Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Moonlight - 02-12-2013

-Bardzo dziękuję Wasza Wysokość - odrzekł z ukłonem. Moonlight podbiegł do braciszka idelikatnie pacnał i rzekl -Bracie Kifo berek! Gonisz!-odrzekł uradowanym tonem czekając by brat go zaczął gonić.


RE: Rzeka - Manuela - 02-12-2013

Z lekkim rozbawieniem, a potem zdezorientowaniem, Mania obserwowała nagłą przemianę Feliji i jej skutki. Przenosiła swój wzrok kolejno na wszystkich tu zgromadzonych. Najciekawszą i najbardziej kontrowersyjną postacią w całym tym zgiełku był bez wątpienia mandryl. Uwadze piaskowej lwicy nie uszły również kolejne podjęte próby przedstawienia się Luka, ani jeszcze jeden nowo przybyły lew. Lwiątka były wisienką na torcie całego tego zamieszania.
W zaistniałej sytuacji, Manuela postanowiła się nie wtrącać i grzecznie stać z boku. Nie chciała jeszcze bardziej zaszkodzić atmosferze tego miejsca swoim wszechobecnym, nie zawsze odpowiednim do chwili optymizmem. Jej bynajmniej nie przeszkadzał ten zgiełk w takiej mierze, jak choćby Feliji. Towarzyska i może nieco pobłażliwa natura żółtookiej, tolerowała większość występków przekraczających poziom godności u innych zwierząt.


RE: Rzeka - Gordon - 03-12-2013

- Wiesz, że mordy drą tylko słabi?
Gordon parsknął z lekceważeniem pod adresem Felki. Usłyszał, a jakże, skierowany do niego komentarz Luka - i choć także jego zdaniem główną przyczyną chaosu był Bogin, zirytowała go ta głupia samica, której wydawało się, że cienki pisk mający być rykiem zaprowadzi jakikolwiek porządek. Jak widać, raczej nie pomogło.
- Gordon. Brat tej kluski.
Kiwnięciem łba wskazał na Luka, który - z pewnej perspektywy - wciąż znajdował się bezpiecznie za jego plecami. Dualizm zachowania ciemnogrzywego powinien zastanawiać.

Tymczasem Gordon oceniał sytuację. Czarnogrzywy królem? W porządku. Stanął więc przodem do niego, obok Bogina, a spokojna sylwetka nie zdradzała napięcia mięśni łap - zwłaszcza tylnych - gotowych do wyrzucenia ciała w bok i powalenia mandryla. Świadczyła o tym jedynie nierówno położona sierść, delikatnie nastroszona tam, gdzie pracowały kończyny. Tylko czy ktoś przyglądałby mu się aż tak wnikliwie?
- Jak słychać i widać po zachowaniu Luka i... Feliji, obecny tu pajac nie jest ich towarzyszem. Chyba, że towarzystwem nazywamy wszy i pchły, że nazywamy tak pasożyty żerujące na naszym osłabionym zdrowiu i niszczące samopoczucie. Wszy się wygryza, jeśli ma się zamiar wyzdrowieć.
Luk był w porządku, pomimo wielu wad, ale stojący obok mandryl nie miał żadnej tarczy, którą mógłby się zasłonić przed starannie ukierunkowanym okrucieństwem Gordona.
- Z tego względu podnoszę wniosek przeciwny: niech Bogin pozostanie samotnikiem, a ja wyniosę go z waszych ziem, by nie sprawiał więcej kłopotów i nie psuł nikomu humoru. Za kark.


RE: Rzeka - Felija - 03-12-2013

Pomimo szczerej chęci kontynuowania rozmowy z Mako, w tej chwili okoliczności w ogóle ku temu nie sprzyjały.
Oddalenie się królewskiej siostry zostało przez Felkę przyjęte z zadowoleniem nie dlatego, że różnooka nie pałała do niej sympatią. Raczej żywiła nadzieję na to, że ubytek jednej osoby choć w nieznacznym stopniu przyczyni się do uspokojenia sytuacji. Niestety, prędko okazało się, że czeka ją spore rozczarowanie.
Lwica odchyliła uszy do tyłu, ponownie zwracając uwagę na mandryla. Choć Luk zdawał się radzić sobie lepiej, to teraz tamten ostro przesadzał, wręcz wzbudzając niesmak.
- Bogin, daj spokój - mruknęła, kręcąc łbem z niedowierzaniem.
Sam fakt bycia małpą poddawał w wątpliwość podobne prośby, a co dopiero w takich sytuacjach! Nawet Felija nie przejawiała tyle bezczelności, by prosić o dołączenie do stada w momencie, gdy nikt nie jest do niej pozytywnie nastawiony. Powoływanie się na jej 'towarzystwo' dodatkowo ją ubodło. Toż on się do nich przyczepił, to wszystko! Tak, pozwoliła mu iść z nią i jasnogrzywym, ale nie w takim celu, jaki ten właśnie sobie obmyślił...
Swoją drogą, gdyby wyciągnąć średnią z wypowiedzi obu samców, to osiągnęłoby się wzór składania apelacji do stada.
Beżowo-szara nadal ignorowała robiące z siebie idiotów kocięta. Ba, teraz wręcz zapomniała o ich obecności, a to dlatego, że przyszło jej się doczekać odpowiedzi Gorona. Jak nietrudno zgadnąć, ta w żadnej mierze nie przypadła jej do gustu, a wiadomość o bliskim pokrewieństwie z tak miłym przecież Lukiem wzbudziła u niej uczucie szoku.
Lwioziemka niezwłocznie otworzyła szerzej oczy i uczyniła krok ku samcowi. O ile o Boginie można powiedzieć, że miał tupet w dziedzinie swojej własnej osoby, to ten tutaj najwyraźniej zapragnął rozporządzać wszystkimi dookoła. Gdy zakończył swe mowy, ona bez chwili wahania zabrała głos:
- A wiesz, że to TY jesteś tu intruzem? - warknęła, dla odmiany (a także dla polepszenia widzenia) mrużąc kolorowe ślepia. - Jeśli już musisz wiedzieć, to pozwoliłam Boginowi przyjść z nami, pod warunkiem, że będzie się zachowywał przyzwoicie. Jak widać, warunku nie spełnił, ale to nie twoja sprawa.
Felka raczej unika używania chłodnego tonu, lecz to była jedna z tych wyjątkowych chwil, w których zdarzało się jej to nader często.
Wyprostowała się, a cała jej atencja została skupiona na tej jednej osobie, którą teraz najchętniej zapoznałaby ze swoimi pazurami. Ogon poruszał się niespokojnie na boki, a i łapy nie pozostawały zupełnie nieruchome. Momentami niemal niedostrzegalnie podnosiła którąś z przednich, by zaraz ją opuścić, a po upływie kilku sekund powtórzyć ten ruch drugą kończyną.
- Nikt cię o zdanie nie pyta - od razu dodała z nieskrywaną niechęcią.


RE: Rzeka - Mako - 06-12-2013

Faktycznie, bardzo trudno dotrzeć do Vei, ale skoro Jej rodzona siostra twierdzi że jest to możliwe, to pewnie tak jest. Niewykluczone, że tylko dla członków rodziny, ale ową dywagację można odłożyć na później.
Czarnogrzywy szybko spostrzegł, że obecność Gorona wpływa na Luka i bynajmniej mu nie pomaga. W tym momencie Mako dziękował losowi, że został obdarzony pewnym głosem, który prawie nigdy go nie zawiódł. Gdzieś w tym wszystkim swoją rolę odgrywała intuicja, pomagająca dopasować słowa, aby przekazać to, czego potrzebował i – co było nawet istotniejsze – wzbudzić zaufanie rozmówcy.
Słysząc słowa Luka, Zielonooki zmrużył swe ślepia. Dorosły lew chcący dołączyć do Stada. Lwiątka – nic nadzwyczajnego, poza tym, nad nimi większość osobników się litowało. Ale dorosły lew?
- Rozumiem. A skąd to los prowadzi? - ta, Luk raczej punktował u króla, ale przecież nie przepuści go zaraz po załatwieniu tamtej kwestii.
Tym razem głos zabrał Bogin. Ku zaskoczeniu Mako tym razem jego wypowiedz była stonowana i... cicha. Oh, jaka ulga dla lwich uszu.
Panienka Felija? Zerknął na rzeczoną lwicę. Dobre, musi to zapamiętać.
- Zdajesz sobie sprawę o co mnie prosisz? Mnie – lwa – zawiesił głos dla większego efektu, po czym dodał dobitnie. - Lwa z Lwiego Stada.
Choć... Mako skarcił się w myślach, bowiem przez chwilę pomyślał jak Vei.
- Jednakże... Jeśli skończysz z nazywaniem mnie ekscelencją, to jeszcze wrócimy do tematu.
O nie, nie, nie, nikt nie może zwracać się do Felki w ten sposób w jego obecności. Wróć, w ogóle nigdy.
- To JA o tym zadecyduje. Gordon, zważaj na słowa. – odrzekł ze stoickim spokojem, zwróciwszy wcześniej wejrzenie na Gorodona. Całkiem fajne takie podkreślenie swojej nadrzędności, ale Mako nie będzie robić tego za często. - Wcześniej powiedziałem, że moim zadaniem nie jest rozdzielanie rodziny. Hm, dlatego jak drugi z braci chce wykreować swoją przyszłość? Również dołączyć, czy może odejść w swoją stronę?
Zbyt długo znał Fel, żeby nie wiedzieć, co roi się Jej w głowie, dlatego też po chwili Fel mogła poczuć łapę na swoim barku. „Zaczekaj moment” zdało się być wypisane na jego pysku.


RE: Rzeka - Bogin - 07-12-2013

Bogin wyczekując na odpowiedź Jego Królewskiej Mości rozejrzał się bacznie dookoła analizując swoją sytuację. Zawiesił chwilę badawczy wzrok na Gordonie, bracie Luk'a i zmarszczył brwi w akcie dezaprobaty. Kurde, ale on ma szpetną mordę.
Gdy król Mako przemówił i nie był to na szczęście ryk bitewny, Mandryl dla swojego bezpieczeństwa zbliżył się nieco do "Ekscelencji" i szepnął.
- Dziękuję serdecznie, o Panie.
Następnie puścił oko do Feliji, pokazał kciuka Luk'owi i bardzo dyskretnie język Gordonowi.


RE: Rzeka - Tabia - 07-12-2013

Bursztynowooki stał spokojnie, starając się nie zawadzać i dać sytuacji potoczyć własnym, dość swawolnym rytmem. Omiatał wzrokiem ziemię, przeczesywał ogonem trawę między tylnymi nogami, pazurem przedniej prawej kreślił ósemki w piachu. Nieśmiało zerkał w stronę delikatnej, niemal eterycznej Manueli, starając się by ta nie zauważyła jego zaciekawienia. Na Bogina nie spoglądał, Felkę w jej działaniach popierał, a ofertę Gordona przyjął ze szczerym uśmiechem na pysku. Tak, to było bardzo w jego stylu. Być wszędzie nieważne czy proszonym, czy nie, wciskać swoje dwa grosze. Niechby go wyniósł - Luk wiwatowałby. Na słowa Mako skierowane w jego stronę gwałtownie uniósł uszy, przerywając rozmyślania.
- Pochodzimy ze stada, k-k-które mieszkało u podnóża Mount Elgon. Kilka miesięcy temu przejął je obcy lew, po-o-o-o-przedni królowie nie dali mu rady. Samotniczy tryb życia nie jest dla mnie.
Chwila namysłu, po czym dodał:
- Do stada wniosę dodatkowe pazury i kły, potrafię dobrze polować. A-a-a-a długie wędrówki też nie sprawiają mi kłopotu. Cóż jeszcze... Hm... chyba lojalność - łypnął w zielone ślepia Mako, chcąc jakoś umocnić swoje słowa. Dodał z nieśmiałym uśmiechem i lekkim wzruszeniem barkami: - Szybko się uczę.
Luk nigdy nie potrafił przyjąć do wiadomości, że jest dorosłym samcem. Może i wielkiego kociaka Mako zechce mieć w swoich szeregach? Cóż, że kociaka, jeśli oddanego całym sercem sprawie, w którą się angażuje.


RE: Rzeka - Gordon - 12-12-2013

Gordon przewrócił oczami, w sposób tak teatralny, żeby nawet wkurzona samica nie mogła tego nie dostrzec. Ten cały król nie lepszy zresztą - nie mógł się zdecydować, czy woli bronić jednej ze swoich, czy jednak kierować się rozsądkiem.
- Dlatego obojgu wam powiedziałem, że się stąd wyniosę. Uszy od czego masz, hm? A ciebie pytam o pozwolenie. Nie dość wyraźnie? Nie wspominając już o tym, że Luk prosił mnie o pomoc. Także owszem, jest to jak najbardziej moja sprawa. Rodzinna. Co cenicie.
Fascynował go ten ruch, na który sobie teraz pozwalała, zaciskania i rozluźniania palców w powietrzu. W jego rodzimym stadzie tak zachowywały się kocięta proszące o mleko, gdy ugniatały brzuch matki, tak zachowywały się później podrostki, którym coś podobało się tak bardzo, że nie potrafiły kontrolować odruchów ciała. Panna Felija lubi, gdy się z nią stanowczo postępuje? Cóż, ani by była pierwsza, ani ostatnia...
Ciemnogrzywy uśmiechnął się szelmowsko. No, przynajmniej dopóki nie zdał sobie sprawy, że mandryl zrobił coś w jego stronę. Nie dostrzegł, co, ale naturalnym dla niego było, że coś złego.
Głuchy, płaski warkot pomknął w stronę Bogina, a towarzyszyło temu nastroszenie grzywy na karku i za uszami. A było co stroszyć. Kiedy skończył, skierował wzrok ponownie na Mako - zupełnie nie przejmując się tym, że każe wszystkim czekać na umilknięcie nieprzyjaznego dźwięku. W pewnym sensie Felka miała rację, uznając, że zdecydował się rozgrywać wszystkich wokół. A najpiękniejsze było to, że bezwolnie się temu poddawali.
- Powiem powoli i wyraźnie: zaczekam tu do momentu, aż zdecydujesz, co z tą małpą. Bo raz jeszcze oferuję wyprowadzenie jej poza twoje ziemie raz na zawsze. Jeśli nie skorzystasz, ruszę w dalszą drogę.


RE: Rzeka - Felija - 14-12-2013

W przeciwieństwie do czarnogrzywego, interpretacja Gordona nijak się miała do rzeczywistego stanu rzeczy. Lwicę świerzbiły łapy, a i owszem, ale to dlatego, że miała ochotę, zamiast bezsensownego stania, rzucić się na tego tupeciarza. I bynajmniej nie byłaby to oznaka sympatii.
Napięcie przerwały skądinąd zabawne małpie gesty i miny, lecz było to tylko chwilowe. Tak się niefortunnie złożyło, że, w opinii Felki, irytacja wywołana zachowaniem dwugrzywego przeważała nad pociesznością Bogina. Gdyby nie Mako, to lwicy ciężko byłoby się opanować przed zaatakowaniem nieproszonego gościa. Dotyk przyjaciela był na swój sposób kojący, jak zwykle łagodził jej buzujące emocje przynajmniej na tyle, by nie uczyniła niczego, czego potem mogłaby żałować.
Chcąc skierować myśli na inne tory, zatrzymała wzrok na Luku, który już coraz lepiej radził sobie z prowadzeniem rozmowy kwalifikacyjną. Brawo!, czapki z głów. Choć w świetle faktu, że jego przyszły przełożony to najłagodniejszy lew świata, ten wyczyn nie wydaje się niewiarygodnie trudny do osiągnięcia.
Ach, jak to możliwe, że dwie tak skrajne osobowości mogą stanowić bliską rodzinę, w dodatku utrzymującą, wydaje się, stosunkowo dobre stosunki? To się w głowie nie mieści!, ale kolorowooka nie miała zamiaru poruszać tej kwestii w rozmowie z żadnym z braci.
Jednym uchem wysłuchała słów tego stokroć bardziej irytującego z nich. Z trudem powstrzymała się od komentarza, zamiast tego jedynie zwracając pysk w stronę króla. Nietrudno się dziwić, że jej mina wyrażała pewne zniecierpliwienie. Przy odrobinie taktu żółtooki przestałby zatruwać lwioziemskie powietrze swoim parszywym oddechem już kilka minut temu.


RE: Rzeka - Mako - 16-12-2013

Nazwa miejsca, z którego rzekomo pochodził, chyba nie wiele mu mówiła, ale nie miało to większego znaczenia. Luk przedstawił całkiem logiczną historię, która wyjaśniła dlaczego znalazł się właśnie tu. Dobrze, Lwi przytułek otwarty.
- Świetnie, od teraz jesteś jednym z nas. Myślę że nie ma co Ci przydzielać póki co nie wiadomo jakich obowiązków... Oczywiście jednak kierowanie się zdrowym rozsądkiem wciąż obowiązuje.
Czasem w życiu nie ma dobrych wyborów, a mimo to zmuszeni jesteśmy jakichś dokonać.
- Hm, chyba tylko dla ozdoby – odpowiedział, choć wcale nie miał zamiaru być zgryźliwy. Obserwując kolejne poczynania Gordona, Mako jedynie westchnął w duchu, zastanawiając się jak można być tak w gorącej wodzie kąpanym, trzeba dać sobie nieco na wstrzymanie, bo się jeszcze przekręci.
W tej właśnie chwili szczęście uśmiechnęło się do Bogina, bowiem Mako nie tyle co pałał doń sympatią o ile po prostu w dość pokraczny sposób postanowił zrobić na złość Gordonowi. Dla jednych niech to będzie politowanie, dla innych zatrzymanie darmowego posiłku, który znalazł się na wyciągnięcie łapy.
- Bogin zostaje. Kwestia Twojego brata też się rozwiązała, więc już nic Cię nie trzyma, a my nie będziemy Cię niepotrzebnie zatrzymywać.


RE: Rzeka - Tabia - 16-12-2013

Chłonął każe słowo Mako jak gąbka wodę. Na jego pyszczuchu uśmiech powiększał się i powiększał, aż przyozdobił cała facjatę lwiska, objął nos, oczy, czoło, zamknął się w koło i pozostał tak, mentalnie, ogromnym. Zapowietrzywszy się, Luk wziął kilka niemających pokrycia w słowach wdechów, po czy zebrawszy się w sobie, zdobył się na odpowiedź:
- Dziękuję! Jestem niezmiernie szczęśliwy! Jeśli pozwolisz, rozejrzę się po terenie, poznam członków stada, zaprzyjaźnię się z wami!
Popatrzył na strugającego ważniaka Gordona, lecz nim skoczył w jego kierunku, rzucił ulotne spojrzenie w stronę Felki, dziękując za to wszystko, co dla niego zrobiła. Jego wdzięczność, tak prosta, dziecięca była niezmierzona, bezdenna, krystalicznie czysta.
- Oj chodź, pogonimy go trochę!
Trzepnął łapą bok brata, który stanął pomiędzy nim, a Boginem, w którego kierunku skoczył.


RE: Rzeka - Manuela - 17-12-2013

Mania ze spokojem obserwowała rozwój sytuacji, acz nie było to dla niej wcale takie łatwe. Ale że na początku już postanowiła się nie wtrącać do tej sprawy, to w myśl zasady trzymała język za zębami.
Stłumiła tylko śmiech, gdy Bogin ukradkiem wystrzelił językiem do Gordona. Nic bowiem nie mogło umknąć jej uwadze. Tak jak i dyskretne spojrzenia Luka. Będąc naturą towarzyską i niezwykle otwartą, Manuela uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, nawet nie myśląc o tym, że owym gestem mogła go jeszcze bardziej onieśmielić.
W tym uśmiechu przeleciała jej cała wypowiedź Gordona. Jej większą uwagę przyciągnęła dopiero reakcja Mako, która podsumowała poruszone kwestie. Czując, że może wreszcie coś powiedzieć, żółtooka ozwała się pełnym optymizmu tonem, podzielając radość Luka.
Wspaniale! Jesteś naprawdę cudownym królem, Mako.
Była to w samej sobie tak szczera odpowiedź, że podważenie jej wiarygodności byłoby niemałym wyzwaniem dla obecnych. Mania wykorzystywała każdą okazję, która dawała sposobność do pozytywnego nastroju, nawet jeśli jej w ogóle nie dotyczyła. Tak i tym razem cieszyła się z pomyślnego zakończenia sprawy dla jasnogrzywego jak i dla Bogina.
Uniosła ogon nieco w górę, słysząc propozycję żółtookiego skierowaną co prawda nie do niej, ale na którą z chęcią by przystała. Oczywiście tak tylko dla zabawy, nie miała bowiem zamiaru zrobić komukolwiek z zebranych krzywdy. Zaraz uświadomiła sobie jednak, że król posiadał bardzo ważne dla niej informacje, które pragnęła uzyskać jak najszybciej. Teraz to się dla niej najbardziej liczyło. Zabawę postanowiła więc odłożyć na później.
Przepraszam, moglibyśmy wrócić do naszej rozmowy sprzed tego całego radosnego zgiełku? Zdawało mi się, że o coś pytałeś... A i ja mam jeszcze parę pytań. Zwróciła swą radosną piaskową mordkę do zielonookiego, zachowując jednak spory jak na nią wyraz powagi .


RE: Rzeka - Bogin - 18-12-2013

Bogin wyszczerzył śnieżnobiałe zębiska do Gordona, gdy ten poirytowany donośnie zawarczał.
- Dziękuję o panie - zaczął mandryl i ukłonił się w iście dworskim stylu w kierunku Mako - Twa mądrość nie zna granic.
Następnie wyprostował się i odwrócił wzrok na Luk'a. Nim zdążył zaprotestować lew rzucił się na niego. Mandryl w ostatniej chwili zwinnie uskoczył na bok i pacnął ogonem w nos przyjaciela.
Następnie zwrócił swą gębę w kierunku głupiego Gordona i zmierzył go krwiożerczym wzrokiem. Podniósł dłonie na wysokość twarzy i zakrył ją całkowicie. Po chwili rozsunął ręce ukazując rozwartą szczękę i wielkiego zeza. Znów zakrył i odkrył. Tym razem na twarzy Bogina gościł niesamowity spokój. I znowu. Szał! Spokój! Szał! Spokój!
Po kilku seriach zabawy małpa czym prędzej wspięła się na jedno z pobliskich drzew i rozsiadła się wygodnie na ogromnym konarze.
- Mmm, banan - skwitował mandryl wkładając sobie do gęby 3 ogromne banany.

// Poprawiłem. Może teraz być? Wybaczcie za niedopatrzenie z mojej strony.


RE: Rzeka - Tabia - 19-12-2013

//Jeśli z mojej strony zabrzmiało to zbyt ostro i sucho to wybacz ;)//

Luk zrezygnował z dalszej gonitwy, gdy poczuł na swoim nosie pacnięcie małpiego ogona i w momencie, gdy wylądował na ziemi czterema łapami. Zatrzymał się, odprowadził małpę wzrokiem z radością wymalowaną na mordce i obdarzył samego siebie szczerym uśmiechem, wyrazem największego ukontentowania. Zrezygnował nauczony doświadczeniem i poprzednim incydentem, w którym miała okazję uczestniczyć Felija. Czym byłaby gonitwa? Czym byłaby odpowiedź na małpią ordynarność i grubiańskie docinki? Czy nie tym samym? Zamiast tego, gdy Bogin wlazł na drzewo, Luk w dwóch susach znalazł się przed Gordonem i przebierając łapami jakby ziemia pod nim wrzała, wijąc się jak łaskotany węgorz, wyrzucił z siebie wszystko to, co kumulowało się podczas całej rozmowy z Królem:
- Gordon! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę! Myślałem, że zniknąłeś, że już się nie zobaczymy, zobacz, co się porobiło, ale zostajesz, prawda? Co miałbyś zrobić? Dokąd pójść? Zostajesz, prawda, ze mną, tutaj, z Mako, z Felką, pokażę się Wąwóz, pokażę polanę, tyle tu ładnych miejsc, nawet nie wiesz! Zostajesz, prawda? Bo co chcesz robić? Nawet nie wiesz, jak się cieszę!


RE: Rzeka - Gordon - 19-12-2013

Gordon miał ich już trochę dość, szczerze mówiąc. Poza tym, że zupełnie nie mógł z nimi złapać kontaktu, co było widać już od samego początku, dochodził do wniosku, że nie załatwi też normalnie żadnej sprawy. Nudzili go, innymi słowy. A wybuch Luka wszystko to tylko przypieczętował.
- Miłego gryzienia się z wszami, Felijo, Mako. Luk, jeśli czegoś chcesz, będę nad wąwozem, mam ochotę patrzeć i zastanawiać się, jak długo w dół zlatywałyby mandryle.

Oznajmił, kierując słowa do tych trzech postaci, a zupełnie ignorując wybujałą mimikę Bogina - choć ostatnia część jego wypowiedzi zabrzmiała złowróżbnie. Tak samo nie zwrócił uwagi na Manuelę, tym razem jednak nie dlatego, że coś do niej miał, a dlatego, że nie widział takiego celu. Nie zwykł być dobrze wychowanym. Przeciwnie, zwykł na wychowanie plwać i lżyć je z radością. Co było chyba widać.

Zerknąwszy raz jeszcze na brata, który zaczął zachowywać się jak niespełna rozumu lwiak, wybył z tych ziem. Kierując się w pożądaną stronę.

z/t