Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Azim - 27-02-2017

Siedząc tak naburmuszony, nie zauważył że Ua już do nich zeszła i zemdlała na widok krwi, w końcu siedział nie tylko tyłem do Asury, ale też do białej lwiczki. Nie odwrócił się nawet na moment, słysząc za plecami głos brata. Nie drgnął gdy się zbliżył. Zadarł łeb do góry, nie chcąc by Asura patrzył się w jego ślepia. To była dosyć niewygodna pozycja i czerwonooki wiedział że długo w niej tak nie wytrzyma, ale uparcie trwał z głową zwróconą ku niebu.
- Źle... - odburknął po dłuższej chwili na pytanie brata, czując jak żuchwa go mocniej zabolała gdy nią poruszył. Nie było tak źle jak myślał, przynajmniej mógł mówić i ruszać nią, ale za to czując nieprzyjemny ból. Nagle usłyszał głos Hakiego, momentalnie ogarnęła go radość i zapomniał nawet o złości na brata. Nareszcie jego kumpel wrócił! Przynajmniej on jeden nie poznikał jak rodzice, lewek w głębi duszy czuł że go nie zawiedzie.
- Haki! - krzyknął pełen radości, szybko jednak tego pożałował, czując jak szczęka mu zapulsowała boleśnie. Już podbiegł pod same łapy lwa, jakby nie zwracając uwagi że zamierza ich już zabrać do domu. Mały namyślał się jak tu spytać o niespodziankę i użyć jak najmniej słów by czuć nieprzyjemny ból jak najkrótszą chwilę. Haki jednak uprzedził jego pytanie już gotową odpowiedzią. Mały wydał z siebie pomruk niezadowolenia.
- Nie - zaprzeczył szybko, machając przy tym łapkami, bardzo chciał wiedzieć co to za niespodzianka. A że mówienie sprawiało mu na razie ból, popatrzył na kumpla z nadzieją w oczach, zerkając też na brata i Ue, jakby mieli go poprzeć. Tak, zupełnie już zapomniał że jest obrażony na Asure, teraz w głowie miał tylko niespodziankę. Jeśli Ua nadal leżała nieprzytomna to samczyk wystraszył się na jej widok i zastygł tak w bezruchu, nie spuszczając z niej wzroku.


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 28-02-2017

Haki miał niesamowitego pecha, bo królowa akurat kierowała się w stronę Lwiej Skały. Nie trzeba było być wybitnym tropicielem, by nie wyczuć stąd masy niepożądanych tu zapachów. Humor bynajmniej jej nie dopisywał; pomimo zażycia kilku godzin snu wciąż doskwierało jej zmęczenie, a teraz dodatkowo głód.
Lwica zmrużyła ślepia w wyrazie irytacji. Widziała Mako - dlaczego nie zrobi z nimi porządku? Ach, rozmawia z jednym...
Jej nieprzyjazne spojrzenie rychło padło na dwie lwice, starszą i młodszą, spotkane wcześniej nad Słoneczną Rzeką. Ponoć nie miały wtedy do niej żadnej sprawy, dlaczego więc nie udały się prosto do domu? Czyżby to byli szpiedzy?
Powoli ruszyła w ich stronę, miarowo machając ogonem.
- Wy dwie, wynocha stąd. Ale już! - warknęła, przystanąwszy blisko nich, lecz zanim zdążyła zaobserwować, czy te wypełniły jej polecenie, jej uwagę przykuł dźwięk dziecięcego głosu.
Postawiła uszy. Miała złe przeczucia.
Zostawiwszy samotniczki bez słowa wyjaśnienia, czym prędzej udała się tam, gdzie dane było jej ujrzeć nikogo innego jak wypędzonego wcześniej lwa w towarzystwie lwiątek, które, zdaje się, miał wcześniej za zadanie odprowadzić do domu.
- Deme, dzieciaki. - Uśmiechnęła się do nich, jednocześnie dając wszystkim znać o swojej obecności.
Nie zmieniając miny, skierowała wzrok na dorosłego samca. Dopiero potem obnażyła kły; trudno orzec, czy miało to wyglądać przyjaźnie, czy może wręcz przeciwnie.
- Cóż za spotkanie, mój "posłańcu"... - zagaiła, nie szczędząc zjadliwego tonu. - Widzę, że przynajmniej poczucie obowiązku jest w tobie silne. - Tu rzuciła wymowne spojrzenie na młode, by następnie powrócić nim do zielonych ślepi wygnańca.
Uczyniła kolejne kroki w jego stronę, tak, że teraz już mówiła mu niemal na ucho:
- Ledwo takiemu grzywa urośnie, a już, o!, wielki strażnik idei! - dworowała sobie z nieskrywaną radością. - Ach, ale gdyby tylko dodać do tego odrobinę lojalności, szczyptę pokory, może więcej rozsądku... Wtedy nie pogardziłabym takim poddanym.
Odsunęła się tylko po to, by stanąć naprzeciwko i spojrzeć mu prosto w oczy. Wtem jej uśmiech przybrał bardziej pobłażliwy wyraz, a ona sama wydała z siebie ciężkie westchnienie.
- Co się stało, to się nie odstanie, ale życie to sztuka kompromisów, młody. Powiedz mi jedno: dlaczego tu wróciłeś? Taki nagle chojrak z ciebie?


RE: Lwia Skała - dół - Ua - 28-02-2017

Leżałam sobie i wyobrażałam różne rzeczy, aż nie usłyszałam głosu, który najwyraźniej zwracał się do mnie. Otworzyłam jedno oko i mój wzrok padł na sylwetkę znajomego, dorosłego lwa. Czy on na pewno mówił do mnie?
- Ja? Pewnie, że chcę! - ucieszyłam się, wstałam i pobiegłam w jego kierunku. Na wieść o nieudanej niespodziance odrobinę się zasępiłam.
- I na Cmentarzysko - dodałam pod nosem.
Na szczęście nie zdążyłam sobie jeszcze przypomnieć o krwi, która była doprawdy straszna. Nie zdążyłam też jej powtórnie zauważyć, ale zauważyłam za to coś innego. Ta lwica... Znałam ją. I wcale nie ucieszyłam się z powodu następnego spotkania. Nie spuszczając z niej wzroku, wycofałam się za Hakiego. Cała radość i beztroska momentalnie ze mnie wyparowała. Bałam się jej, choć już nie pamiętałam dlaczego.


RE: Lwia Skała - dół - Askari - 28-02-2017

Walka z wrogiem to jedno i choć Askari zbytnio nie śledziła całego sporu, to nawet doceniła zawziętość i twarde zasady jakie zastosowała wtedy władczyni. Natomiast teraz z pojawieniem się rudej cały czar Lwiej Ziemi prysł. Jeśli ona teraz rzuca się na nich i innych, przebywających do tej pory spokojnie w towarzystwie rzekomego króla i drugiego dorosłego lwa to albo jedno albo drugie wykazuje się tu straszną niekompetencją. Swoją drogą niezły z niego król, skoro został kompletnie zignorowany.
Grzywiasta obrzuciła całe to tałatajstwo pogardliwym spojrzeniem i obróciła się od wszystkich tyłem, zawieszając jeszcze oczekujące spojrzenie na Huntrees. Może się próbować tłumaczyć i zostać, ale jeśli nie podejmie szybko decyzji to zostanie tu sama.


RE: Lwia Skała - dół - Wild - 28-02-2017

-A więc mógłbym dołączyć do was Królu? Jaki jest warunek?
Spytał.


RE: Lwia Skała - dół - Athastan - 01-03-2017

Leżąc, mimochodem przysłuchiwał się rozmowie, a raczej dość krótkim i urywanym zdaniom, rzucanym co jakiś czas przez starszego lwa w kierunku Mako.
Przy okazji odnotował fakt, iż przybysz tytułował czarnogrzywego królem. Fakt ten, nadawał całej tej sprawie nieco inny kontekst, choć nie była to zmiana aż tak znaczna. Bowiem po mimo, iż jak najbardziej odnosił się do lwa z szacunkiem, po pierwsze jako do starszego wiekiem, jak również z podstawowym po prostu poszanowaniem rozmówcy, wzbogaconym teraz o informacje, że tamten pełni ową nie łatwą i czasami dość niewdzięczną funkcję jaką jest władanie, nie miał zamiaru zmieniać swojego sposobu odnoszenia się do niego, chyba że oczywiście tamten sobie tego wyraźnie zarzyczy. A to z następujących powodów. Po pierwsze,bo choć był władcą, nie był jego władcą, po drugie zaś dlatego, że gdy wymieniali imiona, nie poczynił rzadnej wzmianki ni aluzji w tym kierunku.
Co się zaś tyczy otoczenia to zauważył, że grzywiasta lwica szykowała się do odejścia. Poza tym, zauważył dość znaczne poruszenie w okolicy, oraz oczywiście dotarły do niego słowa nowo przybyłej lwicy, ale że nie były do niego skierowane, nie zastanawiał się nad sensem który niosły.
Jak na razie, po mimo że w żaden sposób się nie krył, nikt nie zwracał na niego większej uwagi, zaś on sam nie miał zamiaru na razie tego zmieniać, przynajmniej do czasu aż starszy samiec nie zakończy rozmowy z Mako.


RE: Lwia Skała - dół - Huntrees - 01-03-2017

Kiwam głową, że rozumiem warunki pozostania na tej ziemi. Zauważam nadchodzącego lwa.
- Skoro mam tydzień to może odprowadzę cię kawałek Askari?- pytam się lwicy. W tym czasie przychodzi jeszcze jeden samiec. Prawdziwe tu dzisiaj zbiegowisko i czuję się zbędna w towarzystwie. Lepiej pójdę z Askari kawałek a jeśli nie będzie chciała to po prostu zwiedzę okoliczne ziemie. Wtem rozpoznaje ostatniego przybysza jako drugiego lwa który pomógł mi w jaskini. Zaczynam się zbierać by opuścić już towarzystwo i rzucam na pożegnanie
- Żegnajcie- mówię cicho do zebranych - A tobie dzięki za pomoc w jaskini- mówię do krótkogrzywego. Powoli zbieram się do odejścia gdy podchodzi rudowłosa lwica. Rozpoznaję ją znad rzeki ale nie za bardzo wiem kim jest. Chyba kimś wysoko postawionym skoro mówi takim tonem. Mimo wszystko futro jeży mi się na karku. O co tu chodzi? Z rozmowy wynika że czarnogrzywy lew jest królem, więc to raczej on decyduje kto tu może zostać. A teraz gdy pozwolił mi zostać przychodzi jakaś wściekła lwica i wrzeszczy żebyśmy się wynosiły. Wręcz oniemieję gdy lwica nie czekając na naszą reakcję odchodzi. Nawet jeśli jest tu kimś czy ma prawo tak się zachowywać.
- Przepraszam za arogancję ale kim ona jest? Jeśli rzeczywiście mam odejść trudno odejdę ale z tego co zrozumiałam to ty jesteś królem i mam pozwolenie na zostanie na tydzień tak? Czy to nieaktualne? - pytam czarnogrzywego stając się opanować frustrację i zdumienie.Nie chcę być niegrzeczna ale naprawdę nie wiem co się tu dzieje. Zauważam, że Askari chce już iść ale muszę to wyjaśnić ma nadzieję, ze poczeka sekundę. Chcę się dowiedzieć czy mogę tu przebywać czy nie.


RE: Lwia Skała - dół - Wild - 01-03-2017

Nie słysząc odpowiedzi Mako podszedł do Huntress widząc, że chce stąd wyjść. -Uhm.. Witaj. Czujesz się odrzucona?
Mruknął do niej. Myślał, że ona czuje się niepotrzebna. Znał to uczucie. Nie wiedział na kim skupić uwagę. Najpierw spojrzał na nią. Chciałby zarówno poznać lwicę, ale też dostać się do Stada.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 01-03-2017

Nim doczekał się odpowiedzi Wilda, dostrzegł, że w pobliże skały zawędrowała kolejna osoba, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa chciała z nim mówić. Co za dzień, istne urwanie łba!
- Athastan, dobrze cię widzieć.– przywitał go z uśmiechem – Daj mi moment, pokończę swoje sprawy i pogadamy na spokojnie. Muszę przyznać, iż spodziewałem się rychłego spotkania, ale nie sądziłem, że będą przy nim Askair i... – wtopa. Czarnogrzywy przeklinając się w myślach zwrócił łeb w kierunku Huntrees i z dającym się wyczuć zakłopotaniem, zapytał –Musisz mi wybaczyć, ale chyba nigdy nie wychwyciłem twojego imienia.
Mako znów zasiadł na ziemi, chcąc mieć lepsze baczenie na rozmówców. Druga prośba o dołączenie w ciągu jednego dnia, w sumie dobrze.
- Rozumiem. - odparł Wildowi – Ale najpierw powiedz mi jak cię zwą, skąd pochodzisz, hm, dlaczego chcesz dołączyć do Stada Lwiej Ziemi, ot, przedstaw się.
Jako, że Mako był tak zaaferowany swoim najbliższym otoczeniem nawet nie zarejestrował przybycia Hakiego, ale przybycie królowej zauważył, oj zauważył.
Oho, ktoś tu wstał lewą łapą - pomyślał, widząc szalejący rudy tajfun. I o ile widział go już parę razy w swoim życiu, to prawdziwą rzadkością było oglądanie go w towarzystwie.
- Vei, królowa. - pokrótce przedstawił lwicę. Chciał również rzucić jakieś błyskotliwe hasło w stylu „czarująca jak zwykle”, ale dał sobie spokój, nie miał zamiaru podkopywać jej autorytetu. I jednocześnie nie pozwoli wdeptać w ziemię swojego. - Ona na ogół się tak nie zachowuje, w zasadzie... - i urwał, gdyż uderzyła go pewna myśl – Mogę się mylić, ale albo Vei zaczęła dyskryminować lwice, albo musiałyście już jakoś jej podpaść. Tak czy inaczej, podnoszenie głosu na gości bez wyraźnego powodu wymaga wyjaśnienia, dlatego proszę was, zostańcie choć parę chwil dłużej. Mi nie dałaś choćby jednego powodu, żeby cię przegnać.


RE: Lwia Skała - dół - Haki - 01-03-2017

-W takim razie dlaczego nie zostałeś tam gdzie Cię o to prosiłem?- zapytał tonem, jakby żywił do malucha jakąś pretensję. Po upływie kilku sekund jego wyraz zmienił się nie do poznania. Uśmiechnął się jeszczę w stronę białej lwiczki, która właśnie kierowała się w jego stronę, po czym ponownie spojrzał na Azima. Tym razem bez cienia pretensji czy żalu.
-Jest jeszcze szansa, ale bardzo mała, że jeżeli się pośpieszymy to uda nam się zdąrzyć na niespodziankę- przemówił z tajemniczym uśmieszkiem i ogarnął wzrokiem trójkę młodych.
-To jak, ruszamy?- rzucił nieco głośniej, wesołe spojrzenie swoich zielonych oczu, kierując wprost na Asurę.  Młody zdawał się wyłączyć z całej akcji i Haki liczył, że jego głos sprowadzi go z powrotem na ziemię. W sumie to  Tib też czasem tracił kontak z otoczeniem, ale zielonooki lew miał przed sobą lwiątko, a nie starego lwa z manią prześldowczą i skłonnościami do zachowań paranoicznych. Czekając na reakcję młodzika, Haki rozejrzał się dookoła i... cholera. W jego stronę zmierzała Vasanti Vei. Lew powoli przełknął slinę.
Co robić, co robić?- myślał gorączkowo, rozglądając się za jakimś wybawieniem. Mógłby uciec, ale zostawiłby lwiątka same i starciłby do siebie resztki szacunku, mógłby spróbować odwróić uwagę reszty i dać młodym czas na ucieczkę, ale gdzie miałyby pójść? Z drugiej strony Vei nie wyglądała mu na morderczynię dzieci. Młody bił się sam ze sobą jeszcze przez krótką chwilę. Zachowam twraz- postanowił w myślach i nagle poczuł dziwną ulgę. Wiedział, że za swój czyn może zapłaić życiem a pomimo to nie odczuwał strachu. Zabawne, od dziecka bał się śmierci, rozstania się ze swoim ciałem i światem na kórym żyje, wizji niebytu, lecz kiedy te wszystkie rzeczy zdawały się zbliżać w jego stronę pod postacią Vasanti Vei,  zielonooki potrafił zebrać się w sobie i przegonić z umysłu wszelkie obawy i wątpliwości.
Spojrzał jeszcze na Azima i posłał mu ciepły, przjacielski uśmiech.
-Dzięki, że mnie wtedy znalazłeś- delitatnie przesunął prawą łapą po białym łebku, po czym wyprostował się i obrócił ciało w stronę królowej. Nie spuszczał głowy ani wzroku, który wbił w jakiś wyimaginowany punkt na horyzoncie. Słuchał jej z uwagą, momentami delikatnie się uśmiechając. Czuł bijący z jej słów jad, lecz zgryźliwośc z jaką się wypowiadała nie robiła na Hakim wrażenia. Dużo gorsze rzeczy słyszał już z ust własnego ojca, który uważał, że w ten sposób, zdoła uodpornić swojego syna  na wszelakie słowne zagrywki. A jednak działało. Zasada: „dzień bez żartów z Hakiego, to dzień stracony” zdawała egzamin. Cierpliwie poczekał, aż królowa skończy już z nim pogrywać, a kiedy ta stanęła na wprost niego, młody lew spojrzał w jej oczy i poczuł jak jego zdecydowanie powoli zaczyna ustępować.
-Wasza wysokośc- delikatnie pochylił łeb. Mimo, że Vei wyrzuciła go ze stada nie oznaczło to, że straciła jego szacunek.
-Gdy spotakłem Azima powiedziałem mu, że pomogę mu trafić do domu, a kiedy przybyłem tutaj, obiecałem to również Asurze- Haki pilnował by wszystkie targające nim teraz emocje pozostały ukryte pod przybraną maską spokoju. Mówił powoli i ze spokojem, jednocześnie nie urywając kontaktu wzrokowego z królową.
-To, że zostałem wyrzucony ze stada, w żaden sposób nie zwalnie mnie z danego wcześniej  słowa- zrobił pauzę podczas której spojrzenie królowej ostatecznie zmusiło go do kapitulacji i skierowania wzroku ku ziemi.
Wtedy nad rzeką...- pochylił łeb na znak skruchy-...ja po prostu spanikowałem...- powiedział po czym nieśmiało podniósł wzrok na królową- ...nigdy przedtem nie posłałem nikogo na temten świat i po prostu zgłupiałem...przepraszam.-
Haki celowo nie użył słowa „zabiłem”, nie chciał by młode postrzegały go jako potwora.
Następnych kilka sekund minęło młodemu lwu na przeganianiu sprzed oczu uciążliwych obrazów z tamtego dnia. Wziął głęboki oddec, podnióśł łeb i ponownie wbił spojrzenie w królową.
-Wasza wysokość, nie mam zamiaru błagać o wybaczenie, proszę tylko byś pozwoliła mi zabrać stąd młode, a moje łapy więcej tu nie postaną- przemówił z tym samym zdecydowaniem co na początku, po czym przysiadł na zadzie. Jego myśli powędrowały teraz w kierunku Vari. Ni cholery, musi wyjść stąd żywy chociażby dla niej.


RE: Lwia Skała - dół - Athastan - 02-03-2017

Doszły do niego słowa lwicy, tej młodszej, z jaskini. Odpowiedział więc, zgodnie zresztą ze swoimi odczuciami:
Nie ma za co. Każdemu trzeba przecież w opresji pomóc, a co dopiero damie. - powiedział, zawijając przy tym łapą i schylając delikatnie głową w jej stronę. Potem dotarła do niego wypowiedź Mako. Cóż, jeśli to miała być królowa tego stada, to niewątpliwie, w przeciwieństwie do króla, nie robiła aż tak dobrego pierwszego wrażenia. A jej wypowiedź zanadto kojarzyła ze słowami i zachowaniem Cahiana*. Z tą różnicą, że tamten miał przewagę w sile i wielkości, jak również w tym wypadku młodszy lew sprawiał wrażenie, że dręczy go coś, co zrobił, może przeciw jej stadu? Pomimo to, ci lepsi nie wyrażają się z takim naigrywaniem się i sarkazmem, nawet w stronę przeciwników. Poza tym, jak sam lew sam stwierdził, (i co lwiątka potwierdziły swoim zachowaniem, a lwiątka zazwyczaj ciągną właśnie do tych szczerych) przybył tu by wypełnić swoją obietnicę, a to cenił. Tak więc na pierwszy rzut oka, w obliczu prawdopodobnej sprzeczki i gęstniejącej atmosfery, to on, a nie patronka stada, bardziej przypadł mu do gustu. Nie chcąc jednak popełnić błędu w ocenie, zwrócił się w stronę wciąż przebywających koło niego lwic:
Czy mogłybyście mi objaśnić, oczywiście jeżeli same wiecie, co stało się nad tą rzeką, o której wspominają tamci... po czym nie bardzo wiedząc, jak określić na raz w obecnej sytuacji Hakiego i Vei, wskazał na nich dyskretnie.
Biorąc zaś po uwagę zaistniałą sytuację, miał nadzieję, że nie wywiąże się z tego żadna konfrontacja inna niż słowna, bowiem jak sam wiedział, nie mógłby wtedy spokojnie stanąć na uboczu. Przybył tu przecież w zupełnie innym celu, poza tym żebra wciąż go ćmiły przy poruszaniu. A jak się przekonali niedawno zebrani pod jaskinią, zostawianie czegoś w spokoju i stanie bezczynnie na uboczu nie leżało w jego naturze. Pomimo zaś swoich rozmyślań, nie dał nic po sobie pokazać, bo o ile trzymanie się z boku mu nie leżało, to okazywania swoich myśli innym i utrata często przydatnego przed podjęciem jakiś akcji statusu quo i elementu nieokreśloności również nie należała do jego ulubionych zachowań.

//Co do ewentualnych wyjaśnień znad rzeki, to myślę, że powinna wystarczyć wstawka typu : [... po czym streszcza mu wydarzenia z nad rzeki...]//

*Pisanie "obcych" imion bywa podstępne, ale ujmując to najprościej: jeżeli ostatnia głoska (litera) jest normalnie wymawiana, to nie potrzeba apostrofu. A przy Cahianie "n" jest dźwięczne, potwierdzam to info :p
[PS. w necie jest to ładnie opisane, jak kogoś zainteresowało to niech sprawdzi :v]



RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 03-03-2017

Wyjaśnienia Hakiego spotkały się ze spojrzeniem znacznie łagodniejszym niż to, którym królowa raczyła go przedtem. Teraz, gdy wrzuciła z siebie dzienną dawkę sarkazmu, mogła w spokoju ducha usiąść i z uprzejmą uwagą wysłuchać wszystkiego, co lew postanowił jej przekazać.
Milczała przez krótką chwilę, napawając się napięciem, które, zdawać by się mogło, zawisło w powietrzu właśnie za jej sprawą.
Wreszcie uśmiechnęła się, a był to uśmiech niemalże życzliwy.
- Nie musisz. Przeprosiłeś, to wystarczy - stwierdziła wspaniałomyślnie, zwróciwszy uszy w jego stronę. - Mnie też trochę poniosło. Rozumiem, że twoje zachowanie nie wynikało ze złej woli, ale Maru... On mógł stracić łapę.
Tu spoważniała i zrobiła pauzę, by po kilku sekundach podjąć temat:
- Trzeba umieć zachować zimną krew, nawet gdy sytuacja jest więcej niż stresowa. Lojalność wobec członków stada to podstawowa zasada, której musimy przestrzegać - uznała tonem bliskim mentorskiemu. - Może nie miałeś okazji poznać Maru, ale to nie zmienia faktu, że nie zasłużył na opuszczenie go w potrzebie.
Ponownie urwała na moment.
- Nie wszyscy są w stanie to pojąć, nie każdy chce zmieniać swoje samotnicze przyzwyczajenia... Lecz ty jesteś jeszcze młody i wierzę, że zrozumiałeś swój błąd, czy tak?
Po tych słowach jej wzrok powędrował ku królowi, którego obecności, wbrew pozorom, była jak najbardziej świadoma. Przedtem nie miała zamiaru odrywać go od innych rozmów, ale teraz doszła do wniosku, że z tak istotną sprawą nie ma co czekać.
- Deme, Mako! - zawołała bez cienia złośliwości. - Pozwoliłbyś tu do nas?


RE: Lwia Skała - dół - Wild - 03-03-2017

Ukłonił się. -Jestem Wild. Chcę dołączyć, ponieważ chciałbym pomóc innym i zyskać przyjaciół.
Położył się na ziemi. Czekał na odpowiedź.


RE: Lwia Skała - dół - Asura - 03-03-2017

Asura rzeczywiście wytracał swój kontakt z rzeczywistością. Zaczął gdzieś w momencie, gdy usłyszał stanowcze "źle". Wiele by się spodziewał. Tego "źle" też by się spodziewał. I pewno niejednym prowokatorstwem by mu odpowiedział. Teraz jednak ton głosu brata wprawił go w jakiś dziwny zastój, przez który sam mocno zamknął pysk, spoważniał na moment i przygryzając w zastanowieniu (awaria mózgu) dolną wargę która imo też go przez to zabolała, odczuł jakby jakiś nagły skurcz w głowie. Tak kolego, to się nazywa myślenie.
Zmarszczył na chwilę brwi i nadął policzki w geście głębokiej konsternacji, a kiedy się wybudził słowami brązowego który można rzec wręcz zmaterializował mu się i w oczach i sytuacji. Sam w sumie też mógłby mieć w tej chwili nad głową jakże zacny napis "loading..." gdy zaczął przetwarzać, co się w ogóle dzieje.
-Eeee, no.- Rzekł i już miał ruszyć swoje zacne siedzenie, a wtem ponowne w jego życiu pojawienie się rudej w jego dwojakich oczach drastycznie przerwało mu czynność. Ani mu w myśl nie przyszło się przywitać, nawet nie pamiętał już, czy z nimi też się witała. Jednak słuchał jak nigdy dotąd nikogo tego co mówiła. Wtedy zaczął się unosić z niego przyciszony rechot, a sam zasłonił pysk łapą spoglądając na Hakiego. -Hhiee, brązowy przeskrobał. Tak, Asura w tym momencie zupełnie nie pomyślał, że Haki właśnie próbował naprawić sprawę i ich stąd wyciągnąć.
-Yhym. Dalej rzucił na słowa Hakiego, w momencie, kiedy sytuacja straciła dla niego kompletnie ciekawy obieg. Słuchając jednym uchem co tam ten Haki teraz gada i nie zastanawiając się dlaczego, gdy tylko brązowy robił przerwy ten poprawiał po nim ponownie:
-Yhym. Po czasie walnął po raz kolejny.
-Yhyym. I kolejny.
Po czasie jednak obrócił się nieco opierając swój nikły ciężar na drugiej łapie, najwyraźniej kompletnie znudzony całą resztą tej konwersacji.
Później dopiero zebrał fakty, które jakoś tak odbiły się o jego głowę i tak nie dały mu spokoju, że musiał po prostu od razu poszczycić się swoimi jakże trudnymi obliczeniami.
-Żżee jak to nikogo nie posłałeś, to też nie polowałeś nigdy może? Podważył ledwie dając Vei dokończyć słowa i wcinając się w rozmowę jak wilk w stado jeleni.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 05-03-2017

O, teraz go zauważyła? Jakież to typowe zachowanie wśród członków stada w ostatnim czasie, przychodzić do niego tylko i wyłącznie, gdy ma się sprawę, a kiedyś było to zwyczajnie nie do pomyślenia.
Zważywszy na fakt, iż Mako nie miał pojęcia o wydarzeniach znad rzeki i wszelakich jego następstwach, sądził, że wszystko jest w porządku, choć bojowe nastawienie rudej temu przeczyło. Cóż, najwyraźniej coś musi być na rzeczy, skoro królowa chce jego obecności. Zanim jednak tam pójdzie wypadało by przyjąć Wilda do stada.
- Hm, rozumiem. W stadzie zawsze przyda się dodatkowa para łap. Od teraz jesteś jednym z nas. - Rzekł z lekkim uśmiechem, który zaraz zastąpiła powaga. Omiótł wzrokiem pozostałe osoby i odezwał się ponownie. - Wybaczcie na moment.
Gdy już znalazł się w towarzystwie Lwich – a przynajmniej tak sądził – i obcych lwiątek, skinął łbem Vei i Hakiemu. Ostatecznie jego spojrzenie spoczęło na rudej i to właśnie do niej się odezwał:
- W czym rzecz?