Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Mako - 01-11-2013

W milczeniu obserwował całą sytuację, zastanawiając się przy tym co począć z małą. Doskonale pamiętał, że wylądował na Lwiej w podobnym wieku. Mako jakoś sobie poradził, ale gdyby miał możliwość posiadania jakiegoś opiekuna, w którego mógłby się wtulić w zimną noc, to bez wahania skorzystałby ze sposobności. Większość lwiego potomstwa pozbawionego opieki ginie, a on należał do wyjątków, którym jakoś się udało. Z pewnością posiadanie mentora w postaci dawnego władcy pomogło go odchować w duchu Lwioziemców.
Gdzieś w całej tej przykrej sytuacji, kąciki ust króla powędrowały delikatnie w górę, gdy zobaczył, że w Man uwidaczniał się instynkt macierzyński. Kto wie, może jeśli mała ją polubi, to ta zostanie Jej opiekunką? Czas pokaże. Z ciągu rozmyślań wyrwał go nieznany męski głos. Zwrócił swe ślepia w kierunku przybyłego.
- Jak widać. Tym razem to ja byłem szybszy z niesieniem pomocy, ale już sama chęć jej niesienia dobrze o Tobie świadczy.
Zmrużył delikatnie ślepia, tak jakby oceniał lwa, jego spojrzenie choć stanowcze było dość przyjazne. Zastanawiające, czy lew zwieje, podejdzie bliżej, a jeśli tak, to czy się przedstawi?


RE: Rzeka - Tosa - 01-11-2013

Skinął krótko łbem. Zerknął jeszcze w stronę rzeki, jakby chcąc sam siebie uspokoić. Po tym z cichym westchnięciem zmniejszył odległość dzielącą go od zbiegowiska do zaledwie dwóch-trzech kroków. Jak już wplątał się w tą kabałę, to niech przynajmniej cokolwiek z niej wyniesie. Samemu zawsze się przecież nudzi.
Może gdyby czarnogrzywy zachował się ciut inaczej, szarooki nie zdecydowałby się na nawiązanie bliższego kontaktu. Jednak coś w zielonym spojrzeniu mówiło mu, że ma na to swego rodzaju przyzwolenie. Poza tym, ciemniejszy nie był dużo starszy od niego... tak przynajmniej mu się wydawało.
Wyprostował się zatem, zupełnie jakby się prezentował. Nawyki z rodzimego stada i pełnionej funkcji biorą górę, co...? Na pysku pojawił się lekki, uprzejmy uśmiech.
- Cieszę się zatem, że nic się nie stało. Za przyzwoleniem, chciałbym się przedstawić... jestem Tosa.


RE: Rzeka - Sagte - 02-11-2013

Sagte spokojnie truchtała nad rzekę, mając nadzieję na napicie się. W końcu, znalazła dogodne miejsce i zaczęła uzupełniać braki wody w organizmie. Potem, położyła się niedaleko zbiornika, ogrzewając się w słońcu. Uwielbiała ciepłe słońce, wodę, miękką trawę i towarzystwo... Chwila moment! Sagte natychmiastowo się zerwała, jednak potknęła się i wylądowała bliżej dwóch lwów niżby chciała. Postanowiła się nie ruszać, bo może jej coś zrobią? Nauczona wydarzeniem z matką (patrz KP) miała jeszcze do wyboru ucieczkę. Tak więc przymknęła powieki i zamarła w bezruchu. Może nic jej się nie stanie, może puszczą ją wolno... No to się wkopałam....


RE: Rzeka - Kifo - 03-11-2013

// Ven, ale skoro Twoja postać "z przerażeniem obserwowała", to chyba w miarę oczywiste, że nie z maniakalnym uśmiechem. Jeśli więc ja coś źle napisałam w swoim poście, to przepraszam.

Pochodzenie Ven nie zrobiło na niego większego wrażenia z dość prostego powodu. - Co to kórlowa? - spytał. To na pewno mogło poczekać jak setki innych pytań, których nie zadał, jak na przykład dlaczego ta ziemia nazywana jest Lwią i co to za śmieszna cętka na głowie Mako, ale pojawił się problem, jak je wszystkie spamiętać.
- Idziemy. - zdecydował. Nie widział innej opcji. Mako i lwiczka byli tam, czyli znowu tam się coś działo, a on był tu. Niby mogliby zostać, ale po co? Kifo nie miał takich problemów epistemologicznych jak jego narrator i po wypowiedzeniu tego krótkiego słowa, zaczął żwawo przebierać krótkimi łapkami, tylko raz oglądnąwszy się, czy lwica idzie za nim.
Okazało się, że "tam" było jeszcze więcej lwów niż wcześniej. Oprócz Mani i Mako (Kifo uświadomił sobie, że oba te imiona zaczynają się tak samo: ma-ma, co uznał za dość zabawne: ma-ma, ma-ma-ma, prawie jak mama) był tam duży, jasny lew i pewnie owa lwiczka, o której mówiła Ven. Do tego jeszcze dołączyła do nich jeszcze jedna osoba. Kifo przyśpieszył, zaintrygowany śmiesznymi ruchami lwiczki. Co to za gra? Kifo usiadł niedaleko niej. - Deme. - przywitał się, a jego żółte oczy uważnie lustrowały niebieskooką. Powoli na jego pysku pojawiał się uśmiech.
Fakt, że Kifo zignorował zarówno jasnogrzywego jak i uratowaną lwiczkę nie brał się ze złośliwości. Lampart po prostu nauczył się skupiać swoją uwagę na poszczególnych osobach. W Grocie zawsze ktoś przychodził i odchodził, nie zaczepiając malca czy jego matki. Nikt nie zwrócił mu uwagi, że powinien witać się z każdym, kto jest jego znajomym lub znajomym znajomego, z którym aktualnie przebywa.


RE: Rzeka - Moonlight - 04-11-2013

Na teren lwich ziem przybył Moonlight. Wiedząc że brat go może nie pamiętać zbliżył się by go chociażby odnaleźć. Przybywając nad rzekę pomyślał że gdyby go spotkał nie wiedziałby jak brat na niego zareaguje. Zaczął wodę chłeptać i coś w jego umyśle mówiło ,,Idź do lwów, pokaż się'' zastanawiając czy to dobry pomysł, postanowił zaryzykować. Podszedł do Czarnogrzywego lwa z ostrożnością i zobaczył małego geparda. Może to Kifo jego brat. Postanowił obejść ich z przodu by widzieli jego pysk. Przemówił - Dzień Dobry. Kifo Czy to ty?- odrzekł z nadzieją w glosie.


RE: Rzeka - Venety - 04-11-2013

Venety cicho zachichotała. Jakiż ten malec był uroczy!
- Królowa. To taka lwica, która rządzi naszym stadem i o nie dba. Nasza królowa nazywa się Vasanti Vei - wyjaśniła mu pokrótce, tak, aby kocię mogło zrozumieć jej wypowiedź, przy okazji sama też nie wiedząc, że Kifo jest pod opieką owej królowej.
Gdy tylko malec zgodził się pójść do Mako i reszty, lwica skinęła mu łbem i oboje poszli w stronę wspomnianego wcześniej towarzystwa, które właśnie wzbogaciło się o parę osób, którym skinęła łbem na powitanie.



RE: Rzeka - Manuela - 04-11-2013

Manuela stała nadal tuż obok lwiczki, z zaciekawieniem przyglądając się nowemu towarzystwu. Z jej pyska nie schodził pogodny uśmiech, gdy kolejno obserwowała nadchodzące koty. Była lwicą lubiącą przebywać w jakimkolwiek nawet towarzystwie, byle tylko nie w samotności, na którą w ostatnim czasie była skazana. Taka odmiana w obecnej sytuacji była dla niej miłym zaskoczeniem.


RE: Rzeka - Tosa - 13-11-2013

Z ciekawością rozglądał się po kolejnych pojawiających się postaciach. Kolejno każdego witał krótkim skinięciem głowy lub uśmiechem. Czuł się dosyć niepewnie w tak dużym towarzystwie, o czym świadczył dosyć nerwowo poruszający się ogon. Po chwili namysłu skinął samcowi łbem i odezwał się cicho.
- Nie chciałbym przeszkadzać, widzę że macie jakieś ważne sprawy do załatwienia. Strzeż się cienia.
Rozmowę zakończył pożegnaniem z rodzinnych stron. Chyba nadal może go używać? Przecież nie wyparł się rodziny...
Odwrócił się i powoli odszedł gdzieś w nieznane.

z.t.


RE: Rzeka - Mako - 14-11-2013

Otrzepał się w wody (o ile nie zrobił tego wcześniej) i podszedł z powrotem do Kifo. Powiódł ukradkowym spojrzeniem za Tosą. Chciał go prosić, żeby został, ale w ostatecznym rozrachunku jakoś mu to umknęło. Skinął głową na pożegnanie samca, nie do końca wiedząc, co oznacza, niemniej z pewnością weźmie je sobie do serca. Jeżeli będzie miał możliwość, to spróbuje go odnaleźć i zamienić z nim kilka słów.
- Ven, takie pytanie do Ciebie mam. Jesteś chyba jedyną osobą, która może mi pomóc w tej materii, mianowicie, dlaczego Twoja starsza siostra jest taka, jaka jest?
Chyba wysłowił się średnio logicznie, ale przecież jego rozmówczyni domyśli się jakoś o co mu chodzi..

// wybaczcie ten jakikolwiek brak obecności w ostatnim czasie, ale mam urwanie głowy. I w najbliższym czasie się to nie zmieni. Przepraszam, jeżeli ktoś czekał ze względu na mój odpis.


RE: Rzeka - Moonlight - 16-11-2013

Lecz nikt chyba nie zauważył jego obecności. Był brudny. Moonlight podszedł do Kifa gepardziątka który był przy Mako i rzekł - Kifo pamiętasz mnie ? To ja Mun twój brat.- odrzekł dumnym głosem.


RE: Rzeka - Venety - 16-11-2013

/A ja myślałam, że Kifo jest lampartem, a nie gepardem xD/

Venety słysząc co Mako do niej mówi, nastawiła uszy na sztorc i spojrzała na niego z lekko zaskoczoną miną.
- O co ci chodzi? - zapytała unosząc jedną brew i nie do końca rozumiejąc tego, co czarnogrzywy miał na myśli. Czyżby miał jakiś problem do jej siostry czy jak? Miała nadzieję, że brązowy zaraz jej to wytłumaczy.



RE: Rzeka - Felija - 20-11-2013

- Maaako! - powiedziałabym, że zawołała od progu, ale że żadnych progów na sawannie nie uświadczysz, to uznajmy, że po prostu zawołała.
A mam tu na myśli beżowo-szarą lwicę, która swe nieciekawe umaszczenie nadrabiała z nawiązką różnokolorowymi ślepiami i niecodziennym zachowaniem. Do takich można z pewnością zaliczyć to, co właśnie uczyniła, a mianowicie wbiegnięcie nad rzekę i, całkowicie ignorując większość towarzystwa, utkwienie przejętego spojrzenia w Królu.
- Cześć, słuchaj, mam taką szybką sprawę - zaczęła wyjaśniać powód swojej ekscytacji. - Zaraz powinien tu przyjść taki lew, nazywa się Luk. Chciałby dołączyć do stada. Poznałam go dzisiaj, ale chyba jest w porządku - skwitowała swą wypowiedź, starając się nie używać nazbyt kolokwialnych określeń typu 'fajny' czy 'spoko'.
Wyrażenie 'w porządku' raczej się nadawało, nie...? A to ważna sprawa, wszak w ten sposób rekomendowała kandydata na Lwioziemca!


RE: Rzeka - Tabia - 20-11-2013

Pod koniec tej dość krótkiej podróży Luk przeszedł w miękki trucht. Przez całą drogę jego myśli koncentrowały się na beżowo-szarej lwicy i tym, czym obdarzała go odkąd tylko go spotkała. Jej bezinteresowność w rozdawaniu przyjacielskich gestów i swoboda były diametralnie różne od dotychczasowych doświadczeń, jakie Luk posiadał. Lwice z reguły ignorowały go (gdy starał się unikać ich spojrzeń) lub ukradkiem chichotały, czekając tylko na okazję by go przyłapać, zaskoczyć, pośmiać się trochę z tej ułomności, nad którą nie miał kontroli. Felce, ani nikomu na terenie Czterech Stad nie było do tej pory dane wywołać tych duchów z bursztynowookiego. Póki co. Póki czuł grunt pod łapami. Myśl o tym wszystkim przed samym spotkaniem z Królem nie była najlepsza. Niestety mogła być brzemienna w skutkach.
Z oddali spostrzegawcze lwisko dostrzegło sporą grupkę zebranych przy wodopoju. Wśród dorosłych lwów pałętało się nawet jakieś lwiątko. Nietrudno było mu zlokalizować Króla, którego z oddali Felka nazwała Mako. Mako? Ten zielonooki, czarnogrzywy lew, do którego nie zbliżyłby się, gdyby nie zmusiła go do tego ostateczność?
A jednak. Podszedł z głową opuszczoną na równi z barkami. Oczy skierowane w stronę Mako niepewnie badały jego postawę (wróg czy przyjaciel?), a ogon wił się między nogami niespokojnie. Gdy już siłą rzeczy Luk był na tyle blisko, by musieć coś powiedzieć, dość słabym głosem oznajmił:
- Witam.
A później poruszył szczęką kilka razy bezgłośnie.


RE: Rzeka - Bogin - 21-11-2013

Bogin szedł tuż za swoją nową "rodzinką" trzymając ręce splecione za karkiem i podśpiewując cichutko znane mu przeboje muzyczne. W zapyziałej twarzy mandryla można było dostrzec dozę znudzenia jak i pewny ledwo widoczny promyk szczęścia. Cóż, być może nasz poczciwy małpiszon... odnalazł wreszcie prawdziwych przyjaciół i "ziemie obiecaną"?
- Ziemia obiecana... Zabawne. Jeszcze jej nie widziałem na oczy, a już w sercu czuję ten DZIKI ZRYW!
Mandryl wykrzykując ostatnie słowa zrobił parę fikołków do tyłu i zakręcił się kilkanaście razy wokół własnej osi na giętkim ogonie.
- To jest to! - Dodał wznosząc ręce ku niebu w geście zwycięstwa.
Mandryl dopiero po krótkiej chwili uświadomił sobie, że został zupełnie sam. Rozejrzał się nerwowo po okolicy i dostrzegł nagle zarysy postaci skupione w jednym, niezbyt odległym punkcie.
- Tutaj, hej, czekacie na mnieeeee!!! - Zaczął krzyczeć Bogin biegnąc ile sił w nogach w kierunku zgromadzenia.


RE: Rzeka - Manuela - 22-11-2013

Mania uśmiechnęła się jeszcze szerzej, co poskutkowało wydobyciem się z jej paszczy radosnego, ciepłego śmiechu. Spojrzała z przymrużonymi z rozbawienia oczyma na beżową lwicę, która z taką bezpośredniością i z zupełnym zlekceważeniem pozostałych zebranych zaatakowała Mako swoją wypowiedzią. Takie charaktery, jakiego nowoprzybyła była przykładem, żółtooka uważała za swoje bratnie dusze. Od razu poczuła sympatię do niebiesko i czerwonookiej. Jej uwagę zwrócił kolejny osobnik, jasno umaszczony lew, o którym to pewnie mówiła jej' bratnia dusza'. Zmierzyła go przyjaznym spojrzeniem.
Jeśli tak właśnie wygląda w tych stronach, to Mania z chęcią tu zamieszka.