Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Anubis - 25-01-2013

No proszę jego słowa podziałały i to za pierwszym razem. Wkońcu też podeszła Hewa i wysłuchał jej słów.
- No to będziemy mieli co robić, bo ja też się nie do końca na tym znam. - Odpowiedział jedynie i przytaknął łbem za dochodzącą lwicą. No to teraz sam się wrobił w leczenie lwicy. Bo jego słowo było święte i dotrzymywał je, a tym małym gestem, lekkim ruchem łba powiedział, że przyjdzie do tej groty. No tak nie było nic mowy o terminie. Hihi jeden plus...
- No to dobrze nie dawaj, bądź to ty wchodź innym. - Uśmiechnął się, jednak ten uśmiech nie trwał długo, gdyż pojawił się smutek, a z pyska dało się usłyszeć cichy warkot.
- Był najgorszym jaki miała Płonąca Ziemia. Lekkomyślny, wręcz głupi, skoro sprzedał swoją rodzinę, by móc się spotykać z lwicą. Po czym uciekł z nią jakgdyby nigdy nic. Po prostu K R E T Y N. Nie mógł od razu z nią uciec z tych ziem tylko wyrządził tyle złego swojej rodzinie, stadu? Nigdy nie bierz z niego przykładu Mako. Albo nie. Niech będzie to przykład jakim władcą nie być. - Odpowiedział, a w jego głosie przeważała pogarda jaką czuł do wuja. Biedny Lavi... Został sam z syfem jaki zrobił jego ojciec. Chciał pomóc kuzynowi w rządzeniu, ale wtedy pojawił się Sherkhan i z nim nie mógł konkurować.
- Co u mnie? A jakoś żyję, bez rodziny bo się z nimi nie umiem dogadać. No ale jak się z nimi nigdy nie rozmawiało i dopiero teraz się dowiadujesz, że masz w ogóle taką rodzinę, to dla mnie to nie jest możliwe. Więc krążę tak po świecie zbierając medykamenty i zbieram doświadczenie by być jeszcze lepszym znachorem. Ot mój sens życia. - Uśmiechnął się smutno i spojrzał jak Hewa zabiera też młode. No i dobrze, on nie nadawał się na tatuśka, starszego brata jecze jakoś tak, nauczyciela też, ale nie na ojca.


RE: Lwia Skała - dół - Moonlight - 25-01-2013

Moonlight nieruchomy noszący prze Hewę w czasie podróży nie zareagował
. Bo jak? Jednak ta lwica coś dobrego uczyniła z biednym lwiątkiem zostawionym przez matkę.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 26-01-2013

Niestety Lwi nie miał pojęcia, że Chanon okazał się być tak źle postrzegany. Mako dałby naprawdę wiele, żeby nie zostać zapamiętanym w taki sposób. Lepiej już odejść w niepamięć w pomroce dziejów, aniżeli budzić tylko gniew, czy też rozczarowanie. Na szczęście (albo i nie) Młody nie musiał obawiać się zapomnienia, wszak był królem, choć usilnie sobie starał wmówić, że tylko tymczasowym. Musi nad tym pomyśleć, może jakoś inaczej to nazwać, podejść do sprawy od drugiej strony.
- Zapamiętam to. Niekiedy słyszało się o innych władcach. Jego nawet spotkałem. - hm, kogo jeszcze znanego spotkał, kto wywodziłby się z Płonących – Lavi. Tak, właśnie. To on powiedziałmi o waszym powitaniu, a później chyba władcą został, prawda?
Na ułamek sekundy pokierował spojrzeniem w stronę swego dawnego domu. Doskonale wiedział, gdzie znajdowało się jego dawne stado.
- To prawie jak jacyś obcy, co? Mimo wszystko świadomość, że rodzina żyje jest czymś niesamowitym – powiedział, myśląc także o sobie, by powieść jeszcze spojrzeniem za odchodzącą Hewą, robiąc przy tym maślane oczy – Teraz Lwi to moja rodzina, rzecz jasna nie biologiczna, niemniej, to właśnie z nimi mam lepszy kontakt niż choćby z moim bratem... Zawsze jakieś zajęcie, a samodoskonalenie się jest całkiem dobrą opcją.


RE: Lwia Skała - dół - Matu - 02-02-2013

Wszedł na lwią skałę, bez żadnego większego sensu. Był straszliwie głodny, gdyż nie jadł od dwóch dni. W końcu nie potrafił jeszcze polować. Położył się przy jakimś kamieniu i zamknął oczy wsłuchując się w ciszę. W końcu ktoś na pewno się tu zjawi i jest nawet szansa, że pomoże malcowi w potrzebie. Położył łepek na łapach i zaczął w myślach przeklinać matkę, która tak bestialsko go potraktowała zostawiając na prawie pewną śmierć.


RE: Lwia Skała - dół - Anubis - 02-02-2013

Tamtą rodzinę wręcz uwielbiał. Trochę żałował, że tak mało czasu spędzał właśnie z Lavim, czy z swoim młodszym bratem. Zamyślił się na moment, jednak z tego stanu wyrwały go słowa brązowego samca.
- Tak to prawda Lavi był kolejnym władcą, przed ostatnim. Nie porządił za długo, bo nie mógł znieść tego ciężaru i także zniknął pewnego dnia. Ucieszyłbym się gdyby to kiedyś wrócił na te ziemie. Był też pierwszą osobą z którą się widziałem na tych ziemiach po długiej rozłace z rodziną. No i jak się okazało był moim kuzynem. - Opowiedział krótką historyjkę ze swego życia i znów się zastanowił nad sensem kolejnych słów.
- No masz rację. Zawsze to rodzina, a ja... No cóż trochę ostro ją potraktowałem. Może uda się kiedyś to jeszcze naprawić? Zobaczy się. - Odpowiedział i zamilkł. Mako jeszcze nigdy nic nie wspominał o bracie. W ogóle nigdy nie wspominał o biologicznej rodzinie. Zapyta jednak o to kiedy indziej, bo to chyba jednak pogawędka na dłuższy czas, a Anubis powoli chciał już uciekać.
- Dokładnie przyjacielu, dla mnie stado także było rodziną. I nie wiem czy będę jeszcze w stanie kogoś tak traktować. - Odparł i zerknął na lwiątko, które się pojawiło.
- Więc już nie będę Cię dłużej zatrzymywać tylko pilnuj swojej rodziny, bo ktoś właśnie próbuje podbić twój dom. - Mruknął do Mako i skierował łbem na młodego.
- Będę już uciekał. Jeszcze się spotkamy, bo będę musiał się jeszcze zająć tamtą lwicą. Do zobaczenia Mako! - Powiedział do Lwiego króla po czym ruszył powoli ku dżungli. Jeszcze dokończą tą rozmowę.
|| Wybacz, że trochę Cię zablokowałem :(.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 03-02-2013

Patrząc na przykłady z życia wzięte, można było postawić śmiały wniosek: wielu władców zwyczajnie odchodziło, porzucało swe obowiązki i nigdy nie wracało. Mako coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to nie jest wyjście.
O, czyli Anubis też pochodził z rodziny rządzącej... Za niedługo się okaże, że wszyscy jego znajomi posiadają błękitną krew... A nie, spokojnie, Felija jest od tego bezpieczna.
Szkoda, że Młody nie wiedział jak bardzo się myli.
Trzeba to przyznać, rzadko kiedy wspominał o swojej rodzinie, a jeśli tak, to tylko przyjaciołom, na dodatek w strzępach.
- Zajmę się tym napastnikiem – odpowiedział żartobliwie za Anubisem, zerknąwszy wcześniej na owego agresora – Na razie, Anubisie.
Podszedł nieco w kierunku lwiątka, ale nie na tyle blisko by go specjalnie osaczać.
- Cześć. Powiesz mi jak się tu znalazłeś? Większość rodziców nie pozwala oddalać się swym pociechom bez opieki.
Hm, w ostatnim czasie coś dużo było takich samotnych lwiątek. Później zazwyczaj znikały bez śladu. Gdy od przybył na te ziemie, to też było podobnie. Miał przyjaciół w swoim wieku... A teraz zostały jedynie jednostki. Dobrze, że został ktokolwiek.


RE: Lwia Skała - dół - Mistrz Gry - 03-02-2013

Gdy Mako patrzył w kierunku malca, coś przykuło jego wzrok. Wśród trawy był ukryty stosik czegoś błyszczącego. To opale. Była ich znaczna ilość, a teraz należy do lwa. Król powinien mieć swoje bogactwo, prawda?
+ 10 opali



RE: Lwia Skała - dół - Matu - 03-02-2013

Nagle został wyrwany z zamyśleń. Ktoś o niego mówił. Malec podniósł łepek do góry i gdy spojrzał na tego, kto doń podszedł pierwszą reakcją było zerwanie się na równe łapki. W końcu trzeba okazać szacunek. Przełknął głośno ślinę i odpowiedział lwu. - Może większość rodziców tak... Ale tak się składa, że moja matka ma w nosie co się ze mną dzieje. Zostawiła mnie tu na pastwę losu. To już chyba trzy dni mijają od kiedy jestem sam. Dało się słyszeć głośne burczenie w brzuchu lwiątka. Zadarł głowę jeszcze bardziej, by widzieć pysk lwa, z którym rozmawiał. Zastanawiał się przez chwilę, czy dobrze zrobił, że powiedział to wszystko. W końcu nie znał tego osobnika, jak zresztą nikogo na tym łez padole. Chociaż w sumie nie wydawał się być groźny, ale ostrożności nigdy za wiele.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 03-02-2013

- Rozumiem. - odpowiedział, pokiwawszy głową z przejęciem – A Twój tata?
Co prawda źle się czuł, poddając go pytaniami, na które mały móc nie chcieć odpowiadać, ale chciał się nieco zorientować w sytuacji.
Usłyszawszy burczenie w brzuchu, zastanowił się chwilę, czy to nie czasem jego brzuch domaga się pożywienia. Na myśl przyszła mu pewna sytuacja z dzieciństwa, gdy polował z Hewą i jego brzuch zagrał przeciw niemu, ale właśnie przez to zdołali się lepiej poznać.
- Głodny? Akurat wybierałem się na posiłek, możesz iść ze mną, jeśli chcesz. - zamilkł na chwilę, by po chwili się uśmiechnął, gdyż do łba zawitał mu pewien pomysł – Jeśli masz jakieś pytania, to nie krępuj się. Będę się nawet lepiej czuł, jeżeli nie tylko ja będę zadawał pytania.
A, oczywiście zgarnął te kilka opali, choć król miał już swe bogactwo... Swych przyjaciół. Tak, tak, dla większości ckliwe bzdury, ale cóż, trzeba docenić to, co się ma.


RE: Lwia Skała - dół - Matu - 03-02-2013

- Tata? Nigdy go nie widziałem. Miałem tylko matkę. Powiedział bez większych emocji. Na pytanie, czy jest głodny przestąpił tylko z łapki na łapkę i oblizał się i Uśmiechnął. - Tak, bardzo bym chciał. Ośmielony rozmową i hojną propozycją wspólnego posiłku podszedł do lwa. Chciał zadać mu tyle pytań, że nie wiedział na które się zdecydować, ale wybór w końcu padł na dwa podstawowe pytania. - A kim Pan jest? I co to za miejsce? Urodziłem się na tych terenach, ale nigdy nie wiedziałem jak się nazywają. W końcu trzeba wiedzieć skąd się pochodzi, czyż nie?
Zrobił kilka kroków z lewa na prawo i z prawa na lewo. Tak bardzo chciał zjeść, że już gotował się do wymarszu.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 03-02-2013

Brązowemu trudno było wyobrazić sobie w ogóle nie znać własnego ojca. Oczywiście, znał go bardzo niewiele, zupełnie jak resztę rodziny, ale cóż poradzić. Nie mógł się spodziewać, że los rzuci go akurat tu.
Widząc aprobatę Matu, uśmiechnął się. Trzeba przyznać miał do czynienia z odważnym i o dziwo otwartym lwiątkiem, zwłaszcza wliczając w to sytuację, które przeżył.
- To w drogę. - ruszył z wolna w kierunku sawanny, zwracając uwagę na swego towarzysza – Kim jestem? Hm, dobre pytanie. Najogólniej rzecz ujmując jestem mieszkańcem tych terenów – po co uświadamiać go, że jest królem, zmieniło by to jedynie jego nastawienie do jego osoby – A i nie jestem żadnym panem, nazywam się Mako. To jest Lwia Ziemia. Jej mieszkańcy noszą miano Lwioziemców.
Nie wspominał już, że nie znał jego matki. Teraz był nieco w kropce, zastanawiał się, czy zaliczać go do grona Lwich. Urodził się na tych terenach, ale jego matka nie należała do stada, a przynajmniej o tym nie wiedział. Zawsze może go przyjąć.

[z.t]


RE: Lwia Skała - dół - Matu - 03-02-2013

Szedł krok w krok za lwem. W końcu dowiedział się gdzie jest i o dziwo Mako wspomniał o mieszkańcach tego rejonu w liczbie mnogiej, co znaczy, że jest ich więcej. Ciekawość malca była nie poskromiona. Chciał dowiedzieć się jak najwięcej, ale wolał nie zasypywać Mako pytaniami. Teraz uśmiechnięty i zadowolony z faktu, że jednak nie umrze z głodu. Ogarnięty ta wielkim natłokiem myśli na chwilę zapomniał o matce i nawet o głodzie, cały czas patrząc na brązowego i myśląc o zbliżającym się posiłku. Kto by pomyślał tyle nowości w tak krótkim czasie.

[z.t]


RE: Lwia Skała - dół - Lady - 09-03-2013

Lady przeleciawszy cały dzień w różnych miejscach postanowiła tu spędzić całą noc. Lądując ukryła się w głębokiej szczelinie w skale i zasnęła. Spała twardo jakby nie spała kilka dni.


RE: Lwia Skała - dół - Ashley - 12-03-2013

Przychodząc pod lwią skałę, nie zauważyła nikogo z stada. To był błąd gdyby była nieprzyjacielem wtargnęłaby jak szpieg. Przemknęła jak puma na górę.
z/t.


RE: Lwia Skała - dół - Uzoefu - 05-04-2013

Uzoefu, od kilku dobrych miesięcy obserwująca najprawdopodobniej całe stado, nigdy nie odważyła się zbliżyć tak, jak dzisiejszej nocy. Samotność dawała po sobie znać - momenty słabości i wzruszenia atakowały ją niczym szarżujące z niebios sępy, gotów rozszarpać szponami nawet najtwardszego lwa. Widziała wiele postaci, z ukrycia, szczególnie lubiąc wylegiwać się na gałęziach kolczastych akacji. Rozmawiały, bawiły się, cieszyły. Stado Lwiej Ziemi... wydawało się całkiem przyjazne.
Ale czy aby na pewno? Czy nie zostanie uznana za szpiega? Czy nie zostanie wyśmiana, wyszydzona? A może władca owej rodziny nie zedrze siłą jej zielonej maski, ujawniając mroczną prawdę o przeszłości samotniczki wszystkim braciom?
Stawiając swe kroki bezszelestnie w cieniu Skały, potrząsnęła głową, z nadzieją wpatrując się w gwieździste niebo. Na pewno spoglądało na nią teraz całe plemię, dodając otuchy w przezwyciężeniu lęku. Czy śmierć w samotności, z paskudnymi bliznami i złamanym sercem była jej przeznaczeniem? Tylko dlatego, że obawia się cudzej reakcji, zrażona nienawiścią i złem, jakiego doznała?
Biorąc głęboki oddech (co po prawdzie utrudniały liściaste bandaże), postawiła krok naprzód, wyłaniając się z ciemności, a na żółtą sierść wnet spłynął jasny blask mlecznego księżyca, którego tarczy nie przysłaniała wówczas żadna chmura. Uzoefu zadrżała, wypełniona obrzydzeniem... do samej siebie. Jako jedyna wiedziała, co naprawdę kisi się w jej duszy. Jako jedyna uważała także, że nigdy nie odzyska sprawności oraz niegodna jest stawiać swych słabych kroków na tej złotej ziemi.
W gruncie rzeczy, była niezwykle silna. Przetrwanie tyranii nie złamało jej ducha, gdyż teraz lgnęła do cudzego ciepła - tylko to pozwoli jej żyć. Ale bolesne ślady wciąż ropiały, w bólu i kąsającym ogniu. Nawet wychowanie w dżungli wpłynęło na to, że zachwiała się, powoli wycofując w cień. Bycie na widoku utkwiło weń jako najgorszy koszmar. Ale musi przetrwać. Musi oczekiwać, aż ktoś się zjawi, lecz...
Co dalej? Czy wykrztuszę z siebie choć jedno słowo?