Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Haraka - 02-02-2016

Otworzyłem oczy, czując, że ktoś mnie objął za szyję. Zobaczyłem moją znajomą gepardziczkę, tę, która była taką szczęściarą i miała kogoś kto się o nią troszczył. Jej widok całkiem już mnie rozkleił.
- Bo... Bo... ja... chcę... do mojej rodziny! - Powiedziałem urywanym głosem, usiłując powstrzymać płacz. Skuliłem się jeszcze bardziej i zasłoniłem pełne łez oczy łapami.


RE: Lwia Skała - dół - Haineko - 02-02-2016

- A gdzie twoja rodzina? - zapytała dalej obejmując go łapkami za szyję. Trzeba było przyznać że małe gepardziątka, gdzie jedno obejmowało drugie stanowiło uroczy widok.
Nie lubiła gdy ktoś płakał, dlatego Haineko zaraz przycisnęła do siebie. Byleby tylko przestał płakać.
- No, nie płakaj - dodała dziecięcym głosikiem, chcąc pocieszyć smutnego kolegę.


RE: Lwia Skała - dół - Cavum - 08-02-2016

Westchnął an to wszystko donośnie.
- Ja? To było.. to był.. - zastanowił się na odpowiednim słowem. Znał je, ale bal się że nie zostanie ono dobrze odebrane.
- To był zew.
Zmrużył lekko uczy i oblizał wargę wytężajac umysł.
- Nie umiem tego wytłumaczyć. Czulem ze coś mi kazało tam iść.
Usiadł i raz po raz wystawiał pazury po czym je chował i jak gdyby nigdy nic dorzucił - Możliwe że to przodkowie?


RE: Lwia Skała - dół - Sheloth - 09-02-2016

Beżowy samiec szedł przed siebie nieco niepewnym krokiem. Nie było go tu zbyt dawno, za dużo się zmieniło. Oczywiście pamiętał te ziemie, to co na nich przeżył i czego swego czasu się nauczył. Pamiętał swoje stado. Już nie swoje, teraz pewnie byłoby mu zupełnie obce. Pamiętał dramaty z dzieciństwa, stoczone walki i stracone szanse - ale po co to rozpamiętywać. Było to było, trzeba iść dalej. Uśmiechnął się pod nosem, wpatrzony w Lwią Skałę. To wbrew pozorom nie były złe czasy, choć wtedy patrzył na to nieco inaczej. Ba, wtedy każda kłótnia to był dla niego koniec świata. A teraz? Teraz wszystko było dobrze. Był dorosły, zostawił młodzieńcze rozterki za sobą i było mu z tym całkiem dobrze.
Zastrzygł uchem. Zdawało mu się, albo słyszał głosy. Było jednak za daleko, by poznać czy to ktoś znajomy. Szansa na to była raczej niewielka, Sheloth nie miał pojęcia czy ktokolwiek go jeszcze pamiętał. Nieco zwolnił, jednak szedł dalej. W końcu Lwi nie mieli raczej w zwyczaju atakować nieznajomych, a on nie był tak do końca obcy. Szedł więc dalej, z uśmiechem na pysku rozglądając się po starych kątach. Dostrzegł z oddali kilka sylwetek, jedna wydała mu się nie do końca obca. Im bliżej podchodził, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że dziwnym zbiegiem okoliczności natrafił jednak na kogoś znajomego. O ile można tak to nazwać.
Zatrzymał się spory kawałek od tej grupki i z zaciekawieniem przyjrzał się każdemu z osobna. Młodszych, z oczywistych powodów, kompletnie nie rozpoznawał. Ale tak, nie pomylił się, lwicę na pewno znał.
Po chwili wahania postąpił jeszcze dwa kroki do przodu, po czym znów przystanął. I tak stał, zerkając niepewnie w stronę Feliji. On co prawda już dawno pogodził się ze swoją przeszłością, ale nie był do końca pewien czy ona też. Uśmiechnął się lekko, czekając aż zwróci na niego uwagę. Rezultaty mogły być dwa - albo dojdzie do rozmowy, albo lwica da mu jasno do zrozumienia, że nie chce go tu widzieć, a on będzie kontynuował swój spacer okrężną drogą.


RE: Lwia Skała - dół - Felija - 09-02-2016

Felka chwilowo nie zwracała uwagi na przytulaśne gepardziątka, a zamiast tego skupiała się na rozmowie z Cavumem. Uniosła brwi; jego wyjaśnienie nijak jej nie przekonywało, aczkolwiek... Brzmiało szczerze.
- Zew? Przodkowie? Ale... Ty nigdy nie opowiadałeś o swoim pochodzeniu. Zresztą... - Przekrzywiła łeb. - Lwia Ziemia jest twoim domem. Naszym domem.
Wypowiedziawszy te, jej zdaniem, niezwykle mądre i głębokie słowa, usłyszała, że ktoś się zbliża. Postawiła uszy i ostrożnie odwróciła łeb.
I wtedy zamarła. Wyszczerzyła te swoje dwukolorowe ślepia, zamrugała kilkakrotnie, po czym cała się odwróciła, nagle zupełnie tracąc zainteresowanie swoim podopiecznym.
Poruszyła nosem, zastrzygła uchem. Tak, to na pewno on. Każdy z jej zmysłów jej to podpowiadał, a przecież wszystkie naraz nie mogły się mylić. Nawet odgłos kroków brzmiał tak samo jak zawsze.
Stała tak przez moment, zupełnie osłupiała. Dopiero co wyznała Mako pewne nieciekawe brudy z przeszłości, a teraz nagle pojawia się Sheloth, żywy duch tejże przeszłości, a zarazem chyba jedyna osoba, która kiedykolwiek... Naprawdę ją kochała. A przynajmniej tak zapamiętała to młodzieńcze uczucie.
Nie mogła krzyczeć, nie mogła płakać, a kłębiące się w niej mieszane odczucia starały się właśnie coś takiego wywołać. Nie przy młodych, przy nich musiała się powstrzymywać. A może zwyczajnie już z tego wyrosła? Ile można?
- Deme - odezwała się wreszcie, siląc się na odwzajemnienie uśmiechu.
Niepewnie poruszyła ogonem.
- Eee... Dawno cię tu nie było - zauważyła błyskotliwie, po czym wyszczerzyła zęby już całkiem naturalnie.
Dorosła Felka to nadal Felka.


RE: Lwia Skała - dół - Sheloth - 09-02-2016

Sheloth na moment zamarł, obserwując reakcję lwicy. Odwraca się żeby go uderzyć? Przegonić stąd? Zabrać te dzieciaki i po prostu sobie pójść...? Nie, zaraz. Chyba jednak nie.
Końcówka lwiego ogona nieco drgnęła, a on nie spuszczał wzroku z Feliji. Usiłował jakoś odgadnąć, czy tamta aby na pewno nie planuje uprzejmie go stąd wyprosić. Miała prawo, przecież mieli za sobą dość długą historię, w której żadne nie zachowało się wobec drugiego w porządku. Ale nie, ku jego zaskoczeniu lwica się uśmiechnęła!
Postąpił parę kroków do przodu, niepewnie zerkając na nieznajome młode. Przez chwilę zastanawiał się czy są tu przypadkiem, czy może beżowa się nimi opiekuje. A zresztą, nieważne. Są to są. Zresztą może to dobrze, że są - gdyby spotkał ją samą, mogłoby się to potoczyć trochę inaczej. Może znowu by się pokłócili, przecież kiedyś mieli to w zwyczaju. Albo zaczęliby rozpamiętywać stare dzieje, rozdrapywać rany i w ogóle. Tak, obecność pozostałych była im raczej na rękę.
Puchate ucho drgnęło na dźwięk znajomego przywitania. No, i trochę na dźwięk znajomego głosu. Ale przede wszystkim uderzyło go to "deme". Kiedyś sam się tak witał, ale po tak długiej nieobecności nie było powodu przywoływać starych zwyczajów.
- Wit... cześć - zająknął się lekko. Niby nie bał się tego spotkania tak jak kiedyś, ale coś w nim jeszcze zostało z nastoletniego Shelotha, zakłopotanego całą tą sytuacją. Ale cały ten młodzieńczy ból dawno zostawił za sobą.
A cała ta niepewność jaka mu jeszcze została szybko odeszła w niepamięć, kiedy po raz pierwszy od tak dawna ujrzał szczery Felkowy uśmiech. I, zanim w ogóle zdążył się zastanowić, odpowiedział na niego tym samym.
- No, nieco mi się przedłużył spacer. Chyba trochę zabłądziłem - mruknął, znów zerkając na pozostałych. Pewnie nie mieli pojęcia kim jest, a obecność obcego lwa mogła być dla nich trochę stresująca. Skinął więc lekko łbem, nadal z tym samym szerokim uśmiechem na pysku, dając do zrozumienia, że z jego strony nie mają się czego obawiać. Tak na wszelki wypadek.
- Wiele się zmieniło odkąd... zniknąłem? - zawahał się przy ostatnim słowie. Ale tak, zniknął, to chyba dobre określenie.


RE: Lwia Skała - dół - Felija - 10-02-2016

- Aha. No, trochę - odparła, zerkając na młodzików.
Felka odchrząknęła, po czym niepewnie stanęła obok lwa, ale zachowując pewien dystans. Nie bardzo wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć, postanowiła więc... Nie myśleć za wiele. Tak było najprościej.
- To jest Sheloth, mój... Stary znajomy - przedstawiła go obecnym. - Sheloth, to moi podopieczni, Cavum i Haineko.
Beżowa zmrużyła ślepia. Zaraz, zaraz, ale ich tu była trójka!
- A ta beksa to nie wiem - stwierdziła, wzruszając barkami na znak, że, prawdę mówiąc, niewiele ją tamten nieznajomy dzieciuch obchodził.
Westchnęła, po czym powróciła wzrokiem do samotnika. Do jej umysłu wciąż nie docierała obecność tego samca. Przychodzi tu jak gdyby nigdy nic w jej prawie-że-poukładane życie. Co on sobie w ogóle wyobraża, że niby można sobie tak pojawiać się i znikać w nieskończoność? Gdy już różnooka niemalże zapomniała o jego istnieniu, on znowu wracał - i tak w kółko. Ale tym razem nie było go naprawdę, ale to naprawdę długo!
- To... Co ty tu właściwie robisz? - Odchyliła jedno ucho. - Wiesz, ja teraz jestem strażnikiem ziem, nie mogę pozwalać, żeby każdy ot tak przychodził pod Lwią Skałę - dodała prędko, żeby przypadkiem nie pomyślał, że to pytanie było zadane ze względów osobistych.
Nie, absolutnie.


RE: Lwia Skała - dół - Sheloth - 10-02-2016

Spuścił wzrok. No tak, pozmieniało się. Nawet przed swoim zniknięciem nie poświęcał zbyt wiele uwagi sprawom stada. Albo tej krainy w ogóle. Był zbyt pochłonięty przeżywaniem własnych problemów. Ale teraz, kiedy patrzył na nie trochę z dystansu, zrobiło mu się głupio. Przecież miał tu kiedyś nawet jakieś obowiązki, był członkiem stada, miał tu znajomych, miał coś do roboty. A zamiast się tym wszystkim zająć, on sobie poszedł. Trudno się dziwić, że teraz było mu trochę głupio.
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc jak go określiła. Stary znajomy to był całkiem niezłe podsumowanie tego kim się dla niej stał. A przecież kiedyś byli przyjaciółmi, potem partnerami... a potem, no. Potem wszystko się popsuło i nie mogli znieść swojego towarzystwa. A teraz formalnie był chyba nikim, za długo go nie było, by nazywać się nawet jej kolegą, a co dopiero przyjacielem. Stary znajomy pasował idealnie.
- Wiesz, prawdę mówiąc sam nie wiem - przyznał z uśmiechem. Przepraszającym, ale nadal uśmiechem. - Musiałem sobie trochę to wszystko poukładać w głowie, trochę dorosnąć. A tu wszystko mi przypominało o... - zerknął w stronę pozostałych - ...o tym co było kiedyś.
Przysiadł tam gdzie stał, jednak ogon nadal powoli zamiatał skrawek ziemi wokół.
- Wędrowałem trochę, usiłowałem nawet znaleźć jakieś miejsce gdzie zostałbym na stałe, ale to trudniejsze niż się wydaje. I w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że tęsknię za domem. Bo... tu w sumie był kiedyś mój dom. Więc stwierdziłem, że zaryzykuję i - tu zrobił teatralny gest łapą - oto jestem... ale oczywiście mogę sobie pójść, jeśli nie chc- znaczy, jeśli nie wolno mi tu być.
Wiedział, że zachowuje się może zbyt głupkowato jak na sytuację w której się znalazł. I że przede wszystkim, żeby ostatecznie domknąć te wszystkie sprawy z przeszłości, powinien przede wszystkim ją przeprosić - może ona jego też, ale co z tego - i tak nie mieli ku temu warunków w obecności jej podopiecznych. Ale może to i lepiej, może tak naprawdę nie ma po co do tego wracać. Posłał Feliji kolejny niepewny uśmiech.
To co, ma sobie iść czy nie?


RE: Lwia Skała - dół - Cavum - 10-02-2016

Odszedł korzystając z chwili nieuwagi swej opiekunki..
(wiem ze niekreatywnei xD )
z/t


RE: Lwia Skała - dół - Haineko - 11-02-2016

Widząc, że Haraka nie reaguje ani na jej gesty, ani na jej słowa, Haineko postanowiła zrezygnować z dalszej rozmowy ze swoim rówieśnikiem. Jak będzie chciał się do niej odezwać, to na pewno to zrobi. Teraz jednak nie widziała żadnej odpowiedzi z jego strony.
Uwolniwszy kociaka z objęć, natychmiast przystąpiła do Felki, która z kimś rozmawiała, najprawdopodobniej że swoim dawnym znajomym. Nie odzywając się nic, objęła łapę opiekunki i z zaciekawionym wzrokiem obserwowała czarnogrzywego, wciąż jednak zachowując dystans od niego.


RE: Lwia Skała - dół - Felija - 12-02-2016

- Cavum! - zawołała za samcem, od razu podrywając się z miejsca.
Wydała z siebie ciche warknięcie, zdradzające jej podirytowanie. Poleciałaby za nim, ale teraz wolała się skupić na pilnowaniu Haineko. Tamten jakoś sobie poradzi, ale gepardziątko wolała tym razem mieć na oku.
- A, zresztą... - westchnąwszy, powróciła wzrokiem do Shelotha.
Wsłuchała się w jego słowa, próbując wyłuskać z nich jak najwięcej konkretów. Nie było to proste zadanie, ale jakoś dawała radę.
- Nie, okej, możesz zostać - stwierdziła prędko. - Póki jesteś tu gdzie ja, to w porządku.
Przekrzywiła łeb, niepewna, co właściwie chciała dodać. Miała pustkę w głowie, postanowiła więc improwizować.
- Możemy się gdzieś przejść i pogadać, jeśli chcesz. Albo możemy tutaj pogadać. Ale wiele się nie zmieniło. W ogóle może chcesz z kimś innym pogadać, ja się nie narzucam. Albo wcale nie chcesz.
Urwała, bo doszło do niej, że jej wypowiedź z czasem coraz bardziej traci na sensowności. Poruszyła końcówką ogona. Obecność owego samca nie wpływała na nią dobrze: jej myśli skręcały w rejony, w które już od dawna się nie zagłębiały.
Widząc, że Haineko straciła zainteresowanie drugim gepardziątkiem i postanowiła przyjść do Felki, a tyknęła ją łbem i zmierzwiła językiem jej grzywkę. Zielonooka nie wyglądała na przestraszona, ale na wszelki wypadek Lwioziemka wolała dodatkowo dać jej do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.


RE: Lwia Skała - dół - Sheloth - 13-02-2016

Lew zerknął za odchodzącym samcem, po czym przeniósł wzrok na beżową, unosząc nieco brwi. No dobra, to podopieczny Fel, ale po co właściwie ma go tak pilnować...? Sheloth, tak samo zresztą jak Felija, w jego wieku biegali gdzie chcieli i nie musieli się przejmować takimi rzeczami jak pozwolenia opiekunów.
Ale nie przyszedł tu po to, by kwestionować jej metody wychowawcze.
- Bardzo chętnie bym z tobą dłużej pogadał. Ale zależy czy tego chcesz, ja do niczego nie zmuszam - uśmiechnął się znów, po czym skupił się na moment na młodych które towarzyszyły Fel. Przez chwilę zastanawiał się, czy Lwioziemka miałaby coś przeciwko, gdyby rozmawiali tutaj, przy nich.
Było bardzo prawdopodobnym, że zahaczą jakoś o temat ich wspólnej przeszłości - a nawet jeśli nie powiedzą nic konkretnego, to dzieciaki i tak mogą potem wypytywać "kim był ten lew, co miał na myśli kiedy powiedział to i tamto" i tak dalej. Jeśli lwica wolałaby tego uniknąć, nie miałby jej wcale za złe. Posłał jej pytające spojrzenie, lekkim skinieniem łba wskazując na młode.
W ogóle, dziwnie patrzyło się na Felkę w roli opiekunki. Nie do końca taką ją zapamiętał, ale to w sumie nic dziwnego - kiedy się odchodzi, to czas nie staje w miejscu. Wszystko dalej się zmienia, tylko ty już tego nie widzisz.


RE: Lwia Skała - dół - Felija - 16-02-2016

Westchnęła. Nie czuła się zbyt swobodnie w jego towarzystwie, bo nie widziała go całe wieki. Bała się odkryć w nim inną osobę, niż wtedy opuściła. Nie, wróć, on ją opuścił. Hm, to skomplikowane.
Początkowo chciała głośno oznajmić, że towarzystwo gepardziątka (a właściwie dwóch) w niczym jej nie przeszkadza, jednak najwidoczniej doszła do tych samych wniosków co Sheloth, bo na jej lico wstąpiło wahanie. Nie, chyba jednak lepiej by było, żeby jej przy tym nie było. Kto wie, o czym będą rozmawiali i jak to wpłynie na Felkę, która do bynajmniej do opanowanych nie należała? A nakrapiana nie była aż takim maluchem, by nie móc spędzić jakiegoś czasu bez opieki.
Powoli kiwnęła łbem błękitnookiemu, po czym nachyliła łeb nad młodą i wbiła w nią poważne spojrzenie.
- Haineko, zostaniesz chwilę sama? Nie będę daleko odchodzić... - Czule tyknęła czołem jej czoło. - Możemy ci coś upolować - zaproponowała, łagodnie się do niej uśmiechając.
Można było odnieść wrażenie, że ta urocza cętkowana samiczka była pierwszą osobą, którą różnooka zdołała naprawdę pokochać.


RE: Lwia Skała - dół - Haraka - 17-02-2016

Gdy gepardziczka ode mnie odeszła, powoli się uspokoiłem. Wcześniej usiłowałem powstrzymać płacz, ale wzmianka o rodzicach kompletnie mnie rozkleiła. Jednak teraz zmusiłem się do wzięcia w garść. Widząc nieznajomego lwa (którego przedtem nie zauważyłem) rozmawiającego z opiekunką gepardziczki i samą cętkowaną obok obojga dorosłych, wolno ku nim podeszłem, w każdej chwili gotów do ucieczki. Gdy usłyszałem słowa dorosłej lwicy, ostrożnie zbliżyłem się ku niej.
- Mogę jej popilnować, proszę pani - powiedziałem nieśmiało. - Mógłbym ją nauczyć polować, albo byśmy się razem pobawili. - Dodałem. Napiąłem mięśnie, przygotowany psychicznie na ostre słowa, które zaraz z pewnością padną.


RE: Lwia Skała - dół - Felija - 17-02-2016

Zamrugała kilkakrotnie. Przeniosła wzrok na gepardziątko, które właśnie się "obudziło". Okej, jego reakcji to się nie spodziewała. Zupełnie zbiło ją to z tropu.
- Aaaha - odparła, mądrze kiwając łbem. - A kim ty w ogóle jesteś?
Może nie było to najmilsze przywitanie świata, ale też Felka nie była specjalistką w obchodzeniu się z dziećmi. Nie miała serca do żadnych oprócz własnych, zwłaszcza tych adoptowanych.