Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Sharma - 01-01-2013

Praktyki, jakie chcieli przedsięwziąć Hofu i Vasanti Vei okazały się być nieprzydatne, bowiem poszukiwana przez nich zguba sama się odnalazła - i to tutaj, na Lwiej Skale! Mała już miała pobiec w stronę taty, kiedy zobaczyła, że wcale nie jest tutaj sam. W jego otoczeniu było mnóstwo lwów, które o czymś rozmawiały. Nieładnie byłoby więc przerwać krąg i z wrzaskiem rzucić się na jednego z początkujących adeptów. Zamiast tego okrążyła cicho zgromadzonych, by potem przecisnąć się do Hofu i z rozkosznym mruczeniem położyć się między jego przednimi łapami.
Błękitny wzrok wychwycił wśród tłumu znajomy pyszczek. Aigean! Czyli dobrze zrobiła, przychodząc tutaj! Ale zanim i jego obdarzy przyjacielskim tulaskiem, poczeka, aż zebranie się skończy. Rozejrzała się w około. Parka nie była jedynymi młodymi w tym stadzie. Jej uwagę przykuli Shyeiro, Eliana, Asali i Ayumi, którym posłała po szerokim, koleżeńskim uśmiechu.


RE: Lwia Skała - dół - Hasira - 01-01-2013

No tak. Gdzie mogła szukać kolegi? Oczywiście, że w centrum własnych ziem. Hasira pomarudziła trochę, ale tylko w duchu; lepiej, że Sharma pobiegła w stronę, z którego rozległ się słyszany przez nie wcześniej ryk, niż gdzieś na tereny obcych stad. Zgubiłaby się - i tam nikt już nie zechciałby jej pomóc, chyba, że poprzez indoktrynację. Zresztą słusznie. Jeśli Lwi nie umieją upilnować własnego potomstwa, sami są sobie winni.

Tygrysica podeszła pod przerośnięty zwał kamulców, szumnie nazywany Lwią Skałą - tak jakby nie była orla, sępia, kondorza przede wszystkim - i zatrzymała się poza kręgiem tworzonym przez lwy, śledząc uważnie Sharmę. Przybyła tuż za nią, więc nie było potrzeby wzywania wielkich umysłów, by wydedukować, że przyszła tu z jej powodu. Niby mogła już odejść; miast tego zasiadła jednak w cieniu rzucanym przez któryś z dużych kamyków, owijając ogon wokół łap. Część zebranych lwów już ją znała, a najlepiej - poza Hofu - chyba sama królowa, więc Hasira nie czuła się spięta lub zagrożona. Bo skoro to byli najlepsi wojownicy stada, cóż...
Może właśnie dlatego została? By pilnować Sharmy i reszty młodych?


RE: Lwia Skała - dół - Omara - 01-01-2013

Ayumi w tym czasie siedziała sobie grzecznie obok Hatimy, czekając na to co będzie dalej. Oprócz siedzenie wykonywała również takie rzeczy jak rozglądanie się i uderzanie ogonem o ziemię. I tak rozglądając się spostrzegła kotkę o niecodziennym wyglądzie, która właśnie tu przyszła. Ayumi musiała przyznać, że nigdy w życiu nie widziała tak niezwykłego zwierzaka. Jednakże jej szeroki uśmiech który posłała jej i innym lwiątkom mógł świadczyć o tym, że jest bardzo sympatyczna. Nie zastanawiając się dłużej wstała i podeszła do cętkowanej.
- Cześć, jestem Ayumi - powiedziała odwzajemniając samiczce przyjazny uśmiech.



RE: Lwia Skała - dół - Miyuki - 01-01-2013

Wszystko do niej docierało jakby przytłumione. Najważniejsza była ona - Hewa. Jej wnuczka. Jej odnaleziona wnuczka. Przytuliła lwicę mocno do siebie i trwała tak w uścisku. Czuła, jak serce bije jej coraz szybciej i szybciej. Chciała, by ta chwila trwała długo. Hewa jednak wyswobodziła się, posłusznie wypuszczona przez babcię. Ta jednak nie odpowiedziała w pierwszej chwili na jej pytanie. Po prostu milczała, słuchając tego, co inni mają do powiedzenia. Słysząc o zagubionym dziecięciu, jakby impulsywnie stwierdziła, że im pomoże. Ale nie w tej chwili.
Spojrzała na swoją wnuczkę, obdarzając ją spojrzeniem błękitnych oczu, zza których kryła się troska.
- Lwy odchodzą i przychodzą. Moje miejsce nie jest już tutaj. Choć wciąż jestem blisko, nie zamierzam wędrować daleko, moje serce jest tutaj. W miarę możliwości pozostawać na Lwiej Ziemi... Nie potrafiłabym żyć jednak między wami - czy jej wnuczka będzie umiała to zrozumieć? Zza błękitnych oczu błysnęła obawa. To już nie jest jej miejsce. Nie miałaby dla kogo trwać. Czas najwyższy, by stała się niczym Rafiki. Wciąż obecna i bliska, gotów przybyć i wspomóc, a jednak tak odległa, zwłaszcza w swej samotności. Stuliła po sobie uszy. Dumna. Jakie znaczenie mają jednak tytuły w porównaniu do rodziny, choćby przybranej? Żadne. Nie była królową. Była zwykłą lwicą, babcią, która martwi się o własną wnuczkę.


RE: Lwia Skała - dół - Hofu - 02-01-2013

Samiec wyczuł w pobliżu znajomy zapach i to tak bardzo znany jakby był jego codziennością, ale czy nie tak właśnie powinien czuć się w towarzystwie własnej córki? Coś nakrapianego mignęło mu przed oczami, jednak nie spodziewał się, że może to być właśnie Sharma. Jednak jego nadzieja wzrosła do maksymalnych rozmiarów kiedy jaglionka wtuliła się między jego łapy. Niebieskie spojrzenie wylądowało na małym, uradowanym pyszczku hybrydy. Hofu przełamując swój smutek również szeroko się uśmiechnął i przejechał nosem po łebku przybranej pociechy.
-Sharma! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się znalazłaś. Z królową po zebraniu chcieliśmy cię odnaleźć, ale zjawiłaś się tutaj szybciej niż myślałem. Polizał ją różowym, szorstkim językiem po ciemnej czuprynie.


RE: Lwia Skała - dół - Bagera - 02-01-2013

Bagera wparowała na zebranie jak do siebie, no po drodze zobaczyła coś ciekawego toteż trochę zamarudziła u podnóża skały. Podeszła do czerwonogrzywego i siadła bez przywitania. Wszyscy powinni zwrócić na nią uwagę, a jesli nie co ja obchodzi cudza ślepota.
- Ale tu ich dużo, do tego dalej gadają jak ptaszki przekupki co je pare dni temu na drzewie widziałam..- Zagadnęła do przyjaciela, kilkoro z nich już znała z widzenia i tej całej awantury na sawannie.


RE: Lwia Skała - dół - Aiden - 02-01-2013

Nieciekawie tu. Nic nowego się nie wydarzyło, to ktoś przybywał, to ktoś odchodził. Westchnął z rezygnacją, by ponownie poruszyć łbem by zorientować się w sytuacji. Nawet nie śmiał liczyć członków, ale jeśli oni wszyscy przynależeli do Lwiej Ziemi, to była znacznie większa i potężniejsza niż wtedy, gdy Rudy pozostawił te ziemie. Mako na razie nie zabrał głosu, a Aiden'owi zbrzydło takie czekanie na nic. Musi w końcu się przełamać i odezwać, wtedy dopiero sprawy potoczą się po jego myśli i zgodnie z planem. Zaraz, nie jego. Jego siostry. Aylar. Tak, tak lepiej. Jemu wcale raczej nie zależało na powrocie do domu, nie sądził by został tutaj ciepło przywitany, zwłaszcza, że mało lwów go tutaj kojarzyło, ale złożona obietnica, to obietnica nie do odrzucenia. Burknął coś pod nosem aby po chwili podnieść swój zad i pchnąć Ursulę nosem, wskazując jej kierunek, w którym ma podążać za nim. Szkarłatnooki lew postawił kilka kroków, nie na tyle by znajdować się w środku kręgu, ale też na tyle blisko by zauważyli go i Mako i Vasanti. Przełknął ślinę, by zwilżyć nieco gardło i odczekał chwilę, by potem się odezwać i przytłumić nieco inne głosy swoim dość tubalnym i głośnym.
-Ruve. Chciałbym poprosić odpowiedzialne do tego osoby, o to by ponownie przyjęły mnie do stada Lwiej Ziemi. Należałem tu jeszcze jako lwiątko, prawdę mówiąc urodziłem się tu i wychowałem. Odszedłem jednak tuż po odtworzeniu stada, po wielkiej pladze więc pewnie niewielu z was mnie kojarzy. Jednak nie proszę tylko o to, byście dali dach nad głową mi, a także mojej siostrze, Ursuli. Również pochodzi z krwi prawdziwych Lwich więc myślę, że ma takie samo prawo to zamieszkiwania tych terenów, jak inni.-zakończył, po czym cofnął się i ponownie zasiadł w kręgu. Oblizał szybko pysk i zerknął na Mako. Tamten dobrze wiedział raczej, że jego matka zmarła niedługo po jego narodzeniu, a Serai odszedł gdzieś daleko. Jego wzrok mówił jasno, jeśli masz jakieś pytania-później. Nie teraz. Nie przy wszystkich. Nie przy Ursuli.


RE: Lwia Skała - dół - Lucas - 03-01-2013

Lucas natychmiast zauważył tą konsternację na pysku beżowej. Eeech, na serio, musi to tłumaczyć?
- Bo Sheloth jest... - nie dokończył, widząc jak Felija zareagowała na wiadomość o jego planowanym rozstaniu z Inn. Hmm, a dlaczego ty też się cieszysz, Fel?
...o, już się nie cieszysz. Ha, czyli jednak ci zależy, mam cię!
Na kolejne słowa lwicy jedynie zamrugał oczami. Bardzo zagmatwana ta wypowiedź. Przeanalizował wszystko w myślach. Skoro jakiś lew cię olał, to znaczy, że aktualnie jesteś wolna i nie masz nic do roboty? - To pójdziesz ze mną. - stwierdził krótko, podejmując za Felkę decyzję. Ona pewnie i tak nie miała nic przeciwko.
Spojrzał jeszcze na pozostałe lwy, które doszły tu przed chwilą. No bez jaj, po co oni przychodzą? I tak się nic nie dzieje. Każdy gada o czym chce, to zebranie ma w ogóle jakiś cel? Czy może chcieli po prostu odwrócić ich uwagę od innych terenów, na których dzieje się coś dużo ciekawszego? Jak tak dalej pójdzie, to uwagi Luca na pewno nie zyskają.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 03-01-2013

Siedział sobie w spokojności, gdy nagle coś weń uderzyło. „Co do...?” tylko tyle zdołał pomyśleć Mako, nim spojrzał na sprawcę całego zamieszania – uświadamiając sobie, co tak właściwie się stało. Wszak z rzadka ktoś na Ciebie wpada. Cała ta sytuacja była najzupełniej śmieszna dla czarnogrzywego, który wszystko skwitował delikatnym uśmiechem, choć najbardziej rozbawiło go mamrotanie Aigeana. Strasznie bunczuczny jak na swój wiek, ale nie było w tym nic złego.
- Następny raz ostrzegaj. - wyszeptał do syna Hewy, ledwo dostrzegalnie ruszając kącikiem warg.
Po chwili pojawił się Anubis... A tego to skąd przywiało?! I to jeszcze teraz. Jakby się nad tym zastanowić, to nie widział go od czasów upadku stad. Minęło trochę czasu. Oho, wygląda na to, że ma jakieś zatargi z Horusem.
- Anubis, Horus – powiedział, mierząc każdego z nich wzrokiem. Znał ich obu, a skoro nie skoczyli sobie od razu do gardeł, to ich problem nie był największej rangi, dobrze - Możecie odłożyć rozwiązywanie swoich konfliktów na później?
O, Vei stawia coś wyżej aniżeli te wszystkie formalne bzdury? To Ci niespodzianka! Czyli jest w niej jakaś ta właściwa strona – ta dla innych.
Gdzieś mimochodem słyszał wypowiedz Miyuki i uporczywie zadawał sobie pytanie „Dlaczego?” Najprostsze, a i tak nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi.
„Ruve” jakże to słowo dumnie brzmiało w jego uszach, przywoływało tyle wspomnień.
- Myślę, że nie musisz nikogo prosić o ponowne przyjęcie. Zawsze byłeś, jesteś i będziesz częścią Lwiej – dopiero w tej chwili zauważył siostrę Aidena – Oczywiście, Twoja siostra też jest jednym z nas.
Najwyraźniej Mako zrozumiał o co chodziło Aidenowi, więc nie mówił już nic więcej. Nawet się nie przedstawił, ale może zwyczajnie nie chciał? Tak czy inaczej, brązowy należał do tych osobników, za których Mako ręczył.
- To chyba wszystko, jeżeli chodzi o zebranie, czyż nie, Królowo?


RE: Lwia Skała - dół - Shadarn - 03-01-2013

Chwila! Nigdzie nikt nie idzie! Nikt niczego nie kończy Jasny przylazł tu by wreszcie dopełnić obietnicy. Miejmy jeno nadzieję, że Mako również jej dotrzyma. Hm.. kto by się spodziewał że ktoś taki jak Ho.. Shad.. cholera. Że ktoś taki jak Shad, po tylu przygodach, jednak będzie chciał zostać jedną z jednostek Stada Lwiej Ziemi. To dziwne.. a jeszcze nie tak dawno chciał być Cienistym..życie płata figle.
- Chwila.. - mruknął, by przetrzymać chwilę króla i podejść do niego na tyle blisko jak to tylko możliwe, nie zważając na to że była tam królowa której nie znał, oraz na to że były tu inne lwy. - - Skoro mój.. "znajomy" przychodzi z taką propozycją, to ja też. Pamiętam dokładnie Twe słowa Mako.. dlatego bez większych zamysłów, odpowiadam Ci. Ja Shadarn, a nie Horus! Jako jeden z tych, którzy przyczynili się do odbudowy Lwiej - chcę prosić Cię o dopełnienie swej obietnicy.. proszę Cię o dom.. a żeby nie mówić bez sensu - Chcę Cię prosić o przyjęcie w szeregi Stadne.
Na szczęście Mako(i całej reszty) nie musiał unosić głosu, bo po co, skoro był bliżej swego celu,także Król słyszał go dobrze, a reszta praktycznie mogła go nie usłyszeć. Dziwny był jedynie fakt.. że gadał tak bez sensu.


RE: Lwia Skała - dół - Shyeiro - 03-01-2013

Shyeiro ze znudzeniem obserwował wszystkich zebranych, jednak mimo wszystko większą wagę skupiał na dorosłych postaciach, a w szczególności na tych, które przemawiały. Co ciekawe- wszyscy ich słuchali. Vasanti i Mako muszą być pożądnymi autorytetami.
Przecież to władcy, kocie.
Potrząsnął łbem, a słysząc pytanie od strony Hewy, uśmiechnął się zawadiacko i otworzył pysk, by jak najszybiej dać medyczce odpowiedź.
- Chyba dobrze. Znaczy.. Na pewno dobrze.- odparł.
Z kolejnymi minutami Shey coraz bardziej się niecierpliwił, jego ogon zakończony bujną czerwoną kitą poruszał się nerwowo we wszystkie strony, przy okazji zamiatając kurz, który przy każdym energiczniejszym machnięciu wznosił się w powietrze. Mlasnął pyskiem, gdy uderzyły w niego słowa, których w pewnym senie wyczekiwał. 
- Jak to nie żyje?- wypowiadając te pytanie, ogon wcześniej wprawiony w ruch przez zdenerwowanie, został zatrzymany przez inne uczucie, a uszy przyległy do łba. Co się stało?
Nie będzie płakał. Nie może. Nie chce. Zastanów się Shey, toż to obca dla ciebie lwica była, chyba nie będziesz się smucił, nie?
A może jednak nie była tak bardzo obca? Przecież to właśnie ona, nie inna samica uratowała go przed pewną śmiercią z łap Mogrima. Zapewniła dom, schronienie, ustatkowała jego życie, a on próbuje teraz, nagle jej się wyprzeć? To nie tak działa.
Jednak uczucie po stracie przybranej matki, nie idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem bo on, jest zawsze ponad. Dlatgo nie da się ponieść emocją, nie pozwoli łzą napłynąć do ślepi. Nie jest babą. I nigdy nie będzie, przyznajmy sobie szczerze.
Spuścił łeb, idąc w ślad za Hatimą, przez tą minutę nie myślał o niczym. Teraz został sam. Nawet nie wie, co z jego siostrą. Może i ona nie żyje? Może on sprowadza śmierć na swoich bliskich, może właśnie dlatgo jego prawdziwa matka go zostawiła.
A co, jeśli za śmiercią Naomi stoi ten sam jaguar, który kiedyś próbował wykończyć jego samego. Znikąd nie wzięły się blizny na gardle i na nosie, a mogłobyć gorzej, gdyby nie jego matka. Przybrana matka. 
Zacisnął zęby. Teraz przyszła ta chwila, kiedy chciałby być sam. Jednak wiedział, że ucieczka błyskawiczna tu nie pomoże. A jeszcze pokaże się źle w oczach wszytkich Lwich, jak i zgromadzonych samotników, a do tego nie chciał dopuścić. Uniósł pysk ku górze i jeszcze raz przejechał wzrokiem po zebranych. W sumie.. Co go teraz z nimi tu trzyma? To stado.. To miejsce, te lwy. Może to nie jego bajka? Bez Naomi, nie miał co tu robić. Powinien zacząć żyć na własną łapę, a w przyszłości założyć własne stado. Na swoim zawsze najlepiej.  Albo.. Nie będzie musiał odchodzić, bo Mako i Vasanti sami go wyrzucą? Tyle pytań. Tylko nie ma kto na nie odpowiadać. To prykre.
Koleina postać, na której zawiesił właśnie wzrok, była Ayumi. Ta... Wychodzi na to, że o to przed nim teraz właśnie stoi córka jego przybranej matki, a więc i jego przybrana siostra. Buh, nie chce już nikogo. Nikt mu nie jest potrzebny. Spojrzal na Mako, a później na Vasanti, jednak nie ruszył się ani o krok.
- To... Nic. To nic.- mruknął, przerzucając wzrok na Hatimę. A później na Amanisa, Elianę i Asali. Takie to mają dobrze. Pełna rodzina. Matka, ojciec, stado, dom. Po prostu wszystko. Może i jest zbyt młody na odejśie, jednak stracił jakąkolwiek więź ze stadem, ale to.. Załatwi później. Dużo później.
-Noo. Chodźmy, teraz ty prowadzisz.-mruknął jakoś tak bez entuzjazmu w stronę towarzyszki. 
- Byle jak najdalej stąd.- dodał, siląc się na słaby uśmiech. 
Przybycie kolejnych osobników go nie ruszyły. Jedynie co, zawiesił wzrok przez dłuższą chwilę na Sharmie, o której przez dłuższą chwilę się tu rozchodziło. Ciekawa postać, wygląda jak gepard? Nie, może lampart? Zresztą.. Czy to teraz ma jakiekolwiek znaczenie? Bynajmniej.
Cóż. Chyba jednak dobrym pomysłem będzie się ulotnić, zwłaszcza w tak doborowym towarzystwie jak Bagera, nie? Elita to jednak elita.
Zwrócił pysk ku niebieskookiej, czekając na jakąś decyzję z jej strony. On.. Chętnie by się przeszedł na te tereny, spowite strasznym mrokiem i owianym grozą i jeszcze straszniejszymi legendami. Choć w sumie, wszędzie też jest dobre.
Więc prowadź Bag, czas spadać.


RE: Lwia Skała - dół - Moonlight - 03-01-2013

Małe wychudzone lwiątko położono na terenie lwich skał. Na dole tak blisko lwów by wyczuły malucha zapach.


RE: Lwia Skała - dół - Anubis - 04-01-2013

Spojrzał się na Horusa nie wiedząc o co mu kompletnie chodzi, jakie znowu zaczepki?! Spojrzał się na lwa obok, który starał się ich uspokoić i nie mógł uwierzyć w to co widzi, a przynajmniej tak mu się zdawało w pierwszej chwili. To nie mogło być prawdą, to jedynie złudzenie, jego umysł oszalał już za bardzo i widzi duchy. Ta zjawa jednak przemówiła do niego, wspominając jego imię.
- Mako!? Przyjacielu? O ile nadal nimi jesteśmy dla siebie? - Powiedział posmutniając, a przecież nie widzieli się tak dawno, ba jaki wielki się on stał od czasu ich spotkania, a Anubis także urósł. Stał się chyba z dwa razy cięższy niż ostatnio byl. Spasł się okropnie, a także zaniedbał ich przyjaźń, stąd to pytanie do samca. A bał się tego, że na prawdę sam zostanie i popadnie w obłęd. A wtedy znów wychodziła jego druga forma, jego drugie ja, które owy lew mógł niejednokrotnie poznać po sobie.


RE: Lwia Skała - dół - Felija - 04-01-2013

Rozejrzała się uważnie. Nikogo ciekawego. Jakieś lwy, lwiątka... Część dobrze znała, innych tylko kojarzyła, a z kolei spora grupa była jej zupełnie obca. Ale jako że Mako znowu był zajęty, a Lucasa znała aż za dobrze, to właśnie na tym drugim ostatecznie zatrzymała swoją uwagę.
Znów uniosła brwi. Że niby jaki jest Sheloth? Ciotowaty? Chamski? Bezduszny? Toż to oczywiste, nie trzeba tego nikomu tłumaczyć! A jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie jest godny gadania z Felką.
Podniosła się z miejsca, usłyszawszy jego słowa.
- Jasne, chodźmy! - zarządziła z szerokim uśmiechem, patrząc na lwa spod wpółprzymkniętych powiek.
Wreszcie będzie mogła się stąd wyrwać! Super! Już ją nudziło to całe zebranie, za długo to trwało. Po co ona tu w ogóle przyszła? Aaa, bo Mako był królem, nie można mu było zrobić przykrości... Ale pokazała się, to teraz może już iść, co?
I już miała faktycznie ruszyć w drogę, kiedy to zdała sobie sprawę z pewnej sprawy.
- Aaa gdzie idziemy? - spytała, wystawiając język, ot, tak sobie.
Chyba się jej pić chciało. Albo miała jakąś dziwną fazę na robienie z siebie idiotki przed lwem, który, co prawda, ani trochę jej się nie podobał, ale był fajny, więc mogła za nim pójść gdziekolwiek. Na pewno będzie to ciekawsze niż siedzenie tutaj.


RE: Lwia Skała - dół - Vasanti Vei - 04-01-2013

O dziwo, 'poszukiwania' Sharmy nie trwały nawet dwóch minut, bo już zaraz owa zguba się odnalazła. Niesamowity, acz przy tym zdecydowanie korzystny zbieg okoliczności. Vei uśmiechnęła się półgębkiem. Wszystko dobrze się skończyło... Na razie.
- Sharma, proszę, nie uciekaj tak daleko. Martwiliśmy się o ciebie - zwróciła się bezpośrednio do jagilionki, patrząc na nią wcale poważnie.
Lwica prędko zdała sobie sprawę, iż, poza tamtą, zjawiła się tu jeszcze jedna ciekaw osoba. Dawno nie czuła zapachu tygrysa. TEGO tygrysa. A konkretniej - tygrysicy.
- Hasira - mruknęła, niespiesznie zbliżając się ku wymienionej. - Widzę, że spodobało się na Lwiej Ziemi.
Zasiadła naprzeciw, mierząc przybysza bystrym spojrzeniem. Skoro przyszła tu tylko po to, by odprowadzić Sharmę, to dlaczego się tu rozsiadła? Vasanti nie pasowała ona do roli szpiega, ale kto wie, co może siedzieć w tym pasiastym łbie?
Na chwilę zerknęła na Mako. Wyglądało na to, że przyjmował kogoś do stada. Lwy. Bardzo dobrze, w końcu wziął się za robotę. Poza tym, więcej samców w stadzie zawsze się przyda - zbytnia przewaga lwic nie sprzyja przyrostowi liczby młodych, bo mało która lubi się dzielić partnerem. A lwiątka to przyszłość stada.
I do tego jeszcze są urocze.
Sporo ich się tutaj wyglądało i większość wyglądała na zupełnie beztroską. Poza jednym, najmłodszym i najsłabszym, które, na swoje nieszczęście, nie potrafiło nawet wykrzesać z siebie na tyle głośnego pisku, by dotarł do uszu znajdującej się w sporej odległości od niego Vei...