Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Wild - 05-03-2017

-Dziękuję.
Był zachwycony. Chciał od razu zacząć pomagać. Myślał, o tym jaką specjalizację dostanie. (Brak weny.)


RE: Lwia Skała - dół - Azim - 05-03-2017

Popatrzył na Hakiego przepraszająco, z niewinnym uśmiechem na pyszczku, jakby chciał puścić w niepamięć że nie posłuchał i nie został tam gdzie powinien. Już miał zacząć się tłumaczyć, ale jego kumpel jakby nie żywił urazy. Azim był z lekka zbity z tropu, otworzył pyszczek w zdziwieniu i rosnącą z każdym słowem Hakiego radością, a więc i uśmiechem na mordce lwiątka. A jednak będzie niespodzianka!
- Ruszamy! - zakrzyknął radośnie, nawet ból który wciąż mu towarzyszył mu nie przeszkodził. Podniósł się jednocześnie na wszystkie cztery łapy i już chciał wskakiwać na grzbiet lwa, już nawet podbiegł. Nie zdążył.
- Deme - powtórzył za królową, wciąż bardzo nakręcony. Chciał się pochwalić Vei że Haki ma dla nich niespodziankę i że nie może się doczekać, tym samym chciał zasugerować żeby już zobaczyli tą niespodziankę, w końcu mogą nie zdążyć! Ale stało się coś co sprawiło że mały poczuł się kompletnie zmieszany, zaniepokojony, a nawet zdenerwowany. I w rezultacie nie zdążył jej zagadać. Tylko usiadł naburmuszony, będąc przekonanym że teraz już na pewno nie zdążą. W dodatku królowa użyła niezbyt miłych słów w odniesieniu do jego kumpla, co sprawiło że Azimowi zdarzyło się popatrzeć na nią krzywo, powstrzymując chęć odpyskowania. Złość jednak szybko mu minęła, w trakcie przysłuchiwania się całej rozmowie. Choć nie pojmował o co dokładnie chodziło, chciał pomóc kumplowi. Przestraszył się zaraz po słowach Hakiego, które zabrzmiały jak pożegnanie, przysiadł szybko przy jego łapie, nie zamierzając go zostawić ani na krok.
- Ja idę z Hakim - wtrącił w trakcie przebiegającej rozmowy, pewny swego, patrząc prosto w oczy Vasanti Vei. Słowa brata puszczał mimo uszu, zaabsorbowany tak rozmową, jak gdyby był jej częścią. I nawet patrzył raz na królową, raz na Hakiego, w zależności od tego kto akurat mówił. Obejrzał się też za Mako, będąc ciekaw kto to? W głowie samczyka pytań było tak wiele, aż czuł lekkie napięcie wokół. Dla niego było jeszcze za wcześnie na sprawy dotyczące dorosłych, oczywiście on myślał inaczej.


RE: Lwia Skała - dół - Athastan - 05-03-2017

Spostrzegł, że Mako skończył już rozmawiać ze starszym, nieco narwanym samcem. Na odmiane jednak zwrócił się do nowoprzybyłej, królowej, która swoją drogą po wyładowaniu części emocji na młodszym samcu, stała się jakby przyjemniejsza w obyciu i wypowiedzi. Nie miał oczywiście żadnego problemu z czekaniem, czasu miał pod dostatkiem, i jak najbardziej rozumiał, że inne rozmowy mają wyższy priorytet.
Westchnął więc pod nosem, tak by nikt nie usłyszał i ułożył się wygodniej. Następnie zabrał się do dokładniejszego oczyszczania szram na pysku i delikatne rozmasowywanie żeber wierzchem łapy, tak by ograniczyć powstawanie sińców tudzież krwiaków i przyspieszyć wchłanianie tych już zaistniałych.

+10 HP


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 05-03-2017

Reakcje lwiątek wzbudzały w królowej niemałe rozbawienie, którego jednak starała się nie okazywać. Obdarzała młode jedynie wyrozumiałym, nieco zagadkowym uśmiechem.
Nie musiała długo czekać na czarnogrzywego. I do niego się uśmiechała, co najmniej jakby był dla niej dobrym przyjacielem.
- W tym oto młodzieńcu imieniem Haki. - Tu ruda wskazała łbem rzeczonego lwa. - Haki, to jest Mako, król Lwiej Ziemi - powiadomiła i jego, po czym na dłużej utkwiła wzrok w monarsze, przybierając przy tym już poważniejszy wyraz pyska.
Odchrząknęła, lekko zmrużyła swe ślepia, po czym zaczęła snuć swą opowieść:
- Haki został przeze mnie przyjęty do stada, jednak niespodziewanie szybko, w wyniku okoliczności... Z którymi zapoznam cię później... - Bursztynowooka smutno spuściła uszy. - Zostałam zmuszona do wygnania go z naszych terenów.
Lwica wstała i przeszła między oboma samcami, tylko po to, by znów stanąć naprzeciwko ich obu, tyle że z drugiej strony; w międzyczasie machnęła ogonem, przypadkiem dotykając przy tym przedniej łapy króla.
- Ale! - kontynuowała niewzruszenie, tym razem z dość spora werwą. - Ten, jak widzisz, bezczelnie zjawił się pod samą Lwią Skałą! A wiesz, czemu? Bo obiecał tym oto lwiątkom ze Srebrnego Księżyca, że odprowadzi je do domu, czy tak?
Teraz przeniosła wzrok na rzeczone maluchy, ale nie na długo. Chciała dokończyć swą złożoną wypowiedź, zanim ktoś zdąży jej przerwać.
- Należy wreszcie stwierdzić, że winą Hakiego była niesubordynacja i brak pomocy członkowi stada w potrzebie. Odwaga granicząca z głupotą, która wykazał się, przychodząc na nasze tereny pomimo mojego wyraźnego zakazu, w żadnym stopniu nie zmazuje jego winy. - Zmarszczyła brwi, rzucając okiem na wspomnianego osobnika. - Ale byłabym iście istotą bez serca, gdybym nie doceniła chęci dotrzymania słowa i, przede wszystkim, pomocy dzieciom, w dodatku z sojuszniczego stada. A przecież znasz mnie, Mako!, znasz, jak nikt inny. - Znów uśmiechnęła się niemal przymilnie.
Vasanti oblizała wargi bez żadnej wyraźnej ku temu przyczyny; możliwe, że od tak długiego wywodu w końcu zaschło jej w gardle. Poza tym, zdawać by się mogło, że z jakichś powodów niezwykle podobało jej się pozostawanie w centrum uwagi z jednoczesnym trzymaniem w napięciu biednego samotnika. Całej reszcie towarzystwa, czyli lwicom znad rzeki i obcym samcom, chwilowo nie poświęcała ni krzty uwagi.
- Do sedna. Wcześniej tego nie rozważałam, ale, biorąc pod uwagę te nowe okoliczności oraz zważając na fakt, że wcześniejsze zachowanie Hakiego wynikało raczej ze stresu niż z czegokolwiek innego, a i zdążył mnie za nie przeprosić... Teraz pytam ciebie, jako króla, ale i specjalistę od... Lwioziemskości. Czy ktoś taki nie zasługuje na drugą szansę?


RE: Lwia Skała - dół - Huntrees - 06-03-2017

- Huntrees. Wybacz też mi ale twojego imienia chyba także nie słyszałam.- mówię do króla. Więc jednak mogę tu zostać.
- Dziękuję i postaram się nie dostarczać powodów do zmartwień.- Wstaję i tym razem naprawdę mam zamiar odejść, ale zatrzymuje mnie głos jednego z lwów.
- Poradzę sobie dzięki.- odpowiadam. Wiem, że chce być miły, ale mam uczulenie na mrugających samców. Może kiedyś go znów spotkam i wtedy pogadamy. A może nie.
- Hmm no więc tak w skrócie to...- wyjaśniłam szybko sytuację Athastanowi widząc, że Askari się już niecierpliwi. Jednak jedna rzecz mnie wciąż dręczy i nie mogę odejść bez dowiedzenia się prawdy.
- Athastan, czy my się kiedyś nie spotkaliśmy? - mówię z zamyśleniem. - Mam na myśli czas przed jaskinią- dodaję aby sprecyzować pytanie.


RE: Lwia Skała - dół - Athastan - 07-03-2017

Kiedy usłyszał pytanie Huntress, coś w jego umyśle przeskoczyło na inne tory. Pamiętał oczywiście to spotkanie pod skałą, wspominał je nawet po drodze, ale kiedy przybył tu, w obliczu dość dużej liczby zgromadzonych, i w miarę konkretnego celu, swoje myśli skierował na nieco inne tematy.
Teraz jednak, gdy tylko sięgnął do tych wspomnień, nabrały one jako takiej ostrości, uzupełnione dodatkowo imieniem, no a przynajmniej pierwsza ich część.
Spotkaliśmy się, już tu, koło tej skały, jakiś czas temu. Był wtedy straszny upał, i siedzieliśmy w cieniu, pod którymś z tych nawisów. Tu wskazał na wystające kamienne elementy Lwiej Skały, nie obierając za cel konkretnego. Nie wiem, jak mogłem nie skojarzyć wcześniej... teraz bowiem wyraźnie widział, że pomimo upływu czasu wygląd lwicy nie zmienił się wcale tak drastycznie. Owszem, wydoroślała, ale jej umaszczenie, profil tudzież zielone oczy pozostały takie same. No w każdym razie, mieliśmy coś koło roku, ja szukałem jednego starego nauczyciela, który już chyba wtedy nie żył, a ty członka rodziny, siostry, starszej chyba. Zresztą chyba przecież pamiętasz. A potem poszliśmy nad wodopój... tu ściszył nagle głos i na chwilę zamilkł, odkopując kolejne fragmenty powiązanych zdarzeń, myśli i obrazów.

// Trzeba by ruszyć ten margines, bo nie za bardzo wiem co dalej wspominać.//


RE: Lwia Skała - dół - Haki - 07-03-2017

Jaki los wróżył dla siebie Haki? Zagryzienie, spalenie żywcem, „kąpiel” w rzece z obciążonymi łapami...pod czerepem zielonookiego możliwości mnożyły się bez końca, niczym drobne pasożyty, które powoli prowadzą swojego żywiciela ku zgubie. Nim Vei przemówiła, Haki zdążył jeszcze pożałować, że w dzieciństwie z taką chęcią wsłuchiwał się w nieco drastyczne opowieści ojca.
Kompletnie nie zwrócił uwagi na zachowanie Asury. Miał teraz na głowie nieco większe zmartwienie od nierozgarniętego dzieciaka. W momencie kiedy Haki szykował się już na najgorsze, ku jego zdziwieniu, wyraz rudej złagodniał, a jej słowa, wcześniej wysycone jadem,  przestały już nieznośnie kąsać. Dodatkowo, postawa młodych: Azima który dzielnie trwał przy jego łapie, białej lwiczki, która w obawie przed Vei widziała w nim swego wybawcę czy nawet obecność samego Asury który pomimo że był teraz przykładem totalnego nieogaru, zapewne gdzieś w głębi kibicował  Hakiemu. Przynajmniej w to chciał wierzyć młody lew.
Czując, że atmosfera powoli zaczyna się przerzedzać, Haki odetchnął z ulgą. Może jednak dam radę wyjść z tego cało? Przytaknął kilka razy na słowa Vei, przez cały czas pozostając skupionym na frazach, które kierowała do niego ruda. Maru, trzeba będzie kiedyś z nim pogadać, no i przeprosić. Kiedy Vei zwróciła się ku Mako, z wyrazem zakłopotania na pysku, brązowy lew popatrzył w stronę Asury.
-Wiesz młody, to trochę skomplikowane, później Ci wytłumaczę- rzucił siląc się na uśmiech, który do udanych raczej nie należał. Dobra jak wytłumaczyć dziecku, że zamordowało się niemal bezbronnego tyglewa? Jakąś bajkę wymyśli się później. Teraz trzeba doprowadzić sprawę do końca. Zdążył jeszcze przelecieć wzrokiem po zebranych. Starego, młodzieńca z dość niecodzienną fryzurą, oraz samego króla  nie miał jeszcze okazji poznać, ale te dwie lwice, tak wtedy na rzeką, to musiały być one! W sumie świadomość tego faktu nic mu na obecną chwilę nie dawała... dobra, skupmy się na postaciach monarchów.
-Deme, wasza wysokość- Haki nie szczędził pokłonu. Dobre pierwsze wrażenie i te sprawy. Przenosząc wzrok na Vei, z narastającym w środku optymizmem wsłuchiwał się w jej przemowę. Na dłuższą chwilę dał się nawet porwać słowom królowej, której wystąpienie przypominało mu jedno z tych jakie opisywały opowieści. Jednak jedna kwestia nie dawała młodemu lwu spokoju, a mianowicie: co będzie z Vari? Kochał ją i w tym momencie był tego pewien. Nie zostawi jej samej- kolejny pewnik.
Zielonooki zamierzał dalej śledzić rozmowę władców, jednoczesne we łbie układając własne przemówienie, mowę obronną dla lwicy, za którą poszedłby w ogień, dla Vari.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 09-03-2017

Czarnogrzywy był zaintrygowany opowieścią królowej i choć wiele myśli kłębiło się mu we łbie, to i tak starał się trzymać je na dystans. Już na początku wypowiedzi, Mako zrozumiał, że pomimo przynależności do jednego stada, widział Hakiego pierwszy raz. Mógł się tłumaczyć przed sobą i szukać usprawiedliwienia, że ziemie rozległe, że ostatnio był na Wolnych Terenach, żeby wyprawić dawnego członka stada w ostatnią podróż, ale wszystko sprowadzało się do stwierdzenia, że uganiając się za przeszłością, teraźniejszość zaczęła wymykać się z łap.
Dopiero kiedy ruda przeszła przed nim, udało się otrząsnąć i w pełni skupić na sprawie Hakiego. Cierpliwie wysłuchał jej do końca. Mako miał pewne podejrzenia za jaką tą przyczyną Vei zmieniła zdanie co do lwa, a będąc bardziej precyzyjnym całe trzy powody, jednakże powód dla którego postanowiła zapytać go o zdanie, pozostawał dla niego nie lada zagwozdką.
Przysłuchując się tak królowej, Mako nie mógł oprzeć się wrażeniu, że zgryźliwa Vei mówi niczym prawdziwy Lwioziemiec, a on w milczeniu feruje swój osąd. Zupełnie jakby zamieniali się rolami. Najgorszym w tym wszystkim było, że Mako nie dostrzegał fałszu, a jedyne pewne przejaskrawienia w jej słowach...
- Wygnanie ze stada jest rzadko spotykaną karą, zwłaszcza u nas, ale ponowne przyjęcie w poczet Lwich jest bardzo rzadkie. - zaczął ogólnikowo, wlepiwszy uprzednio spojrzenie w Hakiego –
Moja ocena może nie być sprawiedliwa, gdyż mogę opierać się jedynie na tym co posłyszałem i tym co sam widzę. Niesubordynację można jeszcze przeboleć, w końcu Lwioziemcy są naszymi poddanymi z aktu woli i nie są zobowiązani do ślepego posłuszeństwa... Ale brak pomocy, hm, to poważna sprawa... Niemniej wszyscy popełniamy błędy. Jeżeli Vei – która zna sprawę – nie widzi przeciwwskazań, to i ja nie będę oponował.


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 10-03-2017

Vasanti sprawiała wrażenie żywo zainteresowanej werdyktem króla. Trudno było uznać go za zaskakujący; przeciwnie, współwładca mówił niemal dokładnie to, czego ona oczekiwała... Z jednym drobnym wyjątkiem, gdzieś w środku jego wypowiedzi, na który to ruda nieznacznie się skrzywiła. Trwało to jednak na tyle krótko, że zapewne niewiele osób zauważyło tę zmianę w dotychczas wręcz przymilnej mimice królowej.
- Dziękuję - odparła czarnogrzywemu, po czym od razu przeniosła wzrok na tego, wokół którego narosło całe to zamieszanie.
Mako nie był jej już potrzebny, przynajmniej na ten moment.
- Jak widzisz, Haki, oboje jesteśmy skłonni ci wybaczyć i przyjąć cię z powrotem w szeregi Lwioziemców. Jedyne, czego jeszcze od ciebie oczekuję, to przeproszenie Maru, do którego z chęcią cię zaprowadzę... - Kątem oka zerknęła na księżycową dzieciarnię. - Acz zrozumiem, jeśli wpierw zechcesz odprowadzić te urocze maluchy tam, gdzie ich miejsce. Trafisz sam?
Lwica wciąż siedziała, pozornie zupełnie rozluźniona, lecz w praktyce denerwowała ją obecność tylu obcych lwów dookoła niej. Pragnęła pozbyć się z zasięgu wzorku każdego po kolei, ale najpierw musiała dopiąć sprawę brązowogrzywego.
Niestety, obawiała się, że nie zakończy się ona tak szybko, jak to by jej pasowało. Nie sądziła, by tamten zdążył skłócić się z Vari od czasu ich ostatniego miziania się na sawannie. Co on widział w dwa razy starszej samicy, to już nie jej było osądzać, ale istotny był fakt, że może on zechcieć prosić o przywrócenie do stada także jej, a do tego Zgryźliwa nie byłaby już taka skora. Na szczęście, w jej mądrej głowie zaczęły się już układać scenariusze rozwiązania podobnej sytuacji.


RE: Lwia Skała - dół - Askari - 10-03-2017

Nie wyglądało żeby ich sprawa miała się rozwiązać lada moment, więc grzywiasta usiadła i wysuwając pazury zaczęła z nudów i zniecierpliwienia przebierać palcami rzeźbiąc w ziemi delikatne bruzdy. Cały czas wpatrzona w swoje łapy lwica mimowolnie przysłuchiwała się rozmowom.
A więc ten młody, którego wcześniej spotkali był lwem z opowieści Huntrees, jednak okazało się że szukała kogoś zgoła innego. Ciekawe. Mimo wszystko miała nadzieję na zamienienie jeszcze kilku słów sam na sam z lwicą, oby to zamieszanie skończyło się jak najszybciej.
Co do lwioziemców - niektóre krzyki dobiegały do jej uszu. Cóż, będąc świadkiem akcji nad rzeką bardziej przejmowała Huntrees niż sprawami ich stada. Brązowy samiec wydawał się jej po prostu zbyt miękki na podjęcie ciężkich decyzji i życie z nimi... Aż głupio było jej tego słuchać, ale kto wie, może ta wiedza jeszcze się jej przyda.


RE: Lwia Skała - dół - Haki - 10-03-2017

Spojrzenie zielonych oczu wędrowało pomiędzy postaciami władców w zależności od tego, który z nich przemawiał. Nagle w łbie brązowego błysnęła czerwona lampka. Coś mu tu nie pasowało i nie była to wyłącznie aż nazbyt, jego zdaniem, uległa postawa króla. Wcześniej Vei zdawała się mieć misję Hakiego w głębokim poważaniu, a teraz nagle jakoś się tym przejęła. Dziwne.
-Stajesz się zbyt podejrzliwy, wyluzuj- powiedział sobie w myślach po czym wbił spojrzenie w Vei.
-Z chęcią przeproszę Maru a następnie zajmę się kwestią młodych- powiedział, po czym nastąpiła chwila ciszy-...ale jest jeszcze jedna sprawa.
-Wasza wysokość- Haki ukłonił się nisko.
-Chciałbym prosić Cię o przywrócenie Vari do stada. Wtedy nad rzeką dała się ponieść emocjom i teraz bardzo tego żałuje...- i w tym momencie zakończyła się część za w czasu zaplanowana, teraz brązowemu pozostała tylko improwizacja-... ja nie mogę jej zostawić, samej...- urwał na moment, który przeznaczył na zaczerpnięcie sporej dawki świeżego powietrza.
-Jeśli wasza wysokość odmówi, jestem gotów pozostać na wygnaniu i już nigdy nie powrócić na Lwią Ziemię- zakończył spuszczając wzrok. Może  mógłby zapomnieć o brązowej lwicy i wybrać dla siebie łatwiejszą drogę, ale czy Haki kiedykolwiek potrafił przedłożyć chłodną kalkulację nad uczucia?


RE: Lwia Skała - dół - Azim - 13-03-2017

Azim wciąż siedział przy łapie Hakiego słuchając na rozmowę. Jak tylko zorientował się że Mako jest królem, otworzył lekko pyszczek z nagłej ciekawości i podekscytowania. Chwila, ale co się stało z Simbą? Samczyk bardzo chciał żeby ten wielki władca tu był, rozejrzał się, ale przecież i tak nie wiedział jak wyglądał Simba, a tym bardziej nie wiedział że już dawno go tu nie ma, po takim czasie nawet jego szczątek nie dałoby się znaleźć. To tylko świadczyło o małej wiedzy lwiątka na temat śmierci.
Zdążył się ucieszyć że jego kumpel ma szanse wrócić do stada, bo chyba było to dla niego ważne. A gdyby tak razem zamieszkać tu z Hakim? Na samą myśl poczuł się z lekka rozdarty, czy mógł tak sobie zostawić rodzeństwo, a jak jego rodzice wrócą? Są też ciocie, musi wrócić do domu. Trochę zrobiło mu się przykro przez to, ale starał się ukryć to za lekkim uśmiechem choć jeśli by się dobrze przyjrzeć można by było dostrzec na jego pyszczku wyraz smutku.
Troszkę się zaczął wiercić niezadowolony że nie do końca wie co się stało nad tą wspominaną ciągle rzeką i dlaczego Hakiemu tak bardzo zależy na Vari? Lubi ją bardziej od niego? Poczuł się zazdrosny. A na koniec odezwał się, nie świadom swojej głupoty jaka za sekundę wydobędzie się z jego pyszczka, przynajmniej ból szczęki stawał się znośny i już o nim po woli zapominał.
- A może zawołajmy Simbe? On będzie wiedział co zrobić! - bardzo chciał go w końcu zobaczyć, zwłaszcza kiedy przypomniał sobie chwilę wcześniej o swoim bohaterze i największej atrakcji jaka, wierzył, że miała go tu czekać. Chciał też zwrócić na siebie uwagę i wciąż czuł że jest częścią tej rozmowy, przecież siedzi obok.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 13-03-2017

Haki – lew, który przedkłada miłość nad stado... O takich osobnikach jak on słyszy się już tylko w opowieściach, niemniej choć w opinii czarnogrzywego postawa lwa była może aż nazbyt śmiała, to trzeba przyznać, że robiła pozytywne wrażenie. Jedyną odpowiedzią króla na podziękowanie królowej był nieco wymuszony uśmiech, bowiem przeświadczenie, że zarysował jedynie czubek góry lodowej było tak natarczywe, że postanowił dać mu upust.
- Jeżeli rozwiązaliśmy już tą niecierpiącą zwłoki kwestię, może ktoś będzie na tyle uprzejmy i zdradzi mi co wydarzyło się nad rzeką, co się stało Maru i – tu spojrzał na Vei, a w jego oczach malowało się wyraźne zdziwienie. Czyli choć jego uszu nie doszła wieść o powrocie Vari, to dowiedział się o jej wydaleniu z szeregów Lwiej Ziemi. Miło. – co z tym wszystkim wspólnego ma Vari?
Czekając na odpowiedz, przerzucał spojrzenie między swymi rozmówcami, zastanawiając się kto lepie mógłby przedstawić sprawę.
Następnie zwrócił wejrzenie na Azima. Powiadają, że każdy wiek ma swoje prawa, dlatego miast się załamać, postanowił odpowiedzieć młodemu.
- Jego rada pewnie mogłaby pomóc, ale chyba nie ma co go kłopotać, może jakoś sami damy radę rozwiązać tę kwestię.


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 14-03-2017

Życzliwość stopniowo wyparowywała z veiowego oblicza. Im dłużej Haki mówił, tym mocniejsza dopadała ją ochota, by przerwać ten słowotok raz a porządnie. Od początku przypuszczała, że tak to się skończy, ale przez pewien czas tlił się w niej jeszcze płomyk nadziei, że brązowogrzywy pójdzie po rozum do głowy. O, słodka naiwności! Spróbuj wykrzesać z kogoś choćby odrobinę zdrowego rozsądku, naprowadzaj go wszelkimi możliwymi sposobami, a on i tak zrobi swoje.
- Jakkolwiek nie mam zbyt wielu powodów, by nie dać wiary twym słowom...  - Lwica powoli sięgnęła łapą do prawego policzka, na którym wciąż widoczny był ślad pazurów zdrajczyni. - Tym niemniej... - Tu uniosła pysk i teatralnie zmrużyła ślepia. - Lwioziemiec to nie jest ten, kto zostawia stado dla nowo poznanej lwicy. Skoro takie są twoje priorytety, to bywaj zdrów i nie pokazuj mi się więcej na oczy, bo nawet moja anielska cierpliwość ma swoje granice.
Gdy już zakończyła swoją wypowiedź, zielonooki jakby przestał dla niej istnieć. Na lwiątka też nie zwracała już uwagi; zwyczajnie brakowało jej siły nawet na słuchanie tego, co mają do powiedzenia, a na pewno na udzielanie sensownych odpowiedzi. Mimo ze spędziła ostatnie parę godzin w dusznej od ziół, a mimo to całkiem przytulnej grocie, to wciąż trawił ją głód, zmęczenie i lekka senność.
Podniosła się z miejsca i jak gdyby nigdy nic odwróciła się ku pozostałym tu obecnym; jednocześnie odchyliła uszy i przecięła powietrze ogonem. Kątem oka zerknęła na Mako, lecz zamiast udzielić mu wyczerpującej odpowiedzi, wbiła podejrzliwe spojrzenie w Athastana, Huntrees i Askari. Jasnosierstnego samca pierwszy raz na oczy widziała, ale wyglądało na to, że był kompanem tej dwójki. 
- Och, a może one ci opowiedzą? Z jakiegoś powodu były tam przez cały czas, a teraz znów je widzę... - syknęła nieprzyjemnie. - Cętkowana łasiczka wam nie wystarczyła, potrzebujecie całej armii szpiegów? Nie wiem nawet, czy mam czuć zaszczyt, czy żenadę - prychnęła z niesmakiem. 
Ruda skierowała uszy na boki, co nie zwiastowało lwicom niczego przyjemnego.
- Wyniesiecie się stąd po dobroci czy wam w tym pomóc?
Zdrajcy, szpiedzy, obcy - i wszyscy pod Lwią Skałą, pod okiem samej królewskiej "pary"! Cóż to za czasy nastały?!


RE: Lwia Skała - dół - Askari - 14-03-2017

Spod zmarszczonych warg grzywiastej wydobyło się krótkie się warknięcie, tak ciche, ze nikt nie miał chyba prawa go słyszeć. Miała ochotę przywalić królowej w pysk żeby się uspokoiła, ale mimo wszystko nie była na tyle głupia by rzucać się na władczynię, zwłaszcza na jej ziemiach i otoczeniu innych członków stada. Irytowała ją ta cała farsa. Fakt, znalazły się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie, ale nie miała zamiaru tłumaczyć się komuś kto już sobie ułożył w głowie własną wersję wydarzeń i i tak nie zamierzał ich słuchać. Już dawno przestała tracić siły na użeranie się z wrogimi dla niej  osobnikami na których sympatii i tak jej nie zależy.
- Mam tego dosyć. Chcesz zostać to się z tym baw. - Zwróciła się do Huntrees. Młoda lwica jest szczera, niegroźna, i ma wsparcie króla, jeśli w końcu ruda dopuści go do głosu... Poradzi sobie.
Po tych słowach nie patrząc na nikogo skierowała się żwawym krokiem w stronę z której przyszły.

(dla bezpieczeństwa nie dodam jeszcze zt, zobaczymy co inni zrobią)