Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Vasanti Vei - 04-12-2012

Dzieciak zdążył gdzieś umknąć, ale rudawa wyjątkowo nie zdołała tego przyuważyć - była zajęta niezwykle ważną rozmową... Która najwyraźniej nie potoczyła się zgodnie z myślą Króla. Ale co to za różnica, skoro ten zdecydowanie preferował luźne pogaduszki z poddanymi? Zupełnie nie rozumie, że władca powinien wzbudzać szacunek, mieć swoisty prestiż, a nie być traktowany jak dobry kumpel...!
Lwica wyprostowała się, usłyszawszy swoje imię. O, akurat w tej chwili mówił z sensem.
- Gdybym miała cię więcej nie ujrzeć, oznaczałoby to, że cię przeceniłam - odparła, unosząc lekko kąciki warg, acz był to bardziej ironiczny niż przyjazny gest. - Wyśmienicie. Idziemy prosto na Lwią Skałę czy po drodze wstąpimy do Groty Medyków? Bo chyba mi nie powiesz, że kompletnie NIC ci nie zrobili?
Przyjrzała mu się uważnie. Na pierwszy rzut oka nie było widać żadnych poważniejszych obrażeń, ale może od tamtego czasu jakaś okropna rana zdążyła już nawet się zagoić? A jeśli wdało się zakażenie? Chociaż nie, wtedy Mako nie stałby przed nią. Chyba że to jakaś mniej pospolita choroba... Ciężko byłoby nazwać dwuipółletnią lwicę doświadczoną medyczką, aczkolwiek lepsze takie oględziny niż żadne.


RE: Rzeka - Mako - 05-12-2012

Owszem, nigdy nie ciągnęło go do polityki, ale za to miał pragnienie. Pragnienie, by jego stado, jego rodzina, która go przyjęła, była bezpieczna. Właśnie tego chciał. Nie zamierzał też udawać kogoś, kim nie był. A nikt nie będzie mu doklejał etykietki władcy. Mako nie potrzebował, by na każdym kroku wszyscy mu się kłaniali, witali z oklaskami i by drżeli, gdy nie był w humorze. Może najzwyczajniej nie nadawał się do tego? Ech, a może winien się zmienić...?
- Skała. - odparł krótko, by następnie dopowiedzieć o swym stanie zdrowia – W porządku.
Zwrócił spojrzenie na samca.
- Rain, idziesz z nami? Bo Shiza jest chyba czymś zajęta...
Milczał chwilę, ewidentnie nad czymś myśląc. Nie negował Vei, za to, że była dobrym politykiem, ale chyba musi się nieco nauczyć o byciu Lwioziemcem. Chyba Lwicy zwyczajnie zaczęła uderzać sodówka do głowy. Po chwili zwrócił się znów do królowej, patrząc Jej prosto w oczy.
- A Ty, Vasanti, jak zachowałabyś się na moim miejscu?


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 07-12-2012

Zwróciła na niego śmiałe, acz nie wyzywające spojrzenie.
- Ja? - mruknęła, unosząc przy tym brew.
Czy to potrzebowała chwili do namysłu, czy też nagle odczuła ochotę ponapawania się brzmieniem tego słowa, jej odpowiedź brzmiała właśnie tak. Po upływie kilku sekund uzupełniła ją o parę wyrażeń.
- Nie od dziś wiadomo, że granice są niebezpieczne. Nie oddalałbym się tam sama ani nie pozwoliłabym na to Nanizu. Trzeba było ją zatrzymać, choćby siłą.
Zmrużyła lekko swe ślepia. 'Naraziłeś siebie, ją i lwiątko', nasuwało się jej na język, a jedynie niechęć do pogorszenia stosunków z Królem powstrzymywała ją od przekazania mu tej gorzkiej prawdy.
- Im zależało na tobie, Nanizu tam została i nikt nie wrócił, żeby... Żeby zrobić jej krzywdę.
Zamordować, zgwałcić, oba naraz... Przecież ona była osłabiona! Ale to za mocne słowa. Musi być równowaga...
- Doprowadziłyśmy ją do lepszego stanu. Osobiście odniosłam jej młode do groty. Dopóki oboje tam byli, dopóty byli bezpieczni. Teraz nie wiem, co się z nimi dzieje, aczkolwiek nie mam prawda się do tego wtrącać.
Teraz dopiero odwróciła wzrok. Na Lwią Skałę. Tam mieli iść... I pójdą. Ale niedobrze było przerywać rozmowę w tym momencie, a nuż Mako zdecyduje się jej w jakiś sposób odpowiedzieć?


RE: Rzeka - Vuko - 08-12-2012

- Zastanowię się nad tym - Burknął pod nosem. Lwica w ogóle mu się nie podobała, była taka.... wyglądała jak jego ciotka, która nienawidziła matki z całego serca. Po za tym ona go dotknęła! Gdyby był starszy zapewne by inaczej zareagował, niż niezdarne machniecie łapą. Też mi myśl, skąd w ogóle ona wytrzasnęła pomysł, że ktoś chciałby mu pomóc? Może i był nieufny, ale na pewno nie był takim kretynem, żeby się podawać lwom na tacy. Chociaż, taktem brązowgrzywy dobrze wywnioskował, ze jakby mu chcieli zrobić krzywdę, już by to zrobili, chociaż takie znęcanie się nad jego losem w cale nie było miłe.
W między czasie zainteresował się rozmową tamtej lwicy z tym przygłupim królem, który wcale na króla nie wyglądał. Może to była jego żona i tak go delikatnie opieprzała? W każdym bądź razie, ciekawie to wyglądało, a obaj rozmawiali dosyć głośno. Przynajmniej dla jego uszu.
Podszedł tam, wcześniej poprawiając się w jakiś sposób, choć wcześniej tego nie robił, ale to miało chyba w tym momencie jakieś znaczenie, które wewnętrznie poczuł w samym sobie. To go trochę zaniepokoiło, ale cóż poradzić, był takim kurduplem, ze jeszcze nie był w stanie w jakiś szczególny sposób o tym myśleć.
- Jesteś wredna - Stwierdził ewidentnie patrząc na Vasanti.


RE: Rzeka - Mako - 08-12-2012

Początek wypowiedzi brzmiał jakby królowa mówiła do jakiegoś lwiątka, ale Mako nie przejął się tym zbytnio, miał zamiar wysłuchać Jej do końca, bo przecież przedstawi jakieś racjonalne argumenty. Nie. Przeliczył się. Właściwie, to Vei w swej wypowiedzi poszła w całkowicie odwrotnym kierunku.
- Nie masz pojęcia kim ona jest. Nie mogłem Jej znowu stracić... - odpowiedział, kompletnie zapominając o tym, że tak po prawdzie nikt z Lwich na dobrą sprawę nie miał pojęcia kim była Roza, w jaki sposób się rozstali i w jakich stosunkach żyli wcześniej. - Jeżeli sądzisz, że zatrzymanie Nanizu siłą było najlepszym wyjściem, to nie mamy o czym ze sobą rozmawiać.
Zamilkł. Skończył? Nie, dopiero zaczynał...
- Może też chcesz mi powiedzieć, że zamiast iść z tamtymi mogłem podjąć walkę? Narażając tym samym ją, lwiątko, Hatime, Naomi i jeszcze jedną białą lwicę... Zwyczajnie wybrałem mniejsze zło. I nie dam się przekonać, że postąpiłem niewłaściwie. Dlatego poprosiłem Naomi i Hatimę, żeby się nią zajęli, przenieśli w bezpieczne miejsce. Tu zawodzi Cię Twoja logika, bo według niej winnaś ją zatrzymać choćby siłą, aż do czasu mojego powrotu... Teraz to...
I nie dokończył, gdyż jego dopiero co rozpoczynającą się tyradę przerwał mały jegomość, którego Młody wcześniej nie zlustrował, będąc najwidoczniej zbyt pochłonięty rozmową. Zerknął na lwiątko, potem na Vei i krążył tak swym spojrzeniem, czekając aż któreś znów coś powie.
Taa, oboje umieli walczyć o swoje i żadne z nich nie będzie chciało przyznać racji drugiemu, nawet jeśli by jej nie miało, ale w tym wypadku racja znajdowała się po stronie Mako.
Mały ma rację – kimkolwiek jest – i nie mijał się z prawdą. Każdy ma swoją prawdę, której będzie bronił.


RE: Rzeka - Shiza - 08-12-2012

Zachowanie lwiątka uderzyło w nią dość mocno. Wcześniej, oprócz samej siebie, nie miała do czynienia z żadnymi innymi lwami, a tutaj jest ich zbyt dużo. Chciała dobrze, ale znowu jej nie wyszło. Położyła się na ziemi w takim miejscu, by nie niepokoić Królową i Króla tym, że cokolwiek usłyszy z ich rozmowy. Nie chciała się wtrącać w tak zaawansowane problemy, kiedy sama miała niewielkie pojęcie o Lwiej Ziemi.
Przyjrzała się swojemu odbiciu w wodzie, a jej przednie łapy zwisały nieco ze skały, lekko dotykając tafli wody. Naprawdę była aż tak straszna? Myślała, że tymi słowami doda sobie trochę plusów o malucha i może chociaż on zechce się z nią zapoznać, ale nie... Jak zwykle nic nie może zrobić dobrze, tylko pogarszać sytuacje.
Ułożyła głowę na łapach, patrząc w swoje błękitne oczy. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie samej. Na pewno będzie lepiej, pomyślała sobie.


RE: Rzeka - Rain - 09-12-2012

Rain słuchał ich tak, jak posłuszny posąg... którym zresztą był. Ogarniał obojętnym spojrzeniem to Mako, to Vasanti. Poruszył delikatnie barkami, w wyniku czego parę z jego kości strzeliło. Ruszył nieznacznie uchem. - Wybacz, Panie... - Zaczął obojętnym tonem, zatrzymując oczy na swoim królu. - ... ale nie przepadam za większymi zgromadzeniami. Jeśli omawiane będzie coś ważnego, to postaram się potem dowiedzieć od kogoś, co zostało postanowione... - Powiedział do niego, zaraz przenosząc wzrok na panienkę Vei. - Pójdę sobie teraz... postaram się potem z Tobą spotkać, Pani. Nie będzie chyba problemu, prawda? Tymczasem, sprawdź swoje łapy, bo nie chcę, byś nabawiła się jakiejś kontuzji. - Podniósł się z siadu i skinął nisko łbem. - Bywajcie. - Mruknął i odwrócił się. Zaraz odszedł w swoją stronę.


RE: Rzeka - Shiza - 09-12-2012

Po długim czasie, który spędziła leżąc i obijając się nad wodą, stwierdziła, że może jej towarzystwo i w taki sposób im przeszkadza, więc najlepiej będzie się oddalić w inne miejsce. I tam musi pozwiedzać inne zakątki Lwiej Ziemi, by przekonać się, z jak cudownych miejsc chciała uciec jej matka. Kto wie, może ona gdzieś tutaj się znajduje?
Wstała i poruszała intensywniej mokrymi łapkami, żeby choć trochę wyschły i powiodła wzrokiem za oddalającym się, potężnym lwem od całego towarzystwa. Uśmiechnęła się cwaniacko do siebie i poczęła go śledzić. Tak, o, dla zabawy.

z.t


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 09-12-2012

Ledwie zerknęła na młodzika, skinęła za Rainem i znów skierowała swe spojrzenie na Mako. Tamta lwica również odeszła, tak więc wychodziło na to, że zostali tu sami - nie licząc szarego.
- Nie. Powinieneś w ogóle nie dopuścić do takiej sytuacji. Gdyby Nanizu tam nie było, mógłbyś im uciec.
Umilkła na chwilę, po czym podjęła temat:
- I ja nie miałam żadnego zobowiązania do pomagania jej, a jednak to robiłam. Gdy postanowiła odejść, nie mogłam jej tego zabronić, bo nic mnie z nią nie łączy. Ty miałeś do tego moralne prawo jako jej, hm, przyjaciel.
Ciężko było jej znaleźć odpowiednie określenie, ostatecznie jednak zdecydowała się na właśnie to. Brzmiało dostatecznie neutralnie, a przy tym niosło za sobą pewien ładunek emocjonalny. Idealnie.
Wtedy przypomniała sobie o istnieniu lwiątka, ku któremu wyszczerzyła swe kły, ni to ironicznie, ni to wesoło.
- Mówisz? - rzuciła do niego, unosząc przy tym brew.
Milutkie stworzenie, nie ma co. Aż kipi urokiem osobistym! Do tego było brzydkie, jakieś takie bure... Ale na swój niepojęty sposób wzbudzało ono w Vei niejaką sympatię.


RE: Rzeka - Vuko - 09-12-2012

- Jesteś wredna dla tego lwa. To twój mąż? - Palnął od razu, jak tylko się na niego popatrzyła. Albo może lepiej, ze raczyła na niego spojrzeć. Huh, miał nadzieję o ile mógł ją mieć, że z nim się tak nie staniesz.
- I miałaś być dobra. Jak twój mąż przychodzi to zawsze jesteś taka zła? - Tak, stwierdzenie że Mako nie jest mężem ani nawet bliskim Vasanti może i było nie na miejscu, ale tak wyglądało to w oczach malucha, dla którego świat wyglądał zupełnie inaczej. Szczególnie po stracie matki, ale starła się o tym nie myśleć, bo chyba w tym momencie po raz pierwszy zależało mu na opinii innych, na tym, by nie wyjść na mazgaja, by być... jak ta pomarańczowa, wredna lwica, która chyba swoją postawą wmawia wszystkim, albo usiłuje, że jest najważniejszą osobą w tym gronie? Czyżby już tak szybko miał pochłaniać obce wzorce, zastępując te badziewne od matki? W sumie, sam nie wiedział, na pewno nie chciał być znów odrzuconym i musiał [chyba] pokazać, że to chuderlawe, wygłodniałe lwiątko o barwie zmieszanego z wodą popiołu jest warte więcej niż to na co może wyglądać.


RE: Rzeka - Shyeiro - 09-12-2012

Shey nie narzucał Bagerze tempa, a właściwie podporządkowywał się jej, ot tak, jako gest dobroczynności z jego strony.
Nim jeszcze skupił się na tych, co obecnie przebywali w okolicy rzeki, wyczekiwał niebieskookiej samicy.


RE: Rzeka - Mako - 10-12-2012

I tak dobrze, że wcześniej nie dyskutowali w tak twórczy sposób. Dopiero teraz Mako zaczynał rozumieć, dlaczego władza była skupiana w łapach jednego osobnika.
- O, przepraszam, że nie przewidziałem, że mogę natknąć się na Kami i Jej bandę w swoim domu. - odpowiedział, nie kryjąc przy tym tej odrobiny sarkazmu, którą się posłużył. - Powinnaś mi była pomóc. Gdyby Nanizu tam nie było, to Kami mogłaby równie dobrze trafić na Ciebie, Hewę i jej pociechy, albo kogokolwiek... W swoim życiu straciłem już jedną lwicę i nie pozwolę by stało się to znowu. - zastanawiające, czy informacja, którą teraz przekazał Mako wzbudzi zaciekawienie u Vei, może zacznie szperać, kogo miał na myśli, a może zwyczajnie puści to mimo uszu.
- Nie miałaś zobowiązania? - powtórzył, nie wierząc, że Vasanti to powiedziała – Jesteś Lwioziemcem i to według mnie jest wystarczającym powodem.
Przymknął ślepia, ogon owinął wokół łap.
- Muszę przyznać, użyłaś bardzo trafnego określenia. Ale tak na dobrą sprawę, wiesz w ogóle co znaczy ten wyraz? „Przyjaciel”. Posługujesz się nim tak, jakby nic dla Ciebie nie znaczył. Wiesz, jakie to uczucie mieć kogoś tak bliskiego? Mieć przyjaciela, a później go... stracić?
No, Vei, to nie możliwe, żebyś była tak zaślepiona... Tak, Mako miał wielką nadzieję, że to jakoś trafi do królowej. Nie, nie liczył na przeprosiny, wiedział, że takowych nie otrzyma.
Słowa Vuko wywołały u niego delikatny uśmiech. On i Vei razem? Toż to niedorzeczne. Znaczy to mogło tak wyglądać, bo on król, ona królowa... Zerknął na lwiątko
- Eee – zachichotał lekko – Nie żebym chciał Cię rozczarować, ale my nie jesteśmy małżeństwem, ba nawet nie jesteśmy razem. - strzelił spojrzeniem na Królową – Trochę jest w tym ironii, nie sądzisz?
Ponownie zwrócił spojrzeniem na Vuko.
- A Ty w ogóle kim jesteś? - zadał pierwsze pytanie, jakie przylazło mu do łba. Hm, młody budził u niego niejaką sympatię, wszak wziął jego stronę. No dobra, może nie koniecznie jego, ale brał strony Vei, a to już coś.


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 10-12-2012

Brwi uniosły się po raz kolejny tego dnia. A to ci dopiero pomysł...
- Nie, ja nie mam męża. Faceci są problematyczni - uznała, nie szczędząc przy tym pewnej sarkastycznej wyniosłości w swym tonie. - Ja zresztą też.
Cóż za nagły przypływ samokrytyki...! Najwyraźniej Vasanti była już na tyle znudzona i podirytowana tą przeciągająca się rozmową na zupełnie nieinteresujące ją tematy, że zaczęła robić to, co zawsze w tego typu sytuacjach. Mianowicie, zrzucała maskę cierpliwości i powagi, a uciekała w ironię.
- Ach tak? Mam więc łazić gdzie się da w poszukiwaniu zbłąkanych samotników, żeby pytać ich, czy przypadkiem nie trzeba im pomóc, a jeśli odmówią lub skorzystają z tej pomocy i będą chcieli odejść, to wtedy mam ich zatrzymywać, tak? Bardzo mądre, zaprawdę! Szczególnie przydatne do podtrzymywania stereotypu Lwioziemca-kretyna, który najpierw robi, a potem dopiero myśli. Nie, to nie tak działa.
Uśmiechnęła się w jakiś taki nieprzyjemny sposób.
- Co ma fakt posiadania przyjaciół do omawianej sprawy? Wplatasz uczucia tam, gdzie nie trzeba. Nie obchodzi mnie twoje życie osobiste, mam ciekawsze sprawy na głowie, uwierz mi. Ja wtrącam się tylko do tych kwestii, w których nie zachowujesz się jak KRÓL! Polityka polityką, a przyjaciele przyjaciółmi, naprawdę nie potrafisz tego oddzielić? - żachnęła się, marszcząc przy tym brwi.
Usłyszawszy ostatnie słowa samca, z jej pyska wydobył się pusty, pozbawiony krzty wesołości śmiech.
- Po raz pierwszy tego dnia usłyszałam od ciebie coś mądrego - mruknęła pod nosem, aczkolwiek Mako nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem owych słów.
Zaraz uśmiechnęła się do lwiątka, a gest ten był niemal serdeczny.
- Właśnie, bury przeszkadzaczu, kim ty właściwie jesteś?


RE: Rzeka - Vuko - 11-12-2012

- Kłócicie się jak stare małżeństwo. Mama mówiła, ze jak się lwy kłócą to się muszą bardzo lubić - Podsumował, patrząc się na nich z perspektywy lekko przekrzywionego łepka. Może i połowy słów nie rozumiał, ale ta sytuacja była dosyć śmieszna dla kogoś, kto wyrasta pół metra nad ziemię i patrzy prawie zadzierając pionowo łeb do góry.
Kim był? Matka nazwała go Vuko, ale teraz, gdy matka go zostawiła na tym świecie czy chciałby się tak nazywać? Czy jego skromna, wręcz przestępcza przeszłość może dobrze o nim mówić?
- Jestem Vuko van Claise - Odpowiedział w końcu na pytanie które zadały oba lwy, chociaż pewnie i tak nic im to nie powie. Właściwie nie mógł się nad tym zastanawiać, to jest jego pierwsza rozmowa z obcym lwem od.... urodzenia? Dobrze, że chociaż z matką dużo rozmawiał, to przynajmniej coś umie powiedzieć, a nie milczeć jak jakiś dzikus w tej sytuacji.
Ziewnął. Stos wrażeń jak na jeden dzień i brak normalnego posiłku sprawiły, ze teraz malec nie miał specjalnie dużo energii i faktycznie wyglądał na śpiącego.


RE: Rzeka - Mako - 11-12-2012

Oho! To się teraz doigrał. Koniec ze stateczną, nie okazującą uczuć panną Vei.
Wsłuchiwał się w Jej słowa i starał się od razu odpowiedzieć, niekoniecznie wchodząc w słowo Królowej, gdyż tego mógłby jeszcze bardziej pożałować.
- Wcale nie miałem na myśli łażenie za wszystkimi i wciskanie pomocy na chama. Zwyczajnie chodziło mi o wyciągnięcie pomocnej łapy do przyjaciół, albo tych, którzy pragną pomocy. Hej, to Ty stwierdziłaś, że zatrzymywanie takich jest najlepszą opcją. - wydał z siebie dźwięk, który fonetycznie brzmiałby mniej więcej tak „Hyh” i wzięło go na niepoprawny optymizm – Więc zmieńmy ten stereotyp, ale może nie koniecznie idźmy od razu w drugą stronę.
Słuchał Jej dalej z uwagą. Nie miał Jej za kogoś głupiego, stwierdził, że usposobienie lwicy nie pozwala Jej na przyznanie mu racji, lub obojętność wobec podjętego wątku.
- Otóż ma bardzo dużo wspólnego, choćby to, że bez bliskich jesteśmy niczym. Jeśli tego wymagałaby sytuacja, to ranga byłaby pierwszą rzeczą, którą rzuciłbym w diabły by ratować przyjaciół. „Ktoś, kto porzuca przyjaciół jest po stokroć gorszy od najgorszego wroga.”
Tak wyraźnie zaakcentowane słowo - król – wyraźnie go uderzyło. Czyżby nie miał jak odpowiedzieć?
- Bo nie jestem też tylko królem. Jestem i zawsze będę zwykłym lwem. A Ty chyba zdałaś zapomnieć sobie, że nie jesteś tylko Królową. Królowanie bardzo Cię zmieniło. Nie. Te dwie rzeczy są ze sobą bardzo ściśle powiązane. - według Mako jego podejście było właściwe – Naprawdę nie rozumiem, jak Ty możesz tego nie łączyć.
Jej ostatnią kąśliwą uwagę puścił mimo uszy, nie przybył tu by się kłócić, a najzwyczajniej chciał udowodnić swoją rację.
Vuko, tak? No dobrze, niech więc będzie. Czy lubił Vei. Tak, znaczy zawsze tak myślał. Łatwo jest kogoś lubić, gdy pogląd na pewne kwestie jest zgodny, ale gdy jest rozbieżny, cóż, może się zwyczajnie zrobić nieprzyjemnie.
- Może nie koniecznie bardzo. - odpowiedział, patrząc na Vuko – A mógłbyś mi powiedzieć, co przygnało Cię w te strony?
Chciał jeszcze dodać coś w stylu „Ja w Twoim wieku nie wałęsałem się...” ale prawda była taka, że tak robił. I przeżył, jakoś.