenie w grocie to wyjątkowo konstruktywne zajęcie - rzuciła w przestrzeń.
Czyżby poszła za daleko ze swoim ironizowaniem? Wystraszyła biednego lewka? Włóczy się samotnie nie wiadomo gdzie, a boi się pierwszej lepszej lwicy, która nawet nie wyrażała otwartej dezaprobaty z powodu jego obecności...?
Zwróciwszy wzrok na Hasirę, uśmiechnęła się cierpko. Cóż za wyrafinowane działanie! Ciężko było powiedzieć, co takiego kłębiło się w łbie tygrysicy, ale Królowej było to na łapę - ten cały Asante był zbyt zabawnym rozmówcą, by mógł ot tak sobie pójść.
Zacisnęła wargi, patrząc na niego z namysłem. O nie, tak łatwo się jej nie pozbędzie. Rudawa niespiesznie zrównała się z nim, po czym nachyliła łeb, by ten również znalazł się na podobnym poziomie.
- A jednak odszedłeś... - wyszeptała, już bez jakiejkolwiek kpiny, a raczej tak, jakby oczekiwała dokończenia jego opowieści.
Mówi fragmentami - a to lwice takie, a to wędruje po tym świecie, bo ni to, ni sio... Niech się wreszcie wyrazi jasno, skoro już zaczął nawiązywać do tej kwestii.
Legła obok tej dwójki, nic sobie nie robiąc z faktu, że nie do końca jej to przystoi. W tym momencie miała to głęboko gdzieś. Teraz chciała tylko wyciągnąć coś od tego tutaj, a uparta była jak nigdy.
- Słucham - dodała, próbując na zachętę przywieść na pysk lekki uśmiech. - Patrz, nawet się uśmiechem. Nawet nie wiesz, jaki to heroizm z mojej strony.
Pusty śmiech opanował jej duszę, ciało jednak pozostało w bezruchu. Vasanti, czy ty aby na pewno zastanawiasz się nad tym, co czynisz i mówisz...?


RE: Lwia Skała - wnętrze - Asante Sana - 22-05-2013

No i wtedy przyszła ta tygrysica. Ehm, ona też należała do tej Lwiej Ziemi? TYGRYSICA?! We łbie mu się to nie mieściło, ale nieważne. Z resztą nic, co tutaj się działo, nie mogło znaleźć swojego wytłumaczenia w logice Asantego.
A jeszcze później doczepiła się do niego Vasanti, która za cholerę nie chciała dać na wygraną. I w końcu padło tak długo oczekiwane przez lwa pytanie - dlaczego? Ale on nie miał zamiaru na nie odpowiadać.
- Tak ślicznie prosisz, że opowiem ci wszystko ze szczegółami! - rzucił z udawaną radością i entuzjazmem, by potem się nieco zachmurzyć. - Cała ta historia jest durna, a mój powód do odejścia do szczyt durnoty. Wybacz, pani królowo, tym się z tobą nie podzielę.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Vasanti Vei - 22-05-2013

Szczegóły jak się patrzy. Lwica wzruszyła barkami, by zaraz ułożyć się na brzuchu tuż obok kolorowogrzywego. Szykuje się dłuższa rozmowa.
- Słusznie, nie należy obnosić się z własną głupotą - uznała, skinąwszy łbem ze zrozumieniem. - I nie nazywaj mnie królową, gdyż akurat nad tobą nie mam najmniejszej władzy.
Nie zamierzała nalegać, gdyż to zapewne tylko sprawiłoby mu przykrość. Zresztą, nie interesowało jej to aż tak. Zaś jeśli idzie o jej władcze zapędy, to tymczasowo zostały one przyhamowane. Z jakichś powodów wydało się jej nie na miejscu, że ten tutaj zwraca się do niej jak członkowie jej stada. A przecież w żadnym sensie nie jest jego przełożoną.
- Może chociaż powiesz, gdzie masz zamiar udać się po burzy?
Ciężkie krople wciąż przesłaniały wylot groty. Raz po raz na niebie ukazywały się również błyskawice, a obraz całej scenerii dopełniały potężne grzmoty. Wygląda na to, że, chcąc nie chcąc, Asante będzie musiał jeszcze przez pewien czas korzystać z gościny swej nowej znajomej.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Asante Sana - 22-05-2013

- Nade mną nie, ale o ile jestem tutaj, na właściwie twoich ziemiach, to możesz zrobić ze mną wszystko. Nie będę stawiał oporu, nie ma co się martwić... - rzucił z chichotliwym śmiechem. Dobry humor chyba wrócił do lwa o dwubarwnej grzywie.
Pytanie Vasanti wprawiło go w małe zakłopotanie. Szczera odpowiedź na nie byłaby tym samym ujawnieniem celu, dla którego Sana opuścił rodzinne ziemie. Ale... ale czy on w ogóle chce jeszcze znaleźć Kahawiana? Sam już nie był tego pewny. Narażać swoje życie, zdrowie dla znalezienia tatuśka, który go wcale na oczy nie widział, ba, nawet nie wie o jego istnieniu? Spotkanie ze starym mogłoby sprawić zawód młodemu lwu, któremu marzyło się ciepłe powitanie i ojcowska miłość. Oczekiwał jednak chłodnego odtrącenia, które pozostawi bolesną zadrę na jego czułym, wrażliwym sercu. Nie, nie może się poddać! Nie teraz, kiedy tyle już przeszedł! Kto wie, czy nie jest gdzieś blisko? A nawet, jeśli go tu nie ma, to może stoi za rogiem i czeka, by go odkryto?
- Wyjdę i... pójdę gdzieś. Szukam pewnej persony... - i przerwał głośnym sykiem - Argh, i wygadałem się!
Spuścił łeb i potrząsnął nim w geście niedowierzania. Trzymaj jęzor za zębami, debilu! Odetchnął głośno, po czym kontynuował:
- Szukam tatuśka. Matko, taki stary worek mięcha jak ja szuka tatusia, czaisz? Ale nie mogłem dłużej siedzieć na dupsku i patrzeć, jak moja mama z moim przybranym tatkiem udają przed stadem, że Jurigo rzeczywiście jest mym tatą. No bo wiesz, mój prawdziwy ojciec był w innym stadzie. Rodzice byli młodzi, pokłócili się i rozeszli, a potem mama skapnęła się, że będzie miała mnie no i... no i tego, zabiliby mnie, bo Kahawian, jak już mówiłem, nie był z jej stadka, więc mój niby-tatuś, zakochany w mojej mamie, powiedział, że to ja jestem jego synem. No i fajnie, lubię go i jestem mu wdzięczny - uratował mi życie - ale... ale nie jestem w stanie dłużej trwać w niepewności i nie wiedzieć, kim naprawdę jestem. Czaisz, Vasanti? Tak namąciłem teraz, że z trudem się to komukolwiek we łbie ułoży.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Vasanti Vei - 22-05-2013

Z uwagą słuchała jego opowieści. Historia jakich wiele, a jednak dla tego oto osobnika stanowiła ona cały sens istnienia. Właśnie te, wydawałoby się, banalne zlepki słów, determinują to, kim jesteśmy.
Pokręciła łbem. Ambicje, jakich mało.
- Trafiłeś w niewłaściwe miejsce. W mniejszym lub większym stopniu znam wszystkich Lwioziemców, a i część osób z innych stad, lecz nigdy nie słyszałam o żadnym Kahawianie. Jeśli istotnie zamieszkał w tych stronach, to na pewno nie na Lwiej Ziemi - stwierdziła ze spokojem, choć w głębi duszy uczuła ukłucie żalu.
Ten lew był zupełnie inny, taki bezpretensjonalny i o swobodnym stylu bycia. Choć Vasanti żyła w niemal wiecznej powadze, to na dłuższą metę było to niezwykle męczące. Jak można trwać na tym świecie bez choćby jednej osoby, z którą można by porozmawiać z uniknięciem formalnego tonu? Venety nie pojawiała się tu od miesięcy, podobnie zresztą jak Vinity. Rain również swego czasu wydał się jej dogodnym towarzyszem, dopóki pewnego dnia nie zniknął bez śladu. Lwica pierwszy raz od dawna miała okazję odbyć luźną rozmowę, a tu okazuje się, że zostanie ona przerwana wraz z nadejściem dogodnej ku temu aury.
Odwróciła wzrok na wciąż ciemne chmury. Ciekawe, na jak długo utrzymają się na nieboskłonie...


RE: Lwia Skała - wnętrze - Asante Sana - 22-05-2013

Łeb Asantego spoczął z łomotem na ziemi poprzedzając kolejne głośne westchnięcie. Znów stracił wiarę w siebie i że kiedykolwiek jego podróż dobiegnie końca. Tak właściwie, to mógłby się zdecydować na pozostanie tutaj, prawda? Żadna zła lwica już go nie przepędzi i będzie mógł żyć sobie w spokoju.
- Chujowo - przeklął głośno, a jego pysk wykrzywił się jeszcze mocniej w grymasie zawodu. - Nie wiem, czy chce mi się już szukać tego starego pryka. Nawet, jeśli zbiorę siły i go znajdę, to czy znów się nie rozczaruję? Przebędę miliony mil, by dostać w pysk... i krzyżyk na drogę.
Spojrzał kątem oka na Vasanti. Naprawdę interesowało ją to, co mówił? Jego opowieść nie była wcale interesująca. Za to historia królowej - dojście do władzy, jakaś konkurencja czy coś - wydawała się być o wiele bardziej intrygujące od głupiej bajeczki o tatusiu.
- Co ty byś zrobiła na moim miejscu? - rzucił w końcu. - I jak znalazłaś się tutaj, na Lwiej Ziemi? O ile wolno mi zapytać, oczywiście.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Hasira - 23-05-2013

Na wszystkich bogów dżungli, wiatru i wody... Tak ma wyglądać kwiecie tych ziem? I samice jeszcze nie przejęły nad nimi kontroli? To mają, czego są warte.
- Ta głębia aż mnie powaliła.
Głęboki, mrukliwy głos tygrysicy skomentował łupnięcie, z jakim przewróciła się na bok, odsłaniając jasne podbrzusze. Zamachała zresztą zaraz łapami jak karaluch odwrócony na grzbiet, choć nie chciało jej się aż tak okazywać dezaprobaty, by faktycznie położyć się na plecach. Zdecydowanie nie był tego wart.
- Może zamiast jęczeć, wziąłbyś dupę w troki i zrobił coś pożytecznego ze swoim życiem? Jesteś podnóżkiem jakiejś iluzji czy istniejesz tu i teraz, hm?
Oczywiście, że dostanie w pysk. Sama by mu dała w pysk, gdyby z jej krwi i kości wyrosła taka potargana niemota, która ugania się za mirażem, żeby przypadkiem nie poznać prawdziwego życia, nawet gdy się o nie potyka.
- Jak wy tych synów wychowujecie...
Sapnęła, posyłając kose spojrzenie Vasanti, i odchyliła łeb, zamykając oczy. Niby spała cały dzień, ale co tam... Poudawać przecież może, a kotu drzemek nigdy za wiele.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Vasanti Vei - 23-05-2013

- Pytać zawsze można. - Wzruszyła barkami.
Kwestia początków jej dziejów na Lwiej Ziemi nie stanowiła żadnej tajemnicy - spora część tutejszych była ich bezpośrednimi świadkami. Mimo to, w tym momencie nie miała zamiaru się nimi dzielić, a to z tego powodu, że wpierw wolała usłyszeć jego odpowiedź na słowa Hasiry. Ciężko było nie przyznać jej racji, jednak czy lew bęzie miał do tego podobne podejście?
- Nie wiem, jeszcze nie miałam ku temu okazji - odmruknęła za to na tę część wypowiedzi, która wydawała się być skierowaną do niej.
Królowa na chwilę wzniosła wzrok ku kamiennemu sufitowi, by zaraz na powrót zawiesić go na Asante z wyrazem uprzejmego zainteresowania. Był nierozgarnięty, to fakt, ale może uda mu się wykrzesać z siebie coś, o czym będzie można z czystym sumieniem powiedzieć, że ma to większy sens...?


RE: Lwia Skała - wnętrze - Venety - 24-05-2013

Venety kroczyła wesoło przed siebie - nie miała żadnych zmartwień. Odnalazła siostrę, było jej tu dobrze, a teraz by zaznać odrobiny towarzystwa udała się na Lwią Skałę. Wspinaczka zajęła jej jedynie chwilę, jej łapy przyzwyczaiły się do wędrówki. Wewnątrz ujrzała swą siostrę. Podbiegła doń i otarła się o jej podbródek.
- Deme. - przywitała się z resztą obecnych i uraczyła ich uprzejmym uśmieszkiem.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Asante Sana - 26-05-2013

- A co ci do tego, pręgowana?
Panie miały tutaj dużo swobody, ale bez przesady. Wcinanie się komuś w rozmowę jest zwykłym nietaktem. Jego słowa były przecież skierowane do Vei. Aż dziw, że królowa nie zrobiła z nią jeszcze porządku.
- Robię coś z moim życiem. Szukam jego zarania. Jeśli tego nie zrobię, to za nic bardziej wzniosłego się nie zabiorę.
Więcej gadać nie chciał, nie czuł obowiązku tłumaczenia się nieznajomej. Kurde, znów czuł się jak w domu, gdzie każdy miał jakiś problem z jego pomysłami czy marzeniami. Swymi durnymi pytaniami i sceptycyzmem potrafili zniszczyć każdą wzniosłą ideę i powstrzymać realizację nawet najlepszego pomysłu tylko dlatego, że nie wierzyli w jego słuszność. Może to też dlatego Sana opuścił domeczek?
Gdy do znajdujących się w grocie dołączyła Venety, poczuł ścisk. Z samą Vasanti było mu tutaj przyjemnie, lecz złażące się nieznajome towarzystwo wywierało na nim uczucie tłoku i powodowało, że zazwyczaj towarzyski lew miał ochotę zapaść się pod ziemię. Czuł się nieswojo, o czym świadczyły położone wzdłuż głowy uszy. Samiec podniósł się. Na zewnątrz wciąż lało, ale nie miał już siły dłużej wytrzymywać.
- A może i masz rację, że powinienem się za coś zabrać? Im szybciej znajdę Kaha, tym prędzej zrobię porządek ze swym nędznym bytem. Zabieram więc dupsko w troki i nie przeszkadzam. Żegnam, drogie panie.
I chociaż nienawidził deszczu, jego niechęć nie była aż tak duża jak ta kierowana przeciwko gromadzie wścibskich bab. Wszedł w lecącą z nieba strugę wody, by potem zniknąć Lwioziemkom z oczu.

zt


RE: Lwia Skała - wnętrze - Hasira - 26-05-2013

Nie ruszyła się ani o włos, zmuszając Asantego, żeby przestąpił nad nią, przyciskając grzbiet do szczytu wyjścia. Pan Obrażalski, no co za niespodzianka, kto by się domyślił.
- Chyba nie zamierzałaś go przyjmować do stada? Czego chciał?
Spytała leniwie Vasanti, tradycyjnie już traktując królową jako samicę o swojej pozycji, nie jako zwierzchniczkę. Była lwem, a nie tygrysem, więc Hasira nie czuła przed nią jakiegoś szalonego respektu. Tyle, ile zdążyła zdobyć za zasługi, a nie za pusty tytuł.
Tygrysica odwróciła się na grzbiet, wciąż leżąc w wejściu - ogon moczył się w deszczu na zewnątrz - i zaczęła wylizywać sobie futerko na brzuchu, wygryzając kołtuny i zabłąkane pasożyty. Skoro dobrze już je wypłukała, to czas wyczesać.
Venety zignorowała, poza grzecznościowym odmruknięciem, kiedy się przywitała. Nie miały do siebie wzajemnie sprawy - po co tracić czas.


RE: Lwia Skała - wnętrze - Vasanti Vei - 26-05-2013

Ktoś. Się. O. Nią. Otarł.
Vasanti nie wiedziała, że na Lwią Ziemię odwiedzają potencjalni samobójcy. Lwica uniosła łeb, chcąc zmierzyć owego niegodziwego śmiałka gromkim wzrokiem.
Momentalnie przybrała na pysk wyraz niezmiernego zaskoczenia. Podskoczyła jak opatrzona, patrząc na przybyłą, jakby zobaczyła ducha. W gruncie rzecz, tak właśnie ją postrzegała - jako dawno umarłą, zaginioną... A tu masz - przychodzi jak gdyby nigdy nic.
Cofnęła się o krok, odwracając łeb. Nie, nie, musi się opanować. Te filetowe oczy pozna wszędzie, to na pewno ona... Stop! Masz teraz inne rzeczy na głowie!
- Szerokiej drogi - rzuciła cierpko za wybywającym właśnie lwem.
Nie wiedzieć czemu, miała cichą nadzieję, że ten obcy kiedyś jeszcze zawita na jej tereny. Może w bardziej sprzyjających okolicznościach rozmowa stałaby się jeszcze bardziej interesująca? Poza tym intrygowała ją kwestia jego ojca - ciekawiło ją, jak mocno tamten skopie mu tyłek.
- Przyszedł schronić się przed burzą. Nie wygoniłam go, bo rozmowa z nim była dość zabawna... Dopóki nie przyszłaś - oznajmiła obojętnie.
A teraz czas stawić czoła rzeczywistości. Głęboki wdech i...
- Venety? - bardziej stwierdziła niż spytała, kierując na siostrę pełne dziwnego niepokoju spojrzenie. - Skąd się tu wzięłaś... Tak nagle?

// Btw, Venety, zmień sobie staty. Masz za mało siły. //