Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Felija - 06-06-2013

Usiadła obok. Przez całą jego wypowiedź podśmiewała się pod nosem, a kiedy już skończył, to dopiero wybuchła śmiechem.
- Szczerze mówiąc, to pomyślałam raczej o Hewie, tak po kolorze sierści... - wydukała w końcu, choć wyszczerz na pysku pozostał. - Chociaż ona chyba ma zbyt dużo zajęć. Że też jej się tak chce...
Wyraziwszy swoje zdziwienie wobec pracowitości stadnej medyczki, Felka zaczęła się zastanawiać nad sensem reszty usłyszanych słów.
- Może coś w tym jest... - odparła z pewnym powątpiewaniem. - Ciężko stwierdzić, dużo z nim nie miałam do czynienia - spał, a potem poleciał nie wiadomo gdzie... A to może faktycznie trochę jak my. Czyli ty go przygarnąłeś, tak? I jak ci idzie? - spytała jeszcze, tak dla pewności.
Uśmiechnęła się znowu, jednak zaraz z lekka spoważniała.
- Tak się zastanawiam... To, co mówiła Hatima, że jesteś dobrym władcą, a ty powiedziałeś, że to cenisz. Skoro tak mówią, to pewnie tak jest, wiesz, że ja się w to nie mieszam. Dla mnie jesteś przede wszystkim najlepszym przyjacielem i bardzo bym chciała, żebyś to też nadal było dla ciebie ważne, nawet jeśli zostaniesz władcą całej Lwiej Krainy.
Jej spojrzenie było łagodne, ufała Mako jak nikomu innemu. Sęk w tym, że nie ufała pozostałym, a ci mogliby sprawić, że czarnogrzywy nawet nieświadomie mógłby czuć się coraz bardziej królem, a coraz mniej przyjacielem, a to by mogło mieć katastrofalne skutki (głównie dla niej). Jasne, dobro ogółu jest ważniejsze niż jednostki, tylko że ona nie myślała takimi kategoriami. Już bardziej skłaniała się ku zasadzie 'kto pierwszy, ten lepszy' - ona, Hewa czy Roza znały go wcześniej, więc miały do niego większe prawo niż wszyscy Lwioziemcy razem wzięci, ale są tak wspaniałomyślne, że łaskawie pozwalają mu załatwiać przywódcze sprawy, kiedy same niczego od niego nie chcą.


RE: Rzeka - Mako - 06-06-2013

Mm, o Hewie myślałaś... Uśmiechnął się pod nosem.
- Nigdy nie myślałem o Hewie w takiej kategorii. - praktycznie o nikim – Ona na pewno też o tym nie myślała. Miała partnera, ma dzieciaki. Ja tam do Jej szczęścia nie jestem potrzebny. To prawda, swoje robi. Ano to chyba nie jest kwestia tylko chęci... Jest jeszcze coś takiego jak konieczność i odpowiedzialność.
Z każdą chwilą, gdy Fel uzmysławiała sobie, że Matu jest w jakiś tam sposób podobny do nich, szczerzył się coraz bardziej.
- Tylko ktoś kto stracił rodzinę mógł go zrozumieć. Tak wyszło. - westchnął, starając się zebrać myśli do kupy na konkretną odpowiedz – Jakoś... Znaczy rozdwoić się nie mogę. Brakuje czasu na zajęcie się tym wszystkim. Jeżeli jestem sobą, to zaniedbuję politykę. Jeśli królem, to czasu dla przyjaciół też dość mało. Ale nie martw się, coraz lepiej zaczynam sobie radzić.
Najwyraźniej Fel źle zrozumiała cel pytania do Hatimy. Zastanowił się moment nad odpowiedzią.
- Nie, cenię sobie, że tak twierdzi. Za niedługo będę chciał rozmówić się z Vei i gdyby doszło do kłótni, chce mieć pewność, że jeden argument mam po swojej stronie. O to się martwić nie musisz, już sama Lwia jest wystarczającym dużym poletkiem.
W tym momencie zapadła głucha cisza. Mako złapał kontakt wzrokowy z Fel. I patrząc w te Jej dwukolorowe ślepia rzekł:
- Najważniejsze. Jeżeli nasza przyjaźń będzie wymagała porzucenia roli Króla, to niech ją diabli.


RE: Rzeka - Felija - 06-06-2013

Konieczność i odpowiedzialność? Co za obco brzmiące słowa! I jeszcze to jego opowiadanie o tym, jak on patrzy na to, a jak nie na tamto... Dziwnie tak spojrzeć na przyjaciela z perspektywy... Lwa. Samca. Brr! Nie wiem, co Felka dotychczas myślała, chyba uznawała go za bezpłciowego; w każdym razie nietypowo się jej tego słuchało.
Rodzina. Słowo-klucz do wszystkich dawnych spraw życiowych różnookiej, o których zdążyła już zapomnieć. Rodziców nigdy nie poznała, brata nie widziała od wieków, a o istnieniu przybranego rodzeństwa nie miała zielonego pojęcia... Nie wspominając o dzieciach, które wyrzuciła z pamięci, uznając je raczej za wytwór swojego w tamtym czasie jeszcze bardziej chorego umysłu, a nie ciała.
W miarę powiększania się ilości wymawianych przez króla słów, felkowe oblicze coraz bardziej się rozjaśniało, aż w końcu dało się na nim dostrzec szeroki uśmiech.
- Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie! - oznajmiła stanowczo, po czym bez namysłu po swojemu przytuliła się do brązowego, wpychając zadarty łeb pod jego pysk, jak to zwykle wygląda u lwów.
Był od niej wyższy o wręcz idealną liczbę centymetrów, więc musiało to wyglądać naprawdę uroczo. Dobrze, że nikogo nie było w pobliżu, bo jeszcze by sobie coś pomyślał...


RE: Rzeka - Mako - 06-06-2013

Jakby tak popatrzeć z drugiej strony, to Mako również patrzył na Fel tak inaczej. Oczywiście, fakt iż była lwicą nie uszedł jego uwadze, ale nie wpływał on na sposób postrzegania Lwicy. Byli najlepszymi przyjaciółmi, a kwestia płci nie miała tu nic do rzeczy.
Na Jej słowa wyszczerzył się szeroko i nagle zdał sobie sprawę, co zrobiła jego rozmówczyni. Trwał tak bez ruchu, by zaraz odwzajemnić uścisk. Widząc taką rozpromienioną Felkę, przez jego łeb przebiegła następująca myśl – To jest Fel, którą pamiętam.
- Ha, staram się. - powiedział, po czym dodał żartobliwie – Gdyby nie pewna osoba, która postanowiła mnie zgłosić w Grobowcu, to miałbym więcej czasu na to.
Oparł bronę na głowie różnookiej i przejechał po niej nabierając powietrza w płuca.
- Gdyby ktoś nas tak zobaczył, mógłby sobie jeszcze co pomyśleć... Ale wiesz co, kij z tym.


RE: Rzeka - Shyeiro - 06-06-2013

Jak to nikogo? Ci co tu zmierzali byli kimś! Albo będą. Ale czerwonogrzywy jakoś nie za bardzo interesował się tą scenerią, ale bardziej tym, że ci co tu są, powiedzą gdzie jest ktoś kto może go wykluczyć z grona lwioziemców. Jak się okazało, znalazł za pierwszym trafem. Ten tu był królem- wiedział to z zebrania. Osobiście nigdy z nim nie rozmawiał, ale sądził, że ten go zrozumie..
- Emm.. Deme? Ty jesteś Mako prawda? Nie chce przeszkadzać, ale muszę z tobą o czymś porozmawiać, to pilne.- powiedział, początkowo nieco zmieszany.
Trochę wstyd i w ogóle, że się tak wcina, ale jak mówiła Bagera- nie ma na co czekać.


RE: Rzeka - Felija - 07-06-2013

- Czepiasz się - wymamrotała, bo jej słowa były nieco przytłumione przez pewną czarną grzywę. - Serio chciałbyś, żeby rządziła tylko ta ruda jędza? To byłaby jakaś masakra!
Felka aż się wzdrygnęła na tę straszliwą wizję, choć sporo było w tym geście teatralności. Zaraz potem zachichotała cicho, lecz zaraz umilkła i zamarła w bezruchu. Jak to się stało, że nie zauważyła niespodziewanego gościa? Hm, może ma to coś wspólnego z tym, że jej nos był utkwiony w czyjejś grzywie.
Oderwała się od Mako bez zbędnego pośpiechu - przecież nie robiła niczego złego, a że ciekawie to wyglądało... Szczerze mówiąc, miała na to, że tak to ujmę, wywalone.
Patrzyła na tego młodzika z wyrazem znudzenia na pysku. Tak, to Mako, zgadłeś, wygrałeś darmowy karnet na przebywanie tutaj przez najbliższe trzy minuty... A potem się zmywaj, bo teraz ktoś inny z nim rozmawia i to też jest strasznie pilne! A nawet gdyby nie było, to przecież beżowo-szara ma pierwszeństwo, o czym wspominałam w poprzednim poście.
Zaczęła sobie patrzeć gdzieś na górę, na boki... Wiele nie widziała, bo jej wzrok nie należał do najostrzejszych, ale zawsze lepsze to niż nic. Nie interesowało jej też, czego chciał ten tutaj, ale chyba nie musi z tego powodu sobie iść, co? Już ją trochę łapy bolały, dopiero co usiadła.


RE: Rzeka - Mako - 07-06-2013

Chwili spokoju... Ale co się dziwić, skoro pełni taką funkcję, to winien być już przyzwyczajony do takich sytuacji.
- Deme. – przywitał się, kultura musi być. „Ty jesteś Mako, prawda?” Hm, jakbym kiedyś słyszał coś podobnego. Ciekawe kiedy?
- Tak, to ja. W czym rzecz?
Spytał lakonicznie, mierząc przy tym wzrokiem nowego rozmówcę.
Słysząc słowa Felki, uśmiechnął się w sobie. Felija, spokojnie, szybko się załatwi tą niecierpiącą zwłoki sprawę. Dopiero w tej chwili do Króla zaczęło dochodzić, że sprawa, z którą przychodzi się do niego może być naprawdę istotna. Czarnogrzywy zaczął zachodzić w głowę, o co to może chodzić.


RE: Rzeka - Shyeiro - 09-06-2013

- Chciałbym z Tobą porozmawiać. Nie wiem czy mnie kojarzysz czy też nie, bo często mnie tu nie ma, ale mniejsza, Naomi kiedyś znalazła mnie na tych ziemiach i przygarnęła, a ja dołączyłem do stada, z którego.. Chę.. Odejść.- wymamrotał, spoglądając na Mako trochę niepewnie.
- Chciałbym się usamodzielnić, podróżować po krainach i nie być przynależny do jednego stada przez całe życie.- to tak na wytłumaczenie.
Jakby.
Shyeiro był młody, piękny i powoli wkraczał w czasy świetności, jaki następuje dla każdego lwa.
- Chcę być samotnikiem, bez stada. Zdrajcą też nie jestem, tylko kimś, kto chce zacząć żyć na własną łapę.- dodał.
Miał nadzieje, że czarnogrzywy w jakimś stopniu go zrozumie.


RE: Rzeka - Mako - 09-06-2013

Wysłuchał wypowiedzi Shyeiro, warząc przy tym w swej głowie odpowiedz. W czasie, gdy tamten jeszcze mówił, Mako zdał sobie sprawę, że w przeszłości Kopa też miał styczność z podobną sytuacją. Wiedział o tym doskonale, bo to jego przyjaciółka chciała odejść. Dobrze by było dać odpowiedz, bo ten pomyśli, że się nań obraził czy coś, a on jest zwyczajnie pogrążony w przeszłości.
- Stado nie powinno stanowić ograniczenia. Jeżeli sądzisz, że odejście jest najlepszą opcją, to w porządku, nie będę Cię zatrzymywał. Dzięki, że postanowiłeś wszystko wyprostować, a nie odejść bez słowa. Ale jeżeli będziesz w okolicy, to wpadnij. Lwia w jakimś stopniu będzie Twoim domem, niezależnie gdzie poniosą Cię łapy. - zamilkł, zastanawiając się jeszcze nad pewną kwestią – I proszę, zdradź mi swe imię. - tu znów przerwał i obdarzył Shyeiro delikatnym uśmiechem – Chyba mogę Ci powiedzieć jedno – powodzenia.


RE: Rzeka - Shyeiro - 15-06-2013

Chwilą zawahania było pytanie, czy kiedyś mu się nie odwidzi i czy wtedy, będzie tu jeszcze dla niego miejsce. Bo co, jeżeli te drzwi się przed nim zamkną, a otworzą takie, do których nie będzie chciał wejść?
- Dziękuję.- wykrztusił i spojrzał oniemiały z wrażenia na przywódcę.
W tej kwestii się nie pomylił- wiedział, a właściwie to miał przeczucie, że Mako go zrozumie i nie okrzyknie z miejsca zdrajcą. Tak na prawdę to czerwonogrzywego nie interesowały losy tych wszystkich stad.
- A więc.. Do zobaczenia, Mako.- odrzekł z uśmiechem, bardziej entuzjastycznie.
Skinął głową do Fel i czmychnał gdzieś tam w jakimś bliżejnieokreślonym
kierunku.

zt


RE: Rzeka - Felija - 18-06-2013

Felka fuknęła cicho. Nie dość, że ten tutaj zawraca głowę Mako, to jeszcze ma czelność gadać takie, za przeproszeniem, pierdoły. Że co, że niby odejście ze stada nie czyni go zdrajcą? Dobre sobie!
Nie, beżowo-szara nie zamieszała spojrzeć na siebie i uznać również siebie za kogoś nie do końca fair wobec stada. Cóż z tego, że kiedyś miała donosić na nie niejakiemu Arto? Ostatecznie niewiele z tego wyszło, więc jest czysta, nie? No!
Szkoda tylko, że nie była czysta w kwestii swego dawnego partnera i nawet ona zdawała sobie z tego sprawę.
- Mako, bo chodzi o to... - zaczęła, zmiarkowawszy, że czerwonogrzywy zdążył już się stąd ulotnić. - Ja... Ja zdradziłam Shelotha. Dwa razy go zdradziłam! A on o tym nie wie. To znaczy, ja mu nic nie powiedziałam. Ale mógł się domyślić czy coś i dlatego tak...
Lwica spuściła łeb, nie będąc w stanie wykrztusić ni słowa więcej. Zresztą, co tu mówić? Zachowała się jak idiotka i musiała się z kimś tym podzielić. Nie miała pojęcia, jakiej reakcji oczekiwać. Położyła uszy po sobie, zerkając na przyjaciela z jak najbardziej według niej uzasadnionym niepokojem.


RE: Rzeka - Mako - 18-06-2013

Teoretycznie odejście ze stada czyni taką postać zdrajcą, ale jest chyba różnica zwyczajnie odejść, a co innego kapować na swoich. Najogólniej ujmując Roza też jest zdrajcą, ale niech ktoś spróbuje ją tak nazwać w obecności Mako... Oj, biedna taka osoba. Choć już tyle czasu minęło od jej odejścia, starych Lwich też jest jak na lekarstwo, więc nic dziwnego że nikt nie mówi o niej źle. Wróć, w ogóle o niej nie mówi.
Odprowadził czerwonogrzywego wzrokiem. Eh, nie podzielił się swym imieniem, trudno. Jest dość charakterystyczny, jeżeli wróci Król go rozpozna.
No, w końcu dowiedział się o co chodziło Felce. Nic dziwnego, że podzielenie się takimi nowościami nie przyszło Jej w prosty sposób.
- Fel, zdrada to bardzo mocne słowo. - tak Mako, bardzo łatwo ci się to mówi, zwłaszcza, że kaliber zdrady też jest sporawy, a ty sam nie masz o tym bladego pojęcia. Trzeba przyznać, że Mako zastanawiał się z kim i na jakiej zasadzie owa zdrada polegała, ale przecież nie będzie o to pytał tak od razu, trzeba mieć trochę taktu. - A rozmawiałaś z nim chociaż? No skoro nie było go tyle czasu... - zamyślił się na chwilę, widząc Jej spojrzenie wykrzesał z siebie nikły uśmiech – Pamiętaj, wszyscy popełniamy błędy, trzeba się umieć do nich przyznać, a później starać się je naprawić.


RE: Rzeka - Felija - 19-06-2013

Ano, mocne, ale za to jakże adekwatne! Zaryzykuję stwierdzenie, że wręcz ciężko o lepsze.
- Wcześniej rozmawialiśmy, teraz, hm... Tylko przez chwilę, ale o niczym konkretnym. Był taki oschły, w ogóle nie chciał ze mną rozmawiać - odparła, a wyglądała przy tym tak żałośnie, że aż się serce krajało.
Wstała i zaczęła przechadzać się w tę i z powrotem na przestrzeni kilku metrów, wodząc wzrokiem niemal wszędzie, byle tylko nie patrzeć Mako w oczy.
- Nie, żebym mu się dziwiła - sprostowała prędko. - Tylko tak jeszcze bardziej głupio mi się zrobiło. A poza tym nikomu, no nikomu tego nie mówiłam i też dlatego mi tak z tym ciężko - kontynuowała swój nietypowy wywód. - To znaczy, poza, no... Tymi dwoma, nie. Ale o sobie nawzajem też nie wiedzą.
Usiadła nagle, znów wbijając wzrok w ziemie, acz teraz też zmarszczyła brwi.
- O czym ja w ogóle gadam? Jak ja mogłam być ta... Nie, nie, nie będę się użalać!
Poderwała się z miejsca, znów patrząc w zielone ślepia przyjaciela.
- Najgorsze jest to, że teraz nie mogę nic zrobić, żeby to naprawić - wyszeptała prawie mądrym tonem, a wypowiedź swą zakończyła cichym westchnieniem.


RE: Rzeka - Mako - 20-06-2013

Cały czas słuchał Fel, wodząc przy tym za nią wzrokiem. Ze słuchaniem nigdy nie miał problemów, a po wysłuchaniu zazwyczaj znajdywał jakieś rozwiązanie. Ten przypadek niby też opierał się na materii moralności i lojalności, ale dochodziły „kwestie sercowe”. A tu Król nie posiadał zbyt wielkiego pola do popisu, gdyż w tym temacie, powiedzmy delikatnie, nie posiadał doświadczenia. Co nie znaczy, że nie będzie próbował pomóc!
- Skoro nie mówiłaś nikomu, to skąd Sheloth miałby się o tym dowiedzieć. Dobra, jest szamanem, ale to nie czyni go medium, prawda? - widać Mako jak rzep trzyma się jednej strony – Powiedziałbym, że zarówno Ty jak i On nie byliście do końca w porządku wobec siebie.
Dlaczego? Otóż Fel – jak sama zresztą się przyznała – zdradziła Shelotha. A On? Jego też gdzieś pognało na dość długo.
Moment, moment... To nie była zdrada z kimś dwa razy, tylko z dwiema różnymi osobami? Fel, to się nie godzi!
- Na to, co się stało nie mamy wpływu, możemy jedynie wyciągnąć wnioski na przyszłość. - rzekł uśmiechając się delikatnie, chcąc dodać swej rozmówczyni poczucie, że nie jest w tym wszystkim sama – Zdziwiłbym się gdybyś nie miała wyrzutów sumienia. To właśnie one świadczą, że ma się w sobie dobro.
Może to poniekąd jego wina, że Felka się tak pogubiła, może nie poświęcał Jej dość uwagi. Kiedy tak na dobrą sprawę mieli okazję porozmawiać. Właśnie... Kiedy ostatnio widział różnooką w tak podłym stanie...? Coś zaczynało świtać, choć nie do końca potrafił sprecyzować co.


RE: Rzeka - Felija - 21-06-2013

Ojej, czyli Mako jednoznacznie jej nie potępia! Ba!, wręcz można śmiało przyznać, że brał ją w obronę! To dopiero coś niesamowitego, chociaż... Od tego właśnie są przyjaciele, nieprawdaż?
Słaby uśmiech rozświetlił oblicze lwicy. Ona tu przyznaje się do takich niecnych czynów, a on ją pociesza i jeszcze uznaje za 'dobrą'. I dobrze, bo właśnie takiego pokrzepienia było jej trzeba.
- Dzięki. Wiele to dla mnie znaczy - odrzekła, usiadłszy naprzeciw.
Znacznie się już uspokoiła, toteż postanowiła przejść do innego, może i nie ciekawszego, ale na pewno zajmującego tematu.
- A ten... Jak się tobie powodzi poza tym, że robisz za niańkę? - spytała, zwracając uszy w jego stronę.
Nie okazywała już większych oznak przygnębienia, bo i po co? Powiedziała, może nie wszystko i nie tej osobie co trzeba, ale jednak! Zresztą, czy miała jakieś inne wyjście, skoro osoba, której najbardziej ta sprawa dotyczy, nawet teraz nie chce jej słuchać? Gdyby powiedziała mu o zdradzie, to mieliby kontakt na minusie. To się dopiero nazywa talent do zniechęcania do siebie innych!