Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Haki - 15-03-2017

Kończąc ostatnie zdanie, Haki miał dziwne przeczucie, że zrobił coś głupiego i właśnie to poczucie spowodowało, że młody lew na powrót zaczął się denerwować. Wprawdzie słowa króla, który sprawiał wrażenie całkiem porządnego lwa, nieco załagodził ten stan, to jednak, jakaś część Hakiego czuła, że w kwestii ostatecznego wyroku  może on mieć niewiele do powiedzenia. Kiedy Azim postanowił zabłysnąć swoim pytaniem, brązowy posłał władcy niezręczny uśmiech, jakby pośrednio był za to odpowiedzialny. Jednak dzięki tej małej głupocie, Haki odegnał targające nim nerwy, a przynajmniej do momentu, aż jego wzrok padł na królową. Widząc zmianą jaka zaszła w jej wyrazie, zielonooki nerwowo przełknął ślinę i przez chwilę szykował się na najgorsze. Widząc bliznę, jaką zostawiły po sobie pazury Vari, skamieniał ze strachu. Wysłuchiwał dalszych słów królowej, z opuszczonym łbem i trzęsącymi się z nerwów łapami, przez cały czas prosząc opatrzność, by ta nie rzuciła się mu do gardła. Kiedy Vei z nim skończyła i zwróciła się w stronę obcych mu lwów, Haki myślał tylko by jak najszybciej się stąd ulotnić.
Ukłonił się lekko królowi, po czym skupił się na dzieciakach.
-Dobra, na nas już czas - spróbował zdobyć się na uśmiech, jednak wyszedł on dość mizerny.
-Całej trójki, nie dam rady na raz przewieźć, będziecie się zmieniać co jakiś czas. To jak kto pierwszy?- jego wzrok zatrzymał sie na białej lwiczce, a spojrzenie przybrało pytający wyraz.


RE: Lwia Skała - dół - Azim - 17-03-2017

Na pyszczku lewka, kilka sekund po odpowiedzi króla odmalował się lekki zawód, a już miał nadzieje, ekscytował się nawet, że wreszcie zobaczy Simbe. Później było jeszcze gorzej, Azim zauważył, że Haki się denerwuje, nie wiedząc jak zareagować, po prostu podniósł się, osłaniając łapę lwa, swoją niewielką, w końcu był tylko lwiątkiem, sylwetką. Obserwował królową, przy czym nie tyle ze strachem, co ciekawością i lekkim zmieszaniem, przyjrzał się jej zadrapaniom na policzku, ciekaw, z kim stoczyła, jak myślał, niezwykle bohaterską walkę. Albo i nie, sugerując się po jej minie i późniejszym zachowaniu, co z lekka przestraszyło malca. I znów o niczym nie wiedział, był zbyt mały by się czegokolwiek domyślić. Nie rozumiał, dlaczego Vei najpierw chciała przyjąć Hakiego do stada, a teraz już nie, jak tylko wspomniał o Vari, i kiedy, i dlaczego go wyrzuciła? Będąc światkiem, jak królowa traktuje obce lwy, już nie miał wcale ochoty sprzeciwiać się Hakiemu, mimo że przecież bardzo chciał zobaczyć Simbe i pewnie w innych warunkach nalegałby, by zostać i go w końcu odwiedzić, a dopiero potem wrócić do domu.
- Ja! Ja! - podskoczył entuzjastycznie na pytanie Hakiego, już nawet podbiegł, by skoczyć na jego grzbiet, nie myśląc w tym momencie ani o bracie, ani o białej lwiczce. Nie był świadom, że zupełnie ich zignorował, chciał tylko znów przejechać się na grzbiecie lwa, pamiętając, jakie to fajne.
- A co z niespodzianką? - podpytał kumpla, zaraz sobie o niej przypominając, mając nadzieję, że jeszcze zdążą, choć już bardzo małą nadzieję. A może ta niespodzianka to... Spotkanie z Simbą? Czerwonooki by się chyba załamał gdyby coś takiego miał przegapić. Tym razem popatrzył w kierunku brata i Uy, nie próbując jeszcze wejść na grzbiet Hakiego, stał tylko przy nim, ciekaw, co oni na to, czy tak jak on bardzo chcą w końcu dostać tą niespodziankę?


RE: Lwia Skała - dół - Huntrees - 19-03-2017

Siostra. To słowo pulsuje mi i wybija rytm gdzieś w głębi czaszki. Moja siostra... Jak mogłam zapomnieć? I co się stało, że nawet nie pamiętam własnej rodziny? Co aż tak namieszało w mojej głowie? Próbuje sobie poukładać wszystko w głowie i już mam zapytać się Athastana czy wie coś więcej z naszej rozmowy kiedy najwyraźniej królowej kończą się inne tematy i znów naskakuje na mnie i Askari. Askari... jakieś wspomnienie w mojej głowie próbuje dojść do głosu ale zagłusza je wściekłość na rudą.
- Nie obchodzi mnie czy jesteś królową czy nie, ale nie pozwolę się tak traktować. Dogadajcie się w końcu między sobą! Nie wiem co to za stado w którym każdy władca ma inną opinię i mówi coś innego!- warczę. Nie obchodzi mnie pozycja rudej. Grunt, że nie ma prawa tak się odzywać.
- Masz rację Askari chodźmy- mówię i kieruję się tam gdzie Askari. Nie wiem czy teraz bym tu została. Szczerze to nie mam ochoty zostawać tu dłużej niż to konieczne. Z drugiej strony, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o moim spotkaniu z Athastanem.
- Dziękuję za wszystko królu.- mówię do czrnogrzywego lekko pochylając głowę.- Chodźmy -mówię do Askari.


/jeśli nic mnie nie zatrzyma i Askari też idzie to z.t /


RE: Lwia Skała - dół - Athastan - 20-03-2017

Był z lekka zaskoczony szybkością i sposobem, w jaki królowa zakończyła rozmowę z młodszym, brązowym samcem. I choć niezbyt mu to się podobało, to musiał przyznać, że tonem i sposobem mówienia grała na emocjach rozmówców na wysokim poziomie.
Co wcale nie zmieniało faktu, że zaistniała sytuacja niezbyt mu się podobała, bo jeżeli tak by było, to o ile nie była to jakaś wybitnie nadzwyczajna sytuacja, a szybkie rozwiązanie sprawy na to nie wskazywało, to mieli w tym stadzie niezły rygor.
Już otworzył pysk, aby poinformować królową, że sam jest tu na zaproszenie Mako, a Huntress otrzymała pozwolenie na tygodniowy pobyt w okolicy, ale lwica go uprzedziła. Wstrzymał się więc, zastanawiając się przy tym, na ile Mako wciąż sprawuje władzę w tym stadzie. Bo fakt, został przez rudą lwicę zapytany o zdanie w sprawie młodego lwa, ale zaraz potem rozstrzygnęła ją w przeciwnym kierunku i to bez zająknięcia w stronę króla. Czyli albo tamten zaczął przeistaczać się z władcy rzeczywistego w oficjalnego, albo stado kierowało się po najprostszej drodze do rozłamu.
Mimo to, skoro już przybył, postanowił spróbować zrealizować to po co przybył.
- Za pozwoleniem, ale przybyłem tu na zaproszenie Mako. I zamiast zarzucanej mi chęci szpiegowania, czego zresztą nie miałbym nawet dla kogo czynić, chciałbym z nim dokończyć rozmowę, na temat, który rozpoczęliśmy, zanim jeszcze powrócił na te ziemie.
Jednak poza chęcią załatwienia spraw z czarnogrzywym, chciał porozmawiać z Huntress, miał więc nadzieję, że ta jeszcze chwilę zostanie w okolicy. Tym bardziej, że, jak przed chwilą zauważył, sprawy załatwiało się tu szybko albo wcale. Jeżeli zaś odejdzie, no to cóż, znajdzie ją później.


RE: Lwia Skała - dół - Askari - 20-03-2017

Grzywiasta już odchodziła, ale słysząc reakcję Huntreees odwróciła się jeszcze na chwilę. Świetnie. Poczekała aż towarzyszka do niej dołączy i znów ruszyła w stronę granicy. Porozmawiają za chwilę, w spokojniejszych okolicznościach.

zt. z Huntrees


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 21-03-2017

Nie obchodzi mnie, czy jesteś królową. Słowa te uderzyły w Vasanti mocniej niż wcześniejsze wyrzuty Vari, które sprowadzały się do tego, że ma ją za złą królową - ale jednak odnosiły się one właśnie do tej monarszej części natury rudej. Kimże była Vei, jeśli nie dumną władczynią?
Zmrużyła ślepia, patrząc z niesmakiem za jasnosierstną.
- A powinno - odprychnęła jedynie, nie mając już ochoty strzępić sobie gardła na te kłamliwe pomioty.
Lepiej dla nich, by już nigdy więcej nie natknęły się na Zgryźliwą.
Po tym, jak obie zaczęły znikać jej z oczu, zdecydowała się spytać młodego samca o to, co też on tutaj robi, lecz ten zdążył ją uprzedzić.
- Nie miałam cię za szpiega. To te dwie samice widzę tu po raz wtóry i znów bez żadnego wyraźnego powodu - odparła, wysłuchawszy tego, co miał do powiedzenia.
Kątem oka łypnęła na Mako i, po krótkim wahaniu, niemal niedostrzegalnie wzruszyła barkami. Była już nieco zmęczona tym wszystkim.
- Nie przeszkadzajcie sobie.
Lwica bezceremonialnie odwróciła się od samców i, omiótłszy okolicę przelotnym spojrzeniem, skierowała swe kroki z powrotem ku Hakiemu. Bynajmniej nie zamierzała się stąd oddalać, skoro miała jeszcze do pogadania z Mako, a choć widok zdrajcy zdążył jej już zbrzydnąć, to nie mogła odpuścić okazji, by nie rzucić mu jeszcze kilku pogardliwych spojrzeń... A przynajmniej takie zdawała się sprawiać wrażenie.
Stanęła nieopodal, a na jej pysk wpełzł pobłażliwy uśmiech.
- Nie jestem pewna, czy dasz sobie z nimi radę - ozwała się, nieco odchylając uszy. - Może jednak was podprowadzę? Nie chcę, by coś się stało dzieciom moich sojuszników.


RE: Lwia Skała - dół - Haki - 21-03-2017

-Tak niespodzianka...- odparł Haki, starając sie ukryć przed dziećmi swoje zakłopotanie. Wcześniej liczył, że Vari zdążyła już zakopać ciało paskowatej bestii, lecz teraz w jego łbie układało się coś na kształt planu. Martwy tyglew zapewne byłby niezłą niespodzianką... Nie, głupi pomysł- skarcił się w myślach.
Już otwierał pysk by rzec coś białej lwiczce, jednak w tym momencie zorientował się, że królwa znów znajduje się o wiele bliżej niego, niż by sobie tego życzył. Wpatrując się w veiowe oblicze z lekką obawą, poczuł jak zimny dreszcz przebiega  po jego grzbiecie. Po raz kolejny będąc świadkiem niesamowitych umiejętności aktorskich władczyni Lwiej Ziemi, Haki miał dzwine wrażenie, że ta uśmiecha się do niego, bo właśnie wyobraża go sobie jako żywą pochodnię.
-N...nie ma takiej potrzeby wasza wyskość, p...poradzę sobie -odparł bez większego przekonania i podświadomie postąpił pół kroku w tył, by chociaż nieznacznie zwiększyć dzielący ich dystans. Znając rudą od jej nieco gorszej strony, zielonooki najzwyczajniej w świecie bał się jej. Jest  gorsza od starego Tiba...- spróbował zażartować w myślach, jednak nie poprawiło to jego samopoczucia.


RE: Lwia Skała - dół - Mistrz Gry - 22-03-2017

Tymczasem Mako mógł odczuć drażniącą suchość w gardle - nic dziwnego, skoro tyle się już nagadał, tłumacząc i dyskutując z innymi. Jednak przełykanie śliny nic nie dawało, a wręcz niemal go bolało. A gdyby czarnogrzywy król zechciał ponownie przemówić do swego ludu, mógłby mieć z tym pewne trudności - jego głos z pewnością byłby cichszy i bardziej chropowaty, zupełnie jakby nabawił się chrypki.


RE: Lwia Skała - dół - Ua - 22-03-2017

Nie bardzo słuchałam. Nie obchodziła mnie ta nudna gadka dorosłych. Nudziło mi się, ale nie miałam odwagi tego powiedzieć. Bardzo się ucieszyłam, gdy wreszcie Haki zaproponował ruszenie w dalszą drogę. Już chciałam mu odpowiedzieć, ale ubiegł mnie Azim. Uniosłam wyżej głowę i spiorunowałam go wzrokiem.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo
Czy on naprawdę tego nie wiedział?
Szybko jednak znowu schowałam się za lwem, bo wcale nie podobała mi się perspektywa bliższego zaznajomienia z rudą. Co ona sobie w ogóle wyobraża? Kiedy już będę królową, przywrócę wszystkich, których ktokolwiek wyrzucił i miłością zjednoczę całą Afrykę!


RE: Lwia Skała - dół - Solovar - 23-03-2017

Oho, chyba całe stado się zebrało, pomyślał Mulungu. U podnóża ogromnej skały dostrzegł sporą grupę lwów. Nie spodziewał się ich aż tylu. Zatrzymał się na chwilę, gdy znalazł się w zasięgu ich wzroku, po czym ostrożnie podszedł bliżej z Sigrun u boku. Jako, że nie mógł liczyć na to, że jego towarzyszka wszystko wyjaśni, sam musiał przemówić.
- Witajcie. Przyprowadziłem waszą zgubę. - Zatrzymał się kilka metrów od najbliższego grzywacza. - Nie powinniście puszczać jej samej w taką ulewę.
Drobne pouczenie, którego nie mógł sobie darować. Mimo wszystko w jego głosie nie pobrzmiewały ani wyrzuty, ani pogarda. Nie wspomniał o drugim podrostku, który uciekł bez słowa. Jeszcze tego brakowało, by mieli do niego pretensje, że przyprowadził tylko jedno z dwóch.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 24-03-2017

Huntrees miała rację, ich podziały osłabiają stado, i o ile w przeszłości zdawało mu się, że zostawienie Vei samej sobie i poddanie się w nawracaniu jej na lwioziemską ścieżkę było dobrym rozwiązaniem, o tyle teraz wyraźnie widział długotrwałe skutki swojej decyzji.
Im dłużej obserwował królową, tym bardziej jej zachowanie zdawało się mu odbiegać od utartego schematu. Przede wszystkim w jej wypowiedzi było za dużo ekspresji i - co ważniejsze – emocji. Ostatnim razem widział ją w takim stanie gdy ruda była w ciąży... Owszem, zachowanie podobne, ale odbiegające od tego co obserwował. Vasanti zachowywała się zupełnie tak, jakby nie chciała dopuścić ich do głosu, a wszystko kręciło się wokół zdarzenia znad rzeki. Coś jest na rzeczy, a on musi się w końcu dowiedzieć, co się tam stało.
Parafrazując jedno z praw Murphy'ego „jeśli jest jakiś gorszy moment, w którym coś może się zdarzyć – zdarzy się to właśnie wtedy”, ale chyba trudno wyobrazić sobie gorszą chwilę na utratę głosu. Nim zdołał je po raz wtóry prosić by zostały i wyjaśnić całą sprawę, lwice udały się w swoją stronę, a on został z otwartym pyskiem nie będąc w stanie wykrztusić słowa. Niby mógł puścić się pędem za nimi, z pewnością by je dogonił, ale jak bez głosu przekonać je do powrotu? Poza tym byłoby to nietaktowne względem Athastana, który cierpliwie nań czekał. No i zostawała Vei, z nią był się w stanie porozumieć bez słów, jednak niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu. Stał tak moment w osłupieniu, że utracił głos, po czym odchrząknął, i choć nie pomogło to wiele, poczuł, że może coś powiedzieć. To pewnie chwilowa niedogodność i zaraz mu przejdzie, na pewno. Dopiero teraz mógł w pełni skupić się na swoim gościu. Momentalnie też zorientował się, że wygląda inaczej niż przy ostatnim spotkaniu.
- Kiepsko wyglądasz. - powiedział jeszcze dość dziarsko. Z pewnością chciałby powiedzieć więcej – bo póki co mógł wyjść na gbura, ale gdzieś w głębi przeczuwał, że jego słowa mogą być policzone, a poza tym, mniej mówi – mniej boli. - Medyk. - powiedział cicho, wskazując łbem na królową.
Po tych słowach ruszył w kierunku Vei, kiwnąwszy uprzednio młodemu by podążył za nim. Nie dość, że musiał ważyć słowa, to jeszcze musiał znajdować się tuż koło rozmówcy.
- Wystarczy. - wycedził chłodno, a obecny stan głosu tylko spotęgował efekt. Chciał pochwycić spojrzenie Vasanti, niech wie, że czas na proszenie o odpowiedz się skończył, teraz się jej domagał. - Co... nad... rzeką? - ostatnie słowo było już tak ciche, że gdyby ktoś się nie przysłuchiwał, to mógłby go nie posłyszeć.
Niech inni teraz mówią, czarnogrzywy musi dać sobie chwilę.


RE: Lwia Skała - dół - Haki - 26-03-2017

Sam Haki był nieco zdziwiony, że z powodu królowej nagle zaczął się jąkać. Cholera wcześniej mu się to nie zdarzało...no może czasem...zawsze jak znajdował się w nerwowej sytuacji...czyli w sumie dość często. Nie, nie może dłużej tak się zachowywać, bo wyjdzie na największego tchórza w całym towarzystwie. Dobra, ogarnij się- mówił sobie w myślach- wdech i wydech, powoli.
Porządna dawka świeżego powietrza, pozwoliła młodemu lwu na częściowe odzyskanie spokoju. Kiedy zielonooki podniósł ślepia na Vei, kątem oka dostrzegł, że na Lwiej Skale pojawili się nowi goście.
Teraz albo nigdy!- dobiegło z otchłani umysłu.
-Dobra mała, wskakuj- powiedział, pomagając białej dostać się na jego grzbiet.
-Azim, ty i Asura pójdziecie...- urwał gdy jego wzrok spoczął na tym drugim.
-A mniejsza z tym- pomyślał, widząc, że jeden z braci ma problem by nadążyć za rzeczywistością. Gorzej niż mój ojciec...
-Dziękuję za gościnę, wasza wysokość - przemówił, siląc się na uroczysty ton, po czym wykonał delikatny ukłon w stronę Mako i Vei. Swoją drogą, król wyglądał na chorego, szkoda bo robi wrażenie całkiem przyzwoitego gościa.
Po tym drobnym geście uprzejmości chwycił Asurę w pysk, po czym skinął łbem na Azima, dając mu tym samym jasny komunikat: za mną!, i szybkim marszem opuścił Lwią Skałę.

z/t z Uą, Azimem i Asurą


RE: Lwia Skała - dół - Sigrun - 26-03-2017

Położyła po sobie uszy, nie dlatego, że Mulungu stwierdził, że się zgubiła oddalając zbytnio od domu. Zaniepokoiła ją atmosfera jaka panowała wśród lwów i nie należała ona do przyjemnych.
Szara cofnęła się o krok chowając bardziej za gorylem. Do niedawna perspektywa przyprowadzenia albinosa wydawała jej dobrym pomysłem, aż do teraz. Przyglądała się obecnym zza wielkiego cielska goryla, którzy powoli zaczęli się rozchodzić.


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 29-03-2017

Satysfakcja to za słabe słowo do opisania tego, co odczuwała ruda lwica. Uwielbiała wzbudzać respekt, ceniła ślepe posłuszeństwo, ale strach? To było coś nowego. I podobało jej się to.
Na szczęście dla Hakiego, królowa nie miała możliwości nacieszenia się swoją świeżo zaskarbioną pasją. Wzniosła wzrok na Mako, kroczącego ku niej z nietęgą miną. Ona zaś przypatrywała mu się niewzruszenie, wysłuchała jego tak z trudem wyrzuconych słów i pokiwała łbem ze zrozumieniem.
- Może dać ci coś na gardło? - Uśmiechnęła się bez cienia złośliwości. - Rzeka. Tak...
W tym momencie Vasanti wyprostowała się, na powrót przyjmując poważną minę. Kątem oka wyłapywała dwie sylwetki kierujące się ku nim, jedną o dość podejrzanym kształcie, ale postanowiła się nimi nie przejmować. To, czym zdecydowała się teraz podzielić z współwładcą, mogło dotrzeć do każdych uszu - nie miała nic przeciwko temu.
- Co nad rzeką? Śmierć i zdrada, oto, co się stało nad rzeką! Śmierć dla mordercy, Sotha - brutala i mutanta, który ośmielił się zagrozić członkom naszego stada. Zdrada tych, którzy nie pomogli wtedy, kiedy pomocy tej potrzebowaliśmy. Więcej!, sprzeciwili się tym, których rozkazy winni wykonywać.
Królowa zmarszczyła brwi, z lubością zapędzając się we własną opowieść.
- Rzeka - tam kończą ci, którzy próbują z nami zadrzeć. Za rzeką - to miejsce dla tych, którzy ogonem nie machną, by uratować życie drugiego Lwioziemca. Choć żywię obawy, że wyrok mój był zbyt łagodny.
Dopiero po zakończeniu całego wywodu, przywódczyni zorientowała się, że przybysze, o których obecności już wcześniej się zorientowała, teraz znaleźli się całkiem blisko niej, a w dodatku jeden z nich odważył się do nich odezwać. Drugi nie mógł...
- Sig! - Postawiła uszy, skierowawszy baczne spojrzenie na córkę. - Nic ci nie jest?
Chciała podejść, przytulić. Uczyniła krok, zamarła. Nie wiedziała jak. Szara chowała się za wielką małpą, jakby to od niego spodziewała się ochrony przed... No właśnie - przed kim, przed czym?
- Dziękuję. - Vei zwróciła się do goryla, niechętnie przenosząc nań podszyty niepokojem wzrok. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
Z tego wszystkiego nie zwróciła uwagi na to, że pogoda zdążyła znacznie się pogorszyć. Pora deszczowa wciąż była w natarciu, a zachmurzone niebo ani myślało odpuścić.


RE: Lwia Skała - dół - Yasumu - 29-03-2017

Do Lwiej Skały nie było aż tak daleko z cmentarzyska należącego do Królestwa, patrole, polowania, nauki i inne obowiązki którym musiała sprostać każda samica w stadzie, wszystko wykonywała sumiennie, a jednak w Królestwie są też inne lwy i hieny, niech się wykażą, przecież nie będzie robiła wszystkiego sama.

Nie znalazła się tu przypadkowo, Yasumu rzadko pozostawiała coś przypadkowi, tym razem zawędrowała na tereny Lwiej w konkretnym celu.
Pozostanie on jednak jej tajemnicą.
Przystanęła w sporej odległości od skały patrząc na nią bez większego entuzjazmu, kupka kamieni jak każda inna, tyle tylko, że tereny dookoła niej są bardzo żyzne i przyciągają zwierzynę łowną, cała jej masę.
O ile lwy można było przegapić w tej masie kolorów o tyle białego giganta po prostu nie mogła nie zauważyć.
Co to do diaska jest? Wzdrygnęła się na widok goryla, musiał mieć krzepy co niemiara w tych barczystych łapach.